Niniejszym w imieniu jednego z moich pedałów, chciałbym dokonać „coming
out’u”, gdyż przeszedł poważną transformację wewnętrzną i
brzmieniową;)
Ponieważ w jednym z wątków ( Przeróbka kaczki) Ramcel
zaszczepił we mnie pomysł przerobienia kaczki, a pewien wyrób kaczkopodobny
leżał u mnie bezrobotny od dłuższego czasu więc poniżej dzielę się z
zainteresowanymi krótką historią przeróbki:
1. Schemat – oparłem się na CryBaby GCB-95, rezygnując z
sekcji bufora wejściowego (jak w VOX’ie 847), rozszerzając przy okazji o
dodatkowy kondensator 68nF (rozwiązanie z basowej GCB-100), który
przełączany jest switch’em. Urządzenie działa też jako pedał
głośności:
2. Płytka i elementy – bazą był Bespeco Weeper, a
właściwie to jego obudowa, bo przy elektronice już dawno temu grzebałem. Do
tego użyłem typowej płytki uniwersalnej typu „stripboard”, kupiłem dławik
Fasel’a taki jak w Dunlopach i płytkę uniwersalną typu „stripboard”.
poniżej rozmieszczenie elementów:
3. W ubiegły weekend polutowałem wszystko do kupy:
4. A „w tygodniu” (jak znalazłem tylko wolny wieczór) dokonałem
transplantacji (płytka jest przykręcona ukośnie, bo nie było innej
opcji):
5. No i teraz prezentuje się tak (jedyna zewnętrzna zmiana, to widoczny na
zdjęciu switch):
Brzmieniowo jest nieporównywalnie lepiej, porównując ze stanem poprzednim –
mam na myśli jakość i zakres „kwakania” oraz pasmo poszerzone przez
dodatkowy kondensator (zwłaszcza przy stroju HEAD), ale jest jeden minus
(związany chyba z plastikową – nieekranowaną obudową): przy maksymalnym
„wdepnięciu”, gdy nie gra żaden dźwięk jest słyszalny lekki szum, podobny
jak w przypadku nieekranowanej elektroniki.
Przy graniu go nie ma bo sygnał z przystawek jest wielokrotnie głośniejszy
niż ten szum.
Także minimalne wychylenie pedału w górę powoduje, że ten szum znika
(więc w sumie bardzo to nie przeszkadza, ale mnie drażni trochę – spróbuję
jeszcze wyekranować obudowę).
No ja oczywiście chwale, jak już wcześniej pochwaliłem 🙂
@ulek, może zmień temat postu, na bardziej sugerujący co tu wykonałeś DIY,
bo temat brzmi tak samo jak ten z którego się wziął pomysł i być może
nie każdy w niego zagląda.