Rozmowa wczoraj wieczorem, po paru piweczkach (domowa filozofia):
-Popatrz na biurko, co widzisz?
-Eeeee… syf? (pełno puszek po piwie, w co drugiej kiepy)
-No dobrze, a coś jeszcze?
-Hmmmm… komputer?
-No przyjrzyj się dobrze!
-Ty, karwia, o co Ci chodzi?
-Choinka tam stoi!
-Rewelacja, prawie marzec jest, a Ty masz choinkę na biurku…
-No bo mi chodziło o to, że zawsze, w każdym syfie jest trochę
świątecznego nastroju…
EDIT: mogłem wykropkować, ale chodziło o odzwierciedlenie sytuacji:D a
“karwia” jest przynajmniej bliższe fonetycznie, niż prostytutka