Witam.
problem jest taki: na salce jak wchodzimy jest z ok 5 stopni dopiero ja
wlaczymy farelki to robi się cieplej i czy ma to jakiś negatywny wpływ na
sprzęt? (dla informacji to posiadam ha3500 i dlm4x10)
Czy zimno na sali może mieć negatywny wpływ na mój sprzęt, gdy wchodzę z temperaturą około 5 stopni i muszę włączyć grzejniki?
Czy powinienem martwić się o wpływ temperatury na mój sprzęt, gdy wchodzę na zimną salę i muszę poczekać aż się ogrzeje?
Czy zimowa temperatura na sali może wpłynąć na moje urządzenia muzyczne, jak ha3500 i dlm4x10?
Czy powinienem czuć się zaniepokojony niską temperaturą na sali i jej wpływem na sprzęt?
Czy włączenie grzejników na zimnej sali może mieć negatywny wpływ na ha3500 i dlm4x10?
Czy mam powód, aby obawiać się, że temperatura na sali może uszkodzić mój sprzęt muzyczny?
Czy należy zwracać uwagę na temperaturę na sali, kiedy korzystam z ha3500 i dlm4x10?
Czy powinienem wziąć pod uwagę wpływ zimowej pogody na sprzęt muzyczny?
Czy zimowe warunki mogą wpłynąć na jakość dźwięku, który produkuję przy użyciu ha3500 i dlm4x10?
Czy powinienem szukać specjalnych rozwiązań, aby chronić mój sprzęt przed negatywnymi skutkami zimy na sali?
wydaje mi się, że ma jeśli wlaczacie od razu sprzety po wejsciu. No bo
przecież po zimnie w ciepło to może się jakaś woda zrobić gdzieś.
Przynajmniej ja z tego powodu nigdy nie włączam sprzętu od razu jeśli go
tacham po dworze w zime. I nie zostawiłbym sprzętu w takiej salce.
Miałem identyczny temat założyć. Też mam taki problem, że sprzęt muszę
zostawiać w salce. Nie ma bata, żeby go wziąć ze sobą ;/ Czy ktoś to już
przerabiał? Czy ze sprzętem nic poważniejszego się nie dzieje?
Inny problem jeśli się wchodzi do salki ze sprzętem, ale co zrobić jeśli
sprzęt non stop w temperaturze zimna jest, a potem farelki się odpala.
Odczekać? Grać?
ja mam tak jak wchodze mam z 7 stopni i jest loos;)
ale jak sa farelki to lepiej chwile odczekac potem wlaczyc wzmacniacz i nie grac na
nim tylko żeby był wlaczony żeby się jako tako rozgrzal dziad;)
słyszałem kiedyś że niskie temperatury mają wpływ (ujemny ofkors) na
głośniki a dokładniej na membrany no i na lampy.
ile z tego prawdy – niewiem
Mój stary wzmacniacz przesiedział jedną mroźną zimę w garażu, gdzie poniżej
0 była temeperatura. Nic mu nie było 🙂
Na pewno nie jest mądrym pomysłem zostawianie gitary w zimnym garażu.
na membrany na bank nie ma i ogólnie na głośniki raczej też nie powinno
mieć. Jak jest z lampami… tego nie wiem. Raczej bałbym się wilgoci. Na
pewno też należy uważać gdy się włącza wzmacniacz przy niskiej temperaturze.
Ja bym jednak nagrzał pomieszczenie. Ale przechowywanie nie powinno mu
zaszkodzić.
na gitarę niestety temperatura ma wpływ.
W każdym bądź razie lepiej i tak zostawiać sprzęt w salce gdzie masz 5
stopni niż tachać go na dworze gdzie jest temperatura ujemna, bo wtedy to na
bank by się cały sprzęt zawilgocił
Zamiast farelek lepiej kupić piecyki olejowe, albo inne ustrojstwo. Grzeje
cały czas i pobiera mniej prądu.
oprócz tego, dobrze zainwestować w pokrowce/kejsy…może nam to duze problemu
oszczedzic
Przede wszystkim nie temperatura szkodzi, ale gwałtowne jej skoki.
Jeśli nie da się załatwić lepszego ogrzewania (np olejowe), to polecam po
przyjściu na salkę odpalić farelki i zająć się piciem piwa/kawy.
Po wypiciu tegoż, kiedy salka nabierze temperatury odpalamy graty – i
jazda.
Po graniu też nie wychodzimy od razu – przy odrobinie szczęścia ciepło z
sali będzie uciekać niezbyt szybko, więc graty wychłodzą się powolutku i
równomiernie – a wtedy wilgoć się nie osadzi.
Swego czasu graliśmy na salce bez wentylacji – i TO jest moim zdaniem dużo
bardziej niebezpieczne dla sprzętu. Po parugodzinnej próbie po ścianach
leciała woda i wszystko na sali było mokre.
Do tego polecam jakieś koce (ale NIE FOLIĘ!), albo pokrowce (ale nie z
plandeki), wymianę farelek na grzanie olejowe albo nie zostawianie gratów na
sali. No i oczywiście lepiej żeby nikt nie próbował zostawić gitary w
takiej salce…
zgadzam się, kolumny zaczynaja zyc, wzmaki rdzewieja, a membrany zżera
grzyb…
No właśnie najgorszy jest ten szok termiczny, ponoć zdarzało się że jak
ktoś rozgrzany jeszcze wzmacniacz na mróz wytaszczył to lampy mu popękały. Ale
niepotwierdzona to wiadomość. Wydaje się jednak prawdopodobna dość.
W sumie to niska temperatura sama w sobie nic złego nie powinna sprawić
(chyba, że naprawdę jest ujemnie i szron osiada nie tylko na ścianach ale i
elementach sprzętu w środku). Problemem może być przejście z zimnej
temperatury do ciepłej, bo wtedy zawsze skrapla się wilgoć z powietrza.
Dlatego też zaleca się odczekanie (np jeśli przenosimy/przewozimy sprzęt a
na zewnątrz jest zimno) kilkunastu minut, żeby sprzęt złapał temperatury
otoczenia i dopiero włączanie go do sieci. Szok termiczny również może
nabroić jeśli gorący sprzęt wynosimy na zewnątrz. Ja osobiście nie
słyszałem, żeby lampy komuś postrzelały, ale nigdy swojego lampiaka zaraz
po próbie, jeszcze gorącego nie wynosiłem na zewnątrz. Zawsze co najmniej
kwadrans jeszcze siedział w „ciepełku” i wychładzał się. Ale to raczej
było spowodowane faktem solidarnej pomocy perkusiście w zwijaniu jego
zabawek.
a taki grzejnik olejowy można zostawic właczony w salce? jak nikogo nie ma?
nic się nie stanie?
Zanim zostawisz włączone grzanie w salce, spójrz na ten obrazek (uwaga, nie
dla osób o słabych nerwach):
https://basoofka.net/galeria/15931,ku-przestrodze-by-szlugow-po-katach-kanciapy-nie-kiepowac/
To jest raczej robota „farelki” niż olejaka.
słyszałem ze olejowy jest bezpieczny
Mimo to, nie zostawiłbym włączonego na noc, następny dzień, następną
noc, następny dzień – aż do następnej próby. Lepiej dmuchać na zimne
(dziwnie to brzmi w kontekście tego tematu 🙂 ). Zakupiliśmy jesienią
grzejnik olejowy i ma on fajną funkcję, że można zaprogramować czas jego
działania – ale nie widziałem, żeby był włączony dłużej niż godzinę
po wyjściu ludzi z próbowni. Ale spoko – wtedy temperatura spada stopniowo i
sprzęt (zwłaszcza blachy, lampy i głośniki) nie dostaje tak po tyłku, jak
przy ostrym skoku w dół.
Nie pozbywałbym się też farelek (które są włączone tylko pod
obecność!), bo osuszają powietrze.
Wszelkie koce, pokrowce – owszem są pomocne również.
Ale to wszystko to tylko środki osłabiające niszczycielską moc zimy (\m/),
ale jej nie eliminujące. Niestety, ale z braku ogrzewania, musieliśmy
ostatecznie przenieść się w ciepłe miejsce. Nie żałujemy 🙂 Ale wiadomo
jak to jest – łatwiej znaleźć pracę niż próbownię…
Piehoo a Kontagion to jeszcze istnieje? 😀
siemka 🙂
Kontagion istnieje, tylko Małpa odszedł i szukają basmana. Gdyby Sfenio
ogarnął swój profil na basoofce, to pewnie zobaczyłbyś tu ogłoszenie
🙂
EDIT: HA! Ja też dopiero co ogarniam tu swój profil – ogłoszenie wstawił tu
Blady (nowy perkarz) 😀
Wracając do tematu: Chyba bym oszalał, jeśli musiałbym trzymać swoje graty
w nieogrzewanym pomieszczeniu w TAKĄ NOC JAK DZIŚ!
no dlatego wziąłem do domu swoj sprzęt. nie mogłbym spac w nocy z mysla ze
on tam marznie
Piehoo, ogłoszenie (basoofka.net?p=17254) wstawiłem ja, i nie
jestem waszym perkusistą. To tak poza tematem, by uniknąć ewentualnych
nieporozumień.
Na początku też się obawiałem zostawiania sprzętu w zimnym (przez jedną
zimę tachałem co próbę w jedną i w drugą po schodach, przez błoto i inne
przeszkody terenowe), ale sprzętu przybyło i w ogóle, więc postanowiłem
zostawić wszystko w garażu (plus jest taki, że jak mnie najdzie ochota na
granie, to zaczęcie jest kwestią minuty – dwóch.
Problemu ze zmianą temperatury nie ma, bo jest taka, jak na dworze – nie
zmienia się za szybko i plusów nie osiąga, jako że kupno gazu do pieca jest
w dolnych pozycjach biznesplanów wszystkich człownków zespołu (a jak ktoś
mi powie, że cztery dychy na czterech to nie dużo, to mogę przytoczyć parę
opowieści, ile może być uciechy dla czterech osób za cztery dychy).
A kwestia wentylacji została załatwiona innowacyjnymi szparami w bramie
wjazdowej (rozmiar „ociekutacz”). Póki co gnicia membran ani rdzewienia
sprzętu nie wykryto. Teraz tylko mały strach przed wiosną (w kombinacji z
technologią „oddychającego dachu”).
globus to można powiedziec ze mam ten sam prooblem z ta „wentylacja” w drzwiach
oknach i dachu:(
@elviElViedor
Rzeczywiście, po prostu Blady – perkarz Kontagion używa czasem podobnych
symboli w necie (pomaga w utrzymaniu anonimowości), więc pobieżnie
spoglądając uznałem, że to on. Przepraszam za nieporozumienie 🙂
Ale gwoli ścisłości – pisząc „waszym perkusistą” zaliczyłeś mnie do
Kontagion, a ja z nimi nie gram od 2008 🙂 Jak widzisz, każdemu może się
zdarzyć taka pomyłka.
Żeby nie robić ot:
Kolejna sprawa – jeśli nie ma się grzejącej instalacji – połowicznym
rozwiązaniem jest uszczelnienie pomieszczenia – ocieplenie ścian, okien itd.
To wcale nie musi być takie oczywiste. Tylko, że wentylację też trzeba
zapewnić. Ale to bardziej skomplikowane… Najlepiej wyłożyć grubą kasę i
założyć prawdziwą instalację grzejącą 🙂
tylko wielu woli ta gruba kase wladowac w sprzet a zdecydowana wiekszosc nie ma
tej kasy:/
realia są takie – jak kogoś stać na drogi sprzęt to stać go albo na dowóz
sprzętu albo na ogrzanie/ocieplenie/wyizolowanie salki, jak kogoś nie stać
na sprzęt to będzie się bawił w półśrodki, a jak niedajboże coś
pójdzie wpizd to będzie nie_aż_tak_wielka strata
Baton: wygrałeś oknami 😀 u nas niet.
A co do zimowania, to korzystam z tego, że pół zespołu ma sesję, ktośtam
choruje, komuś się nie chce, więc po prostu grania aż tak dużo nie ma.
Dla utrzymania formy stosuję spontaniczne granie z jednym kumplem, którego
rodzina jest na tyle tolerancyjna, że możemy grać bez lipy w salonie. Raz
już dostałem też zaproszenie od zaprzyjaźnionego zespołu bluesowego na
próbę, bo basisty im brakuje.
Niestety ktośtam cośtam i próby nie było. Tak więc grać, gdzie się da,
byle ciepło!