W skrócie:
Plusy
– Solidna obudowa
– 83 efekty znane z serii M, Verbzilli i efektów pro
– Niesamowita prostota obsługi
– Kolory pokazujące rodzaj wybranego efektu
– True Bypass
– Świetny looper
Minusy
– Cyfrowo brzmiące przestery
– Brak pedału ekspresji
– Słaba czytelność wyświetlaczy
– Wysoka cena
– Waga
Któż nie słyszał o osławionej serii PODów, amerykańskiej firmy Line6?
Chyba każdy widział te urządzenia, patrzył co w nich siedzi i do czego
można je wykorzystać. Czerwona linia do gitary i czarna do basu została
przez wielu uznana za najlepiej modelującą brzmienie słynnych wzmacniaczy i
kolumn. Do tego wszystkiego mieliśmy dodatek w postaci bogactwa efektów,
szerokich możliwości ich edycji a także możliwości połączenia PODa do
komputera, komputerowej edycji brzmień i bezpośredniego nagrywania.
Zaskakująca filozofia firmy Line6 doprowadziła do ogromnego sukcesu –
postanowili być bardziej przyjaźni oraz otwarci na potrzeby muzyków i
zaczeli modelować to, co najlepsze i legendarne – wzmacniacze, kolumny i
efekty wszystkich najlepszych producentów od dawna dostępnych na rynku –
Bossa, Rolanda, Electro-Harmonixa, Digitecha, Fendera, Ibaneza, Voxa i wielu
innych. Wybierali perełki, selekcjonowani brzmienia, nie będąc jednocześnie
zapatrzonym we własną wizję tego, jak coś powinno brzmieć. Powstały więc
urządzenia uniwersalne i wielowymiarowe i zyskały ogromną sympatię
wielu.
System PODów, efekty w kostkach, profesjonalne efekty rack i w końcu
doskonała seria M – zbiór czterech „multikostek” pogrupowanych tematycznie –
przestery, filtry, modulacje i pogłosy zaczęły być używanę przez wiele
znanych zespołów, z których wystarczy wymienić Radiohead czy The Music. Na
początku 2008 roku pojawiło się jednak coś zupełnie nowego. Niby
multiefekt, jednakże bazujący na doskonałej idei uproszczenia tego, co wielu
muzyków odpychało od efektów tego typu – Line6 M13 Stompbox Modeler.
Jak to wygląda
Zbudowany w całości z metalu, niemalże pięciokilogramowy (!) M13 składa
się z czterech sekcji, co wróży nam możliwość działania czterech
efektów jednocześnie. Efekty są pogrupowane w sceny – w pełni zapisywalnych
scen jest dwanaście; w każdej z nich cztery banki po trzy efekty. Metalowe
przyciski znane z serii X3 działają miękko, ułożone są kaskadowo – na
półkach – co pozwala na bezbłędne wybranie własciwego . Kolory
wyświetlaczy oraz podświetlenie przycisków zmieniają się w zależności od
tego, jaki rodzaj efektu mamy wybrany i przygotowany pod danym przyciskiem. Z
tyłu wejścia i wyjścia stereo, stereo wyjście i wyjście na pętle
efektów, możliwość podłączenia dwóch pedałów ekspresji oraz wejście i
wyjście midi. Do tego w komplecie zasilacz i brak możliwości działania na
bateriach.
Co w środku
83 efekty z urządzeń serii M, proefektów w rackach i Verbzilli plus efekty,
o które prosili użytkownicy wyżej wspomnianych serii pogrupowane w bankach i
z przyporządkowanymi kolorami (tak jak kostki serii M – wybranie przesterów
podświetla wyświetlacz na żółto, dilejów na zielono itp.). Pod każdym z
dwunastu przycisków sceny można wybrać dowolny efekt, co pozwala np. na
zebranie dwunastu różnych przesterów o różnych ustawieniach i używanie
jednocześnie do czterech z nich. True bypass (spodziewaliście się? Bo ja
nie!), tap tempo, tuner a do tego wszystkiego 30 sekundowy looper w pełni
sterowalny dzięki przyciskom M13. Czad!
Kto, po co i dlaczego?
Pomyśleli sobie panowie z Line6, że może ktoś nie będzie potrzebował
modelowania pieców i kolumn? W dzisiejszym świecie wtyczek VST ustawianie
brzmienia w studiu nie jest już wcale takie trudne. Albo może ktoś ma już
własny wzmacniacz, z którego jest bardzo zadowolony? A może jeszcze inaczej?
Ktoś nie lubi multiefektów dlatego, że surfowanie po menu, przerzucanie się
między dżojstikami i gałeczkami edycji doprowadza go do furii. Nie pomylili
się. Tutaj nie ma wielkiej filozofii – jedna gałka wybiera efekt, który
sobie użytkownik obmyśli a reszta służy do edycji parametrów. Wszystko
zapamiętywane jest na bieżąco, więc nie trzeba się bać, że jak wyłączy
się urządzenie z prądu, to długo ukręcane brzmienie zniknie. Już zostało
zapamiętane. Dostęp do wyboru scen za pomocą dedykowanego przycisku. Tak
samo intuicyjnie dostępny looper i tuner. A – o dziwo – urządzenie ciągle
można update’ować – nie przez USB, którego nie ma, ale przez wejście MIDI.
A wyjście MIDI pozwala na archiwizacje swoich brzmień. Prosto, ponieważ tak
zaawansowane funkcje są tylko dla wnikliwych.
Brzmienie i funkcjonalność
Zacznę od loopera, który właściwie zadecydował o moim wyborze tego
urządzenia. Steruje nim grupa odpowiednich przycisków. Start/stop,
Record/Overdub, Undo. Do tego mamy Play Once do pojedyńczego wyzwalania
pętli, Half Speed (można zwolnić materiał o połowę lub nagrywać z tą
funkcją minutowy loop) i Reverse – do puszczania materiału od tyłu.
Nieprawdopodobnym wynalazkiem jest Pre/Post, który pozwala na: nagrywanie
surowego sygnału bez efektów i nakładanie tych efektów potem lub nagrywanie
bezpośrednio z efektami – doskonała funkcja. Według mnie – jeden z
najlepszych looperów na rynku. Model podwójnej kostki RC-20 XL Bossa z
pewnością bije na głowę (nie licząc tego, że Boss ma możliwość
wgrywania i zapamiętywania dziesięciu banków pętli). Doskonałe brzmienie,
nawet przy zwalnianiu materiału o połowę – wszystko się trzyma w tonacji,
wysokość dźwięku nie jest zmieniana przy zmianie tempa. Dodając do tego
możliwości, jakie dają zawarte w M13 efekty – nieskończona kreacja.
Efekty – doskonale znamy je z serii M, Line6 więc kto się spotkał – wie o co
chodzi. Pełna lista jest dostępna stronie Line6, więc każdy może sobie
zobaczyć, nie ma po opisywać. Moje wrażenia: doskonałe kompresory, wybór
jest taki, że każdy coś dla siebie i swojego instrumentu znajdzie.
Doskonałe delaye i reverby (zawsze uważałem, że reverby gitarze basowej nie
służą – Line6owy dobór tychże pokazał mi, że czasem użycie reverbu
może dobrze gitarze basowej zrobić).
Modulacje i filtry – to Line6owa klasyka. Symulacje MuTrona czy napięciowo
sterowanego Oberheima lub Synt-O-Matic to coś, co zaskoczy każdego,
niezależnie od wyznania muzycznego. Jedyne zastrzeżenia mogę mieć do sekcji
przesterów, która – siłą rzeczy – brzmi trochę cyfrowo. Myślę jednak,
że to jest kwestia przyzwyczajenia, zupełnie nieistotna w ogólnym miksie.
Efekty są łatwo edytowalne, mają więcej możliwości edycji niż w serii
PODów a co najważniejsze – nie trzeba przewijać menu, żeby dotrzeć do
wszystkich potrzebnych funkcji. Brak odrobinę pedału ekspresji, jednakże są
wejścia na dwa, więc nie można chyba narzekać na ten fakt. Efekt z pedałem
musiałby ważyć chyba z dobre siedem kilogramów. Jeżeli ktoś potrzebuje –
może skorzystać z zewnętrznego pedału firmowego lub jakiegokolwiek innego
(producent jest tak miły, że podaje nawet jego wyczerpującą specyfikację –
to niecodzienne w dzisiejszych czasach). Podłączyć M13 można do wzmacniacza
na kilka różnych sposobów: gitara-M13-wzmacniacz (wtedy można używać
swoich kostek na pętli efektów, jakby się ktoś z nimi rozstać nie mógł)
lub gitara-wzmacniach+M13 na linii efektów. Można też – podzielić sygnał
na dwa i używać do swojego nagłośnienia dwóch pieców, jeden
wykorzystując do przesterów, a drugi do pogłosów – bombowe rozwiązanie
znane z Line6 X3 i wprowadzane z opóźnieniem przez Bossa w serii
multiefektów GT-10.
Dla kogo to wszystko?
Testować M13 jechałem z duszą na ramieniu. Line6 nigdzie nie pisze, dla kogo
ten kombajn jest przeznaczony. Dopiero po dłuższych poszukiwaniach w FAQ
producenta można znaleźć informacje, że bas brzmi pod M13 doskonale
(szczególnie poleca im się efekt nazwany Sub Octave Fuzz – oktawer z
przesterem). M13 może także (dzięki wejściom i wyjściom stereo) zaspokoić
potrzeby klawiszowców a nawet wokalistów.
Jeżeli macie swoje własne piece i/lub nie lubicie sterować wszystkim przez
menu na małym wyświetlaczu – będziecie zadowoleni. Jeżeli chcielibyście
się loopować na żywo a dodatkowo chcielibyście synchronizować swoje efekty
z zewnętrznym sekwencerem przez midi – to jest dla was. A w końcu – jeżeli
uwielbiacie projektować, grzebać w brzmieniu, eksperymentować – nie ma w tej
chwili lepszej propozycji na rynku. Warto jwspomnieć jednakże, że podobna
idea przyświecała firmie Boss, kiedy wypuszczała ona na rynek multiefekty z
serii ME-50 do gitary i basu. Seria ME-50 jest dziś o połowę od Line6a
tańsza i prostsza. Efekt M13 kosztuje w tej chwili (po zwyżce dolara) około
dwóch tysięcy złotych. Czy to dużo za 83 efekty plus looper jeśli sam
looper takiej jakości kosztuje minimum osiemset złotych a w prezencie dostaje
się na wszystko true bypass? Przewrotne pytanie. Czy za te pieniądze nie
lepiej kupić X3? To wbrew pozorom – zupełnie różne urządzenia, które
różni przede wszystkim odbiorca i jego potrzeby. Gdy zacząłem testować M13
w sklepie muzycznym – szybko stworzyłem loop, szybko dobrałem efekty i każdy
z nich wyedytowałem tak, by z linii basu wytworzyć wyfiltrowaną
przestrzenną ściężkę, prawie jak z muzyki filmowej. Gdy testowałem XT, X3
i wiele innych multiefektów – jedyne na co starczyło mi odwagi to
przesłuchanie brzmieniowych patternów dostarczonych przez producenta. M13 na
pewno „ukreatywnia” i „odMENUwowywuje” i upraszcza współczesne muzyczne
nowinki. A przy okazji świetnie brzmi.
Linki:
– Oficjalna strona urządzenia
www.tierolff.nl/winkel/media/m1662.jpg
W skrócie:
Plusy
– Solidna obudowa
– 83 efekty znane z serii M, Verbzilli i efektów pro
– Niesamowita prostota obsługi
– Kolory pokazujące rodzaj wybranego efektu
– True Bypass
– Świetny looper
Minusy
– Cyfrowo brzmiące przestery
– Brak pedału ekspresji
– Słaba czytelność wyświetlaczy
– Wysoka cena
– Waga
Linki popraw. Poza tym naprawdę fajna recenzja. 5 ode mnie. No i witamy na
forum 🙂 .
zabolało mnie to że opisujesz jak wygląda POD, a nie dałeś jego fotki.
😛
Poza tym w porządku.
jest tylko jedna kwestia…to urządzenie jest dedykowane do gitary nie do
basu…
Michal II – dzięki, poprawię, witam się także ładnie 😉 ->
POPRAWIONE
abstrakus – np. Tubescreamer jest także dedykowany do gitary nie do basu. Poza
tym polecam doczytać do końca (lub przynajmniej zapoznać się z ostatnim
działem recenzji). Myślę, że nikt tego nie dedykował gitarze, tak samo jak
nikt otwarcie nie powiedział, że seria MM Line6 jest wyłącznie dla
gitarzystów. Myślę, że brak drugiej wersji z napisem bass jest bardzo
myląca. Dlatego między innymi postanowiłem napisać tą recenzję.
zakwas – jeszcze nie do końca umiem dodawać fotki, ale jestem na dobrej
drodze i poprawię to z pewnością. :> -> ZDJĘCIE
DODANE
Gitarul z byłego zespołu miał pieca Line6. TAk waliło cyfrą że mam teraz
uraz do Line6, prawdopodobnie trwały i nieuleczalny. Chociaż ładne są te
piece, trza im to przyznać 🙂 .