MXR El Grande BASS FUZZ

MXR El Grande BASS FUZZ to perfekcyjny efekt dla basistów poszukujących ciężkich i brudnych brzmień. Dzięki solidnej budowie i unikalnym możliwościom kształtowania dźwięku, efekt ten oferuje prawdziwie diabelską moc.

W skrócie:

Plusy

-prawdziwie zły fuzz
-spora możliwość kreowania brzmienia przesteru
-podbicie deep!
-szatan się nim interesuje

Minusy

-skokowo działający tone
-znowu trzeba mieć śrubokręt, żeby zmienić baterię
-trochę odstrasza cena

bass mxr el grande fuzz
Dzisiaj opiszę i zaprezentuję wam coś dla miłośników trochę cięższych
klimatów niż poprzednio opisywany przeze mnie envelope filter. MXR El Grande
BASS FUZZ, bo o nim mowa, zdecydowanie nie jest zabawką, która przyda Wam
się przy ogrywaniu wesel, czy sprawdzi w coverach R’n’B. To efekt dla
rockmanów z ciągotami do ciężkich, brudnych brzmień, dla metalowców nie
lubiących być tylko poduchą dla kolegi gitarzysty. Jeżeli diabeł kiedyś
wyjdzie z piekła na ziemię, a w tle będzie mu przygrywać muzyka – bas na
pewno będzie przepuszczony przez tego MXRa. Ale do rzeczy, bo wstęp nam się
niemiłosiernie wydłuża…

Nowy MXR El Grande w chwili pisania tego tekstu kosztuje 410zł. Mogłoby
być taniej, ale niestety – jakość kosztuje. Co ma zatem do zaoferowania
efekt, którym interesuje się sam Szatan? Przede wszystkim true bypass –
przy tej klasie sprzętu nie ma mowy o kompromisach w tej materii. Efekt
pozwala nam kontrolować, na pierwszy rzut oka, trzy parametry: volume, tone,
oraz fuzz. Jawi się jeszcze guziczek z napisem deep – co do czego? Już
opisuję…

Volume jak sama nazwa wskazuje wysterowuje dźwięk na
wyjściu z efektu – żadna filozofia. Fuzz odpowiada za
ziarno aplikowanego przesteru. Już minimalne odkręcenie gałki nie pozostawia
złudzeń – nie ma mowy o lekkim przybrudzeniu brzmienia, obcinamy
wierzchołki fali dźwiękowej bezlitośnie! Jak to brzmi – do posłuchania w
próbce. Gałka tone odpowiada za charakter brzmienia, które
generujemy – uwypuklamy basy wycinając górkę, bądź odwrotnie –
zabieramy bas i robimy z basu ”pierdziocha” zapominając o tym, że nasza
gitara ma w nazwie ”basowa”. Tu jedna uwaga – gałka tone nie działa
płynnie! Przy przekręcaniu jej w okolicach godziny drugiej słychać
wyraźną zmianę charakterystyki i wycięcie basu. Nie wiem czemu tak się
dzieje i czy tak miało być w założeniu jednak tak jest. Czy to wada –
kwestia gustu – niektórym może brakować jakiegoś pośredniego brzmienia
umiejscowionego gdzieś w tej ”dziurze”.

Pstryczek deep zostawiłem na koniec, gdyż związane są z
nim pewne niespodzianki. Otóż po odkręceniu spodniej części efektu (a
rozkręcić efekt trzeba aby zaaplikować baterię, jeżeli ktoś ma uczulenie
na zasilacze) mamy dostęp do regulacji jeszcze dwóch parametrów –
głośności podbicia dolnych częstotliwości (za pomocą
trimpota) oraz przełącznik pomiędzy podbiciem
częstotliwości
: 87 Hz lub 113 Hz (różnica przy tak niskich
częstotliwościach nie jest wielka, jednak odczuwalna i możecie chcieć się
przełącznikiem pobawić przy kreowaniu swojego brzmienia). Sam przełącznik
deep podbija dolne częstotliwości aż o 15 dB! Jest to faktycznie kolosalna
różnica w charakterystyce brzmienia efektu. Osobiście kocham ten trzęsący
ścianami przełącznik i diodka przy nim nigdy nie gaśnie. Dzięki temu efekt
oferuje dwa w jednym – przesterowany, mocny fuzz i podłoże basowe dla
kapeli – gitarzyści rytmiczni przestają być potrzebni. 😉

Tyle o samym efekcie – wykonany solidnie, niewielkich rozmiarów, a o
ogromnych możliwościach, zresztą, sami posłuchajcie:

https://www.youtube.com/watch?v=isqTd-1o0gM

Nagrania są opisane na Youtube, ale jeszcze szczegółowo sposób ich
rejestracji zaprezentuję tutaj.

Próbki zostały popełnione w następujący sposób:

-bas został nagrany prost w linię – po kablu w interfejs (digidesign)

-nagrany bas został wypuszczony z interfejsu i dopiero wtedy przeszedł przez
wszelkie preampy, końcówki, kolumny i mikrofony oraz został nagrany
ponownie

-mikrofony użyte: kanał lewy (zaznaczony dla pewności w próbce czystego
basu) – EV ND868, kanał prawy – nieśmiertelny Shure SM57.

-sprzęt gitarowy: Cort B4 na Neonach DRa, pasyw, obie przystawki, odkręcony
tone; H&K Basskick 707; paczka Warwicka (stara, „żółta” seria, bez
gwizdka)

W skrócie:

Plusy

-prawdziwie zły fuzz
-spora możliwość kreowania brzmienia przesteru
-podbicie deep!
-szatan się nim interesuje

Minusy

-skokowo działający tone
-znowu trzeba mieć śrubokręt, żeby zmienić baterię
-trochę odstrasza cena

Podziel się swoją opinią

10 komentarzy

  1. 87Hz=~F, 113Hz=~A – różnica jest spora 😀

    Efekt fajny, najlepiej brzmi imo na full i z połową na fuzz

  2. Niby spora różnica w wysokości dźwięku, ale nie podbija to tylko tego
    jednego, bardzo wąskiego pasma, tylko to głównie – przy grze, różnica
    między przesunięciem podbicia o te dwadzieścia parę herców nie robi
    wielkiej różnicy.

  3. Recka rzeczowa. Bez pierdół.

    Faktycznie, ten przełącznik częstotliwości tak wiele nie zmienia. Może
    gdyby bas miał tam jakąś dziurę ,to uratowałoby dół 😉

  4. te MXR-y są po prostu estetyczne dla oka. no miałem Octavera to poza tym że
    bił na łeb EBS to jeszcze jak ciekawie wyglądał. Zdecydowanie warte swojej
    ceny i MXR > EBS > Boss

  5. @zombine: MXR > EBS > Boss

    IMHO, bardzo dobra kolejność. 🙂

    Możesz coś napisać o tym oktawerze? Może masz jakieś próbki?

  6. El Grande. Charakteryzując krótko – pierdząco-syczący bród i to w
    pozytywnym znaczeniu. Fajna rockowa zabawka, świetnie sprawdza się do grania
    Motorheadów, stonera (skręcone volume i fuzz, podbity tone) tudzież innych,
    brzmieniowo podobnych (można np. ukręcić coś pod Crawl Kings of Leon).

    Nie ma powodów do narzekań, jest mnóstwo dobrego fafluna charakteryzującego
    ciekawy przester basowy. Jak dla mnie zabawka ma jednak dwa minusy. Jeden z
    minusów wynika z drugiego. Wysoki poziom wyjściowy kostki powoduje szumy na
    wzmacniaczu. Ciężko więc używać El Grande na scenie, gdy w jednym utworze
    chce się upchnąć i czyste i przesterowane brzmienie – Fuzz wciśnięty
    gdzieś w trakcie numeru zabije czysty sound głośnością, jednocześnie
    ścinając nieco sygnał. Pozostają eksperymenty z pedałem głośności, ew.
    własny murzyn od szybkiego kręcenia pokrętłami wzmacniacza.

    No i ten prrrr, syk, brum z pieca.

    Ał, bolą uszy, ale ogólnie co kto lubi.

    Także polecam polecam zgadzając się z opiniami przedmówców, ale raczej w
    kombinacji z sensowną bramką szumów. Chyba, że ktoś chcę rock and roll po
    całości 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.