Lubi ktoś takie klimaty? Pink Freud, Bassisters Orchestra, jakieś projekty
Tymańskiego…
Muzyka dość ambitna, często bardzo trudna w odbiorze, chore teksty (BO), ale
coś intrygującego w tym jest…
Co sądzicie…?
Czy lubię takie klimaty jak Pink Freud, Bassisters Orchestra, czy jakieś projekty Tymańskiego?
Co myślę o muzyce, która jest dość ambitna, często bardzo trudna w odbiorze oraz zawiera chore teksty?
Interesuję się muzyką Bassisters Orchestra oraz projektami Tymańskiego.
Moje zdanie na temat intrygującej muzyki, jaką tworzą m.in. Pink Freud.
Uważam, że trudna w odbiorze muzyka Bassisters Orchestra jest godna uwagi.
Co myślę o tekstach piosenek BO?
Czy słucham projekty muzyczne Tymańskiego?
Jakie są moje odczucia wobec ambitnej muzyki Pink Freud?
Uważam, że element intrygujący w wymienionych projektach muzycznych jest istotny.
Co ogólnie uważam o muzyce, którą wymieniono w tekście?
….ja osobiscie przepadam za dwoma z trzech, , które wymienilem…Tymanski mi
jakoś nie podchodzi…ale za to ostatnia plyta Bassisters Orchestra z Fiszem
jest genialna! generalnie lubię taka shizowa i zamotana muzykę.
pozdrawiam!
Ja tam bardzo lubię wszelkie takie „Miłość, „Masło”, „Trupy”, „Kury”,
„NRD” i tym podobne pogięte cudactwa. Bawi i rozwija wyobraźnię
jednocześnie. Nawet jak ktoś się nie rozsmakowuje, to i tak posłuchanie
jest niezłą nauczką. 😉
Yass to nie muzyka. To zjawisko!!:D
Znajdziesz tutaj kilku entuzjastów tej muzyki, chociaż w mojej skromnej
ocenie nazywanie Pink Freud czy Bassisters Orchestra yassem to nadużycie. To
jest coś, co na tym wyrosło, nowe pokolenie dżezu.
Natomiast NRD, Arhythmic Perfection, Maestro Trytony… yeah.
no ja też bym pink frojdów z yassem nie mieszał:)
dzięki Advocacie za wymienienie Bassisters, jakoś nie natrafiłem na nich
wcześniej a bardzo się podoba.
z takich okołodżezowych klimatów dopisałbym jeszcze wrocławską
Matplanetę (heheh patriotyzm lokalny się we mnie odezwał :P), Muariolanzę i
ofkoz Robotobiboka (jakkolwiek to się odmienia)
Matplanety słuchałem, ale mi się tak nie spodobali, a Robotobibok na
początku wolałem bardziej niż Skalpel czy Pink Freud, ale później mi się
znudzili i się na PF przerzuciłem. Niemniej wydaje mi się, że to też
raczej taki nudżez niż yass.
Mazzoll. Dżinius dżinius i jeszcze raz dżinius. Każdy jego koncert to
zupełny kosmos. A Paweł Mazurkiewicz, który ostatnio z nim grywa – świetny
kontrabasista.
Tymon ze swoimi projektami też fajny ale spóźnia się na koncerty
notorycznie. =D
Mogę się założyć, że spóźnianie się też jest dla niego środkiem
artystycznej ekspresji : DDD.
no matplaneta zmienną jest, ja też nie przepadam za pierwszą (jedyną?)
płytką, trzeba ich koniecznie słuchac na żywca – co jestem na koncercie to
grają w innym składzie (ostatni na którym byłem to był duet perka i
kontrabasik), inaczej stylistycznie i jak dla mnie coraz lepiej 🙂
http://www.jane.nd.e-wro.pl/matplaneta/ tu były jakieś w miarę świeże próbki
jak ostatnio patrzyłem
Ja ostatnio mało się dokulturalniałem we Wrocławiu, raczej wybierałem
rockowe koncerty. W zeszłym roku to na dżezie byłem w Firleju, jak grali
bracia Oleś, z czego w sumie zrobiło się trochę wydarzenie, ponieważ oni
nigdy tak tylko we dwójkę nie grali, zawsze z jakimiś Mikołajami Trzaskami
czy innymi.
Dali fajny taki dramendbejsowo fri dżezowy koncert.
yassssssssss :)))))))))) nareszcie taki wontek :D:D:D:D:D Tymanski , Pink
Freudowcy , !!!!!!!!!!! i reszta !!!!!!!!!!!!!! powiem asz qrwa !!! :D:D
miodzio piekna sprawa , poszukiwanie , noz wbity w plecy trupiego skostnailego
jazzu , powiew szerszego horyzontu . Tak nawiasem ejsli ktoś jest
zainteresowany taka tworczoascia to siedze w niej po uszy wplatajac ja do mojeg
o funku …. jelsi ktoś ma ochote na spazmatyczne odejchane sesje yassowe dawac
znac i kontaktowac się zemna 🙂 pozdrawiam Kuba
Sopot Rumia Gdansk Wrzeszcz siedlisko matuzalemuf i bozyszcz nowej fali
energetycznego niejazzu 🙂 …. pociag krakow-gdynioa 22.15 do mekki Yasuu 😀
trzeba się będzie kiedyś, Kapralu zgadać na jakiś koncercik
Sure thing.
A popieram 🙂 trzeba zebrac wrocławskich basoofkowiczow i wybrac się na
wspolne piwo do np. do Rury 🙂
W Rurze pamiętam jeden genialny jam jazzowy. Wpadłem z kumplem tak na piwo i
kielicha, albo dwa. Było około 19-20. No i tak grali Ci muzycy, wkręciło
nas to i stwierdziłem, że jeszcze brakuje solówek na basie. No i basista jak
na telepatyczne zamówienie zaczął grać solówki. Pamiętam, że z knajpy to
wyszliśmy około 00:30, niezbyt pewnym krokiem (bo i cały czas się
raczyliśmy trunkami :D).
Ciekawa historia, Kapralu ;]
Niedawno w Lublinie był koncert BO, ale się nie zdecydowałem. Moje uczulenie
na polish hh jakoś odsuwa mnie od wytwórni Asfalt Records. Parę naprawdę
ciekawych utworów znalazłem na płycie „Numer jeden”, ale reszta swoim
dziwactwem skutecznie mnie odstraszyła.
Ale często niestety tak mam, że moje pierwsze wrażenie odnośnie jakiejś
muzyki jest błędne. Może i tym razem tak jest 😐
Tylko niech nikt mi nie wyskakuje, że Fisz i Emade to dwaj bogowie, bo mi to w
ogóle nie podchodzi :]
Ej, ale to jest temat o yassie, a nie o nu-jazzie czy jakimś poetyckim
dżezohiphopie :|.
a co to jest yass?
Pzdr.
masło bezcholesterolowe
no na pewno.