Główka temat chyba z pozoru wąski lecz czy na pewno ? Ostatnio słyszałem
że główka (a szczególnie jej wielkość) może zmienić charakter
brzmieniowy całej basówki ,czy to prawda? Osobiście słyszałem od znajomego
że im większą główkę ma nasze basiwo tym sustain się zwiększa ,nie
obojętny jest również układ kluczy ,ale czy to wszystko prawda ? Piszcie co
wiecie na temat główek w basach i ich wpływach na brzmienie .
38 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Na brzmienie chyba nie tak bardzo, ale na sustain jak najbardziej. Im większa
główka, tym sustain dłuższy. Czasami ludziki stosują też takie metalowe
nakładki, żeby dodać sustainu.
No ale nie chcesz chyba powiedzieć, że basy bez główki mają sustain na
poziomie zerowym
A czy ja powiedziałem, że tylko i wyłącznie główka ma wpływ na
sustain?!
jeżeli chodzi o sustain dużo ma do gadania siodelko i to jak struny sa na nim
osadzone i to z czego jest zrobione 😉
A jeżeli chodzi o te metalowe nakladki to stosowane sa po to żeby zwiekszyc
kąt zalamania struny na siodelku dzięki czemu jest ona na nim lepiej osadzona
a co za tym idzie sustain jest lepszy (dluzszy)!
PS: sustain – dlugosc wybrzmiewania dźwięku jak by ktoś nie wiedzial!
Na brzmienie wpływa ilość żelastwa w/na instrumencie – im więcej blachy,
np większe i cięższe stroiki (chociaż głównie tyczy się to mostków),
tym nieco jaśniejsze brzmienie. Dziwne, ale tak Witwa mówił.
nie do konca tak jest przedewszystkim na pierwszym miejscu jest to jak te
wszystkie elementy sa połączone ze strunami! druga sprawa to taka z czego sa
zrobione rozne materialy maja rozne wlasciwosci plastyczne! wiadomo ze im
twardszy material tym wlasciwosci plastyczne mniejssze co za tym idzie mniej
wytlumi dźwięk a co za tym idzie sustain jest lepszy! jeżeli struna dobrze jest
docisnieta do np. siodelka to poza siodelko po strunie przejdzie jakieś 5%drgan
dzięki temu mamy mala strate i sustain jest lepszy! najwazniejsze sa punkty
“pierwszego kontaktu” struny z innymi przedmiotami ze tak powiem! reszta jest
drugo planowa! to właśnie mostek i siodelko! oczywiście na sustein wplyw maja
takie rzeczy jak to z czego i ile masz kabli na pokladzie ale jest to już
sprawa daleko planowa!
POZDRAWIAM
A to że gryf jest wklejany w korpus to zwiększa sustajn ? bo słyszałem że
tak a jeśli nie to co to daje ?
Xeon – basy z wklejanymi gryfami mają lepszy sustain, lepiej brzmią “z dechy”
zazwyczaj – to bardzo wiele daje.
No właśnie słyszałem że to pomaga (chyba złe słowo) ale dokładnie nie
wiedziałem w czym 😛
Odkopię temat, ale ostatnio mnie zaczęło zastanawiać czemu są basy
headless?
Co zmienia brak główki?
Na pewno sposób montowania strun. 😀
Nie tylko sposób montowania strun – basy headless w znakomitej większości
przypadków wymagają strun do headlessa, tzw. double ball.
A czy zmienia to coś w sprawie brzmieniowej? Rozumiem, że sustain jest
mniejszy, coś jeszcze?
Może ktoś wie czemu zaczęto robić headlessy?
Wiki wie? ;D
1. bo Steinberger wdrożył produkcję osprzętu i się dało.
2. bo Hohner zrobił wintówkę a wintówka stała się modną.
3. Bo King, bo Status etc 🙂
4. Pominąwszy modę – jak przeżyłem dawno temu parę lat bez samochodu ale
za to z jazz basem w prostokątnym, rodzimym i ciężkim fiuterale to gdyby
się dało zrobić wiosło z teleskopowym gryfem, pewnie bym próbował 🙂
P.S. Nie – nie narzekam na brzmienie z dechy i długość wybrzmienia ale
faktem jest, że mój bezłebkowiec powstawał jakieś 25 lat temu, że lutnik
był dobry i że mu się chciało 🙂
Prawdopodobnie perz_86 i Kapral piszą o dwóch różnych rzeczach. Pierwszy o
docisku strun, drugi o czymś takim, co nazywa się FATFINGER (gruby palec). W
tej chwili Fatfinger dostępny w ofercie Fendera w wersjach dla gitary i dla
basu. Historycznie wygląda to tak, że firma Aspen Pitman & Associates (Aspen
Pitman to lampowy guru, założyciel Groove Tubes |GT|) oferowała lata temu
taką grubą mosiężną blachę w kształcie główki basu Fendra. Należało
ją przykręcić z tyłu między główką i kluczami. Nazywało się to
FATHEAD. Już pod nazwą “Groove-Tubes-Fatfinger” wprowadzono na rynek wersję
nie wymagającą demontażu kluczy w kształcie ceownika z śrubą dociskową.
Jak wiadomo Fender FMIC przejął GT i stąd mamy Fender-Fatfinger 🙂
Za ideą headlessa stała głównie ergonomia, przede wszystkim poprawienie
balansu instrumentu zawieszonego na pasku, a także pozbycie się tzw.
“wilków”. Poza tym ludzie czasem lubią poeksperymentować – ktoś (i nie był
to Ned Steinberger, on “tylko” zrobił pierwszy dopracowany instrument tego
typu) wpadł na taki pomysł, spróbował… i dalej już poszło.
Przyznam, że o ile klasyczne modele Steinbergera są wg mnie ohydne, to
obrzyny z dechą (przede wszystkim Status) podobają mi się bardzo.
Sam mam Steinbergera Spirita i uważam, że to był jeden z moich lepszych
zakupów. Nie wiem po co wymyślono headlessy, ale wiem po co one są teraz.
Żeby były lekkie, małe i wszędzie się mieściły (piszę o steinbergerach,
nie o Statusach, bo te nie są małe). Swój basik zabieram ze sobą
właściwie zawsze gdy jadę w podróż i nigdy nie było z nim problemów np.
na lotnisku (zawsze szedł jako podręczny).
Wcześniej Steinbergery były produkowane całe z kompozytów i były jeszcze
lżejsze.
Nie wiem jak inni użytkownicy headlessów, ale ja mam wrażenie, że system
montowania strun z kluczami przy mostku, jakkolwiek mniej wygodny w strojeniu,
to o wiele lepiej trzyma strój.
Faktem jest, strój toto trzyma bardzo ładnie nie uważam natomiast, żeby
był mniej wygodny, nawet mimo tego, że potrafi przeszkadzać pasek i
pętający się kabel, lepiej i szybciej mi się stroi gałkami przy mostku
niż klasycznymi kluczami na główce 🙂
to już chyba kwestia przyzwyczajenia 🙂
trochę pewnie tak, ale i obiektywnie wygodniej kręcić sobie przy mostku niż
sięgać prawą ręką gdzieś daleko w bok, żeby sięgnąć klucza 😉
Prawą?
No bo lewa trzyma na 5 progu strunę.
“Zgadnąłem?”
Ok, tego nie wziąłem pod uwagę. Zganąłeś 😀
Tak sobie właśnie pomyślałem, że headlessy wymyślono nie dlatego, żeby
pozbawić gitary główki, tylko właśnie po to, żeby strojenie było przy
moście. Głowa odpadła sama jako niepotrzebna. To tylko moja opinia, nie wiem
czy słuszna.
jakim 5 progu??? flażolet 😉 nawet jak stroję na tunerze to też flażolet
(tylko na 12. progu) 🙂
@latros – nie sądzę, żeby to chodziło o strojenie, w sumie aż taka
przepaść ergonomiczna to nie jest – raczej moda no i oczywiście wielkość
paki z instrumentem.
zresztą są i minusy – byłem ostatnio u lutnika bo już się należało no i
wypraktykowaliśmy, że założenie obciążenia na głów… eee kikut,
poprawia trochę sustain. trzeba będzie jakiś konkretny kawał brązu tam
przytwierdzić (najlepiej zaostrzony jak halabarda, to się może przydać do
straszenia kolegów)
Nie ergonomię mam na myśli, ale tak jak wcześnie pisałem (z czym się
zgodziłeś) to, że klucze przy moście lepiej trzymają strój. Z resztą
zauważ, że niektóre z basów (niekoniecznie Seinbergery) mają Dtunery, w
postaci kapodastra, przy czymś co jest kikutemgłówki . Tak więc długość gryfu i co się z tym wiąże długość
paki wcale nie musiała być celem (tak mogło po prostu wyjść). Poza tym w
Steinbergerach (i w Hohnerach) opatentowany jest mostek i system naciągu strun
przy mostku, a nie system mocowania strun przy siodełku.
A wracając do tego z którego wywiązała się ta dyskusja, tj. wpływu
główki lub jej braku na sustein, to zastanawiam się, czy w headlessach
pomimo braku drewna wpływu na sustein nie ma przypadkiem zastosowanie progu
zerowego.
A skąd ci się to lepsze trzymanie stroju wzięło? I co ma próg zerowy do
sustainu? Jeśli nawet znikomy ma to na pustej strunie. To nie kącik zadumy
więc nie pisz bajek. A jak komuś niewygodnie stroić przy glowce to radzę
dać prawej ręce odpocząć i ćwiczyć lewą.
A przy flazolecie można a nawet trzeba palec oderwać- lepiej wtedy
wybrzmiewa.
Z doświadczenia, z resztą jak pogrzebiesz w tym wątku to nie
tylko mnie.
To samo co siodełko i mostek. Vide post #4 i #5.
Skąd wydedukowałeś, że mi niewygodnie?
Kącik zadumy nie, ale [url]https://pl.wikipedia.org/wiki/Forum[/url] forum dyskusyjne Do prezentowania
wiedzy, w tym prawd objawionych i poglądów jedynie słusznych służy
ta strona.
ps.
każdego forumowicza basoofki to chyba spotkało, spotyka lub spotka, więc
nawet się nie wkurzam, ani nie obrażam. Widać tak jest zabawniej.
Co do lepszego trzymania stroju – wielu użytkowników obrzynów ma właśnie
taką opiniię. Może to wynikać z konstrukcji całego mechanizmu, który ma
nieco większy opór niż tradycyjne klucze, do tego “wałek” przy mostku
znacznie trudniej przypadkowo obrócić.
Próg zerowy ma raczej wpływ na wyrównanie brzmienia pustej struny w stosunku
do brzmienia struny przyciśniętej na progu, nie na sustain.
Panowie , już od dawna nie ma problemow z uzyciem normalnych strun do obrzynow.
Jestem maniakalnym zwolennikiem headlesow i mam ich pelna chate , nawet nie
wiem ile ich jest , zaden nie ma zalozonych strun “Double ball”…
Kilka sprostowan … Wspomniany Fatfinger czy jak to tam się nazywa to patent
potrzebny aby przepedzic wilki , , które byly czeste w basach firmy Fender.
Headlesy zazwyczaj takowych nie maja , a struna E (w czworce) brzmi naprawdę
poteznie. Do znakomine instrumenty do slapu.
Nie mogę oprzec aby po raz kolejny nie pokazac Wam mojego ulubionego. Co prawda
jest to prototyp i ma parę wad ale nastepne z tej serii już ich mieć na pewno
nie beda:
http://www.i209.photobucket.com/albums/bb105/ZenekSpawacz/GB/101_4949_zpsc33c154f.jpgzastanawiam się, ile z tego lepszego trzymania stroju (co jest faktem)
obrzynki zawdzięczają bardzo prozaicznej przyczynie – gałek przy mostku
praktycznie nie da się przypadkiem trącnąć, szturchnąć i zaczepić, za to
wystające w różne strony z główki klucze aż się o to proszą 😉
Myślę, że chodzi też o to, że regulacja jest od strony – jak by nie było
– sztywniejszej części gitary, jaką jest korpus. Gryf jest bardziej
elastyczny, więc regulacja od jego strony może być mniej stabilna 🙂
Panowie , trzymanie stroju nie ogranicza się jedynie do jakosci , przelozenia
czy rodzaju stroikow. Instrumenty pracuja roznie przy roznych temperaturach co
jest z kolei zalezne od wykonczenia instrumentu rodzaju drewna i
konstrukcji.
W mojej “karierze” basisty bylem posiadeczem kilku setek instrumentow i jakoś
nigdy nie miałem problemu z rozstrajaniem się basidla.Proste poprawienie ,
kluczem na glowie basu czy pokretlem w headlesowym mostku nigdy nie było
problemem.
dobrze, ale zmiany warunków zewnętrznych nie są zależne od konstrukcji
instrumentu a my tu próbujemy roztrząsać właśnie te, które są mniej lub
bardziej domniemaną przyczyną mniej lub bardziej domniemanych różnic
pomiędzy basami z główką i bez.
Ja mam bas z główką i nikt mi nie wmówi, że jakiś headless stroi lepiej
🙂 Zimą zostawiałem bas w pomieszczeniu, gdzie w nocy był mróz a w dzień
było dogrzewane i czasem miesiąc mogłem go nie stroić.
No ale mój ma grafit w gryfie 😉
+100
Papciu tylko ten grafit Cię odrobinkę broni przed stwierdzeniem, że jesteś
okrutnym sadystą, niewdzięcznym flejtuchem i nie powinno Ci się dawać do
grania nic powyżej młotka i metra szyny kolejowej :/