Tradycyjnie już dziamotanie z kategorii 18+ oraz dla tych których nie gorszy
sprzedaż prezerwatyw na stacji benzynowej.
Dawno, dawno temu kiedy Mistrz Stefan nie był jeszcze Mistrzem Stefanem, a
tylko po prostu Stefanem stało się tak, że zasmakował w typowo męskich
rozrywkach jak podpalanie, gwałcenie i picie wszystkiego co poniewierało,
żeby nie wspomnieć o wojaczce i innych takich pierdołach.
Prawdopodobnie wielkie zasługi na polu męskich rozrywek sprawiły , że
Stefan zyskał należny mu z wszech miar przydomek Mistrza.
Pierwsze pisemne wzmianki o Mistrzu Stefanie nawiązują do utworu jego
autorstwa o jakże wdzięcznym tytule „Ballada o wilgotnej szparze”. Utwór
ten aczkolwiek krótki jest dość wymowny i nietrudno odgadnąć jakie
pragnienie kierowały XV wiecznym rycerzem. Utwór ten brzmi tak:
Jest mi smutno,
jest mi źle,
dasz mi d*py,
czy też nie ?
Z nieznanych przyczyn „Ballada o wilgotnej szparze” nie jest kanonem
literatury i nie jest przedstawiana uczniom szkół średnich jako klasyka
średniowiecznej poezji. A powinna. Każdy wers jest nasycony ciężkim
brzemieniem trudów egzystencji ówczesnych wojów oraz wielkich pragnień i
namiętności.
W czasach bardziej nam współczesnych można się doszukać wzmianek o
kompromitacji rosyjskiego MSZ. Faktem jest że Mistrz Stefan wstąpił „na
jednego” na imprezie rosyjskich dyplomatów. Faktem jest że znany był z
wyrafinowanej ars amandi. Faktem jest też, że gdy trzeba było, potrafił
dobrze p*ypierdolić ……..”
A jak to było naprawdę ?
Mistrz Stefan zbudził się po hucznej imprezie sylwestrowej wśród grupki
bliżej mu nieznanych istot płci żeńskiej o zróżnicowanej aparycji i
wieku.
Pieprzone krasnale jak zwykle rano, rąbały drzewo w jego biednej głowie, a
wszystkie żywe stworzenia niemiłosiernie tupały uprzykrzając Mistrzowi i
tak już ciężkie życie.
Jakiś bałaganiarz porozrzucał wszędzie puste butelki po szampanie i ruskim
spirytusie.
Co bardziej bimbolaste uczestniczki imprezy spały, a ich ciała umazane były
kawiorem.
Na ekranie telewizora leciał pornos z udziałem dalmatyńczyków (napis na
okładce płyty mówił że wszystkie są rasowe). Mistrz poczuł się
skonsternowany przecież wiadomo było, że zasadniczo nie lubi „
k*wów”.
Bynajmniej nie chodzi o aspekt ekonomiczny. Mistrz nie ma nic przeciwko
rozwiązaniom komercyjnym. Mistrza po prostu drażni dźwięk wydawany przez
pijane, roześmiane, szczęśliwe dziwki nawet jeżeli to sam Mistrz jest
źródłem ich szczęścia.
Targany ambiwalentnymi odczuciami Mistrz usiadł i podrapał się najpierw po
głowie, a potem już tradycyjnie, po jądrach.
-Wydawało mi się, że się zakochałem w jakiejś Stioszce… –
mruknął.
Tutaj należy wspomnieć, że Mistrz nie ma jakoś przesadnie wygórowanych
wymagań wobec kobiet. Na ogół wystarczało, że niewiasta nieźle gotowała,
fajnie jęczała i nie zapominała tytułować Mistrza kochanie. Oczywiście
Mistrz Stefan z czynności wykonywanych przez kobiety oralnie, najmniej lubił
te natury werbalnej.
Nagie ruskie kobiety powoli zaczynały się budzić. Zaczęło się poranne
przeciąganie seksownych ciał i rozległy się powitania;
– Ach witaj Mistrzu ..
– Dzień dobry słodki Stefanie..
– Mistrzuniu, może napiłbyś się pysznego chłodnego piwka ?
Ta ostania propozycja zainteresowała Mistrza najbardziej, wiadomo, faceci są
konkretni.
Mistrz pomyślał sobie; Gdyby wszystko układało mi się tak jak moje życie
seksualne, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
Nagle jakieś smutne i ponure karki w za małych, obcisłych garniakach
wparowały do apartamentu, gdzie Mistrz Stefan dochodził do siebie. Jeden z
byczków wskazał Mistrza:
– To ten ! – wrzasnął i pokazał wielkim paluchem Mistrza.
C.D.N.
oj heracless, kiedy Ty się zmienisz 🙂
mniejmy nadzieje, ze nigdy ;D
„Jest mi smutno,
jest mi źle,
dasz mi d*py,
czy też nie ?”
Tak się zastanawiałam właśnie, dlaczego nie ma tego w programie nauczania w
moim LO. 😀
Mistrz Stefan w następnym odcinku umrze
Na kiłę, czy syfilis?
Umrze? Na leninizm?
Nie umrze tak jak nie umiera jego legenda 😀
brak mi słów… człowiek legenda 😀
Heracless, dasz mi nr. do twojego dealera??
Ech, jaki piękny byłby ten świat gdyby to była śmiertelna choroba, a nie
tylko zakaźna i coraz bardziej trawiąca świat… Kurcze, rozmarzyłem się.
A blog – super 😉 .
czekam na part 2 😀 Pogratulować 😀
Bardzo mi się kojarzy z książkami „12” i „13” Świetlickiego, nawet więcej
niż bardzo . Kto czytał ten zna opowieść o Mistrzu 😉
lol
nie znacie powera mistrza stefana, pewnie wskrzesi go jakaś wielka moc
drzemiaca w New Jersey
🙂 Mistrza nie zabijają choroby zawodowe 🙂
Wstyd się przyznać, nie czytałem.
Prawdą jest posiadanie przez Mistrza Stefana wielkiej mocy
Dokładnie! Chciałem napisać to samo! Podobne opisy są momentami.
A niedawno wyszła chyba kolejna część, „11”.
„Oczywiście Mistrz Stefan z czynności wykonywanych przez kobiety oralnie,
najmniej lubił te natury werbalnej.” – to jest najlepszy fragment 😀
Wyszła, nie mam jej jeszcze, podobno opowiada ona historię Mistrza sprzed
„Dwanaście” 🙂
Apropo dwanaście, zespół Biały Kieł poważnie istniał? 🙂 Ktoś mi coś
kiedyś napomkną że istaniał ale nie wiem czy sobie ze mnie jaj nie robili.
Ktoś z Krakowa by się musiał pewnie wypowiedzieć. 🙂
Tak, czasy sprzed „Dwanaście”. W ostatniej „Lampie” czytałem dosłownie kilka
zdań nowej części, była tam mowa o Doktorze (basiście Białego Kła jeśli
dobrze pamiętam), który w późniejszych częściach już nie żył. Jak
będzie kasa to kupuję „11” i pochłaniam 🙂
Jednak myślę, że to był wymysł autora z tym zespołem. Ewentualnie jakieś
nawiązanie do rzeczywistości.
W końcu przeczytałem 12 i 13 Świetlickiego….
Mistrz Świetlickiego jakoś szczególnie farta nie ma..
Mój Mistrz Stefan ma farta zajebistego…
Nie porównuj panów mistrzów. „jedenaście” czytaleś? Bo właśnie zrobiłeś
mi chrapkę 😀
A mnie się ten caly Mistrz Stefan (zreszta bardzo zacna i nietuzinkowa postac)
kojarzy jakoś dziwnie z nieokrzesanym Jakubem Wedrowyczem… Czyzbys, drogi
Heraclesie zaczytywal się w przeszlosci ksiazkami Andrzeja Pilipiuka??
Nie czytałem w sumie tego wątku, ale z tego co widzę to tematyka podrywu
chyba, z tej półki mogę polecić – The game (gra) Neila Straussa (chyba tak
to się piszę) opowiada o społeczności podrywaczy m.in. koleś o ksywie
Mystery (znany z mystery method) bardzo ciekawa pozycja, ukazuje wszystko od
środka, m.in. problemy psychiczne Mysterego. Polecam
Nie porównuję, nie ten kaliber
11 jeszcze nie czytałem :/
Hercless przeczytał prawie wszystko Pilipiuka, po tym jak skojarzono jego
wypociny z rzeczonym.
Poza tym niektórzy całkiem niesłusznie wspominali o Pratchecie..
Ja po prostu lubię od czasu do czasu sobie coś napisać bynajmniej nie
kopiując czyjegoś stylu.
O technikach „wyrywania” pisałem w zamierzchłej przeszłości tutaj KLIK tutaj
A jak utrzymać przy sobie zdobycz KLIK w tym miejscu
heracless, z twojej twórczości to najlepszy jest zjazd trompki 😀