Drodzy basoofkowicze, pomyślałem, że warto napisać mały przewodnik
traktujący o tym
Jak sprawić, żeby być najlepszym przyjacielem każdej
kobiety*.
Gdy ja byłem w wieku nastoletnim nie było Internetu, nie było też żadnej
literatury poruszającej ten frapujący wielu młodych mężczyzn temat.
Tak, tak do wszystkiego musiałem dochodzić sam. Tak, więc, drodzy
basoofkowicze postanowiłem wam ułatwić życie i podzielić się swoimi
doświadczeniami w tej materii. Przecież nie ma sensu odkrywania Ameryki
ponownie.
Do rzeczy. Najłatwiej jest zostać najlepszym przyjacielem kobiety, gdy gra
się na gitarze, względnie jest się wokalistą. Tutaj statystyki dają nam 50
% szansy na zaprzyjaźnienie się z kobieta, praktycznie bez żadnych
specjalnych zabiegów, wystarczy w trakcie występu wyłowić z tłumu zdobycz,
popatrzeć przez pół kawałka w jej oczy i zaczekać po występie za sceną,
aż upatrzona przez nas zdobycz przyjdzie sama.
Nam basistom, jest nieco trudniej, bo w zostawaniu najlepszym przyjacielem
kobiety przeszkadzają nam gitarzysta i wokal. Nie mniej jednak, można
spróbować opisanej metody. W przypadku basistów jej skuteczność waha się
od 15 do 40 %. Na pociesznie dodam, że najgorzej ma perkusista, jemu w
nawiązaniu przyjaźni przeszkadzamy my, oraz wokal i gitarzysta.
Kolejną metodą związaną z muzyką jest zagranie jakiegoś fajnego kawałka,
solówki itd., niekoniecznie na scenie i w trakcie koncertu, ale tak żeby
nasza potencjalna przyjaciółka mogła napatrzeć się do woli na nasze
gibkie, zwinne, szybko poruszające się palce i mogła je sobie w myślach
zwizualizować w trakcie jej ulubionych pieszczot. Ta metoda ma zasadniczy
mankament polegający na tym, że trudno nosić cały czas ze sobą bas i
wzmacniacz. Nie mniej wspominam o niej z kronikarskiej powinności.
Na pociesznie dodam, ze grający na fortepianie i perkusji mają mniej mobilny
instrument niż my.
Pewną odmianą tej metody jest odtworzenie za pomocą mptrójki jakiegoś
naszego utworu i rytmiczne uderzanie dłonią na przykład w blat stołu.
Metoda ta wymaga od naszej potencjalnej przyjaciółki większej wyobraźni
oraz wrażliwości na sztukę, jaką jest niewątpliwie grana przez nas
muzyka.
Przejdźmy teraz do metod standardowych dostępnych dla wszystkich, nie tylko
muzyków.
Na początek podstawowe zasady
Po pierwsze musimy mieć pogodny wyraz twarzy.
Po drugie nie obmacujemy dziewczyny, którą znamy krócej niż minutę.
Po trzecie, jeśli palisz, niewskazane jest dmuchnięcie dymem w twarz
przyszłej przyjaciółki, pomimo, że w wykonaniu Humpreya Bogarta wygląda to
cool.
Znajomość możemy rozpocząć tradycyjnie, czyli zagaić dowcipnie lub
przynajmniej zabawnie rozmowę.
Tu odradzam zbytnią szczerość i prawienie komplementów, niestety ludzkie
samice XXI wieku, nie są już czułe na stwierdzenia, typu: „eeee fajna
jesteś” lub nadmiernie szczere kontemplacje ich walorów takie jak:
„fajną masz d*pę / cycki” itd. Często zbytnia szczerość powoduje
agresję. Wydaje mi się, że wywołaną tym, iż w mniemaniu samic, nie
wysilamy się i stwierdzamy fakty oczywiste tak jak to, że lepiej mieć orgazm
niż raka.
Obydwoje przecież wiecie, że ona ma naprawdę fajną d*pę/ cycki, albo cała
jest fajna, bo inaczej nie odzywalibyście się do niej.
Zatem, podsumowując możemy zacząć znajomość na przykład w ten sposób
Podchodzimy. Uśmiechamy się. Przyjaznym tonem mówimy:
„Witaj o długorzęsa”, albo coś podobnie banalnego.
Uwaga: dziewczyna nie może mieć założonych w tym momencie okularów
przeciwslonecznych, jeśli tak jest to idziemy na maksa i zdejmujemy je, ale
nie przez uderzenie pięścią.
Przez zdjęcie okularów uderzeniem pięści, możemy zbytnio zaskoczyć nasz
obiekt pożądania swoją asertywnością, czego dalszą konsekwencją może
być niemożność kontynuowania inteligentnej lekkiej i zabawnej dopiero, co
rozpoczętej konwersacji.
Jeżeli uniknęliśmy jakieś poważnej gafy, to w tym momencie mamy
zaskoczoną i podatną na manipulację osobniczkę płci pięknej. Teraz
możemy się przedstawić i zaproponować na przykład drinka, piwo, soczek czy
ścieżkę itd.
Tutaj możemy stosować skończoną ilość iteracji, jednakże, jeśli nie
lubimy pozycji „na worek cementu” należy poprzestać na drinkach, piwie
itd., gdy nasza nowa przyjaciółka daje jeszcze oznaki życia.
Inną już tradycyjną metodą zaprzyjaźniania się z kobietami jest tzw.
„metoda na brata/kolegę/przyjaciela”
Polega ona na podejściu do naszej zdobyczy i stwierdzeniu: „Widzisz tego
faceta, tego o tam” i wskazaniu najbrzydszego, najbardziej n*ebanego kolesia
w knajpie. Kontynuujemy rozmowę: „To mój brat/kolega/przyjaciel. To jest
naprawdę fajny facet tylko jest trochę nieśmiały i wstydzi się kobiet,
zwłaszcza pięknych kobiet”.
W tym momencie możemy z uznaniem zlustrować ją od stóp do głowy. Na 90 %
dziewczyna nie wykaże zainteresowania, tym kolesiem, którego jej
wskazaliśmy, zwłaszcza, jeśli już zabił gwoździa. Wtedy stwierdzamy:
„Masz racje, ja jestem fajniejszy”. Dalej kontynuujemy jak opisano
powyżej.
Uwaga: może się zdarzyć, że wskazany koleś jest bratem, chłopakiem,
mężem naszej jeszcze potencjalnej przyjaciółki, więc lepiej wskazać
kogoś, kogo znamy.
Wiem, że ten krótki przewodnik jest tylko zarysem wstępu do podstaw, ale mam
nadzieję, że bogatsi o tę wiedzę, po kilku próbach, będziecie mogli
powiedzieć, że zaprzyjaźnianie się z kobietami jest łatwe i proste jak
licealistka.
W kolejnych odcinkach postaram się opisać jak utrzymać przy sobie zdobycz
oraz jak się jej skutecznie i szybko pozbyć.
Tradycyjnie już zachęcam już do wzięcia udziału w konkursie z
nagrodami
Odpowiedz na pytanie:
Dlaczego obydwaj basiści z Bass Brothers Band wyrywają tyle d*p ?
a) są niesamowicie przystojni
b) potrafią oblizać się po brwiach
c) mają zajebisty bajer
Spośród osób , które udzielą prawidłowych odpowiedzi, zostanie wylosowane
30 osób, wśród których, rozdzielę w kolejnym losowaniu:
5 równorzędnych nagród pierwszego stopnia
Wylosowana osoba będzie mogła pobrać z strony
www.bassbrothersband.mp3.wp.pl/ wszystkie utwory i napisać dowolną ilość
komentarzy na ich temat
10 równorzędnych nagród drugiego stopnia
Wylosowana osoba będzie mogła posłuchać kawałków
na
www.esnips.com/web/bassbrothersband/ i napisać jeden komentarz
15 równorzędnych nagród trzeciego stopnia
Wylosowana osoba będzie mogła posłuchać kawałków na stronie
www.myspace.com/bassbrothersband/
* czytaj: jak wyrwać d*pę.
Genialne. 😀
A odpowiedź? B
niekoniecznie zgadzam się z heraclessem! dlaczego? ponieważ nie każda
dziewczyna poleci na gitarę/bas/perkusję czy cośtam jeszcze 😀 Wiem z
własnego doświadczenia, gdyż nigdy nie interesowali mnie gitarzyści (czasem
nawet można się pośmiac, jak się widzi gościa, który usiłuje zwrócić na
siebie uwagę jakąś solówką 🙂 ), basiści też nie są najlepsi,
perkusiści ani tyle (no chyba, że gra się z jakimś miło) 🙂
radzę wymyśleć sposób na dziewczyny (np basistki) które nie polecą na
gitarę (lub coś innego) 🙂 🙂
Co do pierwszego podpunktu: jeśli gra się na basie i do tego wokaluje, to nie
ma problemu 😉
a co do pytania konkursowego to proszę zakreślić C
to nie bardzo skutkuje :/ już jakiś czas próbuje i kupa..nic.. 😐
szybciej łapią się chłopcy xD
a co do kwizu do odp. B 😛
Odpowiedzi a i c sa poprawne.
A pozycja na worek cementu jest da best 😀
Poradnik bardzo fajny.Podoba mi się styl pisania.Taki z jajem.:)
Co do konkursu to odpowiedź b.
Dzięki, za reakcję i udział w konkursie z nagrodami
No wydało się, ja tylko dodam, ze ja jestem tym co wyrywa, a Ty
tym, co zabija gwoździa 😀
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem tu opisać wszystkich możliwośći i
wariantów, jakie zdarzają się w życiu. Nie mniej mam nadzieje, że
zainspiruję twórczo innych.
Mile widziane są też opisy waszych sposobów na zostanie najlepszym
przyjacielem / przyjaciółką 🙂
SigurR, moim zdaniem masz absolutną rację. Wiesz, że Heracless „To mój
brat/kolega/przyjaciel”?
Noł ofens of korz 😛 .
Heracless : w sumie patrząc na Twoje „umiejętności i usługi” to szans w
bezpośrednim starciu nie mam, muszę to przyznać 😛 .
Podbijasz do laski, której nie znasz i mówisz: „Myślę, że jesteś fajna
d*pa i masz na mnie ochotę tu i teraz”
Jeśli fajne z ciebie ciacho, to czasem działa 😛
Mozna jeszcze inaczej,
podchodzisz do laski i mówisz tak:
Mam się ochotę z tobą bzykać, nie zepsuj tego….
W pytke Heracless stary dziamolu 😉 Na fanki nie-instrumentalistki, nieźle
jest zastosować taktyke „na mentora”. Wypatrujesz potencjalną
„przyjaciółkę” podbijasz z którąś z mistrzowskich metod by Heracless,
jeśli to nie fanka, do której pusciłeś oko w tłumie na koncercie, dobrze
jest mieć jakiś atrybut grajacego (czapeczka fendera, kostka od gitary
przypadkiem w kieszeni itp.)Kiedy to ja zaciekawi prawisz jej o swych
dokonaniach muzycznych..jak się podjara i chce nauczyć się czegoś grać
proponujesz lekcje. Najlepiej umiówić się u niej i posadzic na miekkim wyrku,
dla wiekszej wygody…”grania”…. Nastepnie uczysz ją łapać parę akordów,
w miedzy czasie robiąc parę popisówek (niech się napatrzy na zwinne
paluszki) i korzystasz z wdzięczności 😛 Efekt murowany 🙂 Zadziałało w
dwóch przypadkach 🙂 Sukces wynika z faktu, że fajne laski zawsze chca być
jeszcze fajniejsze. Często też oszczędnijsza to opcja, niż stawianie
drinów ;p
A co do konkursu to odpowiedż B ;P
odpowiedź B
stary jak swoją Fraucless na to poderwałeś to spoko z niej dziołcha musi
być, ciagle stała pod sceną albo siedziała w kanjpie 😀
po pierwsze: gdzies słyszałem że kobiety nie szukają przyjaciół tylko
maczosów(czy coś w tym stylu) 😛
po drugie: stary pierdzielu, współczuje ci liceum(a w sumie to prostych
licealistek)
po trzecie: odpowiedź C
po czarte: jak się popisujesz to nie urywaj ciągu dźwięków przy
przechodzeniu do innego utwóru skali, srali itd. wtedy dostajesz bonus do
kiślu w gaciach 😛 (ale trzeba uważać żeby znowu nie przegrzać fance
mózgu 😀 )
PS dobrym sposobem jest też zgrywanie dobrego kucharza(pozdrawiam Kapral 😀 ) i
zamiast do restauracji to do chałupy można od razu zaprosić 😛
boździe wczy nami nigdy nie wie… 😀
Tak, tak to bardzo dobra metoda dla „zaawansowanych użytkowników”, a co
najważniejsze wysoce skuteczna. Naprawde można ją polecić.
Heracless wyrywa swoje FrauAcless tylko na oazach, kółkach różańcowych i
pielgrzymkach 😛
Ostatecznie mogą być studentki 😀
A ja wam powiem, że krowa, która najgłośniej ryczy najmniej mleka daje
:>
Zawsze można zgrywać wrażliwego intelektualistę.Kiedy dziewczyna podchodzi
do gitarzysty my stoimy obok i „wcinamy” się do rozmowy.Tylko,że tu trzeba
znać troszkę „inteligentnych” zwrotów no i trzeba umieć je użyć.;)
Kumpel kiedyś wytłumaczył mi „wyrywanie lachona” na kasztana..Kiedy siedzimy
w parku i jakiś „lachon” siedzi nie daleko,to rzucamy mu pod ławkę
kasztana(może być coś innego,byle z drzewa{nie,gałąź odpada.}).Następnie
podchodzimy do ławki,schylamy się,podnosimy kasztana i pytamy się czy to jej
kasztan.Jeśli odpowiedź jest pozytywna możemy zagadać dalej,jeśli
negatywna szukamy następnego „lachona”.:]
heracless my master 😀
A co do tesktu na podryw to słyszałem wersję „Wpadłaś mi w oko, nie
s*erdol tego” 😀
Mój stary sposób :
Cześć, jestem Borg, jestem zajebisty i walczę mieczem ( to z czasów
odtwarzania historii – tekst po części zapożyczony ).
Wersja aktualna :
Cześć, jestem Borg, jestem zajebisty i gram na basie.
Jak mam super ekstra zwariowany pozytywny dzień to dorzucam do ww. tekstu
stary szlagier :
„Ruchasz się, czy trzeba z Tobą chodzić trochę ???”
Jak do tej pory nie zadziałało( nie wiedzieć czemu, może gdybym miał
lustra w domu to bym wiedział 😛 )
Pozdrawiam
Heracless – naprawdę dobrze się czyta twoje wpisy 😀
A ja dodam od siebie metodę pt. zaprosić na kolację ze śniadaniem.
Dzięki, dzięki 😀 😀 😀
Czy możesz opisać szerzej metodę na „kolację z śniadaniem” ???? 😀 😛
😀
JA wertujac nieprzebyte zasoby youtube znalazłem takie coś
wydaje mi się ze wystarczy torche poprzerabiac teksty np. „mój kumpel, ma
kuzyna i ten kuzyn ma brata ktorego znajomy grałna basie Kaprala” i tkaie tam
😀
na to na pewno poleci każda dziewczyna 🙂
o albo „wyciskam z mojego kciuka 140 stłumionych nut na sekunde” albo „gram na
SkyWayu a jak mi kolega pożyczy to na j&d”
Na kulturalnym forum szerzej się nie da. 😉
no co Ty nie powiesz 😀 nie wiedziałam ze masz takie metody 😀 Ty podrywasz na
siwe włosy ;]
Widze, ze nasze przyjaciółki oburzają się (uderz w stół ?), natomiast nie
chcą nic napisać o pozyskaniu najlepszego przyjaciela, np:
Jak chcesz wyrwać kolesia zatrzepotaj rzęsami jak wigilijny karp ogonem.
Wtedy każdy facet jest twój….
Przyjaciólki do dzieła…
Ależ oczywiście.
Jest to technika finezyjna, dla lubiących wyzwania.
Wymaga jednak poczynienia pewnych przygotowań jeszcze przed wyjściem na
łów.
Po pierwsze – upewniamy się, że umiemy gotować, jak nie to idziemy do
wypożyczalni, bierzemy 3 pornosy i zapominamy o całej sprawie.
Po drugie – otwieramy lodówkę i sprawdzamy czy mamy składniki potrzebne do
przyrządzenia kolacji i śniadania (i nie myślę tu o makaronie i sosie
Łowicz czy zapiekance by Kapral – tu jedzenie musi być pierwyj sort!).
Jeśli czegoś nam brak, udajemy się do pobliskich delikatesów i uzupełniamy
zapasy.
Po trzecie – bardzo ważne! bez tego się nie uda! – przygotowujemy kubełek
(broń Boże nie plastikowy!) z lodem i wsadzamy tam dwie butelki wina
(najlepiej mocnego, tylko nie jabola), żeby się schłodziły. Pozostałe 6
butelek wina może leżeć w lodówce.
Warto też posprzątać trochę w domu, wepchnąć syf do szaf itd. żeby
obiekt się nie wystraszył na wejściu.
Tak więc, jak już wyryłeś się przepisów z książki kucharskiej na
pamięć, zaopatrzyłeś się w potrzebne produkty i półprodukty to postaw na
stole świece (tylko nie te z Caritasu, na litość!) i możesz już ruszać na
miasto.
Tam, gdy upatrzysz już sobie cel, robisz z serwetek w klubie taką masę
różnych stworków z origami, aż lachon sam zwróci uwagę. Wtedy mówimy
jej, że nie tylko w origami jesteś dobry, a po chwili niezręcznej ciszy
dodajesz, że świetnie gotujesz i zapraszasz ją na kolację.
I tu zaczyna się wyścig z czasem.
Sadzamy lachona przy stole, odpalamy świece, otwieramy pierwszą butelkę wina
i lejemy jej do pełna. Sami tym czasem biegniemy do kuchni i robimy wszystko
według wcześniej wyrytej instrukcji. W międzyczasie sprawdzamy czy lachonowi
się wino nie kończy. Dolewamy do pełna za każdym razem, wymieniamy butelki
w kubełku.
I tu są dwie opcje.
Jeśli jesteśmy naprawdę sprawnymi kucharzami to zdążymy coś podać, zanim
dziewczę totalnie się schleje.
A jeśli idzie nam opornie i powoli to nawet możemy sobie odpuścić gotowanie
(jednakże nadal trzeba zachować pozory, że coś się w tej kuchni pichci –
można np. odpalić czajnik elektryczny, niech se burczy, czy otworzyć gorący
kubek dla efektów zapachowych) i zająć się okresowym dolewaniem wina.
Tak czy siak lachon prędzej czy później będzie pijany w sztok i będzie jej
wszystko obojętne.
We win!!
Ale to jeszcze nie game over.
W końcu gdy rano się wspólnie budzicie to już numer z winem i ściemą w
kuchni nie przejdzie.
Na nasze szczęście śniadanie to banał.
Jajecznica, bułka paryska, sok pomarańczowy w wysokiej szklance, kawa,
kawałek jabłka i won za drzwi.
Jak widać, technika może być trochę kosztochłonna w wersji dla ambitnych
kucharzy (ale za to w wersji ze ściemą wyniesie nas to jakieś 1, 40zł) ale
ma to swoje plusy:
– Kontrolujemy stopień upicia obiektu…
– …a nawet jak się schleje do bezwładu to do łóżka daleko nie jest więc
taszczyć jej przez pół miasta nie trzeba.
– Dziewczyna i tak nie będzie pamiętała kolacji, niezależnie czy miała ona
miejsce czy nie, więc można ją śmiało zaprosić na kolejną. Ba! Ona może
nawet poleci nas swoim koleżankom!
– And last but not least: To MY mamy klucze do drzwi!
ps. jeszcze mi się przypomniała metoda „na kromala” ale to to może na ircu,
bo to się zupełnie nie nadaje do publicznej wiadomości :DDDD
Musze przyznać ze metoda na „kolację ze śniadaniem” robi wrażenie.
Jest dla prawdziwych profesjonalistów 🙂
Należy jednak uprzedzić basoofkowiczów o przygotowaniu planu awaryjnego na
wypadek, gdyby naszemu obiektowi przypadła do gustu nasz kuchnia, a w
szczególnosci kolacje….
a co jeśli lachon weźmie łyczek wina i będzie czekać? :O
To mówisz „nie krępuj się”
Można tez sprobować wariantu eksperckiego metody „na kolację ze
śniadaniem”
Wszystko jest tak jak opisał McGregor, a różnice polegają na braku
śniadania i zamiast wina używamy wódki 😀
W tym wariancie nie musimy udawać po pierwszej kolejce, że gotujemy 🙂
O o o o – kolacja ze śniadaniem to jest to!
Zresztą, można zaproponować lachonowi wspólne przygotowywanie posiłku
namiętnie konsumowanego przed….
Niechże się dziewczę angażuje we wspólne prace ręczne już od pierwszych
chwil w naszym domu!
Proponuję postawić na oryginalne dania.
Wspólne przyrządzanie od podstaw flaków po bawarsku, mieszanie i pieczenie
pasztetu z gęsich podrobów, czyszczenie żyletką golonek bądź finezyjne
wypełnianie jelit kaszanką przez zgrabne i drobne dziewczęce dłonie powinno
przynieść efekt w postaci dzikiej, niespożytej namiętności w chwilach
późniejszych.
eeee… to już lepiej pierogi lepić 😀 ale to musi być wtedy bardziej
rockendrolowy lachon, taki który lubi pierogi i piwo 😛
no na prośbę heraclessa mogę w drodze wyjątku opisać kilka technik
stosowanych przez tak zwane BABY, by wyrwać/poderwać osobnika płci
przeciwnej.
Pierwszą taką techniką, jest technika na brata.
Już po zapoznaniu się z osobnikiem płci przeciwnej, który nie stawia
jakiegoś wyczuwalnego oporu możemy rzucić tekst:
-Podobasz mi się, jesteś nawet przystojny. Pewnie zajęty….szkoda…Masz
może brata?
Jeżeli w odpowiedzi usłyszymy mniej więcej:
-Nie jestem zajęty i nie mam brata.
Możemy posunąć się dalej i:
-To świetnie, umówimy się?
Metoda ta jest w 100% sprawdzona i skutkuje, najlepiej ją stosować, gdy mamy
100% pewności ze mężczyzna, który wpadł nam w oko nie jest zajęty ;]
Druga z metod dotyczy tylko i wyłącznie muzyków. Najlepiej gitarzystów lub
basistów. Z wokalistami to na dwoje babka wróżyła, w większości
zachowują się jakby chcieli a nie mogli.
Miałam nie pisać, że mężczyźni są łatwi, to nie na pisze 😀 Powiem za
to, że lubią wyzwania i jak im ktoś/coś imponuje. Gdy baba, taka np. jak ja
probuje wyrwać gitarzystę lub basistę zaczyna interesować się jego
sprzetem grającym. Opowiadam co w sprzęcie jest dobrego, a co złego. To
najczęściej interesuje osobnika płci przeciwnej(szczególnie jak mówi się
złe rzeczy;]). Wtedy można sobie przysiąść gdzieś z boku wymienić
poglądy…a od tego..do tamtego to już niedaleka droga.
Moją osobistą trzecią metodą wyrywania jest pozytywne myślenie w stylu on
k*rwa będzie mój. Ta metoda też sprawdza się w 100%, wystarczy popatrzeć na
Jaj0 :D. Technika ta polega na przymilaniu się, uśmiechaniu, prawieniu
komplementów, droczeniu się itp. Mężczyzna wyczuwa wtedy, że coś jest na
rzeczy. Jak już osobnik zwącha spisek brnąć dalej, aż rybka się złapie
na haczyk.
Podsumowując mogę powiedzieć, że baby mają łatwiej. Więcej hm bonusów,
którymi interesują się mężczyźni. Nie opisywałam tu jakiś banałów w
stylu pokazać kawałek nogi, puścić oko, bo takie metody są po prostu
….banalne:D.
Dziękuje.
Dziękuje Ci Kasiu, że poświęciłaś swój czas na napisanie tego obszernego
wpisu z damskim punktem widzenia.
Cała ludzkość jest Ci wdzięczna za ten wpis, który posłuży podniesieniu
poziomu świadomości młodzieży….
do wypowiedzi Kachy dodam jeszcze, że tak na prawdę, to mężczyznom (na
ogół) tylko się wydaje, ze oni wyrywają lachona 🙂 w rzeczywistości jest
odwrotnie. Wystarczy tylko umiejętnie pokierować sytuacją, a mężczyzna
będzie miał satysfakcję ze zdobytej dziewczyny – naiwny 😛
co do drugiej metody mogę jeszcze dodać, że czasami dobry efekt początkowy
daje samo stwierdzenie, że się gra na basie(i tu jeszcze wskazane jest
dorzucić coś np na temat sprzętu jego czy też własnego).
Czasami skutkuje też metoda mająca na celu dowartościowanie mężczyzny.
Można ją stosować na perkusistów. Przykład: podchodzę do bębniarza i
mówię: o widzę, że masz podwójną stopę Iron Cobre, słyszałam od innych
perkusistów, że sama chodzi.. mogę spróbować?
No i on oczywiście pozwala, tutaj można wychwalić jego perkusję, naciągi,
blaszki, przy okazji popytać się o różne tam dziwne rzeczy, co to przy
bębnach można znaleźć.. i dodać np; gram na basie i chciałabym się
trochę pouczyć na perkusji.. mógłbyś mnie czegoś nauczyć..?? (tu trzeba
zastosować specjalny uśmiech).
podana metoda jest dobra na bębniarzy, jest dobrym początkiem na nawiązanie
przyszłościowej znajomości. Z pewnymi modyfikacjami można stosować na
innych muzyków, ważne jest jednak – jak już wspomniała Kacha – żeby
zabłysnąć wiedzą własną. 🙂
SigurR ma racje, co do bębniarzy, ale ogólnie nie chwytam się za towar z tak
niskiej półki 😛 😛 😀 nie no joke o pałkerach można powiedzieć, ze mają
ładnie umięśnione ramiona:D
ale pałkerzy ze względu na swoje mięśnie są przydatni do przenoszenia
jakże ciężkiego sprzętu basowego 😛 chociaż trzeba przyznać, że jacyś
dziwni są perkusiści… 😛
E tam. Wy to nic nie musicie. Wystarczy, że macie fajne cycki. Potem idzie z
górki. :DDD
Ej… żadna normalna dziewczyna nie musi czegoś takiego robić… Masz
jakieś kompleksy? Pałker to najgorszy możliwy wariant… wiem, bo znam
kilku…
Święte słowa – jak patrzę co kolega perkusista odwala wobec swojej panny to
czasem mam ochotę go za jaja na mrozie wysoko wywiesić.
True true…
Ramcel nie zgodze się z Tobą. Poza tym my nie napisałysmy ze tak się ZAWSZE
robi ;] tylko czasami. Nie zawsze jest łatwo, czasami trzeba pokombinować.
Poza tym wyżej ja napisałam, że pałker to towar z najnizszej półki za
ktorego nie warto się brać. I dodam jeszcze, ze TOBIE się może WYDAWAć że
żadna nie musi czegoś takiego robic;]
powiedz szczerze ile razy ci się tak udalo??
sex alkohol and metal
„I bez Kozery powiem, że pińcet.”
Żadna kobieta nie oprze się propozycji pysznej kolacji w dobrym towarzystwie,
schlaniu za darmo, bzykaniu bez zobowiązań i jeszcze na koniec smakowite
śniadanie…
😀
czasami na koncerty jezdzi z nami zona perkusisty – oboje przesympatyczni
ludzie ;D ale nadal za kazdym razem rozwalają mnie teksty typu: „Słonko weź
nie p*rdol” albo „Aguś, o c*uj Ci chodzi?”
JA mam taki sposób ze kolacje ze sniadanie, ze jade do swojej perkusistki,
bierze się coś do picia, na kolacje cieżko się załapać, ewentualnie jakaś
kanapka, pózniej pijemy, pijemy i dostaje buzi na dobranoc. Rano dostaje
sniadanie, chyba ze sam sobie wszystko muszę zrobić. ALe fakt faktem jest
kolacja i sniadanie 😀
Proste. A w ogóle sposoby na podryw zależą od dziewczyny. Ważne to byś
pewnym siebie, oraz być najwiekszym kretynem w swojej wiosce, chociaż bez
przesady! EEe nie chce mi się opisywać konkretnych sposobów.
No i grunt to porządna czapka, co nie Baybus?
No zajebiaszcza jest ;p Miałem mokre włosy wiec musiałem ją ubrać ;p A
grunt to dobrze wyregulowany bass.