Mistrz Stefan i kolorowe drinki
Uwaga! Opowiadanie przeznaczone jest dla OSÓB PEŁNOLETNICH.
Pewnego dnia, a był to dzień z pozoru najzwyklejszy jak tylko może być
zwyczajny zwykły dzień, kobieta Mistrza Stefana powiedziała:
– Tylko piwo chlasz – i dodała z przekąsem – kochanie.
Mistrz Stefan nawet lubił i szanował na swój sposób wszystkie swoje
kobiety, więc postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom swojej pani.
Cóż, mus to mus, trzeba zacząć pić coś więcej i innego niż Pyszne Piwo
– pomyślał Mistrz.
Po chwili namysłu, doszedł do wniosku, że skoro jest Europejczykiem to
powinien zacząć pić kolorowe drinki. Nawet niech będą ciepłe, byle były
kolorowe. Ciepłe drinki nie są złe. Może smakują gorzej, ale to tylko
kształtuje charakter i wyrabia silną wolę. Poza tym odmienne walory smakowe
nie umniejszają leczniczego wpływu na organizm.
Tutaj dodam, że mistrz Stefan był patriotą i wyrazem tego było spożywanie
alkoholu tylko z polską akcyzą. Czasem, zdarzyło mu się, ż banderolka
była zapisana pismem krzesełkowym, ale to tylko dlatego, że Mistrz nie miał
nic przeciwko rozszerzeniu Unii Europejskiej o Ukrainę i trochę dlatego, że
trochę był kosmopolitą.
Mistrz Stefan nie pił natomiast żadnych lekkich win jak Borygo czy płyn do
mycia szyb. Nie dlatego, że nie miały akcyzy, po prostu nie lubił win.
– – – – – – – – – – — – – – – – – – – – – – – – – – – *- – – – – – – – – – – –
– – – — – – – – – – – – – – –
Jasne, poranne promienie słońca pieściły uśmiechnięte oblicze Mistrza
Stefana.
k*rwa – wymamrotał Mistrz. Tym krótkim słowem witał każdy kolejny
dzień.
Niech to c*uj upali… – westchnął i przeciągnął się.
Zsunął stopami buty, które zaczęły go uwierać. Całe pomieszczenie
natychmiast przeszedł na wylot przenikliwy zapach. Kilka much, które unosiły
się z nieznośnym brzęczeniem przy szybie okna nagle straciło umiejętność
latania i zaczęło udawać martwe na parapecie.
Mistrz zwlókł się z łóżka, jeszcze raz przeciągnął się, aż coś
gruchnęło i strzeliło wewnątrz Mistrza. Potem powoli i z wyraźną
przyjemnością podrapał się po jądrach.
Dopiero teraz, uprzednio przecierając oburącz powieki spróbował je
unieść.
Niezwykła jasność przeszyła mózg Mistrza.
Mistrz Stefan dbał o swój mózg, więc czym prędzej przymknął z powrotem
oczy.
Wciągnął głęboko nosem powietrze i natychmiast zorientował się, że nie
jest u siebie w domu. Kwaterę Mistrza zdobiła ogromna kolekcja puszek po
Pysznym Piwie i innych równie zacnych trunkach. Zapach wydobywający się z
kolekcji Mistrza tworzył niezwykły nastrój i wprowadzał miłą domową
atmosferę.
Nagle Mistrz usłyszał szorstki, chrapliwy głos:
– Dwieście złociszy się należy.
– A za co ? – spytał uprzejmie Mistrz.
– Za nocleg – odpowiedział ten sam głos.
Mistrz otworzył oczy. Przed nim stał w zielonym fartuchu misiowaty pracownik
„hotelu”.
Mistrz Stefan wyciągnął dłoń po 200zł, które przed momentem obiecał mu
„hotelarz”.
– Nie tobie, tylko mi – warknął misiowaty.
– Co ?? – zdziwił się Mistrz – zimna woda pod prysznicem, łóżko bez
materaca, nie ma pościeli, a za dwieście zeta to na śniadanie powinien być
szwedzki stół. Pocałuj mnie w d*pę. Nie mam, nie zapłacę – oznajmił
triumfalnie Mistrz.
– To przyjdzie do ciebie Mistrzuniu komornik – wrogo oznajmił pracownik
kurortu.
– On taka samo jak ty może sobie wsadzić palec w d*pę, a potem oblizać jak
loda – zripostował Mistrz. Na koniec dodał – s*erdalaj.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – — – – – – – – *- – – – – — – – – – –
– – – – – – – – – – – – – – – –
Niedługo potem, Mistrz stał na ulicy i zastanawiał się co zrobić dalej z
tak miło rozpoczętym dniem…
cdn… tylko nie wiadomo kiedy….
14 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Hah ostatnio tez bym miał przygode podobną do MiSZCZa ale policja bywa
wyrozumiałą chyba ;p Ogolnie pocieszne i milo znów poczytac jakieś nowe
historie.
Czy Mistrz Stefan jest basistą?
Mało powiedzieć, basistą
Mistrz Stefan jest wirtuozem gitary basowej 🙂
przecież to widać na pierwszy rzut oka na styl jego życia …
nie czujesz tych wspólnych mianowników ? 😀
Właśnie nie. Zazwyczaj nie drapie się po jądrach etc. 😛
Niestety, Herciu, w tej opowieści brakuje już finezji – tamte wcześniejsze-
Basoofkowe- były niesamowite 😛
Dopiero się rozkręcam po długiej przerwie….
Poza tym przybyło mi sporo obowiązków ostatnim czasem i pisanie opowiadań
wygląda u mnie
jak okres nastolatki….
a mi tam się zajebiscie podoba. w sumie – podobny styl.
niech to c*uj upali 🙂
heraclessie, nie czytujesz czasem Pilipiuka i seri o Wedrowyczu?
Pilipiuka bardzo lubię i wszystko co dopadłem (około 90% jego twórczości)
przeczytałem.
Mam nadzieję, że nikt nie będzie imputował mi naśladownictwa, o Pilipiuku,
Pratchettcie czy Świetlickim
dowiedziałem się, gdy basoofkowicze zaczęli moje nędzne wypociny
porównywać do wyżej wymienionych
Nie powiem , miłe, ale bardzo na wyrost.
to jest Polskie mocne poczucie humoru 🙂 proste i jebiace w potylice jak 10 kg
mlot.
chociaz subtelny angielski humor pratchetta tez jest dobry. zajebisty wrecz
jeśli się lubi pomyslec. (laska maga ma na czubku galke.. ehh ludowe
piosenki)
heracless – Wedrowycz nie jest godzien wachac onuc Mistrza Stefana. 🙂
Teraz zbluzniles!
JAk przeczytał fragment o ciepłych drinkach i kształtowaniu silnej woli, to
spadłem z krzesła i teraz już się boje dalej czytać:D
http://www.myspace.com/glukozaband