6 wam. Mój kumpel ma basik Rockwood od Hohnera. Początkowo był to fretless z
zaznaczonymi na złoto progami. W tamtym roku oddał go do lutnika na
wstawienie progów – 200zł. Mnie osobiście w ogóle się to nie podoba –
jakaś bzdura.
Co myślicie o tym?
Czy mam bas Rockwood?
Czy ktoś ma bas od Hohnera?
Czy ktoś wstawił progi do bassu?
Czy w ogóle podoba mi się bass bez progów?
Czy wolałbym bass z progami czy bez?
Uważam, że wstawienie progów to bzdura.
Czy mój kolega stwierdził, że wstawienie progów jest dobre?
Czy wiecie, ile kosztuje wstawienie progów?
Czy wystarczy mieć bass bez progów, aby dobrze grać?
Czy myślicie, że bass bez progów jest dla zaawansowanych muzyków?
Pomysł czy cena? Bo cena to zależy od lutnika ;}.
Kurde 😀 Lol. Ja miałem progowego rockwooda, to z niego usunąłem progi 🙂 A
mogliśmy się zamienić! 🙂 No ale wstawiać progi za 200zł do basu który nowy
jest wart 600, to zdecydowanie nie jest najszczęśliwszy pomysł 🙂
A najlepsze jest to że niedługo po tym stwierdził że u niego decha to
pilśnia z dyktą i wymienił ją całą – kolejne 200zł. Następnie okleił
to taką okleiną jakby sunburst na skos – i śmialiśmy się że poświecił
taboret z kuchni na deche do basu . Wg mnie rockwooda powinien
zostawić w spokoju – a złożyć osobno drugiego basa od podstaw. Ale jak kto
co lubi – jego wybór.
PZDR
Wiesz, istnieje też coś takiego jak przywiązanie… 🙂
Możesz kupiś sobie basa, wymienić deche, gryf, główkę, mostek, siodełko,
gałki, potencjometry, elektronikę, przystawki, struny, klucze, gniazdo i (co
tam jeszcze) po kolei (tylko nie na raz 😉 ) i to będzie nadal ten sam bass
tylko po przeróbkach 😀