Co sadzicie o stosowaniu podczas prób, albo koncertow jakiś wspomagaczy?
Ja osobiscie lubię wypic do grania jakieś 2 piwa i wtedy próba wychodzi jak
nigdy, a jest tak za kazdym razem. Raz np. na koncercie tak się schlalem ze
zrabalem polowe i od od tamtej pory nie pije przed koncertem.
Zapraszam do inteligentnej dyskusji.
Ten temat nie ma zamiaru namawiac kogos do stosowania bog wie czego żeby nie
było 😛
PS. Szukalem podobnego tematu i nie znalazłem jbc.
Czy wykorzystujesz jakieś używki podczas prób czy koncertów?
Czy pijesz coś przed graniem, aby poprawić swoją grę?
Czy stosujesz jakieś wspomagacze podczas koncertów?
Czy masz swoje ulubione używki podczas prób?
Czy stosujesz jakieś specjalne metody, aby poprawić swoją grę?
Czy widzisz jakieś pozytywne skutki stosowania używek?
Czy zdarzyło Ci się, że stosowanie używek wpłynęło na Twoją grę w negatywny sposób?
Czy jest określona ilość alkoholu, którą pijesz przed próbą lub koncertem?
Czy wolisz grać pod wpływem używek czy wolisz grać na trzeźwo?
Czy uważasz, że stosowanie wspomagaczy może wpłynąć na Twoją kreatywność?
ale piwo wybucha i czasem może uszkodzić np jakiś efekt;/
A propos porzekadeł – mój stary zwykł mawiać, że tylko najgorszych
choróbsk nie można alkoholem wyleczyć. Flaki nawalają? – setka czystej z
pieprzem, browar na nerki, przeziębienie – herbata z rumem, kit pszczeli na
spirytusie na chrypę ect. Moja babka z kolei wypija codziennie przynajmniej
jedną setkę Żołądkowej Gorzkiej rozwiązując krzyżówki, a potem 2
tablety Nitrazepamu i kimono. Ma 87 lat i sama sobie myje okna.
Demanufacture: To na kiedy się ustawiamy?;p
JJK, ja to sobie na ścianę powieszę 😀
a leczenie się alkoholem to akurat swieta prawda, sam tak robie. jak grypa to
lozko i butla rumu 80% i miód!
jak mi wiadomo nitrazepam + alko to rano trzewzy umysl, a zdolnosci fizyczne
ciala jak po 0,7 w 5 minut…
Kapral – Dlatego raz na jakiś czas pójdę z kumplem na 1-2 piwa, nie więcej albo obale z dziewczyna malibu/szampana od czasu do czasu. A nie żebym pił kilka razy w tyg i sie jeszcze upijał.
Patrz, a u babki niemal odwrotnie:D
Nigdy nie gram po alkoholu- szkoda czasu. Zdarzyło mi się pojammować w
znajomym gronie po blanciku, ale nigdy nie grałem na próbie, czy też
powazniejszym jammie po czymkolwiek. Wolę fazować się samym faktem grania
:).
Blant tez jest dobry na próby ;D, jak się tylko gra. Gdy przyszlo do ukladania
nowej piosenki to cieezko -,-
chyba ze to roots reggae – wtedy blant jest pomocny w zestawianiu wersów w
których znajdziemy słowa jah babylon sensimilla zion itd. 🙂
A co, jeżeli robicie trudny muzycznie materiał, który wymaga ogromnej
koncentracji? Był taki czas, że robiliśmy chyba 5, czy 6 kawałków
jednocześnie. Każdy z nich był na swój sposób odjechany- jedyną używką,
jaką stosowaliśmy była kawa. W ogromnych ilościach.
dlatego nie pije/pali się podczas próby tylko po niej 🙂
Ja na próbach nigdy chyba nie piłem i nie paliłem niczego (wyjątkiem był
mini projekt z 2 kumplami: gitara/perkusja, z którymi jaraliśmy, ale to było
raczej spotkanie towarzyskie z instrumentem niż próba).
Czasami umawiam się ze znajomymi na jakiś jamm session i wtedy przeważnie
się coś zapali i może wypije piwo, ale sam nie piję więcej niż 2 podczas
takiego jamma bo wiem po sobie, że to nie pomaga.
Przed koncertami też nie mam w zwyczaju nic pić, nawet jakiegoś małego
drina czy browara(ostatnio piłem na kaca piwo niskoalkoholowe, żeby poczuć
smak browara ale to nie jest ani alkohol ani nie smakuje jak piwo;) ) ale za to
po koncercie szybko pakuje sprzęt i wracam chlać do oporu:)
Pozdrawiam;]
Szczerze mówiąc spodziewałem się zupelnie innych odpowiedzi w tym
temacie… 🙂 Zaskoczyliście mnie 😉 Ja uwielbiam napić się ( NAPIĆ, nie
upić)
zimnego browara na próbie o ganji nie wspominając. Kiedy wszyscy na próbie
są zbuzowani coś w nas łączy się, jakaś wspólna dusza muzyczna, empatia,
zrozumienie, feeling, pole morfologiczne, whatever… Wychodzą wspaniałe
rzeczy nawet kiedy się tego odsłuchuje na nagraniu 😉 Ale to działa tylko
wtedy gdy wszyscy są upaleni 🙂 Na koncercie tak samo, ganja w każdych
ilościach (ofc w granicach rozsądku) i alkohol dla smaku 🙂 Spróbujcie sami,
podchodząc do tego bez uprzedzeń czy bez zakładania z góry, że będzie
źle 🙂
Hmmm…
Jeśli w zespole nie ma całkowitego “unionu” na trzeźwo, to raczej średnio,
widać się zgrywa niekoniecznie dobrze.
Nie będzie źle raz, drugi. Za trzecim będzie do d*py na trzeźwo. Każde
ilości w granicach rozsądku? Proszę…
jest w twórczości muzyka pewien etap, kiedy się zna swój organizm a poza
tym po prostu już nie wypada, czy nawet nie wolno eksperymentować.
Uogólnianie i generalizowanie jest do d*py!!!!
Mozna po pijaku i na trzeźwo. Trzeba znać siebie, swoje możliwości i przede
wszystkim robić tak, żeby było dobrze. Picie kawy może być tak samo w
skutkach opłakane jak walenie gorzały, palenie jointów itd. itp.
Najlepiej na scene wychodzić nie za bardzo najedzonym, (bo jak za dużo zjesz
to się srać może zachcieć, za mało zjesz zemdlejesz z głodu), mało pić
z tegoz samego powodu, oczywiście piwo be bo będziesz nawalony i siku się
zachce.
Po kawie jak się za dużo wypije tez jest źle bo łapki mogą zacząć latać.
Fajki fe bo można się porzygać nosz jasny gwint o co chodzi????
Niech każdy robi co chce, każdemu co innego pomaga w graniu ludzie…
Dwa głębokie wdechy i skupienie tez jest złe jeżeli staje się normą przed
koncertem?
Czytam to wszystko i co raz bardziej temat wydaje mi się głupi.
Muzz +1
Chcialem wyprodukowac dlugiego posta o wszystkim, ale degustuje sobie smakowite
piwka i mi się odechcialo. Co kto lubi i co komu pasuje. Tezy, ze kto “uzywa”
przed graniem, to ch***, nie artysta, prowadza wprost do wniosku, ze
powszechnie uznani Najwieksi to hachsztaplerzy, chalturnicy i nie rokujacy
nadziei nalogowcy, bo piszac/nagrywajac swoje wiekopomne dziela byli “pretty
fuckin high”.
Ja przed graniem/w czasie jam session nie pije, bo mi się po prostu zle i
niekomfortowo gra. Z kolei, gdy go poznalem, Muzz, kiedy wchodzil na scene
wygladal na przyzwoicie zbiforowanego, a dal taki koncert, ze łomatko. Kazdemu
zycze.
Robta, jak uwazata za stosowne – koledzy z zespołu, publicznosc i historia was
osadza 😉
ale bulszit. Chodzi o to, że po zapaleniu wychodzi coś kompletnie innego.
Nikt nie pisze, że TYLKO po trawie mogą grać. Po prostu tworzą w taki
sposób.
Muzz – temat podzielił się na tych, którzy po prostu opisują co
biorą/piją i na tych, którzy tego nie pochwalają i mentorski ton zapodają.
😉
Gruf – wiesz jak łatwo się wpieprzyć w nałóg? Nie wiesz, bo byś nie
zarzucał mentorskiego tonu. Wiesz jak trudno wyjść? Nie wiesz widać.
Dżizas, używki są dla ludzi, nikt tu nie mówi o tym, ze mają być
normą.
Uzależnić można się od wszystkiego, właśnie to próbowałem nieudolnie
być może opisać. Nie popadajmy w paranoje.
ja tam np. wolę nie pić na próbie (czasem piwko lub dwa) po prostu dlatego,
że Raz gorzej się gra, Dwa trudniej się skupić na pracy nad materiałem,
Trzy dużo większa część czasu idzie na marne,
dlatego też, preferuję opcję, jeśli pić – to po robocie
co do palenia, to jak dla mnie, zbyt mocno zamula, a ja tam wolę być
rześki
a wracając do piwa, to – szczać się chce
p.s. oczywiście, że Dużo zależy od organizmu, każdy ma swoje granice,
preferencje, każdemu służy co innego, lub w innych ilościach, dlatego warto
znać swoje optimum i się go trzymać, jeśli Zenek na próbie może wypić i
gra aż miło, cóż.. jego problem 🙂 jeśli granie jest tylko furtką do
najebawszy się z kumplami… nie wiem, ja jakoś tego nie toleruję
p.s.2 z Zenkiem chodzi mi o to, że co jeśli zagrać będzie potrafił tylko
po pijaku? prosta droga do uzależnienia, tak nawiązując do postu Bratka
Znam zawodowych, genialnych muzyków którzy po głębszym nie wyjdą na
scenę, ba nawet kiedyś byłem świadkiem sytuacji gdzie facet na bekstejdżu
zataczał się i byłem przekonany, ze nie da rady wyjść. Wyszedł tak
przypierdzielił, ze mi buty spadły (nic po ni nie było widać), okazało
się, ze on tak zawsze od 30lat. Nie pochwalam tego, wręcz czułem się
zażenowany ale co zrobić, jego wybór, potrafi tak a rzesze ludzisków się
do niego modlą, nie mając najmniejszego pojęcia jak sprawa wygląda od
zaplecza.
Masz rację, opowiedz nam swoją historię.
To tak jak na koncercie Proletaryatu. Kazdy butla whisky na scene i jazda ;P
Ja wiem. Oczywiście zależy od czego, ale wcale nie tak łatwo. Trzeba
chcieć, trzeba chcieć się zniszczyć, zagubić, nie kochać siebie, mieć
depresję,generalnie mieć jakiś problem ze sobą lub z życiem (ale to są de
facto problemy z samym sobą) albo być bardzo głupim żeby tak łatwo się
uzależnić. Do tego uzależnienie od MJ jest mitem, mówię to z autopsji i
doświadczeń opartych na sytuacji mojej i moich przyjaciół. I uwierz mi to
nie było niedzielne jaranko
klvgnjsdfjkhl,er j;ohilexdbn i c*uj
Ale się naczytałem.
Wychodzi na to, że my (mój zespół) jesteśmy bandą alkoholików.
Sześc browarów na głowę to norma na próbie i nikt nie jest za bardzo
pijany.
Może lata praktyki na zlotach motocyklowych swoje zrobiły.
Jak Rocknroll to Rocknroll na całego.
Muzz wyczerpał temat :F
Tak naprawdę gdyby nie alkohol i jakieś dragi nie byłoby muzyki, której jak
słyszysz to spuszczasz się z podniecenia.
Ja teraz chcę robić sobie jakiś mini projekt z dobrym qmplem perkusistą,
spotkaliśmy się już dwa razy i żałowaliśmy, że nie udało się zamotać
czegoś na próbę. Dobrze wiemy, że to co chcemy zrobić będzie tylko i
wyłącznie po spaleniu jakiejś rury, dopiero na trzeźwo się to
dopracuje.
Wiadomo, że takie założenie jest c*jowe i złe ale to jest qrwa życie, a
życie ma sprawiać radość…!
Pozdrawiam;]
Nie pal z lufy 😉 Najlepszy klimat jest z joya 🙂 I zgadzam się z Muzzem po
stokroć!
ja tam lubię sobie piwko (jedno) na próbie strzelić.. ato dlatego że salka
na poddaszu i po rozgrzewce pić się chce.. ziółko..hmm. kilka prób się
zdarzyło ale cały zespół był wtedy na to nastawiony i nie były to próby
z prawdziwego zdarzenia.. raczej improwizacje.. pamietam próby u znajomych jak
ktoś się samemu zjarał i miał swój film.. totalna żenada.. albo wszyscy
albo nikt..zespól jest zespół 🙂
aż mi się nie chce pyska otwierać. Ale niektórzy mają klapki na oczach.
;ldf;h;werozhgl;ktj
phkaq2krh;oijy
naoif9p y;roj]bet jkg;ekgtl;oidu JA p*rdole!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1111
Strzelić sobie browca można(zwłaszcza ciemnego 😀 ), troszkę lepiej się
wtedy gra, ale nie za wiele, bo zamuł chwyta i jest kiepsko.
Dobra Muzzy powiedział dokładnie to co myślę w tej kwestii. Zamykam bo po
co macie pisać (jak do tej pory) w kółko to samo?
Nie p*rdol bo schudniesz 😀
Ja nic nie piję na próbach (bo jestem biednym studentem :D). Za to po
koncertach się zdarzy piwko czy dwa.
Pewien uzależniony od substancji psychotropowych Użytkownik poprosił mnie,
żebym temat otworzył, bo chce opowiedzieć nam swoją historię, więc robię
zgodnie z jego życzeniem.
LSD is good for me
All I wanna is Marijuana
DMT will set you free
Ja powiem z perspektywy pisarza, że piwo wypite koło północy + pisanie
miniaturowej sceny batalistycznej owocuje stworzeniem bardzo ciekawych
porównań, które są tak absurdalne, że aż świetne. Ale niczego
mocniejszego od 50tki szkockiej z lodem bym nie wypił w trakcie pisania.
Jeśli o granie chodzi, nigdy dotąd nawet nie próbowałem grać po piwie czy
jakimkolwiek innym alkoholu.