noo, jestem na basoofce już tyle czasu, że chyba wypadałoby się w końcu
przywitać.
CZEŚĆ ;D
na imię mi Paulina, jednak znajomi zwą mnie Kizia =P jestem studentką
informacji naukowej, niestety ;p
na basie gram ok. 1,5 roku. Mój cudowny i wspaniały bas to Tokai Hard Puncher
z 1983, ale już nie długo, bo prawdopodobnie zamienię się na Warwicka
:>
pozdrawiam basoofkowiczów 🙂
Ahahaha, spoko 😀
Fotki dawaj! 😀
witamy kolezanke i jednoczesnie czekamy na foty:P
kurde może ja tez się nie przywitalem przez te wszystkie lata;)
Dzień dobry 😀
Cześć Kicia 😉
zdjęcia? 😀
cześć na Warwicka się nie zamieniaj bo zrobisz błond, na spectora piontke
się zamień, no i witamy na forum fotki siostry, mamy i swoje, nie musi być
dziś, może być jutro 😉
Rychłe to powitanie, zważywszy na to, jak już długo Koleżanko na forum
jesteś ;)).
Ile Ci zapłacą za to, że wymienisz Tokaia na Warwicka? 😀
a Hard puncher jazz czy precision? zamień się za mojego Squiera 😀
ile chcesz doplacic ?? za Warwicka ? ; p
Siemka
Hej. Nie zamieniaj!!!
immadze chodzi o niewygodny gryf (tokai precel) i robi głupotę 😛
o matko pietruszko co za ludzie! proszę się do mnie nie zwracać per kicia,
hm?
A mój precel, jakkolwiek jest przezajebisty, to mnie męczy. jest dla mnie za
ciężki, za wielki i ma dużo za szeroki gryf. Niestety takie warunki nie
sprzyjają nauce na basie a tylko przeszkadzają więc zamiast się rozwijać
to mam zastój. Mogłabym już jakoś w miarę dobrze grać, a póki co tylko
brzdękolę. Dobrze byłoby coś zrobić, by to zmienić. A Warwick byłby
chyba dobrą opcją, właściwie – czemu nie?
PS. a zdjęcie (basu oczywiście) może wkrótce wrzucę. siostry nie polecam.
To zależy który Warwick – te z jesionu bagiennego będą lżejsze, ale te z
egzotyków raczej cięższe.
Generalnie wiosła od Warwicka mają bardzo specyficzne brzmienie i jeżeli nie
masz zdania, że taką właśnie gitarę chcesz, to nie rzucaj się na nie :P.
Warwick Corvette Proline, z jesionu.
no chyba nie brałabym czegoś, co mi się nie podoba ;[
No i Warwicki najmniejszych gryfów nie mają 😀 5strunowe Warwicki mają taki
gryf jak moja szóstka co jak dla mnie jest głupie i nikomu niepotrzebne
(chyba, że się łokciami struny dociska…)
dla mnie Warwickowe gryfy sa bardo wygodne, inna sprawa ze grałem tylko na
czworkach wiec co do wiekszej ilosci strun się nie wypowiem:P
Papo Misiu – najmniejszych to nie, ale porównaj sobie z preclem XD różnica
jest ogromna.
a porównywałaś z jazz bassami? masz dwa całkiem kulturalne w Omnimusic,
ostatnio jednego macałem i w porównaniu do precla gryf jest jak zapałka,
oceń, zapoluj 😉 I nie wolno wykręcać się sprzętem w kwestii ćwiczeń 😛
nie sluchaj ich bierz Warwicka
Dante – jazz bassy też są wielkie, tzn. w tym przypadku chodzi mi akurat o
korpus. a ja tak nie chcę żeby bas był tej wielkości co ja, to jest
niewygodne =P
@Immaga – na necie stoi fajny mustang już jakiś czas – dogadaj się ze
sprzedawcą może taniej puści? Mały gryf, mniejszy korpus, krótsza
menzura… instrument idealny dla kobiety:)
tak czy inaczej musiałbym najpierw sprzedać Tokaia =P a od dłuższego czasu
nikt go nie chce 😛
Zapytaj o zamianę;P
Nic nie sugeruję ale jak dla mnie w damskie łapki to chyba ibanez.
Szerokość gryfu 5 strunowca na 24 progu to około 67 mm. Jednak żeby nie
było SoQuiet daje rade na RBX375 gdzie szerokość wynosi 76mm.
Szczególnie BTB…
😀 dobry typ Bartku 😀
Zapomniałem dopisać. Dobrze wiecie , że chodziło mi o SR 😉
Witam Immaga
Jeśli mogę doradzić….. zanim kupisz czy zamienisz instrument trzeba go
po prostu sprawdzić w różnych sytuacjach muzycznych, bo pomimo różnych
„porad i dorad” koleżanek i kolegów to TY będziesz na nim grała. Jeśli
chodzi o gryfy to warto zastanowić się jaki profil Ci odpowiada.
Najczęściej spotykamy się z profilem „C” np.Fender Jazz-Bass, Warwick
Thumb-Bass, Music Man Sterling lub z profilem „D” np Fender Precision-Bass,
Music-Man Stingray no i Twoja omawiana Corvetta Warwick. Oczywiście profile te
„muszą” być trochę inne w opcji 5,6,7 czy 8 strunowej. Pisząc profil „C”
lub „D” mam na myśli po prostu litery alfabetu ….i wyobrażnię gdy dotykasz
gryf. Oczyście często basiści to zmieniają i np. na cienki profil „C”
mówią „sportowy”, „listek” a na „D” trzonek od łopaty. Jednak wytworzone
przez lutników i koncerny produkcyjne takie a nie inne profile mają swoje
uzasadnienie np. preferowanej stylistyki uprawianej muzyki no i wykorzystywanej
techniki.
I tak np.basista jazzowy grający swoiste skale i akordy zamówi profil „C” a
np. skaczący w pocie czoła „miażdżący” basmen chce mieć w ręku coś
konkretnego czyli literę „D” . Podobnie z korpusami są normalne „duże” np
Fender Jazz-Bass ale także „odchudzone” często jako opcja „deluxe” np.
American Fender Deluxe Jazz Bass .
A więc po ograniu kosmetycznym czyli teście gryfu i korpusu dalej należy
sprawdzić jak instrument „gada” czyli pickupy, elektronika…ale to już inny
temat.
Pozdrawiam i służę radą
Kazik Kaszubowski
Swoją drogą, jest mi ktoś w stanie wytłumaczyć jaki wpływ na brzmienie ma
przekrój gryfu? Czy np przekrój D przeniesie więcej drgań, czyli da
większego kopa?
Przepraszam za ten offtop w Twoim temacie immago, ale mnie naszło 😉
Jak mój kumpel powiedział kiedyś, kiedy miałem manię na zmianę gitar „bo
mi nie pasowała”
cytat ” nie p*rdol tylko naucz się grać, a wtedy gitara nie będzie mieć
znaczenia „
A teraz zmieniam gitary dlatego tylko, bo zawsze mi brakuje jednej struny >:
właśnie… do innego profilu gryfu z czasem da rade się przyzwyczaic…
pierwszorzedna sprawa powinno być brzmienie
ojezu, ale wy filozofię czasem potraficie dorobić.
powyższe cztery zdania wskazują na to, że immadze po prostu ten bas NIE
PASUJE. A skoro nie pasuje jej np w takim stopniu, że odrzuca ją od gry, to
Wasze wywody są o dupe roztrzaskać.
Miałem trejsa kiedyś head – zajebisty, och, ach. Dopóki go nie włączyłem
– po prostu mi nie podchodzi. Sprzedałem i dalej zacząłem się rozwijać –
przy trejsie nie potrafiłem po prostu grać – ten obcharkany środek mnie
odrzucał.
Aha, jak zwykle zapominacie, że niektórzy nie potrzebują super, hiper,
ekstra brzmienia, super sprzętu, cudownej jakości podzespołów etc. etc.
Niektórzy po prostu chcą grać i chcą, by było im wygodnie.
No i Gurf pozamiatał, nic dodać, nic ująć.
Już od lat w kręgach muzycznych krąży taka opinia że „dobry muzyk zagra na
wszystkim” i na pewno jest w tym sporo prawdy. Sam niejednokrotnie
uczestniczyłem w sytuacjach np na jammach gdzie trzeba było dać radę na
obcym wiośle…..ale żyjemy w XXI wieku i dlaczego nie wyjść na przeciw
nowościom sprzętowym, które dają nam wiele możliwości wyboru .Warunek
jest moim skromnym zdaniem jeden , aby wybór instrumentu nie stał się
„kolekcjonerstwem” a rozmowy o graniu i sprzęcie „bajkopisarstwem”.Uważam że
rozmawać i dzielić się wiedzą trzeba co służy wzajemnym inspiracjom i
rozwojowi …nie mylić „z chorą zazdrością i ściganiem się” . A jeśli
mowa o wsparciu „należy” się ono głównie Młodym Adeptom ,aby mogli
zakochać się w tym pięknym instrumencie, chociaż doświadczeni muzycy
wiedzą że uczymy się całe życie ………..
Pozdrawiam
Kazik Kaszubowski
Nie mam słów na to, jak bardzo piramidalna bzdura to jest.
Nie jest bzdurą, bo od kiedy mi to powiedział, przestałem zwracać uwagę na
to, że „jednak coś mi nie pasuje w gitarze” tylko zacząłem grać, i teraz
jaką gitarę nie wezmę w łapy to gram na niej bez problemów.
Oczywiście, nie mówię tutaj o skrajnych przypadkach ala SkyWay, Sounder czy
inne tanie chińskie gitary, tylko jak w tym temacie Fender/Warwick/etc.
A zacząłem zmieniać gitary, kiedy w niej nie przeszkadzało mi, że się
źle gra, tylko że nie brzmi tak jak ja oczekuję, czy potrzebuję i
oczywiście kwestia powiększania ilości strun.
dobry 😀 ja mam konto od „1 rok i 32 tyg.” i dopiero od wczoraj coś mnie
tknęło na wzmożenie działalności na basoofce. także witam Ciebie jak i
całą resztę miłośników niskich brzmień:D
Wyobraź sobie, że jak tylko mogłem, kupiłem sobie Nexusa – jedną z
najwygodniejszych gitar, na jakich do tej pory miałem okazję grać i też
jestem w stanie grać na każdym basie bez problemu.
Sęk w tym, że jak masz gitarę, która jest badziewna, to możesz
a) wyrobić sobie złe nawyki
b) poświęcić na naukę pewnych rzeczy dwa razy więcej czasu, niż jakbyś
miał wygodniejszą.
Posłużę się przykładem znanej skądinąd niektórym basistki Djatri,
która jest w posiadaniu bardzo wygodnego, pięciostrunowego Nexusa Medusy. Jak
dla mnie basik jest gites, też wygodny (na tyle, na ile może być piątka),
ale koleżanka ma raczej małe dłonie (a gryf jest szeroki), w związku z czym
musiała poświęcić specjalną fatygę na to, żeby go manualnie
opanować.
Naturalnie udało jej się to i nie ma żadnych w graniu problemów, aczkolwiek
czas, który spędziła na tych ćwiczenia, mogłaby przeznaczyć na inne.
W oparciu o to, podtrzymuję, że słowa Twojego kolegi są bzdurne ;P
No oczywiście, bo każdego stać na start na Neksusa 😛
A jest również sęk w tym, że na każdej gitarze gra się inaczej, i do
każdej (zwłaszcza na początku) trzeba poświęcić czas na opanowanie jej, z
czym miałem problemy kiedy wymieniałem gitary (również na początku
basowania). Więc kolejna strata czasu podczas wymieniania.
A jak wspomniałem, ja nie mówię tutaj o badziewnych gitarach bo nie
o takich jest temat, ale trudno jest to zrozumieć, no nie? (;
Z tym się zgodzę, że na wygodniejszej gitarze można zająć się
ćwiczeniem/nauką innych rzeczy, ale również zanim się dojdzie do tej
„wymarzonej” gitary można przepierdzielić masę czasu i kupę pieniędzy.
A pomyśl, że teraz dzięki temu, że basistka Djatri opanowała tak
„niewygodną” jak dla jej rąk basię, to teraz może praktycznie grać na czym
zeche, o ile znów nie trafi na model, gdzie trzeba będzie coś „doszlifować”
w grze.
Więc co z tego, że koleżanka Immaga wymieni swojego Tokai na Warwicka, jak i
tak pewnie za jakiś czas „znowu coś nie spasi…”.
A raczej dążę do takiego stwierdzenia – aby znaleźć umiar w wymienianiu
sprzętu, bo można wpaść w błędne koło, kiedy naprawdę każda gitara
inna, niż ta którą posiadamy jest zajebista, a kiedy wymienimy bas na tą
„zajebistą” to nagle się okazuje, że jest taka sama jak poprzednia – czyli
do d***. I koło się zamyka rozpoczynając tym samym kolejne okrążenie.
… and again, again, again, again, and again…
Te słowa oszczędzić mogłeś dla siebie.
Nieprawda, niektóre gitary leżą w łapie naturalnie (to jest
subiektywne).
Chcę powiedzieć (chociaż to może być trudno zrozumieć), że
nieergonomiczna może być nawet najdroższa gitara. Nie jestem zwolennikiem
„przepierdzielania” kasy, ale czasu jednak warto trochę przepierdzielić,
żeby znaleźć tą gitarę, która będzie dobrze w dłoni leżała (żeby nie
musieć w efekcie przepierdzielać jednego i drugiego ;))
Jak zwykle trochę każdy ma racji.
Na topornym basie jak się nauczysz grać to na lekkim będzie łatwiej się
przesiąść.
Np z Fender na jakąś Wyścigówkę.
Są podzielone na ten temat zdania i nie ma jednej odpowiedzi.
Kapral masz racje że często przez to traci się czas.
Co do złych nawyków to na każdym basie można je nabyć.
Ważne jest żeby je wykrywać.
Ale czy sukces nie wymaga ciężkiej pracy i poświęcenia czasu ?
Na to pytanie, każdy sam już sobie odpowiedział.
Wymaga. Tylko każdy oddaje się temu innym kosztem.
Jeżeli bass nie pomaga ci w grze to do nauki według mnie najlepszy.
Bo później przesiadając się na mniej toporny. Np w większym radiusem
gryfu.
Będzie lepiej. Tyle że ja uważam że jak nauczysz się grać na fenderze
to zagrasz na wszystkim. Mimo że każdy bass jest inny to Fender to
światowy kanon basu który każdy bass będzie się opierał o niego.
Jedno jest pewne. Nie ważne jak, ważne jaki jest tego efekt.
Nie, Kapralu, dla mnie nie jest to trudno zrozumieć (odziwo;), jest to kolejny
temat rzeka, w którym, jak to powiedział SteFun, każdy ma swoją rację.
Moje słowa potwierdzają to, że ja przestałem zwracać uwagę na to, że mi
„gitara nie odpowiada”, zacząłem grać i umiem grać na tyle, aby na każdej
wyciągnąć to maksimum, które jest w moich łapach. Więc w moim przypadku
słowa mojego kolegi to nie jest bzdura.
W przypadku każdego innego z osobna basisty może być bzdurą, co może
wyjść dopiero z biegiem czasu.
Dobrze tę dyskusję również podsumowuje post SteFuna.
nie ma sensu się kłócić, każdy trochę racji ma, ale niech jeden zrozumie
drugiego i będzie gites
nie popadajcie w skrajności, w gruncie rzeczy mówicie o tym samym
@mariotd – bardzo dobrze, że przestałeś popadać w fanaberie względem
niedoskonałości basów, chwała Ci za to, ale jak miałbyś grać na
powiedzmy DEFILu z akcją 20mm na 12tym progu to pewnie byś się pochlastał,
chociaż i tak też się grało, i da się ale po co się męczyć, są pewne
granice akceptowalności komfortu, które trzeba sobie zapewnić, dla jednego
będzie to tyle, dla drugiego tyle, logiczne przecież, że osoba o małych
dłoniach raczej nie powinna brać Fender z wielgachnym gryfem, czy też innej
gitary z wielgachnym gryfem, wystarczy trochę wyobraźni, ale nie można też
odpowiedzialności za niepowodzenia zwalać na sprzęt, sam przekonałem się o
tym, że jak się nauczysz to i na DEFILu zaklangujesz, chociaż nauczyć się
jest łatwiej na lepszym sprzęcie
Dzięki mariotd.
To jest rzeka na którą powinien być osobny temat.
Można wyciągnąć z tego różne wnioski, i każdy może mieć w tym
racje.
Każdy ma inne doświadczenia, każdy inaczej zaczynał.
Mariotd powiem ci że taka uniwersalność jest przydatna w studiu.
Naprawdę. Wiem to z uwagi na to że musiałem nagle nagrać
kawałki na Fenderowskim Preclu bo mój Mayo gubił masę.
Wtedy zupełnie to do mnie nie przemawiało i było trudnawo
bowiem Mayo którego miałem sam pomagał w graniu.
Kapral napisał że niektóre basy leżą w łapie naturalnie.
Naturalnie znaczy jak ?
Bo każdy ma inną naturę. I bass inaczej będzie leżał.
Minimalnie inaczej ale zawsze coś bowiem każdy ma inne palce
oraz inne możliwości. Niektóre bassy są uniwersalne pod względem
dopasowania do każdego basisty i tyle.
Żeby wiedzieć na ten temat wszystko trzeba by było ograć naraz
wszystkie bassy.
Sprawa po prostu wygląda że wniosek wyciąga sobie każdy sam.
Każdy sam ma swoje na ten temat zdanie.
I jest to rzeczą indywidualną.
Dużo zależy od rąk jakie mamy bo krótsze palce są silniejsze
a dłuższe słabsze, i dlatego dobieramy wszyskto tak aby było wygodnie.
Ja przykład mam taki, że zmieniam struny na zmianę.
Ciężkie 50,55-105,110 a potem na niższe.
Wtedy latam po strunkach z latwością ponieważ
musiałem używać większą siłę nacisku, większą pracę wykonywałem.
A na lekkich strunach czyli teraz 45-100 mogę dzięki temu robić
wyraźniejsze akcenty, ciekawe zagrywki, lekko sobie pracować
przez co +10 szybkości.
Każdy ma inny sposób i nie wiemy do końca czy jest dobry czy nie
bowiem wszystko okazuje się po miesiącach, latach grania.
Więc w morzu naszych możliwości xd. Grajmy według pewnego kanonu i jak
przystało
jednak tak aby było coraz lepiej. Bo taki jest nasz cel.
Naturalnie, znaczy tak, że nie musimy się wysilać i poświęcać czas na
przyzwyczajanie się, żeby zagrać jakiś motyw. Każdy ma inną naturę?
Owszem, dlatego napisałem, że to jest subiektywne.
Ja uważam, że każdy powinien szukać swojego złotego środka, a nie
słuchać rad typu właśnie „nie pierdziel i graj na kołku z płotu, bo
później zagrasz na wszystkim” (bo jest to porada oparta na nieprawdziwym
założeniu), mamy to szczęście, że na dzień dzisiejszy możemy sprawić
sobie bas z dowolnego drewna o dowolnej budowie i sądzę, że każdy z nas
powinien dążyć do znalezienia swojego ideału.
bez skrajności w żadną stronę, marioid nie unoś się, to nie kłótnia,
tylko rozmowa 😉
Moje zdanie – wygodny bas to ważna sprawa, ma dawać radość (tak jak głosi
podpis sernika by mazdah), ALE nie wykręcajmy się za dużym korpusem z
nieznajomości dźwięków na gryfie itd itp. Złoty środek to naprawdę dobre
rozwiązanie 😉
i co do naturalnie leżących gryfów – na mayo nauczyłem się grać, gryf
był imo fajnie leżący w ręce. Jak dorwałem precla przez jeden dzień
miałem stresa pt „cholera, muszę popracować bo lewa ręka gra wolniej niż
na mayo” – dwa dni później było równie dobrze, ostatnio w sklepie wziąłem
fenderowskiego JB, leży mi w ręce jak butelka piwa – jakbym grał na nim od
lat, więc jest coś takiego jak naturalnie leżący gryf 😉
Wszystko fajnie, ale myślałem, że instrument kupuje się po to, żeby
odpowiadał w 100% i nie miał żadnych cech, które uznamy za
niedogodności.
Patrzymy na instrument pod względem łatwości grania, czy walorów
brzmieniowych, jakie posiada? Jeśli pod względem łatwości grania, to spalmy
wszystkie bezprogowce.
Szergiel przyznaję ci pełną rację.
Tylko dołożę słowo że nie zawsze mamy na tyle kasy albo na tyle
możliwości żeby taki instrument nabyć.
Ale to już kwestia tez sporna. Co do tego różne zdania.
Bo zawsze z danej półki znajdzie się ten jedyny. Chociaż nie
koniecznie.
Uważam że powinniśmy zmknąć ten temat w tym poście bo nie miejsce
i puki za dużo się nie ogra to nie ma sensu. ; )
Zamiast molestować Immage o foty to znowu przerabiacie „kołkowatość gryfu”
🙂
Wybór basu to jak szukanie swojej drugiej połowy 🙂 Patrzysz , wąchasz,
dotykasz, pieścisz, potem jakiś czas żyjesz euforią a jak przychodzi szara
rzeczywistość podejmujesz decyzję co dalej 😉
Dobra, nie chciałem robić kolejnego bałaganu w tym temacie. Przeniosłem
swoje emo wypociny na bloga:]
Inowacyjne przywitanie ; )
Z wypocinami na jakiś temat.