Jakoś nigdy nie robił na mnie większego wrażenia 😉
W zasadzie z twórczości Mastodona, podoba mi się głównie Crack The Skye, która jest jedną z moich ulubionych płyt wydanych w ostatnim czasie:) Zarówno linie basu Troya jak i jego brzmienie robią wyk******e wrażenie na tej płytce. Bass fajnie się wybija z pośród reszty instrumentów co nie jest łatwe do osiągnięcia w ciężkim graniu z dwoma gitarzystami, w ciągu jednego utworu zmienia brzmienie od miękkiego-melodyjnego po ostry drive. (np The Czar). Podoba mi się taki styl grania metalu, tzn bass jako samodzielny wybijający się instrument, grający także melodię, nie tylko dudnienie w tle za gitarami, muzyka zyskuje przez to znacznie na „przestrzenności”. Wydaje mi się, że pod względem stylu gry Troy przypomina nieco Jeffa Caxide z ISIS.
Kuźwa, że tak mało opinii o basiście tak zacnego zespołu.
Troy technicznym wymiataczem nie jest. Jego linie są często zwyczajnie prostackie, jakieś pojedyncze dźwięki, w trakcie całego utworu potrafi grać na jednej (oczywiście najgrubszej) strunie. ALE:
– Troy jest basistą śpiewającym, a każdy instrumentalista śpiewający i aktywnie grający jednocześnie z założenia jest dobrym kozakiem. Kto próbował śpiewać, grając na basie (na wokalu głównym I mean, a nie robiąc chórki!), ten wie, że to całkiem srogie wyzwanie.
– chłop niespecjalnie stara się chować pod gitarami. W którymś wywiadzie mówił, że gitarzyści wymyślają swoje linie, a on siada z boku i robi swoje.
– brzmienie ma w porządku. Słychać go zza dwóch typów, którzy nie p*rdolą się z przesterami, więc nie ma lipy
– ponadto stosuje fajne zabiegi ze strunami. W niektórych utworach gra na basie zestrojonym do AGCF (czyli najgrubsza struna jest z setu od piątki, a całość zrzucona ton niżej). Czegoś takiego jeszcze nie widzioł.
A sam Mastodon bardzo cenię. To jedna z nielicznych kapel powstałych w ciągu ostatniego piętnastolecia, której udało się stworzyć coś nowego. Weźcie sobie obczajcie kiedyś linie – oni nie trzymają się praktycznie żadnych standardowych progresji. Pełno przejść, jakie są chyba tylko w jazzie, wszystko wygląda na wzięte z d*py, a jednak dobrze brzmi. Majstersztyk.
Jakoś nigdy nie robił na mnie większego wrażenia 😉
W zasadzie z twórczości Mastodona, podoba mi się głównie Crack The Skye,
która jest jedną z moich ulubionych płyt wydanych w ostatnim czasie:)
Zarówno linie basu Troya jak i jego brzmienie robią wyk******e wrażenie na
tej płytce. Bass fajnie się wybija z pośród reszty instrumentów co nie
jest łatwe do osiągnięcia w ciężkim graniu z dwoma gitarzystami, w ciągu
jednego utworu zmienia brzmienie od miękkiego-melodyjnego po ostry drive. (np
The Czar). Podoba mi się taki styl grania metalu, tzn bass jako samodzielny
wybijający się instrument, grający także melodię, nie tylko dudnienie w
tle za gitarami, muzyka zyskuje przez to znacznie na „przestrzenności”. Wydaje
mi się, że pod względem stylu gry Troy przypomina nieco Jeffa Caxide z ISIS.
Kuźwa, że tak mało opinii o basiście tak zacnego zespołu.
Troy technicznym wymiataczem nie jest. Jego linie są często zwyczajnie
prostackie, jakieś pojedyncze dźwięki, w trakcie całego utworu potrafi
grać na jednej (oczywiście najgrubszej) strunie. ALE:
– Troy jest basistą śpiewającym, a każdy instrumentalista śpiewający i
aktywnie grający jednocześnie z założenia jest dobrym kozakiem. Kto
próbował śpiewać, grając na basie (na wokalu głównym I mean, a nie
robiąc chórki!), ten wie, że to całkiem srogie wyzwanie.
– chłop niespecjalnie stara się chować pod gitarami. W którymś wywiadzie
mówił, że gitarzyści wymyślają swoje linie, a on siada z boku i robi
swoje.
– brzmienie ma w porządku. Słychać go zza dwóch typów, którzy nie
p*rdolą się z przesterami, więc nie ma lipy
– ponadto stosuje fajne zabiegi ze strunami. W niektórych utworach gra na
basie zestrojonym do AGCF (czyli najgrubsza struna jest z setu od piątki, a
całość zrzucona ton niżej). Czegoś takiego jeszcze nie widzioł.
A sam Mastodon bardzo cenię. To jedna z nielicznych kapel powstałych w ciągu
ostatniego piętnastolecia, której udało się stworzyć coś nowego. Weźcie
sobie obczajcie kiedyś linie – oni nie trzymają się praktycznie żadnych
standardowych progresji. Pełno przejść, jakie są chyba tylko w jazzie,
wszystko wygląda na wzięte z d*py, a jednak dobrze brzmi. Majstersztyk.