Wcześniaki

Autor dzieli się przemyśleniami na temat wczesnego angażowania dzieci w muzykę, pod wpływem niespełnionych ambicji rodzicieli. Podkreśla negatywne skutki takich działań, w tym zniechęcenie do grania w przyszłości.

Do napisania tego wątku natchnął mnie filmik z tym dzieckiem.

Tak sobie myślę mały ma może z 5 lat. Jeszcze nie wie co jest tak naprawdę
grane nie zadał sobie jeszcze egzystencjonalnego pytania „- Co ja robie
tu… uu…” A tata jakiś niespełniony muzykant wciska mu do łapy bas. No
fajnie mały coś tam popiarduje wszystko cacy, mama się cieszy i pokazuje
malucha cioci Zosi i wujkowi Januszowi. Mały w wieku 10 lat w szkole na apelu
zagra jak Marcus i co… Kolejny Wooten ? Dave Wekl ? Tony Royster Jr.?
Przeraża mnie wyścig rodziców w którym zaspakaja się własne ambicje nie
myśląc o swoich dzieciach.

Akurat mam to szczęście że ojciec mnie nigdy nie gonił do grania a że
przez 30 lat był zawodowym muzykiem miałem styczność z dziećmi kolegów z
jego pracy – 90% szkoły muzyczne – 99% z nich nienawidzi grania i jak
tylko dzieciaki podrosły bunt i f*ck off.

Oczywiście ktoś zakrzyknie – no ale takie talenty przez to można
„wyhodować”.

I co ? jak ktoś ma być dobry to będzie dobry – kiedyś ktoś mądrze
powiedział 10% talentu 90% ćwiczenia i jesteś mistrzem…

Czy zna ktoś filmik z dzieckiem, którego natchnął do napisania wątku?
Czy kiedykolwiek ktoś wciskał bas do mojej ręki, gdy byłem mały?
Jakie egzystencjonalne pytania zadawałem sobie, kiedy zacząłem grać na basie?
Czy kiedykolwiek czułem się zmuszony do grania na basie przez swoich rodziców?
Moje zdanie na temat rodziców, którzy gonią swoje dzieci do grania na instrumencie.
Czy kiedykolwiek zastanawiałem się nad karierą muzyczną?
Jakie talenty muzyczne mam i jak osiągnąłem swoje umiejętności?
Uważam, że talent muzyczny jest wrodzony czy nabyty przez ćwiczenie.
Czy kiedykolwiek miałem negatywne doświadczenia z grą na instrumencie, które zniechęciły mnie do kontynuowania nauki?
Jakie rady bym dał rodzicom, którzy chcą, aby ich dziecko grało na instrumencie muzycznym?

Podziel się swoją opinią

13 komentarzy

  1. ee tam, nie sądzisz, że zwyczajnie dzieciak nie daje ojcu pograć na
    basie?

    Że młody wydziera ojcu gitarę i umie ją wykorzystać nie gorzej niż
    właściciel? 😀

    Nie ma nic złego w zaczynaniu w młodym wieku – chociaż masa instrumentu
    może dzieciakowi zrobić krzywdę.

    Jak ktoś będzie do grania zmuszany, to znienawidzi to nieważne czy ma 5 10
    czy 30 lat 🙂

    „Racja jest jak d*pa, każdy ma własną.”

  2. No jak ja miałem 5 lat to raczej w piaskownicy jeździłem resorakiem a jak mi
    Hania z 3 klatki próbowała z boku lepić babki to sypałem w oczy piaskiem i
    nie miałem pojęcia że jest coś co nazywa się bas gdzie w domu ojciec miał
    specjalny pokój z instrumentami wszej maści… Ja po prostu w to nie wierze,
    zobacz czym zajmuje się normalne 5 letnie dziecko – uczy się jeździć na 3
    kółkach, kopie w piłkę, robi „skrydy” za domem 😉 etc … Ok oddam pole –
    niech się trafi jedno cudowne dotknięte palcem basowego stwórcy ale Wootena
    już mamy – rachunek prawdopodobieństwa mi się nie zgadza 🙂

  3. Ja tam wcale Wootena nie uznaję za jakieś odkrycie wielkie, jakby był
    geniuszem, to by tak do d*py nie brzmiał 😉 Zacząłem grać jak miałem …
    17 lat? I był to punkrock 😀 więc ja tez żadnym geniuszem nie będę.

    Nie wiem, strasznie mnie wkurza jak rodzice cisną w jakiejkolwiek sprawie,
    moim zdaniem nie każde dziecko musi być geniuszem, każde dziecko powinno
    mieć dzieciństwo jak dziecko – czyli zamiast słupków i gramatyki bieganie
    od rana do wieczora za piłką ( latem ) lub za sankami – zimą, ze smarkami do
    pasa 😀 Takie dzieci są zdrowe i szczęśliwe. Gdyby natomiast mój dzieciuch
    chciał bas ode mnie – to by dostał.

    „Racja jest jak d*pa, każdy ma własną.”

  4. To akurat jasna sprawa, gdyby mój syn (którego jeszcze nie ma) wypowiedział
    słowa „-Tata Ampega bum bum.” To bym chyba pękł ze szczęścia (i dumy na
    apelu 6 lat później ;-)). Co do mojego wywodu – dzieciństwo to podstawa,
    potem chodzą takie indywidua szopenowskie wychuchane przez mamusie kompletnie
    nie potrafiący odnaleźć się w społeczeństwie.

  5. Takie szkoły muzyczne fakt, że część osób totalnie zniechęcają do
    muzyki klasycznej i innych kwestii z tym związanych, ale trafiają tam także
    Ci zdolni, którzy wykorzystują otrzymaną wiedzę, są jej ciekawi,
    interesuje ich to, dobrze się w tym czują. Gdyby nie szkoły muzyczne to
    ciężko bo było o filharmonie itp., więc nie mam nic przeciwko posyłaniu
    dzieci do szkoły muzycznej w młodym wieku, ale jeśli okaże się, że na
    zajęcia nie chce chodzić, że są dla niej udręką, zniechęcają je do
    poznawania muzyki, no to bym odpuścił 🙂

    Nic na siłę. To oczywiste, że zaspokajanie ambicji rodziców poprzez
    posyłanie dzieci na modne/popisowe/ambitne zajęcia to jedno wielkie
    nieporozumienie.

    Ja chętnie (gdybym miał kiedyś dzieci) uczył dziecko grać na czymś jeśli
    by było tego ciekawe. Choć chyba jest też takie coś jak jakaś
    dojrzałość muzyczna. Sposób traktowania gry na instrumencie w wieku dziecka
    jest zupełnie inny, inaczej do tego podchodzi. Bas ma dość specyficzny
    charakter i nie wiem czy taka wczesna nauka nie może w pewnym sensie dziecku
    zaszkodzić 🙂

    Chyba piszę już bez sensu… późno już…

  6. Tak się zupełnie przypadkiem złożyło, że dłubię aktualnie w trzech
    projektach i dwa z nich to projekty synów BardzoSławnychMuzyków. Ale to
    takich absolutnie top-znanych, trzeba by radia nie słuchać i telewizji nie
    oglądać aby ich nie znać (a i tak byłoby to mało prawdopodobne ;P).

    No i jakoś chłopaki chcą grać.

    Aczkolwiek ich chyba jednak akurat nikt nie katował w dzieciństwie szkołą
    muzyczną – grają od nastego roku życia, bo uważają, że to fajne 🙂

    Z drugiej strony, grałem jeszcze kiedyś z gościem-synem muzyków z
    filharmonii co przed próbami przeznaczonymi dla szatana ćwiczył zadane mu w
    szkole etiudy Chopina (fortepian) – wymiatał jak dziki na tych klawiszach. A
    potem wdziewał mroczne ubranie, zakładał mroczne pieszczochy/karwasze i
    graliśmy dla szatana 🙂

  7. Ja mam dopiero 15lat zaczalem rok temu i nikt mnie do tego nie gonil 🙂 Po
    prostu pewnego dnia podszedlem do Ojca i powiedzialem: Chce grac na basie.
    Natepnie postawilem sprawe jasno: Albo kupujesz mi jakiś na necie albo idziesz
    po tego fretlesa do sali 😀 Oczywiscie dostalem fretla 😀

  8. mi tam matka wciskała muzykę od małego:P nigdy nie chciałem, a jak miałem
    12 lat to sam poszedłem po gitarę do piwnicy i tak się zaczęło;D A teraz ma
    mnie w d*pie i ciągle narzeka, a że to za głośno, a że to ciągle necie
    allegro, a że nic innego nie robie itp:P Ale za 2 miechy 18nastkę mam więc
    lata mi to, sam sobie na sprzęt zarobiłem i sam się ucze i mam nieziemską
    frajdę:)

  9. Frank Zappa:

    „Nigdy nie spotkałem nikogo, dla kogo małżeństwo byłoby „karierą”, w
    której trzeba się koniecznie sprężać i wykazać, ale jeśli wierzyć
    bełkotom w CNN, ludzie tacy istnieją gdzieś w krainie yuppies — są to
    wykarmione na białym chlebie mutanty, które stawiają sobie za cel spłodzić
    i wyhodować ten jeden nieskazitelnie doskonały okaz dziecka-mebla.

    To będzie straszne, gdy te meble dorosną — masa ludzi pełnych najgorszych
    cech odziedziczonych po ich przeklętych rodzicach, plus umiejętność gry na
    skrzypcach w wieku lat siedmiu, znajomość czterech języków obcych w wieku
    lat dziewięciu i dyplom ukończenia wydziału prawa w wieku lat
    jedenastu.”

  10. To dziecko będzie miało niezłe skrzywienie kręgosłupa. Jak ktoś każde
    trzyletniemu dziecku grać, to chyba ma nieco poprzewracane w głowie.

    Na I stopień PSM przyjmują od wieku ok 6 lat. Wtedy dziecko już w miarę
    wie, co chce robić (a właściwie czego nie chce) i wydaje mi się, że jeśli
    po jakimś czasie nie będzie chciało grać, to przestanie i już.

    Co do „inwestowania” rodziców w dzieci – nic nie jest złe, jeśli się robi
    to z umiarem.

  11. ale jest roznica miedzy pokazaniem a kazaniem.

    fajnie jest pokazac np 5 latkowi gitarę- niech sobie poszarpie struny, popuka w
    korpus. Moze się spodoba i zalapie „muzykę”.

    Ale nie można wciskac na sile, bo chce spelnic swoje marzenia. Bo ja chciałem
    się uczyc a rodzice mi nie dali.

  12. Mogę coś od siebie?

    Powiem tak:

    W mojej rodzinie są jakieś uwarunkowania genetyczne do „muzykowania”, choć
    szkoły muzyczne ukończył najstarszy brat, a ja z drugim bratem to tylko
    samouki-jednak za sprawą gry najstarszego. Moje dzieciaki jednak staram się
    otaczać muzyką (słuchaną i graną) o niemowlęcia. I co? Najstarszy w wieku
    12 lat zaczął uczyć się gry na gitarze-słomiany ogień, puzon 2
    lata-słomiany ogień. Już sobie odpuścił, choć miałem troszkę żalu,
    jednak zrozumiałem szybko, że „na siłę”, to nie jest wyjście. Córa
    natomiast w wieku 11 lat zaczęła naukę gry na klarnecie i gra do tej pory,
    od września ubiegłego roku szkoła muzyczna I stopnia i chłonie ją jak
    powietrze. Najmłodszy-ten co go „do prądu podłączam”-galeria)- jest dopiero
    na etapie przeszkadzania i „pomagania”.

    Myślę, że dzieci, które obcują od wczesnego dzieciństwa z muzyką, z
    instrumentami, które mogą „spróbować” je fizycznie, na pewno wcześniej
    postanowią, czy będą grać, czy nie-tak w dużym uproszczeniu. A druga
    grupa, to dzieci w wieku 12-15 lat, które łapią bakcyla pod wpływem mody,
    rówieśników itd.

    Pewne jest, że nie można dzieciom narzucać grania, bo (wiem z autopsji) że
    wszystkie ambicje rodziców względem dzieci, są traktowane jako
    ZMUSZANIE!

    ***********************************************************************

    Ktoś pisze durne posty?

    http://www.img9.imageshack.us/img9/7768/iconban4rh8.gif

  13. Ludzie, bo to trzeba sposobem: gadać o graniu jak o zabawie, mówić jak
    bardzo to jest fajne, aż dziecko samo chwyci za instrument.

    ———————————–

    Wałcz / Piła – basista szuka zespołu!

Możliwość komentowania została wyłączona.