Najlepiej jej będzie na pleckach – zwłaszcza, że ma nóżki na tylnej ścianie.
nóżki ma, tylko słyszałem różne wersje i chcę się upewnić 😉
Mam 610 HLF i wożę zazwyczaj na stojąco.
@ProcjonA: nóżki ma, tylko słyszałem różne wersje i chcę się upewnić 😉
Mędrców w internetach jest wielu. Ale mądrzejsi od nich są jednak faceci z Ampega, którzy wiedzą jak zrobić paczkę.
Gdyby wożenie „na pleckach” było szkodliwe, to by tych nóżek tam nie było.
Wożenie na plecach jest dobre bo samochód podskakuje w kierunku ruchu membran głośników. Prosta fizyka i logiczne myślenie a fizykę raz w sierpniu poprawiałem!
ok dzięki za info 🙂
Panowie, bez przesady. 20 lat grając na weselach przejechaliśmy kilkanaście tysięcy kilometrów. Jeździliśmy różnymi wehikułami. Sprzęt często ładowany był na wcisk, byle się zmieścił. Raz nawet jedną kolumnę wieźliśmy na dyszlu od przyczepki, przywiązaną drutem. Nigdy podróż nie miała wpływu na głośniki. Na obudowy jak najbardziej, ale nie na głośniki.
Od dwudziestu lat masz taką samą kolumnę? 😀
Moja lodówka pachnąca nowością została od razu na wstępie przecharatana przez gitarzystę pakującego pakę do auta;) I jeszcze mi powiedział „Ma grać nie wyglądać”.
@zielony666: Moja lodówka pachnąca nowością została od razu na wstępie przecharatana przez gitarzystę pakującego pakę do auta;) I jeszcze mi powiedział „Ma grać nie wyglądać”.
Utluklbym! Tylko ja mam prawo niszczyc mój sprzet. Pamietam jak kiedyś perkusyjny hardware zdarl mi z pieca late Tolexu o rozmiarach ok 5cm na 7cm – jeszcze dostalem zrype od perkusisty, ze mu się statyw porysowal o mój piec 😉
Wozenie na dyszlu od przyczepy, spoko. Wiejski zespół, na zabawe do remizy, 20lat temu i Vermone – wtedy przechodzi. Ale wiazanie do dyszla paki KME z zestawu za 15 kola raczej nie do konca mnie przekonuje 😉 Oczywiscie sprzet to wytrzyma, jak nie będzie padac… nawet jak będzie padac, kto by się przejmowal brzmieniem na chalture? 😉
A wracając do tematu.
Ja przemieszczam transportem samochodowym wszsytkie swoje kolumny na płask, tzn. płaszczyzna głośnika jest równoległa do podłogi w samochodzie. Dodatkowo zwracam uwagę,żeby głośniki racej „leżały” na płycie, do której przykręcono je w kolumnie, niż miały by „wisieć” na śrubach, wkrętach, czy czym je tam przykręcono. I właściwie nie wiem czemu mam takie zboczenie. Może dlatego, że widzę te wszystkie „siły i momenty gnące” 😀
@mazdah:
@zielony666: Moja lodówka pachnąca nowością została od razu na wstępie przecharatana przez gitarzystę pakującego pakę do auta;) I jeszcze mi powiedział „Ma grać nie wyglądać”.
Utluklbym! Tylko ja mam prawo niszczyc mój sprzet. Pamietam jak kiedyś perkusyjny hardware zdarl mi z pieca late Tolexu o rozmiarach ok 5cm na 7cm – jeszcze dostalem zrype od perkusisty, ze mu się statyw porysowal o mój piec 😉
Buheheheheh 😀 Jak mi Was żal 😀 z resztą jak wszystkich, co spuszczają się nad każdą rysą i zadrapaniu na sprzęcie 🙂
Widocznie nie wszyscy maja kupę kasy i szanują sprzęt chcąc, aby grał im jak najdłużej.
Obicie nie gra.
Ee tu nie chodzi o kupę kasy czy lekceważenie sprzętu, spójrz co JJK ma w profilu.
Tam już żadna rysa nie zaszkodzi, same pancerne graty + kilka takich, które po prostu wyrzuca się do kosza jak przestaną działać 😉 Bardzo praktyczne podejście 😀
Jakość posiadanego sprzętu świadczy o właścicielu i nie chodzi mi tu o metkę gitary czy paczki. Jak mam zamiar zasiąść do gitary to zawsze myję ręce:)
Najlepiej w spirytusie, nie chcesz zarazić niczym gitary przecież?
Ja np. wolę częściej myć ręce, niż co drugi dzień wymieniać/czyścić struny, bo mam w nich czipsy :/
Z moich strun od 2 lat zwisa gruby brud a czipsy to tylko drobna część jego składu.
„Dirt keeps the funk”
J.Jamerson
A widzieliście paki T.Commerforda z RATMu? Nie wyglądają zbyt estetycznie… No ale to świadczy o nim przecież, niegodny nazywania go basistą
Pastorious też zero pojęcia, na takim odrapanym jazzie grać… Porażka nie muzyk
@mazdah: kto by się przejmowal brzmieniem na chalture? 😉
Każdy kto poważnie podchodzi do gry na basie choćby i na chałturze.
A pijani weselnicy odróżnią czy basista gra czy usnął pod stołem? 😀
@mazdah:
Wozenie na dyszlu od przyczepy, spoko. Wiejski zespół, na zabawe do remizy, 20lat temu i Vermone – wtedy przechodzi. Ale wiazanie do dyszla paki KME z zestawu za 15 kola raczej nie do konca mnie przekonuje 😉 Oczywiscie sprzet to wytrzyma, jak nie będzie padac… nawet jak będzie padac, kto by się przejmowal brzmieniem na chalture? 😉
Oj Mazdahu. Obrażasz wszystkich klezmerów. Zabawa w remizie nie równa się: wiejski zespół z Vermoną (z całym szacunkiem dla Vermony, bo chyba nigdy na niej nie grałeś). Dobry klezmer zawsze dba o brzmienie. Zapytaj Tubasa.
@Moler:
@mazdah: kto by się przejmowal brzmieniem na chalture? 😉
Każdy kto poważnie podchodzi do gry na basie choćby i na chałturze.
To była ironia 🙂 Tak znajomy rozkłada się na weselach ze swoją kapelą:
Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiego podejścia 😀
Mazdah – jak najbardziej 🙂
k*rwa, jak chcecie być brudasami coponiektórzy, wasza śmierdząca sprawa – zalecam mycie rąk, bo się nażrecie własnego gówna 😉
Mylisz niemycie rąk przed graniem z niemyciem ich po sraniu czy mi się wydaje?
@MPB: A pijani weselnicy odróżnią czy basista gra czy usnął pod stołem? 😀
Oczywiście.
Kilka razy zauważyłem (jako gość bo chałtur nie gram), a najbardziej zatwardziali gitarzyści weselni potwierdzają że jak w 3/4 części utworu bas przestaje grać, gra sam klawisz z perkusją czy tam gitarą.. wokalista/ka coś tam pogada lub pośpiewa i bas się znowu pojawi to na sali jest z reguły znowu wesoło i pojawia się „zajebistość” w postaci okrzyków 🙂
@MPB: Mylisz niemycie rąk przed graniem z niemyciem ich po sraniu czy mi się wydaje?
Nie no, po sraniu też nie trzeba. Chyba że je obesrasz, papier przesiąknie, albo w ogóle nie ma papieru przy podcieraniu 😉
Ale wróćmy do tematu….
Sprzęt ma dla mnie działać. Przy przewożeniu układamy zawsze wszystko tak, żeby nie poszły głośniki i nie latało przy hamowaniu i zakrętach. A rysować się karwia będzie, więc na cholerę zawracać sobie tym głowę. Sunn kiedyś przeleciał całą pakę przy awaryjnym zatrzymaniu busa – wziąłem go tylko w łapy, potrząsnąłem… nic w środku nie lata, znaczy nic się nie zyebao. Rzekłem.
ja ustawiam tak, żeby się zmieściło, co tydzień 10km na próbę i piec stoi bokiem, bo akurat tak ma rączki. na plecach nie wszedłby chyba nawet to bagażnika, ewentualnie musiałbym bawić się w przewracanie go. Osobiście sprzętem nie rzucam, ale jak się gdzieś zadraśnie czy obije to żadnych pretensji nie mam, ale zdecydowanie tylko JA mogę obijać MÓJ sprzęt.
Wiadomo zawsze coś w końcu się porysuje, no ale trzeba o rzeczy dbać i starać się żeby tak nie było 😀
Najlepiej jej będzie na pleckach – zwłaszcza, że ma nóżki na tylnej
ścianie.
nóżki ma, tylko słyszałem różne wersje i chcę się upewnić 😉
Mam 610 HLF i wożę zazwyczaj na stojąco.
Mędrców w internetach jest wielu. Ale mądrzejsi od nich są jednak faceci z
Ampega, którzy wiedzą jak zrobić paczkę.
Gdyby wożenie „na pleckach” było szkodliwe, to by tych nóżek tam nie było.
Wożenie na plecach jest dobre bo samochód podskakuje w kierunku ruchu membran
głośników. Prosta fizyka i logiczne myślenie a fizykę raz w sierpniu
poprawiałem!
ok dzięki za info 🙂
Panowie, bez przesady. 20 lat grając na weselach przejechaliśmy kilkanaście
tysięcy kilometrów. Jeździliśmy różnymi wehikułami. Sprzęt często
ładowany był na wcisk, byle się zmieścił. Raz nawet jedną kolumnę
wieźliśmy na dyszlu od przyczepki, przywiązaną drutem. Nigdy podróż nie
miała wpływu na głośniki. Na obudowy jak najbardziej, ale nie na
głośniki.
Od dwudziestu lat masz taką samą kolumnę? 😀
Moja lodówka pachnąca nowością została od razu na wstępie przecharatana
przez gitarzystę pakującego pakę do auta;) I jeszcze mi powiedział „Ma
grać nie wyglądać”.
Utluklbym! Tylko ja mam prawo niszczyc mój sprzet. Pamietam jak kiedyś
perkusyjny hardware zdarl mi z pieca late Tolexu o rozmiarach ok 5cm na 7cm –
jeszcze dostalem zrype od perkusisty, ze mu się statyw porysowal o mój piec
😉
Wozenie na dyszlu od przyczepy, spoko. Wiejski zespół, na zabawe do remizy,
20lat temu i Vermone – wtedy przechodzi. Ale wiazanie do dyszla paki KME z
zestawu za 15 kola raczej nie do konca mnie przekonuje 😉 Oczywiscie sprzet to
wytrzyma, jak nie będzie padac… nawet jak będzie padac, kto by się przejmowal
brzmieniem na chalture? 😉
A wracając do tematu.
Ja przemieszczam transportem samochodowym wszsytkie swoje kolumny na płask,
tzn. płaszczyzna głośnika jest równoległa do podłogi w samochodzie.
Dodatkowo zwracam uwagę,żeby głośniki racej „leżały” na płycie, do
której przykręcono je w kolumnie, niż miały by „wisieć” na śrubach,
wkrętach, czy czym je tam przykręcono. I właściwie nie wiem czemu mam takie
zboczenie. Może dlatego, że widzę te wszystkie „siły i momenty gnące”
😀
Buheheheheh 😀 Jak mi Was żal 😀 z resztą jak wszystkich, co spuszczają się
nad każdą rysą i zadrapaniu na sprzęcie 🙂
Widocznie nie wszyscy maja kupę kasy i szanują sprzęt chcąc, aby grał im
jak najdłużej.
Obicie nie gra.
Ee tu nie chodzi o kupę kasy czy lekceważenie sprzętu, spójrz co JJK ma w
profilu.
Tam już żadna rysa nie zaszkodzi, same pancerne graty + kilka takich, które
po prostu wyrzuca się do kosza jak przestaną działać 😉 Bardzo praktyczne
podejście 😀
Jakość posiadanego sprzętu świadczy o właścicielu i nie chodzi mi tu o
metkę gitary czy paczki. Jak mam zamiar zasiąść do gitary to zawsze myję
ręce:)
Najlepiej w spirytusie, nie chcesz zarazić niczym gitary przecież?
Ja np. wolę częściej myć ręce, niż co drugi dzień wymieniać/czyścić
struny, bo mam w nich czipsy :/
Z moich strun od 2 lat zwisa gruby brud a czipsy to tylko drobna część jego
składu.
„Dirt keeps the funk”
J.Jamerson
A widzieliście paki T.Commerforda z RATMu? Nie wyglądają zbyt estetycznie…
No ale to świadczy o nim przecież, niegodny nazywania go basistą
Pastorious też zero pojęcia, na takim odrapanym jazzie grać… Porażka nie
muzyk
Każdy kto poważnie podchodzi do gry na basie choćby i na chałturze.
A pijani weselnicy odróżnią czy basista gra czy usnął pod stołem? 😀
Oj Mazdahu. Obrażasz wszystkich klezmerów. Zabawa w remizie nie równa się:
wiejski zespół z Vermoną (z całym szacunkiem dla Vermony, bo chyba nigdy na
niej nie grałeś). Dobry klezmer zawsze dba o brzmienie. Zapytaj Tubasa.
To była ironia 🙂 Tak znajomy rozkłada się na weselach ze swoją
kapelą:
Jestem zdecydowanym zwolennikiem takiego podejścia 😀
Mazdah – jak najbardziej 🙂
k*rwa, jak chcecie być brudasami coponiektórzy, wasza śmierdząca sprawa –
zalecam mycie rąk, bo się nażrecie własnego gówna 😉
Mylisz niemycie rąk przed graniem z niemyciem ich po sraniu czy mi się
wydaje?
Oczywiście.
Kilka razy zauważyłem (jako gość bo chałtur nie gram), a najbardziej
zatwardziali gitarzyści weselni potwierdzają że jak w 3/4 części utworu
bas przestaje grać, gra sam klawisz z perkusją czy tam gitarą.. wokalista/ka
coś tam pogada lub pośpiewa i bas się znowu pojawi to na sali jest z reguły
znowu wesoło i pojawia się „zajebistość” w postaci okrzyków 🙂
Nie no, po sraniu też nie trzeba. Chyba że je obesrasz, papier przesiąknie,
albo w ogóle nie ma papieru przy podcieraniu 😉
Ale wróćmy do tematu….
Sprzęt ma dla mnie działać. Przy przewożeniu układamy zawsze wszystko tak,
żeby nie poszły głośniki i nie latało przy hamowaniu i zakrętach. A
rysować się karwia będzie, więc na cholerę zawracać sobie tym głowę.
Sunn kiedyś przeleciał całą pakę przy awaryjnym zatrzymaniu busa –
wziąłem go tylko w łapy, potrząsnąłem… nic w środku nie lata, znaczy
nic się nie zyebao. Rzekłem.
ja ustawiam tak, żeby się zmieściło, co tydzień 10km na próbę i piec
stoi bokiem, bo akurat tak ma rączki. na plecach nie wszedłby chyba nawet to
bagażnika, ewentualnie musiałbym bawić się w przewracanie go. Osobiście
sprzętem nie rzucam, ale jak się gdzieś zadraśnie czy obije to żadnych
pretensji nie mam, ale zdecydowanie tylko JA mogę obijać MÓJ sprzęt.
Wiadomo zawsze coś w końcu się porysuje, no ale trzeba o rzeczy dbać i
starać się żeby tak nie było 😀