Jakże zawiły proces tworzenia w zespole. PS. Emo wyznania.

Autor dzieli się swoimi przemyśleniami o trudnościach tworzenia muzyki w zespole, szczególnie kiedy lider ma wyłączne prawo do podejmowania decyzji. Porażka wspólnych prób i zmienianie utworów bez zgody zespołu prowadzą do frustracji i rozważań o sensowności takiej współpracy.

Ach. Zebrało mi się na refleksje-emo-wyznania na temat tworzenia kawałków w
bendzie, co, od jakiegoś czasu mnie konkretnie uwiera.

Do rzeczy. Ostatnia próba, przez około 3 godziny pracowaliśmy nad aranżem i
ogolnie kawałkiem który napisał wokalista gitarzysta (zwany dalej liderem).
Nie mam nic do tego, ze on tworzy, daje akordy i od tego zaczynamy. To mi się
wydaje całkiem ok. Do czasu gdy chce któryś z nas coś zmienić. Wtedy lider
mówi, że nie, że to nie pasuje do konwencji, że to jest za ostre,
wyjezdzamy poza lata 60, poza rock and roll. I naprawdę, nawet jak coś mu się
uda, po niebywale długich nagabywaniach wpoić do głowy to później w domu
’przemysliwuje to’ i pisze na gg coś takiego:

’stary, marte (tytuł kawałka w skrócie) zmieniamy bo mi się nie podoba’ po
chwili 'mojemu ojcu tez nie’.

OK. Tutaj każdy z Was może wyobrazić sobie moje zdziwienie, że jego OJCU się
nie podoba(odpuszcze sobie polskie znaki bo mnie spowalniaja). Ok, rozumiem, on
tez jest muzykiem, ale do k. nedzy nie jest w zespole i to NAM (a się nam
akurat podobało, aczkolwiek do kwestii podobania się jeszcze wroce) się
powinno podobac a nie jego ojcu.. I dzis napisał, ze zmienia budowe kawałka i
wracamy do tego, co on wymyslil przy pisaniu kawałka.. Czyli cała próba
poszła w p. Jako, że z zespołem się będę zegnal gdy wyjade na studia, to już
przyjalem taktyke: 'ok, rob co chcesz, Ty jestes liderem’.

Co do kawałka, to muszę przyznać, ze jak wymyslamy wszystko razem na próbie:
bebniarz bity, ja jakąś linie, poprawiam w tym czasie fonetyke wokalisty, on
zmienia bicie akordów, a solowy sobei mota solówki podczas naszego grania, to
wtedy jest to coś w tej grze i to wszystko spójnie, naprawdę wychodzi. I
robimy coś RAZEM a nie każdy sobie w domu wymysli i przyjdziemy i się dogramy.
(tak w zasadzie wiekszosc kawalkow do tej pory była robiona. Pozniej na probach
to już tylko kosmetyka była. Tj. ja bas wymyslilem w domu chyba do jednego
kawalka, przy reszcie daje się porwac na probach – wychodzi mi to na dobre.
Chyba, ze jakieś solo [wymyslilem jedno, ale bebniarz rzekl 'brakuje dołu,
graj normalnie’] to w domu wtedy. W tym wypadku właśnie się zgralismy
wszyscy. Zmienilismy coś w tym aranzu nareszcie, powiedziałem, żeby ułamac
ostatni refren i zostawic go z takim niedopowiedzeniem (banal, ale wg mnie jest
to lepsze niż ciagla, przewidywalna gra..).

Co do zespołu, ludzi. Wk. czlowieka fakt, iz przychodze wyglodzony po tygodniu
bez zespołu, a na probie perkusista ma focha, bo jest zmeeeczony, mowi, ze nie
zaliczy sesji i wyjezdza za granice (i w ogole gra jakby mu kazali i z kijem
nad nim stali), na probie mowil , że jest ok kawalek, a pozniej w aucie rzekl, ze
’c*jowy’. Zapytany czemu nie powiedzial na probie zamilkł na wieki. Solowy
zawsze milczy i się zgadza, a pozniej w aucie mowi ze coś jest niefajne, ze
zmienilby styl grania. Lider za to ciagle wywala nasze pomysly zmiany czegoś,
bo to nie jest w 'tym stylu’.

Ja p. naprawdę, po demowce się cieszylem ze coś nagralismy, ze coś się ruszy,
ale teraz to nie widze, ze mialbym z nimi grac np 5 lat, chocby trase na polske
mieć jakaś popularnosc zdobyc.. po prostu 6 kawalkow stworzonych, gramy 5
miesiecy razem a ja już widze, ze w przyszlosci bylyby niesamowite
problemy..

Muzyka jaka gramy (perfidna reklama, a jak www.myspace.com/8ofclubsmusic ) jest
okreslana jako lekka, taka.. do bawienia. Nie wiem, czy to zle, ale ja mam do
niej podejscie jak najbardziej serio. I do tworzenia jej. Perkusista wszystko
olewa, jak go pytam coś o kawalkach, chce o nich pogadac, o aranzu (bo kuleje
niesamowicie) to slysze jedno zdanie 'nie oraj się tak’. Solowy ciagle
apatyczny jakby miał zaraz zejsc, a wielki Szu lider nie daje nam pola do
manewru… Co do zwyklych basowych rozterek to nie ma problemu, mogę grac bas
jaki chce.. (co się okazalo, ze on go nie slyszy. Raz pociagnalem linie jak oni
skonczyli, to wielce zdziwiony spytal 'to ty tak tu grasz???’.

Podejrzewam ze problemem jest moje podejscie.. Mimo, ze garazowy zespół, mimo,
ze koncertow niewiele, to się tak mocno angazuje, ze az to niezdrowe, co widac
po tym emo-wyznaniu. Ale nie chce czegoś co jest z moim zyciu wazne olewac i
odp. żeby tylko 'było zrobione’ co widze czasem u pałkera.

Teraz mam do Was taka prosbe. Jak wam się chce, to opiszcie proces tworzenia
kawalkow w waszych bendach, jak to się odbywa, kto pisze, kto zaczyna.. Pewnie
jest trochę inaczej niż tu..

Aha, chciałbym żeby tu nikt nie pisal rzeczy typu: p. ich, miej ich w d*pie, po
co się przejmujesz. Tylko jakieś fachowe porady bym prosil, bądź odpowiedz na
prosbe..

Dzieki bardzo. Jak ktoś dotrwał do tego momentu, to podziwiam. Blog to
blog.

Pozdrawiam – Albert:)

Podziel się swoją opinią

57 komentarzy

  1. p.s motyw z ojcem rozp. 😀

    On jest w tej kapeli czy co, kogo obchodzi jego zdanie ? 🙂

    Moze niech ten koles zalozy se kapele z ojcem wtedy będzie zawsze fajnie…

  2. A mnie rozwalił teraz motyw z tym „nie równo grasz” az chciałbym to
    zgłosić do QOTW ;p

  3. Jak na moje musisz poważnie pogadać z resztą zespołu. Niech powiedzą, czym
    jest dla nich ten zespół- zwykle granie, tak for fun, a jak się uda zagrać
    koncert to ok, czy też podchodzą do współpracy poważnie i myślą o
    poważnym tworzeniu muzyki.

    U mnie w (poprzednim już) zespole, też było siakoś dziwnie, z różnych
    przyczyn. Ciężko było zrobić cokolwiek, dlatego odpuściłam sobie ten
    zespół, nie miał dla mnie przyszłości do tego doszły „muzyczne
    różnice”- wiesz inspiracje itd- każdy słuchał czegoś innego i wcale nie
    wyszło to na dobre. Może to jest powodem dla, którego nie możecie się w
    pewnych kwestiach dogadać. Widzę, że szczególnym problemem jest tu
    wokalisto-gitarzysta, który chyba za bardzo wczuł się w rolę lidera i nie
    pozwala reszcie na jakiekolwiek zmiany…no i tatuś, który ma tu jakieś mega
    zdanie- bo tacie się nie podoba to tak nie może być. Fakt w tym przypadku
    znalazł, kogoś kto go poparł, no ale bez przesady, ja bym taką osobę
    wyśmiała, ale to nie jest istotne. Patrząc na resztę muzyków, chyba nie
    traktują tego do końca poważnie. Każdy musi sprecyzować, czym jest dla
    niego zespól, a wokaliście trzeba przetłumaczyć pewne kwestie- jest
    wokalista, gitarzysta bla bla ale nie on sam tworzy zespół. Dlatego z nimi
    pogadaj. Ja już się przekonałam, że brak wspólnego celu i zgodności
    prowadzi do rozpadu/ odejścia z zespołu.

    Procesu tworzenia kawałków w moim zespole nie będę opisywała, bo to była
    ciężka sprawa. Żeby nie wiem co, ten zespół nie miał i jak na moje nie ma
    żadnej przyszłości. Aczkolwiek dobrze im życzę.

    Jednak mam nadzieję, że uda się Tobie pogadać z resztą i coś się zmieni
    na lepsze 🙂 Bo szkoda rezygnować- człowiek się przywiązuje mimo wszystko i
    takie tam. A widzę, ze Tobie zależy.

    Powodzenia.

  4. @Baybus: A mnie rozwalił teraz motyw z tym „nie równo grasz” az chciałbym to zgłosić do QOTW ;p

    Mnie tym bardziej 😉

    ———

    @Dante Morius: i jak w reklamach biedronki:
    W tym miesiącu w Skład Muzyczny.pl:
    Skaj łej – prosto od farmera, 399, 99zł!

  5. Ja nie rozumiem, po co na siłę siedzieć w takim zespole. Z drugiej strony –
    gratuluję wytrwałości, bo ja „liderowi” już bym dawno zdążył dać w ryj
    za takie roszady.

  6. słuchaj ja mam coś takiego że jak mam natchnienie to piszę tekst a później
    moje ziomy mowią czy dobre czy złe ( zazwyczaj dobre 😀 )

  7. widzę że też z Częwy ;]

    ja niedawno dołączyłem do Umbra Angelus (Doom Metal) też w Częwie. miałem
    najgorzej bo do 3 już napisanych kawałków muszę bas zrobić bo poprzedni
    basista to sobie grał w cały świat byle grać… ;] u nas to tak że jak
    komuś się coś nie podoba to od razu mówi. między ludźmi w zespole musi
    zaistnieć chemia – od razu. jak grałem z nimi pierwszą próbę w J&M
    studio jakoś na spontana improwizację małą zrobiliśmy i było fajnie
    ;]

    kawałki piszemy tak, że w zasadzie każdy coś od siebie dorzuca. mnie na
    przykład zaproponowane żebym do naszego nowego dzieła o prawdopodobnym
    tytule „White Rose” napisał intro na basie, co bardzo mi się spodobało
    😉

    —–

    MorgotH

    The New Black/Death Metal project

    Nie ma czegoś takiego jak nu metal…

    Stay True \m/ \m/

    and May the Force be with You 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.