Motywacja ważna sprawa.
Cóż, może wpis nie jest stricte basowy, choć porusza kwestię motywacji,
która u muzyka jest cholernie ważna (choćby po to, żeby zmusić się do
grania, gdy masz kryzys).
Tak więc… Jest w życiu człowieka pewien moment w którym mówi sobie, że
czas coś zmienić, coś co sprawia problemy i przeszkadza w normalnym
funkcjonowaniu. Jest to decyzja często poważna i dość mocna choć cel jest
trudny do zrealizowania. Tu właśnie pojawia się problem motywacji, jeśli
nam jej zwyczajnie brak, wtedy jesteśmy skazani na porażkę, tak więc
należy wziąć się w garść, mocno zacisnąć pięści i iść przed siebie,
pobudzając swą motywację do granic możliwości, szukać pozytywnych
efektów naszego celu, mówić sobie, że gdy zrobimy to, to będzie lepiej,
osiągniemy coś ważnego, pójdziemy dalej.
Ktoś powie, że to niemożliwe? Że takie samozaparcie to zbyt wiele wysiłku?
Kiedyś bym się zgodził, lecz teraz odpowiem, że to bzdura, bo sam się
przełamałem i zabrałem się za siebie. Jestem na diecie od kwietnia tego
roku i zrzuciłem już 38 kg, to dopiero połowa drogi, by jakoś „normalnie”
wyglądać, ale i tak jestem z tego dumny.
Żeby nie było, że to takie sobie gadanie, na dowód wrzucam dwie foty
www.img820.imageshack.us/img820/6582/starek.jpg – tak było
www.img337.imageshack.us/img337/6349/aktualne.jpg – tak jest teraz
Więc jak myślicie, że przeciwności losu przerastają Was, że nie dacie
rady… Cóż, kopnijcie te przeciwności losu w sam środek d*py i idźcie
dalej :). Jak skończę z normalizowaniem swojego rozmiaru, zabieram się
poważniej za grę na basie i wtedy też podrzucę efekty.
Pzdr.
38 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
No chłopie, gratulacje i życzę wytrwałości w dążeniu do celu 🙂
Wytrwałości – będzie potrzebne, bo wbrew ozorom, na razie było
najłatwiej!
Szacun man!
Ciężko? Teraz już tylko z górki, jak człowiek odzwyczai się od
wszystkiego co lubił, to już jest w miarę okej. Choć nie zaprzeczę,
strasznie brakuje mi zimnego, dobrego piwka albo whiskacza 😉
Ale teraz waga już nie będzie tak łatwo spadać, mam szwagra który też
zrzucił kupę kilogramów zmieniając nawyki żywieniowe, ale doszedł to
pewnego momentu, w którym nie mógł zejść niżej, bez zdecydowanego
zwiększenia aktywności fizycznej.
Zdecydowanego! 🙂
O to kaman:) Heh, jak miałem jakieś 16 lat, kumple z zespołu pokazali mi
czerwoną kartkę. Wtedy uskuteczniałem jedynie wokal, ale pamiętam jak
dziś, że złapałem meeeega wkurw, coś w stylu – „Ch@j wam w oko, jeszcze
zobaczymy” i tego samego dnia kupiłem bas. W każdym razie, gdyby nie ten kop
w d*pę, pewnie bym nie grał:)
Hmm, ja miałem okres stagnacji przez jakiś czas, a teraz znów spada. Ponadto
na tej diecie na której jestem ćwiczenie jest zabronione, dozwolone są
jedynie spacery. Organizm dostaje praktycznie same białka, a tłuszczy i
węglowodanów mało, więc wysiłek jest niebezpieczny ze względu na małą
ilość dostarczanej energii. No ale gdy się zatrzyma wskazówka na amen, to
wtedy będziemy kombinować.
Btw. Ten blog nie miał być chwaleniem się, a raczej pokazaniem, że nie ma
rzeczy niemożliwych i trzeba walczyć o swoje, bo to co wydaje się odległe,
leży tak naprawdę na wyciągnięcie ręki ;).
O właśnie! JJK! O takie podejście mi chodzi. Bierz życie za mordę, bo ono
weźmie Ciebie i zanim się ockniesz to stracisz wiele.
Czyżby to był Pierre Dukan? Jo jebie, to 38 kg robi wrażenie. A ja mam
problem z tym, że przekroczyłem 90kg 😛 (przy wzroście 195cm)
Dude, keep goin! 🙂
ja mam problem dojść do 70 kg przy 187 cm…. xD
gratuluje i powodzenia:) otwierajac drugie zdjecie zobaczylem kolejna osobe na
forum , która ma moje meble w pokoju;p
no, men, z*ebiście, tak trzymaj, a raczej nie przestawaj :), co do ćwiczeń
to może być też zwykła gimnastyka, dla pobudzenia mięśni i całej reszty
Naprawdę motywujące i w sumie masz rację – nie ma co czekać, tylko brać
sprawy w swoje ręce 😉
Hmmm… Ta dieta to Dukan?
Tak, dokładnie. To właśnie ta dieta :).
@sierpa: jesteś obleśnie chudy
Bjarni tylko nie schodź poniżej 95 kg! Pamiętaj, kto nie ma brzucha ten
słabo rucha!
Sierpa to patyczak, na nim rurki wyglądają jak szwedy:< 12cm wyższy i
20kg mniej waży!
Gratulacje!
Planujesz robić teraz dobrą masę, czy chcesz być „rurkowcem” 😀 ?
A tak btw, ekspertem nie jestem, chociaż sam zrzuciłem ostatnio sporo, ale
czy to trochę nie za szybko 38 kilo w 4.5 miesiąca i to bez wysiłku
fizycznego w postaci na przykład siłowni? ale efekty są, a to w sumie
najważniejsze 🙂
Na siłowni nie będziesz aż tyle chudł, ponieważ ta sama objętość tkanki
mięśniowej waży o wiele więcej niż tłuszczu (; i wiem to po sobie,
ponieważ od kiedy zacząłem chodzić na siłkę to mam masę stałą
(ewentualnie +2 kg od czasu do czasu ;P), a w pasie zszedłem o prawie 2
numery!
Ale naprawdę gratuluję Ci Bjarni, oby tak dalej!!! 🙂
miałem podobnie, dlatego wskazaniami wagi nie powinno się według mnie aż
tak przejmować, liczą się obwody i ogólny wygląd, kiedyś ważyłem grubo
ponad 110 przy wzroście 186, patrząc tylko na wagę spadłem w jakieś 3
miechy do 78, byłem chudy jak szczapa, ale brzuch dalej wisiał. Teraz ważę
dużo więcej, a i tak wyglądam lepiej, mam lepszą kondycję i siłę,
wychodzi powoli kaloryfer.
Jak już uznam , że efekty są wystarczające to wkleję jakieś fotki, może
ktoś zobaczy i motywacja wzrośnie 🙂
ogólnie, do schudnięcia trzeba ogromnej motywacji i dyscypliny, i naprawdę,
wytrzymać na diecie 5 miesięcy to nie lada osiągnięcie, oby tylko tak
dalej, aż osiągniesz to co zamierzyłeś
powodzenia
Taaa… wmawiaj sobie
Każdy ptaszek musi mieć daszek… 😉
Nie mam zamiaru się wychudzić za bardzo, bo jednak z tego co zauważyłem, to
ludzie lubią przytulać się do osób „większych”, może ze względu na to
zaje**ste, naturalne ogrzewanie? 😀
5 miesięcy na diecie nie jest wbrew pozorom takie straszne, najgorsze były
pierwsze 2 miechy, jak człowiek się odwzyczajał od wszystkiego, teraz jest
lepiej. Może dlatego, że dieta strasznie mi przypasowała składnikami, bo
mogę jeść dużo mięska z kurczaka i czasem wołowinkę, więc nie jest tak
źle, bo ja to urodzony mjensożerca 😀
Do kogo się ktoś lubi przytulać to nie wnikam, w każdym razie ja nie
przepadam za laskami które mają więcej w pasie niż ja 🙂
bez mięsa to nie posiłek, ogólnie nie ma dnia żebym mięsa nie jadł. Jak
kiedyś w wielki piątek się dorwałem do mięcha to mnie mama mało wzrokiem
nie zabiła :D.
W zasadzie to nie rozumiem, jak można całkowicie wyłączyć mięso z diety,
ja bym chyba umarł 😀
Ja w sumie też jakoś nie mogę, więcej niż pierś z kurczaka?
„Pod wielkim głazem wielki wąż” – to a propo powiedzonek, którymi się
wszyscy pocieszamy… ;P
A najlepsza dieta jest dieta białkowa! 😀 Więc kurczaczki są bardzo dobre,
zwłaszcza wędzone. A ostatnio znalazłem tuńczyka, który na 100g masy miał
29g białka, w co nie mógł mi nikt na siłowni uwierzyć…
E: Jak wrócę do domu i nie zapomnę to wrzucę zdjęcie puszki 😀
Toś mnie podsumował, ale co prawda to prawda.Nic samo z siebie się nie
bierze.
Uwarunkowania ojciec szczupły dziadek i z 1 i z 2 str też „patyczaki” +
stres, wymagania z pracy wymagania z zespołu, obowiązki w domu to wszystko
przyczyniło się do jadłowstrętu. Zjem później jak coś zrobię, jak
przyjdę z roboty, jak coś innego zrobię i tak się odwlekało później i
później przez dzień potrafiłem zjeść 1 posiłek w postaci np 2-3 bułek z
jakąś padliną, nadrabiałem płynami (kilka herbat, bo kawy nie pije wcale)
i to mi wystarczało. Konsumpcja drugiej osoby w tym samym pomieszczeniu
niemiłosiernie mnie irytowało, myślałem że wyjdę z siebie.
Z początku było nawet normalnie bez jakiegoś spadku wydajności a i więcej
czasu było na coś do zrobienia taki tryb eko… ale powoli wydolność
spadała na początku niezauważalnie a po jakimś okresie 6 tygodni gdy na 4
piętro wejść sprawiało mi jakąś trudność w stosunku co było wcześniej
, włosy zaczęły wypadać garściami samopoczucie i morale spadły naprawdę
nisko, wszystko zaczęło mnie irytować denerwować mógłbym to porównać do
osoby rzucającej palenie. Tak pożarłem się z osobami z którymi gram że
się teraz nie odzywają do mnie. Odbiło się też to na jeździe samochodem,
większa dekoncentracja, gorsza ocena sytuacji, nie mówiąc już o jeździe po
zmroku. Między czasie dowiedziałem się o ciężkiej chorobie dziadka co
sprawiło kopa i puknąłem się w głowę co ja do k… wyprawiam.
A powrót do względnej konsumpcji to nie łatwa sprawa. Nawet dania co po
prostu uwielbiam- nie mogłem początkowo wziąć ich do ust.Ale małymi
porcjami aby coś zjeść, Dodatkowo potrawy sobie koniecznie dekorowałem by
wzrokowo jeszcze zachęcić się do jedzenia.Z początku smak plus węch
mówiły nie bierz, odejdź, wara, i te dziwne nerwy jak ktoś zaczął coś
jeść obok mnie…. Wziąłem się na sposób jak wszyscy jedzą to i ja
muszę coś zjeść choćby jabłko, jakieś ciastko, cokolwiek. Tak się
przełamałem stopniowo.
W domu zaczęli się domyślać co i jak ale nie zadał mi nikt z domowników
wprost pytania, czy wszystko ze mną ok. Teraz jak to piszę dochodzę do
wniosku iż szłem do nikąd, za czym tak pędziłem – chyba chciałem
ogarnąć więcej niż mogłem unieść. Dlaczego tak robiłem nie wiem. Zdaję
sobie sprawę że to było najkrócej mówiąc – głupie.
A na czym teraz stoję? powoli wracam do ludzi. O nabraniu masy puki co mogę
zapomnieć ale myślę że odbiłem się od swoistego dna.
motywacja i samozaparcie to hasła które pomogły mi wrócić do
normalności.Na pewno pomoc innych osób by wzmocniła w dążeniu do celu.
i na koniec swoista puenta którą mógłbym powtarzać codziennie jako hasło
na początek dnia:
.
Gratulacje… też tak chce.
Przy okazji, zawsze miałem stałą wagę ok 86 kg przy wzroście 189 i było
z*ebiście. w pewnym momencie życia dostałem wyjebistego kopa w d*pę i na
diecie wysoko alkoholowej + stress nie do oganięcia w ciągu nie całych 2
tyg. waga zeskoczyła o 12 kg… (prawie zniknąłem). Potem przyszła
stabilizacja w zyciu i w wadze. Nagle ni z d*py ni z c…dojechałem do 100kg.
Teraz próbuje zrzucić i patrząc na bohatera wątku dostałem kopa
motywacyjnego, bo się k…a da!!!!
Bjarni jeszcze raz gratuluje!!!
Co jak co Bjarni, ale kiedyś byłeś niezły dzik 😛
Sierpa to chyba już wszystko dobrze jak potrafiłeś pół pizzy zjeść na
pikniku z Demanem;D
Ale prawda jest taka, że łatwiej się pozbyć wagi gdy się wygląda jak
Bjarni „Przed” (nie ujmując oczywiście nic świetnemu wynikowi jaki
osiągnął) bo lusterko często jest wystarczającą motywacją. A co ja mam
powiedzieć? „od dziś zrzucam te 5kg”, „jutro zrzucę bo obiadek dobry się
szykuje”, „zacznę od przyszłego tygodnia bo dużo spraw na głowie mam”. A
czemu? Bo nie czuję się źle, mogę pobiegać z kolegami po boisku bez
zadyszki, codziennie kilka razy wbiegam na 3cie piętro, ciuchy kupuję w
normalnych rozmiarach i jeszcze pasek zaciskać muszę. Niby brzuch jest a nie
przeszkadza;) Ale zrzucę na pewno!;D
W ogóle panowie zacznijmy się jeszcze celulitem chwalić, tym co
usłyszeliśmy u fryzjera, wymieniać doświadczeniami w sprawie walki ze
zmarszczkami;D
Bjarni – gratulacje 😀 Trwaj w tym postanowieniu 😀
Świetnie. Bądź konsekwentny i ćwicz na basie z równym zawzięciem
sierpa, mam 190 cm i jakieś 72kg. Jest orajt. A że swoje wypije i wypale….
Bjarni serdecznie gratuluję i jak teraz czy pózniej nawet trochę przybędzie
wagi to się nie martw, już tak łatwo nie przytyjesz!!!!pomimo , że jest coś
takiego jak jojo.
Najważniejsza to samodyscyplina i systematyka, ale..Ty już coś o tym wiesz.
Pisze też dlatego bo sam kiedyś miałem ponad 100kg i w 1996r. dokładnie 6
maja rozpoczołem dietę połączoną z bieganiem. Musiałem bo na badaniach
okresowych powiedzieli , że z sercem jest kiepsko .Było bardzo ciężko,
wspierała mnie niezwykle żona ale zjechłem z rozmiaru spodni 42 do 29 do
listopada. Czułem się super, potem trochę poszło, zmalało i znów
pobiegałem tak , że teraz jestem „misiowaty” ale mam rozmiar 36 i nie
choruję, lubię aktywnie spędzać czas.
I tutaj pamiętam jak byłem w skali „mikro to mój wtedy japoński Fender Jazz
Bass nagle stał się jego korpus bardzo , bardzo duzy , oj pasek uwierał.
Pamietam ,też niezłe historie z nierozpoznawaniem przez znajomych …np. jak
grałem w gdańskim zespole Mayday na Juwenaliach jury przyznało mi nagrodę
dla basisty a wręczał mi ją przewodniczący jury…mój kolega z którym
grałem w „Bieliżnie” w 1991r. Dopiero z profilu powiedział ” to ty ????ty
stary byku!!! my wspieramy młode zespoły…..”
Jeszcze raz życzę wytrwałości , również w zmaganniach z basówką !!!!
Kazik
Ej ale są takie osoby, które mogą jeść tony pokarmu i będą chude. Mój
kumpel na ten przykład w ciągu 8h pracy potrafił skonsumować bochenek
chleba z czymkolwiek (parówki, szynka, pasztetowa) i chudy jak patyk. I
ciągle był głodny. Po prostu miał taki metabolizm, że nijak przytyć nie
był w stanie. Kiedyś czytałem, że takie osoby żeby np. zrobić masę (w
sensie 3-4kg) musiałyby dziennie spożywać ok.10000kcal 😀
To taka dygresja apropo sierpy.
Co do wyniku to szczere gratulacje. Ja mam słomiany zapał i jakoś miałem za
ćwiczenia się brać czy coś i d*pa…
svenson: jak ty mnie dobrze znasz 😉 Ja mogę jeść niestworzone ilości
jedzenia i waże niecałe 70 kg przy wzroście 180cm.
omen, jest nas dwóch, 170 cm, ~50-55 kg. )d 10-11 lat mniej więcej igła na
wadze nie drgnęła…
masę da się zawsze zrobić, tak samo jak i przytyć, jedyne co trzeba to
zdrowe odżywianie i siłownia.
A że jeden żeby wyglądać tak jak chce musi zjeść dziennie wagon
ryżu(przenośnia), a drugi musi ograniczać, to zupełnie inna sprawa
Motywacja ważna sprawa. Słusznie, ja złapałem motywację do ćwiczenia i
diety na nabranie masy ale po 2 miesiącach pobiły mnie dresy i miałem
złamaną żuchwę. Straciłem motywację zupełnie, ale zyskałem do
ćwiczenia:) i od połowy lipca gram 2 godziny dziennie na czwórce i piątce
na zmianę. Zobaczycie, będę zajebistym basistą!
38 kilo!!?? mogę zapytac jaka teraz masz wage?a ogolnie gratuluje !ja się
zmotywowalem i zapisalem się do klubu kick bokserskiego 😀 i zaczynam krecic
nowy sklad do grania rock n rolla
Ćwicz, ćwicz! Ja w dobie największej basowej motywacji grałem po 3-5 godzin
dziennie. Na progu i bezprogu. 😉 Teraz nie mam czasu nawet żeby codziennie
pograć niestety… 🙁
Ale to się zmieni już wkrótce!