Wasz ulubiony gitarzysta

blackmoor.

Tony Iommi with Gibson charity guitar.

al_synth.

jeffbeck2.
Ciekaw jestem których gitarzystów basiści cenią najbardziej. Poniżej mój
faworyt. Jak nie lubię solówek w ogóle, to ten młody pan jest w stanie
wywołać ciarki. Ladies and gentlemen, Mr Derek Trucks!!!!

https://www.youtube.com/watch?v=rqMz7NqKkXQ

Kim jest Wasz ulubiony gitarzysta?
Który gitarzysta basiści cenią najbardziej?
Co myślicie o solówkach ogólnie?
Kto jest w stanie wywołać u Was ciarki swoim graniem?
Jakie są Wasze wrażenia po obejrzeniu tego występu?
Czego oczekujecie od dobrego gitarzysty basowego?
Czy muzyka Dereka Trucksa wpłynęła kiedykolwiek na Wasze granie?
Jaki jest Wasz styl gry na basie?
Które utwory Dereka Trucksa polecacie do nauki na basie?
Które koncerty Dereka Trucksa warto obejrzeć na żywo?

Podziel się swoją opinią

114 komentarzy

  1. Ooooo tak! Kolejny o którym zupełnie nie pomyślałem. Kocham jego Fourplay
    jak żaden inny smoothowy band 🙂

  2. Może nie Bóg, ale MASTER OF BASS z pewnością. Moi kolejni GIGANCI wiosła
    to ;

    – RITCHIE BLACKMORE

    – TONY IOMMI

  3. To nie jest temat o ulubionym wokaliście ;). Na marginesie – Hendrix czy
    Santana i wielu innych też śpiewakami raczej nietęgimi są.

  4. Czytałem kiedyś wywiad z Knopflerem, w którym była mowa o tym właśnie,
    że śpiewać to za bardzo nie potrafił i jakby „pomagał” sobie gitarą.
    Stąd jego wyjątkowy i rewelacyjny styl. Też go bardzo lubię :).

  5. Lubie sobie posluchac partii gitarowych panów:

    Synester Gates (Avenged Sevenfold)

    Phil Demmel, Robb Flynn (Machine head)

    Dino Cazares (Fear Factory, Divine Heresy)

    Jonas Kjellgren, Per Nilsson (Scar Symmetry)

    Matt Heafy (Trivium)

    Tom Morello (RATM, Audioslave)

    ogolnie nie przepadam za śledzeniem losów gitarzystów. Jak slysze zajebiste
    solo czy jakiś riff to mi po prostu zostaje to w głowie : >

  6. Morello jak najbardziej:)

    ja osobiście kocham Lukathera z Toto i Erica Johnsona. Dziękuję

  7. @futrzak: Na marginesie – Hendrix czy Santana i wielu innych też śpiewakami raczej nietęgimi są.

    I na dodatek Hendrix miał, wg powszechnej opinii, nienajlepszego basistę.

    Kurde, chciałbym tak nieumieć śpiewać jak Hendrix i Clapton i tak nieumieć
    grać jak Redding.

    Ostatnio zatoczyłem koło i od jakiegoś czasu namolnie słucham Alvina Lee z
    TYA.

  8. jeden z moich znajomych basistów po wylocie z kapeli mawiał:

    „najlepszy gitarzysta to martwy gitarzysta”

    Coś w tym jest. To by potwierdzały następujące przypadki: Hendrix, Narciso
    Yepes, S. Lane, S. R. Vaughan a nawet G. Harrrison [na swoje czasy był
    nienajgorszy]

  9. He. He. dobre.

    Ale z tego by wynikało, ze Alvin Lee nie jest z tych dobrych – jeszcze
    żyje.

    Mnie się podoba:

    „Dać małpie brzytwę, tzn. gitarzyście wzmacniacz lampowy”.

  10. Jakoś ich ostatnio zapomniałem.

    Lubię słuchać muzyki do której słuchania nie muszę się zmuszać.

  11. ry cooder jest ok , tylko pytanie , czemu zawsze gdzieś w tle majaczy ? jak
    dla mnie gitarzyści black crowes ( aktualnie ) są przeajebiści . i mają
    fajne stare gitary . bardzo dużo fajnych starych gitar

  12. Kolejność przypadkowa, wszyscy są rewelacyjni.

    Dave Mustaine

    Marty Friedman

    Jeff Waters

    Dave Murray

    Janick Gers

    Chuck Schuldiner

  13. Dime – przede wszystkim za absolutna niepodrabialnosc + kazda bez wyjatku
    stworzona przez niego partie poczawszy od ery CFH

    Mustaine – za pokazywanie shitallice po dzis dzien jak powinno się grac thrash
    + Rust In Peace

    Wylde – attitude, lupanie po pentatonice, BLS + solowka z No More Tears

    Rhoads – za to ze był w zasadzie pierwszym (i jedynym sensownym) neoklasycznym
    gitarnikiem + Crazy Train i Mr Crowly

    EVH – za zrewolucjonizowanie podejscia do gitary + solo z Beat It

    Zappa – za caloksztalt + Muffin Man niszczy

    SRV – ekspresja i granie Hendrixa niemalze lepiej jak sam Hendrix

    Haynes – fantastyczne brzmienie + jego interpretacje Soulshine i Cortez The
    Killer z DMB

    Buckethead – bo zagra wszystko i zagra to dobrze + Binge & Grab z czasow gdy
    był w Deli Creeps

    King + Hanneman – najlepszy duet thrashowy ever + Raining Blood

    Hendrix – bo podprowadzil zagrywki bluesujacym czarnuchom i podpial do nich
    przester = polozyl fundament pod wszystkich wyzej

    Lemmy – no bo to kerfa Lemmy i zupelnei nie obchodzi mnie ze nie gra na gitarze

  14. Oczywiscie misiu pysiu – na ircu ciagle siedze, a ze mam konto na tym forum już
    rokow tyle to postanowilem potrollowac i tutaj ;).

  15. Jimi Hendrix- za innowacyjność

    Dimebag Darell- za kawał świetnego grania

    Stave Vai- (Tender Surrender) za ten oto nastrój 😛

    Paul Masvidal- Cynic i wszystko jasne 😀

    Dave Mustaine- za Rust in Peace

    Alex Skolnick- za TestamenT i nie tylko

    Yngwie Malmsteen- za wymiatanie

    Uli Jon Roth- za strój pirata 😛

    Fredrik Thordendal- za 8 stunę i pociachany rytm

    Ale niedościgniony jest i będzie Jason Becker

  16. Z tą innowacyjnością Hendrixa, to można by polemizować. Mówią
    niektórzy, że on popisywał się patentami, które od dawna były grane przez
    różnych starych bluesmanów :p.

  17. Po wsze czasy te dwa duety –

    Micheal Amott + Bill Steer – Carcass

    Boudewijn Bonebakker + Frank Harthoorn – Gorefest

    Mam troszkę za bardzo nasrane we łbie na te dwa bandy, więc to podejście
    subiektywne do bólu.

  18. Jesper Stromblad – gra w In Flames. Ojciec Melodic Deathu.

    Willie Adler – gra w Lamb Of God – świetny technicznie gitarul, a poza sceną
    tak świetny gościu że to właśnie jego chciałbym najbardziej spotkać przy
    piwie ze wszystkich muzyków 😀

    no i Dimebag.

  19. @Kapral: Z tą innowacyjnością Hendrixa, to można by polemizować. Mówią niektórzy, że on popisywał się patentami, które od dawna były grane przez różnych starych bluesmanów :p.

    Heniek, to niedbałe łapanie akordów, to kciuk gniotący strunę E (grający
    riff na przykład w Foxy Lady), to akord dominantowy 9+, to sprzężenia, to
    niesamowite rozwibrowanie. W owym czasie nikt nie grał tak bebechami na
    wiośle, jak on. Byli od niego szybsi, bardziej bluesowi, ale nie było
    takiego, który łączyłby w sobie wiele wątków na raz 😉 No i te
    niesamowite brzmienie. Mogą sobie gadać. Był mistrzem i będzie. Jest jednym
    z tych gigantów, którzy pchnęli Johna Scofielda do grania jazzu. John
    chciał grać rocka, poszedł na koncert Hendrixa i uznał, że w życiu tak
    z*ebiście nie będzie grać. Poszedł więc na BB Kinga, bo chciał grać
    bluesa. I znowu opadł z motywacji. Uznał więc, że musi grać jazz, bo tam
    jest dla niego wystarczająco dużo przestrzeni, żeby pójść własną
    drogą.

    Wracając do Heńka – nie lubię jego koncertów z początków działalności,
    gdzie mu wiosła nie stroją, jest dość chaotycznie. Ale Band of Gypsys – z
    czarnym składem grał dużo lepiej – miód. Takie Who Knows jest riffem granym
    i przez bluesmanów i jazzmanaów i rockmanów… Płyty studyjne są zaje… A
    The Cry of Love jest majsterszykiem aranżacyjno – brzmieniowym i kompozycyjnym
    aż do teraz. I nie ma bola – niech se gadają różni tacy 😉

  20. Hendrix jest/był najbardziej wpływowym gitarzystą. Bez niego nie grałby
    dzisiaj np. Satriani bądź Malmsteen.

  21. @Jajka na bekonie: Jak fan Hendrixa uważam, że przesadziłeś 😀 Było wielu,
    którzy dorzucali cegiełki i nie ma „najważniejszego”.

  22. Ale on ma trochę racji, w sensie że on zrewolucjonizował gitarę
    elektryczną, był jak Pastorious dla basistów 😉

  23. Chociaż ogromnym fanem Heńka nie jestem 😛 tak mi się zdaje że to on
    kopsnął muzykę gitarową w inną stronę 😀

  24. Trochę tak. Sam post wcześniej postawiłem Heńkowi ołtarzyk. Ale bez
    przesady ;]

  25. @JJK: Boudewijn Bonebakker + Frank Harthoorn – Gorefest

    o to to! dobry duet gitarowy 😛

  26. @Jajka na bekonie: Chociaż ogromnym fanem Heńka nie jestem 😛 tak mi się zdaje że to on kopsnął muzykę gitarową w inną stronę 😀

    Zapewniam Cię, że gdyby nie on, to zrobiłby to ktoś inny (bardzo szybko).
    Nie wiem no, np. Alvin Lee.

  27. @Kapral:

    @Jajka na bekonie: Chociaż ogromnym fanem Heńka nie jestem 😛 tak mi się zdaje że to on kopsnął muzykę gitarową w inną stronę 😀

    Zapewniam Cię, że gdyby nie on, to zrobiłby to ktoś inny (bardzo szybko). Nie wiem no, np. Alvin Lee.

    Jest pewne że ktoś prędzej czy później „zmodernizowałby” muzykę w ten
    sposób w jaki zrobił to Heniek, ale to i tak nie zmienia faktu że to on
    postawił ten kolejny ważny krok 😛

  28. @Kapral:

    @Jajka na bekonie: Chociaż ogromnym fanem Heńka nie jestem 😛 tak mi się zdaje że to on kopsnął muzykę gitarową w inną stronę 😀

    Zapewniam Cię, że gdyby nie on, to zrobiłby to ktoś inny (bardzo szybko). Nie wiem no, np. Alvin Lee.

    Tak samo, gdyby Wałęsa nie fiknął przez płot, to kiedyś tam skoczyłby
    ktoś inny. Gdyby Luter King nie nadstawiał dupska, to ktoś inny by
    nastawiał. Gdyby Linda Lovelance nie trzasnęła głębokiego gardła w 72, to
    jakaś inna kobitka by trzasnęła itp itd. Jest to tak zwane obalanie
    autorytetów i mówię stanowcze nie tym haniebnym praktykom 😉

  29. To nie jest haniebna praktyka, to rzeczywistość – gdyby Einstein nie odkrył
    jego równania, to zrobiłby to ktoś inny.

    Hendrix był pierwszy, ok, na pewno nie był najlepszy ;).

  30. Chodzi tylko o to że był ważny dla wszystkich gitarzystów, technicznie
    wcale nie był najlepszy, tutaj popieram Kaprala ale jednym z lepszych tak czy
    inaczej był 😉

  31. Prawo marketingu – nieważne, że jesteś najlepszy, ważne, że byłeś
    pierwszy – i tak, Droga Hałastro, całe życie. Reasumując – uznajmy Hendrixa
    – był „pierwszy”, jego nazwisko wbiło się w historię grania, a nie Józka
    czy innego Zenka, stojącego pod sklepem z jabolem, który 10 lat wcześniej
    czynił jeszcze większe cuda, ale mu nie pykło.

    A jeszcze jeden 6 strunowiec mi do głowy wpadł – Trey Azagthoth:)

  32. O.o mam polski przykład na mojego ulubionego gitarzystę, jest nim Jacek Hiro,
    uczy mojego brata ale czasami i ja mogę z nim pograć. Jego solówki możemy
    usłyszeć w starym dobrym Dies Irae oraz teraz w Virgin Snatch i Scepticu 😉

  33. polecam fanom lukatera, gość
    zmiażdżył gadką hahaha

    się okazało że grał całe beat it poza solówką. Łącznie z basslinem:)

  34. @Evil: O.o mam polski przykład na mojego ulubionego gitarzystę, jest nim Jacek Hiro, uczy mojego brata ale czasami i ja mogę z nim pograć. Jego solówki możemy usłyszeć w starym dobrym Dies Irae oraz teraz w Virgin Snatch i Scepticu 😉

    pozdrów go i powiedz że jest z*jeb*sty! 🙂 solówki w DI są wyczesane!

  35. @omen93: Evil: Dies Irae i Sceptic byli zajebiści, VS się przy nich chowa…

    Popieram, w VS brakuje tego poweru, któreogo jest w ch*ja na nagraniach dies
    irae m/

  36. Gitarzyści? Pierwsza dwójka jak mi przychodzi na myśl to:

    -Nolan Cook- gitarul/magik przez ostatnie lata związany z The Residents. Jego
    styl, brzmienie mogę rozpoznać wszedzie.Rzadko zdarza się by Nolan grał
    jakieś riffy, ba-sprawia wrażenie jakby non stop improwizował! Spec od
    chaotycznych solówek, wysokich pisków przechodzących w noise 😛 Jest jednak
    w tym szaleństwie metoda.

    Słyszałem go na koncercie i pokazał mi rzeczy których nie spodziewałbym
    się po tym instrumencie.

    -Larry Lalonde- Co by było gdyby go nie było w Primusie? Można usłyszeć
    solowe projekty Claypoola, czyli już niestety nie to samo. Mimo pozornej
    dominanty basu, Larry jest/był mocną 1/3 zespołu i podobnie jak Nolan Cook,
    potrafi wyczarować najbardziej porąbane i dziwne dźwięki z gitary. Zawsze
    zastanawiałem się dlaczego gitarzysci z reguły unikają Primusa- sądze że
    Larry jest dla nich równie ciekawą atrakcją jak dla nas Les Claypool 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.