Przenosiny wątku offtopowego z KLIK newsa o śmierci Mike’a Starra.
Wybuchła tam dyskusja na temat używek – zwłaszcza narkotyków – i ich
znaczenia dla twórczości. Sam początek tam, resztę przeniosłem tutaj.
Wyraźcie swoje opinie… Niech zacznie się kulturalna burza mózgów!
Ode mnie: Nie wiem, jak jest z narkotykami – nigdy niczego nie brałem, nie
biorę i brać zamiaru nie mam, tak samo z paleniem – ale przyznaję, że
czasem znacznie lepiej mi się pisze rozmaite elementy prozy – a zwłaszcza
dialogi! – popijając piwko. Ale i w knajpie się lepiej gada z ludźmi,
popijając piwko, więc to chyba naturalna rzecz. Ale nie powiedziałbym, że
„najlepsze fragmenty” swojej twórczości napisałem po alkoholu.
No i nigdy nie grałem na basie po alkoholu.
A co Wy sądzicie?
Jeszcze tylko proszę o kulturę, brak wycieczek osobistych i
wywyższania się.
Chodzi o opinie, a jak wiemy, one są jak d*py: każdy ma
swoją i uważa, że wszystkie cudze śmierdzą.
Jakie jest Twoje zdanie na temat używek i ich wpływu na twórczość jako basisty?
Czy kiedykolwiek brałeś narkotyki lub picie alkoholu, aby polepszyć swoją grę na basie?
Czy uważasz, że picie alkoholu może polepszyć Twoją kreatywność przy pisaniu muzyki?
Jakie jest Twoje zdanie na temat dyskusji o używkach w branży muzycznej?
Czy nigdy nie próbowałeś używek ze względów twórczych?
Czy jesteś zdania, że używki mogą mieć wpływ na jakość muzyki?
Czy uważasz, że używanie narkotyków może prowadzić do samodestrukcyjnych zachowań w branży muzycznej?
Jakie są Twoje opinie na temat twórczości i używek?
Czy widziałeś wpływ używek na innych basistów w swoim zespole?
Jakie jest Twoje porównanie wyników Twojej pracy na basie po alkoholu z wynikami po trzeźwym stanie?
Jak się ćpa to się wtedy ma pomysły więc nie wiadomo czy to za sprawą
talentu…
to jest fragment posta z tematu o śmierci Starra – Immo
Narkotyki na pewno nie są obdarzone talentem, więc tak czy siak to były
partie jego autorstwa. Pod wpływem czego stworzone, to już IMO nie tak
istotne.
IMO jest istotne. Jak biegacz wspomaga się dopingiem i osiąga rewelacyjny
wynik nie za sprawą umiejętności, talentu a „dopalacza” to wtedy bierze się
to pod uwagę. Choć w przypadku Mikea może było inaczej, może ćpał po
próbach…
sorry chłopie, ale strasznie to płytkie co piszesz. idąc tym tropem każdy
kto bierze cokolwiek powinien być drugim Mozartem lub Bachem…lub, każdy z
nas tworzy pod wpływem środków zmieniających postrzeganie rzeczywistości –
no chyba, że na basoofce udzielają się jacyś poszczący Amisze, którzy nie
piją bro. a głupotą jest rozpoczęcie przygody z „narkotykami” –
późniejsze branie już nie jest głupotą a raczej smutną
koniecznością…niestety.
Koleś talent po prostu miał i narkotykom bym tu nie przypisywał zasług za
świetne linie basowe. tylko i wyłącznie są zasługą tego pana… Szkoda
kolejnego muzyka…
M.
Żeby wyjaśnić i mnie źle nie zrozumieć. Napisałem „może” niczego nie
przesądzając, bo nie wiem jak to do końca było. Ja mam pogląd taki że bez
ćpania nie byłoby wielu gwiazd co nie musi być tezą prawdziwą w tym
przypadku. Nie offtopujmy więcej (choć rozmowa jest po części na temat, nie
wypada jednak się tu kłócić)
Narkotyki nie pomagają w twórczości to mit i legenda wiem to z własnego
doświadczenia po narkotykach jedyne co można zrobić to się zesrać i
dziękować Bogu że się nie zapomniało ściągnąć gaci przed ta
czynnością. A jeśli komuś się wydawało że coś napisał pod wpływem
narkotyków to się myli ponieważ zrobił by to bez nich. Narkotyki to gorsza
iluzja niż iluzja wolności w usa hehe
wszystkie najwieksze przeboje i w ogole najlepsze piosenki rockowe – tak
adekwatnie – powstaly pod wplywem narkotykow. oczywiście, ze narkotyki pomagaja
w tworzeniu muzyki, pisaniu tekstow
traktujac marihuane jako narkotyk -reggae
To tak jakby powiedzieć, że każdy, kto słucha reggae rucha kolegę.
Jeżeli ktoś nie potrafi ułożyć czegoś dobrego na trzeźwo to znaczy, że
jest już nieźle uzależniony. Albo szpanuje, żeby pokazać innym jak bardzo
jest elo.
Tonciu byłeś przy pisaniu tych tekstów, podawałeś strzykawkę czy lusterko
z kreską że wiesz że wszystkie przeboje były pisane na haju?
J and D JD110 +100
Trzeba sobie uświadomić co to są narkotyki, jakie mają działanie, które
działają na umysł poszerzając nasze postrzeganie świata, które
sprawiają, że zażywasz nie pograsz itd.itp. To jest dyskusja na godziny, ale
trzeba mieć jakieś pojecie o dragach, żeby o nich rozmawiac, bo dużo się o
tym gada a ch… się o tym wie, stąd mylne pojęcie ćpuna w wielu wypadkach,
ale nie od tego to forum.
Pozwolę sobie przekopiować swój tekst z poprzedniego wątku.
Trzeba sobie uświadomić co to są narkotyki, jakie mają działanie, które
działają na umysł poszerzając nasze postrzeganie świata, które
sprawiają, że zażywasz nie pograsz itd.itp. To jest dyskusja na godziny, ale
trzeba mieć jakieś pojecie o dragach, żeby o nich rozmawiać, bo dużo się
o tym gada a ch… się o tym wie, stąd mylne pojęcie ćpuna w wielu
wypadkach. To tak jak politycy o narkotykach, nawet słyszałem rozmowę pewnej
pani a propos palenia, uzależnienia itd. totalna kompromitacja. Trzeba
wiedzieć co jest czym i potrafić to nazwać. Witkacy, Berlioz i ponoć wielu
innych znanych, poważanych, ćpało i chlało aż miło (podobno Chopin grał
najlepiej 3 min. przed spadnięciem ze stołka), żeby poszerzyć sobie
percepcję… Uogólnianie w wypadku tak poważnego tematu jest moim zdaniem
bez sensu kompletnie a już teoretyzowanie na temat dragów, przez ludzi
którzy mylą rzeżuchę z maryśką uważam za bzdurę do kwadratu. wybacz
Immo ale ten temat nie jest zbyt ciekawą rzeczą a jedynie pożywką dla
trolli.
Ten koleś był silnie uzależniony, a w takim przypadku dragi niczego nie
poszerzają. Dragi w takim przypadku powodują np.: zniknięcie halucynacji
dość nieprzyjemnych np.: Robactwo wychodzące z pod skóry jest to normalny
syndrom głodowy. Nie mówimy tu o artyście dla którego proch był szczypta
soli dla poprawy smaku potrawy, a o chorym człowieku silnie uzależnionym. Jak
ktoś zapoda sobie coś raz na rok w małej ilości to może mu się na chwilę
horyzont przesunie, ale dla człowieka który wali codziennie by w miarę
funkcjonować……
Nic u się nie poszerza. Być może wszystkie hity były pisane pod wpływem
dragów ale ci ludzie wszystko robili na haju bo ciągle byli na haju wiec
siłą rzeczy nawet pewnie obiad u babci jedli na haju, ale to nie znaczy że
haj im w czymś pomagał.
Ps: Nie mowa tu mo marihuanie bo od niej nikt nie umarł, w ogóle trudno ja
przedawkować ze skutkiem śmiertelnym. Niechce żeby mie ktoś zle zrozumiał
ze namawiam do palenia bo ja paliłem 3 lata dzien w dzień. I STANOWCZO
ODRADZAM PALENIE JAK I INNNE NARKOTYKI
Ja paliłem przez 3 lata dzień w dzień i zapewniam cię ze tego zapachu ani
smaku nie pomylę z majerankiem. Pamiętaj to jest internet nigdy niewiesz z
kim masz do czynienia być może jestem 15 letnim trolem a może 28 letnm
cpunem
Ja odradzam palenie paliłem jak najety teraz mam problemy ze zdrowiem 2 lata
lecze bezpłodność i jest kicha
Wszyscy artyści chlali i ćpali ale to nie czyniło z nich artystów, nie
przez dragi stali się wielkimi
Ps: Muzz Niezle jeśli swoich rozmówców uważasz za troli …………….
a skąd możesz wiedzieć co spowodowało bezpłodność?
nie da się jednoznacznie stwierdzić, że narkotyki pomagają bądź
przeszkadzają w twórczości, najbliżej prawdy jest chyba w tym momencie
Muzz
na pewno można jednak stwierdzić, że przez narkotyki odeszło wielu
wspaniałych muzyków
Wszyscy artyści chlali i ćpali ale to nie czyniło z nich artystów, nie
przez dragi stali się wielkimi
Ps: Muzz Niezle jeśli swoich rozmówców uważasz za troli …………….
Dopowiem jeszcze, że czasem podczas grania tego co się lubi można wejść w
taki specyficzny stan, którym idzie się wręcz naćpać. Wydziela się tona
serotoniny i eksploduje się ze szczęścia. Ten stan daje mi największego
kopa, zachęca do działania i dodaje weny. I to jest pozytywna energia.
Alkohol kontra palenie to odwieczny temat
alkohol wzmaga agresje palenie obniża
alkohol szkodzi rodzinie palenie szkodzi rodzinie i to bardzo ale sąsiedzi
tego nie widzą
alkohol zabija palenie raczej nie
Palenie jak najbardziej pozostawia slady na zdrowiu z ta róznica że alkohol
widać a palenia nie.
Bo dragi to generalnie nic dobrego na dłuższa metę, każdy powinien sobie z
tego zdawać sprawę. Natomiast co do palenia nie wiem czy nie było by
pięknie gdyby ją zalegalizowano na rzecz gorzały, z pewnością pozostawia
mniejsze ślady na zdrowiu pijącego jak i jego rodziny itd.itp.
Edit: Barabasz ja nie piłem w tym momencie do Ciebie, ja chciałem uprzedzić
fakty. Co do problemów zdrowotnych, więcej szkody robi tytoń niż
konopie(badane naukowo).
Alkohol kontra palenie to odwieczny temat
alkohol wzmaga agresje palenie obniża
alkohol szkodzi rodzinie palenie szkodzi rodzinie i to bardzo ale sąsiedzi
tego nie widzą
alkohol zabija palenie raczej nie
Palenie jak najbardziej pozostawia slady na zdrowiu z ta róznica że alkohol
widać a palenia nie.
Co do legalizacji jestem jak najbardziej za, choc sam już nie pale i nigdy
palic nie będę
Moim zdanie ci którzy pili tak będą pic, mimo legalizowania marychy. Jak na
razie większe przyzwolenie w śród starszych pokoleń jest na picie, niż na
jaranie…
Wszytsko jest dla ludzi a jak tego będziesz to wykorzystywał to już tylko
twoja sprawa 🙂 Barabasz to masz sporo hajsu jak dzień w dzień jarałeś
przez 3 lata 🙂 Co do twórczości to MOIM zdaniem jest kwestia idywidualna 🙂
ja np po jednym piwie już nie nadaje do grania 😀
Ciężko jednoznacznie określić bo chyba nie przeprowadzono żadnych badań
naukowych w tym zakresie.
Wydaje mi się, że wszystko zależy od rodzaju narkotyków jak i „artysty”,
który tworzy pod ich wpływem. Każdy organizm inaczej reaguje. Jeden dostaje
otępienia drugi przebłysku geniuszu. Swego czasu intersowałem się
psychologią i pamiętam, że pod wpływem używek (alkoholu również) u
niektórych ludzi otwiera się tzw PODOSOBOWOŚĆ, drugie ja czy coś takiego.
Sam miałem kumpla, który straszliwie się jąkał a po trawce elokwencją i
erudycją przewyższał samego mnie :). Jestem skłonny uznać że niektórzy
ludzie po narkotykach przestają być sobą i postrzegają rzeczywistość w
sposób zupełnie inny i całkiem możliwe że wielu z nich w sposób o wiele
bardziej ciekawy i intrygujący.
Sam Maleńczuk nie ukrywa że utwór „Jestem Sam” napisał w stanie totalniego
zaćpania. Wstyd przyznać ale ten kawałek uważam za najlepszy w całej jego
twórczości.
Choć osobiście jak przystało na prawdziwego spartiatę jestem bezwględnym
wrogiem wszelkiej maści używek bo wbrew powszechenej opinii uważam to za
mało męskie – czyli oznakę słabości. Co nie przeszkadza mi nałogowo
palić i raz na jakiś czas upijać się do nieprzytomności albowiem u mnie mi
to nie przeszkadza tylko u innych 🙂
Barabasz ja też wiem o czym piszę, miałem problem i zdałem sobie sprawę
czego mi nie wolno…i amfetamina jest rzeczą którą omijam z daleka, na
szczęście się nie zajechałem. Prawda jest taka, ze trzeba wiedzieć co się
robi i robić to z głową ale absolutnie nie jest to dla dzieciaków
ABSOLUTNIE i tu się z pewnością każdy ze mną zgodzi.
Według mnie legalizacja marychy tylko pogorszy sprawę.Każdy będzie mógł
sobie zapalić, nawet ci którzy ie znają konsekwencji.
Mam kolegów, którzy po zajaraniu rąbią głupsze rzeczy niż gdy by byli
pijani.
Wcześnie pili, to chociaż zaliczyli od czasu do czasu zgon i był spokój,
gdy zaczęli „ździwiać” udawało się, że się troszkę wypije z nimi, znów
zgon i cisza. A po dredkach jest czasami ciężko, są spokojni, ale ryzykują
swoim życiem, a czasem i innych nie zdając sobie o tym sprawy. Nie pierwszy
raz spinali się po budynkach namawiając jakiś dzieciaki do tego,a po pijaku
ciężko było im stać opartym o ścianę, a co dopiero, by myśleć o
wspinaniu.
Co do uzależnienia to nie wiem do końca, na pewno gorsze od picia i palenia
są jakieś moce narkotyki, czego bym wżyciu nie chciał spróbować. Bo
sławni artyści rzadko sięgają po trawkę…
O, to ja jeszcze dodam, że z punktu widzenia czystej logiki do szału mnie
doprowadza argumentacja stosowana przez zwolenników marihuany pt. „trawa mniej
szkodzi, zalegalizujcie ją, a zdelegalizujcie wódkę”, na zasadzie
„albo-albo”… Nielogiczne… Coś TRZEBA brać?
Tak samo jeden z argumentów stosowanych przez „namawiaczy”: „Wszystko jest dla
ludzi!”/”wszystkiego trzeba w życiu spróbować.”
Prosta odpowiedź „a wiesz, naszła mnie ochota spróbować kogoś zadźgać
tępym ołówkiem” aż sama się nasuwa, nie? 😀
Śmieszna jest w sumie „wiralność” wszystkich środków psychoaktywnych…
Nie tylko samemu się człowiek uzależnia, ale i usiłuje wciągać
innych.
Swoją drogą, moja tolerancja na wszelkie tego typu środki psychoaktywne jest
zerowa.
Tak samo mam z alkoholem, w 95% przypadków jest moment, kiedy włącza mi się
firewall i więcej etanolu nie przyjmę. To w sumie chyba całkiem dobrze,
oszczędnie. 😀 I NIE UMIEM się nawalić, co więcej – nie sprawia mi to
żadnej radości… 😛
Nawet kawy nie umiem wypić za dużo, a po litrze energetyka z Lidla – nawet
nie wiecie, jak praca w gamedevie może być męcząca! 😀 – miewam napady
hiperaktywności, więc z kofeiną też nie przesadzam 😀
Dobra, ale to nie powód, żeby ich zakazywać INNYM (nie ćpam, skutecznie
rzucam fajki, stosunkowo rzadko piję na tyle, żeby się nawalić).
Polecam ten dokument warto spędzić troszkę czasu przed kompem
Nie wiem jak z piciem, ale jak ktoś koło mnie pali to mnie „bierze na WC” Nie
znoszę palenia, jak ktoś chce nie pali w domu, czy w swoim samochodzie, lecz
nie karze wąchać innym. Chyba, że jara kalafonię…;P
A co do wypowiedzi Immo, kawy nie pije wogólę, nie ma na mnie żadnego
wpływu, testowałem, tak jak po napojach energetycznych, spać się chce i
jakoś kopa nie dostaje po dużej ilości, więc jestem jakiś inny. A skoro
nie daje mi nic tylko szkodzi to po co pić, szkodzę sobie tylko herbatą,
którą pije na potęgę.
1. Nie każdy, moim zdaniem od 21go roku życia. Koledzy prawdopodobnie nie
potrafią używać i są średniej inteligencji…
2. I tu się mylisz, większość jest za i używa (i jeszcze jedno, sława to
pojęcie względne)
:sorry za post pod postem, nie miało tak być…coś mi się pierdyknęło.
http://www.img831.imageshack.us/img831/7218/99256229.pngmoże to i śmieszne ale od teiny też można się uzależnić
Nieprawdą jest, że nie robiono badań nad wpływem narkotyków na
twórczość. Tych badań w historii psychologii kilka było i dają one jako
taki, bardzo ogólny obraz o tym, jak narkotyki wpływają na twórczość.
Okazuje się że LSD zmniejsza auto-krytycyzm, zniekształca percepcję
(głównie obrazów i dźwięków), chyba nawet można użyć słowa, że ją
poszerza, ale to w tym znaczeniu, że przestajemy widzieć rzeczy przez pryzmat
naszych przyzwyczajeń, norm itp., co, rzecz logiczna, wpływa na twórczość
w sposób pozytywny, ale też LSD prowadzi do dezorganizacji procesu tworzenia
czegokolwiek, braku logicznego powiązania między elementami dzieła, czyli
jak zwykle mamy dwie strony medalu. Natomiast owa dezorganizacja jak dla mnie
przemawia za tym, że utwór powstały pod wpływem narkotyków musi następnie
przejść superwizję na trzeźwo i pewnie na tym etapie ulega poprawkom.
Myślę, że w późniejszym okresie uzależnienia nie da się już nic zrobić
bez udziału narkotyków (wielu artystów przyznawało się zresztą, że bali
się, że bez narkotyków przestaną tworzyć – nie tworzyć arcydzieła, a
tworzyć cokolwiek), jeszcze dalej nic nie da się już zrobić nawet z ich
udziałem. Co do marihuany, to nie stwierdzono żadnych pozytywnych jej
wpływów na twórczość.
Mimo wszystko i tak byłabym ostrożna z trąbieniem o tym, jaki to narkotyki
mają pozytywny wpływ na twórczość, bo zapewne duża ma du do powiedzenia
kondycja psychofizyczna konkretnego artysty. Jednemu pewnie narkotyki na
krótką metę pomogą, innemu zaszkodzą, a najczęściej pewnie takie
eksperymenty kończą się uzależnieniem i potem kreatywnym można być w
obrębie podcierania sobie d*py.
Wracając do pozytywnego wpływu narkotyków na twórczość, to już
pomijając halucynacje, omamy itp. (od których aż roi się np. w
schizofrenii, a pozytywnego wpływu na twórczość zasadniczo ta choroba nie
ma), łatwo można zauważyć, że najzwyczajniej w świecie narkotyki
sprawiają, że nie boimy się eksperymentować i na wstępie procesu
twórczego nie powiemy sami sobie „nie, to jest beznadziejne, nic z tego nie
będzie” itp., rzeczy łatwe do osiągnięcia bez narkotyków i w to bym
inwestowała – w wyzbywanie się ograniczeń w muzyce, w eksperymentowanie z
brzmieniem i pozwalanie sobie na realizację pomysłów, które wydają nam
się idiotyczne, bo a nóż coś fajnego z tego wyjdzie.
+10000, pozamiatane 😀
Niby nie każdy, ale wiadomo, jak ci moi koledzy, którzy w nawiasie: „kończą
studia” powinni być mądrzejsi, a nie są jak wiele podobnych osób,
udostępnia młodym trawkę. A czym będzie popularniejsza jak alkohol, tym
łatwiej będzie dostępna dla małolatów. Jeśli alkohol byłby sprzedawany
od 21 lat ,to pewnie mniej byłoby wypadków, z udziałem młodych pijanych
kierowców, wracających z dyskotek, którzy piją bo myślą, że zaszpanują
przed kumplami, bo co tam możne się stać.
Jednak z wiekiem wiele ludzi mądrzeje. To jest jak z nauką gry na basie, na
początku ciężko chwycić cokolwiek na gryfie,choć się chce zaszpanować, a
po latach leci się zarąbistymi riffami, bardziej dla siebie niż innych…
jeśli mogę tak to ująć, chyba, że nie mam racji. (ED – metafora źle
ujęta, ale może ktoś zrozumie…)
-A co do herbaty, to bardo można sobie szkodzić, zwłaszcza mieszankami;P
Maikell teraz też sobie każdy może zapalić:D na największym zadupiu dobrze
popytasz i dostaniesz gieta:D Twoi koledzy po alkoholu „łapią zgona” a
„szaleją”po trawie a inni po alkoholu biją swoje żony gwałca dzieci a
zajarą zawieszą się i jest spokój…Takie jest życie brutalne niczego nie
przewidzisz.Trzeba ścisnąc dupe i przetrwać selekcje naturalna
Więc można rzec, że lepiej normalnie żyć, niż jarać i pić…
A tak nie z tej bajki. Jeśli mnie nie zbanuje ktoś tutaj.
Jest tu jakiś poradnik, Co zrobić, gdy się jest troszkę pod wpływem, a
zaraz trzeba zagrać koncert, lub czy ktoś miał taką sytuację i jak sobie z
nią poradził, by nikt nie zauważył.(oprócz playbacku;P)
W.Z.W.
Wiadro Zimnej Wody. 😀
A ja panowie powiem wam tak. Zjarałem się 1 raz w życiu miałem bed tripa i
nigdy więcej nie tknę nic co ma w składzie choćby wzmiankę o marihuanie
oraz innych narkotykach. Wole sobie piwko walnąć a i tu nie umiem się upić
humorek będzie ale 500ml wódki to mój max na granicy pawia.
Co do trawki jak komuś pasuje niech pali ale potem bez pretensji do całego
świata że odbiło mu się to na zdrowiu. Czy zalegalizować pytanie trudne.
Jedni będą mówili: „Tak zalegalizujmy, będzie legalna zniknie kurtyna tabu
co pociągnie za sobą spadek popularności.”.Inni natomiast nie zgodzą się z
tym a jeszcze inni zostawili by wszystko tak jak jest.
A czy pod wpływem prochów różnej maści wzrasta skill w tworzeniu?? Jednym
zapewne wzrośnie za to innym spadnie kwestia tego jak zareaguje organizm.
A co do herbatki można w szpitalu wylądować jak się wypije za dużo
odpowiedniej mieszanki.
Głowa pod kran z lodowatą wodą do tego kawka i jak masz to sos Tabasco albo
jakiś inny ostry sos doustnie.
Temat kompletnie bez żadnego sensu, jedynie Muzz mądrze prawi. Dlaczego o
braniu wypowiadają się ludzie, którzy w ogóle nie brali, albo raz w życiu
jarali? Ćpanie jak na razie jest nieodłączną częścią zarówno polskiej
jak i zagranicznej sceny muzycznej. Większość ludzi z zewnątrz nie
spodziewa się jacy artyści biorą…
bo taka jest specyfika dyskusji, że każdy ma prawo się wypowiedzieć i
czasem ludzie, którzy nie mają w danym temacie zbyt dużego doświadczenia,
mają ciekawe przemyślenia
o_O bardzo na temat
A dlaczego o Bogu mówią ludzie, którzy nigdy Go nie widzieli? A dlaczego o
śmierci mówią ludzie, którzy nigdy nie umarli?
Przepraszam, że tak piszę, no ale to średnio sensowny argument jednak.
A to już w ogóle brzmi jak „wy też bierzcie, bo Wasi idole biorą”. N/C
Najgorsze jest to, ze jak już ktoś próbuje np.zapalić pierwszy raz, nie ma
pojęcia jak się zachować, źle się czuje a dla tego, ze nie wie co i jak (w
większośći) to jest właśnie skutek tego, że nie ma legalizacji. o ile
było by prościej pójść do Kofiszopu, porozmawiać z kimś kto doradzi,
nastawi, powie co i jak, da palenie takie na jakie w tym momencie jesteś
gotowy a nie jakiś syf nie wiadomo skąd i od kogo. Grzybie dla tego się źle
czułeś, ja siedząc w Amsterdamie nim odpaliłem jointa pół godziny
rozmawiałem ze sprzedawcą co mi radzi, żeby nie okazało się, ze za moment
będę siedział jak debil bez kumacji. Ja nie namawiam nikogo do niczego,
wręcz odradzam bo dragi tak naprawdę zrobiły już wiele złego i będą
robić dalej, ale na boga nie każdy narkotyk to Hera, która od pierwszego
razu w zasadzie skazuje Cię na zniszczenie.
Ludzie poczytajta książek, dowiedzta się o co chodzi, gdzie i w jakich
kulturach tzw. narkotyki były normą a nikogo nie zabijały, skąd takie
społeczne „NIE” dla używających. Ślepe powtarzanie po ludziach świata
polityki, kościoła, itd. itp. tylko ogranicza.
Jeszcze raz powtarzam narkotyki to gówno, ale nim postawi
się krzyżyk nad okazyjnym palaczem jointa poczytajta, co to w ogóle jest
narkotyk.
NIE BIERZCIE! Nikt z nas nie zmieni tego, co robią inni, ale
nie posądzaj mnie o namawianie do ćpania. W tej wypowiedzi jedynie
ustosunkowałem się do wypowiedzi Dantego (na szczęście młodsza generacja
sporo się nauczyła na błędach starych legend rockowych. Co prawda nie
wszyscy, ale jest postęp w tej dziedzinie sądzę.), Tripticala (kolejność
jest nieco inna ..tak mi się wydaje. Oczywiście generalizując. Najpierw jest
sława i imprezy a później detoxy i przedawkowania.) i Maikella (Triptical
chyba ma rację, że mniej przypadków jest tych, którzy brali i zostali
sławni, niż tych co byli i zaczęli brać..). Słyszałem z zaufanych
źródeł kilka historii, które urzeczywistniają historie, które możemy
przeczytać w biografiach legendarnych w tej chwili muzyków zza oceanu, z tym
że działy się w przeciągu ostatnich lat w Polsce.
Bez ataków Immo, rozumiem Twój punkt widzenia, ale odpowiedz jak na Twoją
lub kogokolwiek innego twórczość wpłynęły narkotyki? Przyjmuję, że nie
wypowiadasz się na temat osób, którym nie podawałeś strzykawki czy
lusterka z kreską, że wiesz, że tworzyły na haju?
Spokojnie, nie atakuję Cię, chodzi mi tylko o całościowy kontekst
wypowiedzi „Nie ćpałeś, to nie wiesz jak to jest, a i tak wszyscy idole
biorą” – tak można streścić ten poprzedni post i wyrwany z kontekstu
wygląda niepokojąco ;]
Mam nadzieję, że nie potraktowałeś tego jako osobisty atak czy cokolwiek w
tym stylu, bo nie o to mi chodziło 😛
Tak, czy inaczej – jak wspomniałem wcześniej – niczego nie brałem i nie
biorę, ale powiedzmy, że pewien znajomy ma w pracy pewne osoby, które
skręcają sobie jointa przez 30 minut, potem wychodzą go spalić, znikają na
3h, po czym wracają wkurzone i nadpobudliwe, z pretensją do całego świata
że „wszyscy czegoś od nich chcą” i że „nie mają na nic czasu”. A potem
dostają podwyżkę o miesiąc wcześniej niż inni.
Uwierz mi, po kwartale pracy w takich warunkach dzień w dzień już to pewnemu
znajomemu wystarcza, żeby mieć negatywny stosunek do tego świństwa 😛
Na pocieszenie jeszcze fajny obrazek – John Frusciante.
Był o krok od śmierci z powodu narkotyków – polecam dokument „Stuff”
autorstwa Johnnyego Deppa – aż nagle stwierdził, że robi coś nie tak i
rzucił to. Raz a dobrze. I stanął na nogi, za co go podziwiam.
Jest OK, denerwuje mnie tylko, że ludzie wypowiadają się na tematy o
których nie mają pojęcia. Sam okazjonalnie(powiedzmy) brałem różne,
zarówno miękkie jak i dość twarde środki, teraz od jakiegoś czasu jestem
czysty i chcę taki pozostać jak najdłużej. Osobiście dane mi było poznać
ludzi, którzy wyszli z dragów (dragów, nie trawy) po kilku latach ostrego
ćpania, więc z takimi przykładami nie w moim kierunku. 😉
Stosunek do tego zależy od człowieka i jego sposobu myślenia, ale jak widzę
post typu: to powstało pod wpływem dragów, a to nie to aż mi się niedobrze
robi. Narkotyki otwierają umysł, podświadomość, pokazują inne
rozwiązania, które są uśpione podczas normalnego życia, ale na dłuższą
metę otępiają i wyniszczają. Osobiście ani nie zachęcam, ani nie
namawiam, ważne żeby była to świadoma decyzja.
Ja mam mało szacunku do ćpunów, z racji takiej, że są ludzie na świecie,
którzy chcieliby być choć trochę zdrowi, szczęśliwi, wolni, a nie mogą z
przyczyn niezależnych od siebie. A taki weźmie strzała z uśmiechem na
twarzy i świadomie siebie niszczy. Po co komu taki człowiek? Chyba tylko
zakładowi pogrzebowemu. Trzeba w życiu mieć wyobraźnię i wiedzieć co Cię
może spotkać jeśli coś zdziałasz. Dlatego uważam że legalizacja powinna
być od zawsze ,ba nawet dawać wiadrami i specjalnie wystawić ich na ulicę
żeby „bez obrazy” głupich było mniej a inni żeby widzieli naocznie do czego
to prowadzi… 20 lat i narkotyki to będzie obciach jak tanie wino a nie
szpan, gangi upadną, a państwo będzie mniej wydawać na „leczenie” takich
okazów, bo będą umierać z własnej głupoty… Brutalne ale wydaje mi się
że dzisiejsze cackanie się z ćpunami i dilerami za nasze pieniądze z
podatków jest nieskuteczne. Mało tego ich ciągle przybywa.(strzykawki
zamieniono na tabletki). Ludzie muszą czuć że nie ma odwrotu, że to godzi w
ich honor.
Co do Starra to fakt że być może w latach 80 i 90 nie było jeszcze takiej
wiedzy i świadomości jak narkotyki mogą zaszkodzić, ale to nie zwalniało
go z używania rozumu tym bardziej że wokalista poszedł do piachu przez
dragi. Widocznie był na tyle głupi że go to nie przeraziło by z tego
wyjść. Wybaczcie pogardę, ale taką głupotę trzeba piętnować w
społeczeństwie a nie jeszcze się litować. Jeśli on nie ma szacunku do
swojego życia to tym bardziej z jakiej racji ja mam mieć do niego?
Nigdy nawet nie spróbowałem trawki i ułożyłem sobie światopogląd oraz
podejście do życia tak by nie była mi potrzebna. Mam bakę, pomysły i
zwałę bez tego:). Kwesta świadomości samego siebie i kontrolowania emocji,
ale to wymaga wysiłku umysłowego.
Rzeczy należy nazywać po imieniu.
Narkoman to dno.
Swego czasu w Rosji próbowano zlikwidować narkomanie poprzez dodawanie do
każdego transportu trucizny w takiej dawce, żeby zabiła przy regularnym
braniu. Nie udało się, chociaż tysiące uzależnionych osób umarło…
To nie jest to samo o czym napisałem. Oni mają się eliminować z własnego
wyboru, bez pomocy przy świadomości, że nie ma odwrotu. Tak żeby ludzie nie
zaczynali w ogóle. Jak zaczął to głupi… Coś jak bezdomność…
Zamarznie to jego problem… Po co społeczeństwu świadomy wyboru
nierób?
Chyba ze zbiera puszki ze stadionów.
To się szanowny kolego nazywa faszyzm. (;
Twoja opinia jest faszystowska – „Po co komu taki człowiek?”. A co Tobie do
tego?