Wokalista Anthony Kiedis potwierdził, że po nagraniu ostatniej płyty „Stadium Arcadium” oraz wyjątkowo uciążliwej trasie koncertowej jego zespół podjął decyzję o rocznej przerwie w działalności. „Pracowaliśmy bez ustanku aż do zakończenia trasy koncertowej i pod koniec wszyscy byliśmy emocjonalnie i umysłowo wyczerpani. Doszliśmy do wniosku, że przynajmniej przez jeden rok nie będziemy robić niczego nowego jako Red Hot Chili Peppers i damy sobie trochę czasu, żeby normalnie pożyć, oddychać, jeść i nauczyć się czegoś nowego” – mówi rockman zapewniając, że przerwa w działalności zespołu przyszła w najlepszym momencie. „Ja zostałem ojcem, Flea marzył o poznawaniu zupełnie nowych kierunków muzycznych, John (Frusciante) był zajęty swoimi solowymi projektami, a Chad (Smith) dołączył do pewnej formacji jazzowej i wyjechał z nią do Japonii. Ja siedzę teraz w domu ze świetnym małym człowiekiem i uczę się surfować” – opowiada muzyk w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone”.
Już widzę te płaczące kobiety:D
______________________________________
hmm ciekawe czy po tej przerwie zmienią choć trochę styl jaki grają i płyta
nagrana po przerwie może być czymś zupełnie nowym :P:D chociaż w sumie
wolałbym żeby nic nie zmieniali 😀
ja już czekałem na nową płyte..a tu przez co najmniej rok nic..może im ta
przerwa wyjdzie na dobre(?)..
Ktoś wie czy flea coś ma zamiar solo nagrać?
Flea nie ma predyspozycji do nagrywania basowo-solowych projektów.
pozdrawiam.
Wreszcie!
Że zacytuję kolegę Radarro z IRCa:
16:41:52 ‹@_radar_› ale to zajebista informacja
16:42:13 ‹@_radar_› niech metallica i rolling stonesi wezma sobie to do
serca
Roczna przerwa to i tak niedużo, zważywszy, że ostatnia płyta promowana
była przez 2 lata… na tym etapie kariery taka przerwa to nie przerwa.
No, chyba że się okaże, iz to coś więcej. Ale w sumie najlepsze swoje
płyty już nagrali (i to z 16 lat temu 😉 ) więc strata i tak nie byłaby tak
potężna…
Zleci panowie ten rok, zleci.
Oby to była przerwa bo uznali ze im się przyda dla zdrowia a nie ze powoli się
rozpadaja!
Ciekawe co tam Flea chce teraz poznawac?
Może zacznie nap…ć dla szatana w jakiejśc kapeli jako „Fleja”. Funkmetal.
to był by kosmos.
bylby nowy gatunek muzyczny :
nu-flea metal :F
Poza tym, krzyzyk na droge.
Moze znaja ten momemt kiedy wypada zejsc ze sceny i stwierdzili, ze teraz ten
moemnt jest.
Nie ;p Lepiej żeby wrócili sobie po tym roku. A jeśli nie to napisze do Fleji
żeby jakieś modulusy przysłał 😀
Jakos tak srednio ich lubilem i mam taka szatanska nadzieje ze nigdy nie
wroca!
A co!
Groove is in your soul!
Ja licze ze jak chca zchodzic ze sceny to pozegnaja się z klasa 😛
Mi coś za to o uszy obijalo jakoby w przyszlym roku planowali za plyte się brac
czy coś takiego? Ze nie chca powtorki z SA czy coś takiego.
Ciekaw jestem co wyjdzie… Hm ? Przyokazji może i rzeczywiscie mogli się
zmeczyc. W koncu to już takie stare dziadki 😛
A Modulusem to i ja nie wzgardze, pros o 2 od razu! 😛
Jak na mój gust to mogliby sobie już w ogóle oszczędzić robienia
czegokolwiek bo te ostatnie płyty to dramat był.
+3
Maciux, Grześ
+1
Tja.. przecież RHCP skończyli się na killem all… Powiem tylko ze bylem na
koncercie w Chorzowie i co mnie najbardziej zaskoczyło to to, że kawałki z
ostatnich płyt które początkowo nie zrobiły na mnie wrazenia na koncercie
wypadły przezajedwabiście. A poza tym 5 minutowe dżemy pomiędzy kawałkami
improwizowane solówki i bis z pchłą na trąbce. Koncertowo są wciąż
świetni, zresztą wpiszcie sobie rhcp poland w utubie, jest sporo doberej
jakości [z tvnu] kawalków z tego koncertu.
Ja tam red hotow lubię nawet jeśli nagrywają słabsze płyty, po prostu
uwielbiam ich funkową californijską wrażnilosć muzyczną. A tak w ogóle
wiecie co mi się wydaje? Że red hoci nagrywają słabsze kawałki od kiedy
Antek nauczył się śpiewać. A co do ostatnich płyt to zgodze się że
miały sporo słabszych momentów, ale za to na każdej było parę też parę
perełek takich że nic ino miód z płyty zlizywać.
Właściwie to nie wiem po co ja się tu pocę, to zawieszenie działałności
to i tak pic na wode fotomontaż. Urop se wzięli i tyle przecież oni i tak
nie nagrywali płyt częściej niż co 3 lata.
” A tak w ogóle wiecie co mi się wydaje? Że red hoci nagrywają słabsze
kawałki od kiedy Antek nauczył się śpiewać. A co do ostatnich płyt to
zgodze się że miały sporo słabszych momentów, ale za to na każdej było
parę też parę perełek takich że nic ino miód z płyty zlizywać. „
też mi się tak wydaje
To on się nauczył śpiewać?! jakoś mi to umkło…
a taka przerwa, sorry, ale nas nie dotyczy. Gdyby grali tu co 3 miechy to tak,
a w istniejącej sytuacji, czy robią rok przerwy w koncertowaniu czy nie, to
ni nas grzeje ni ziębi.
A, Stadium Arcadium wcale niezła była. Brzmieniowo zwłaszcza duuużo lepsza
niż By The Way, Californication i niektóre inne (równie ładnie brzmi jak
BSSM, choć zupełnie inaczej). Piosenki też świetne, dużo ładnych
melodii.
Jak po tym roku wrócą z czymś świeżym – super
jak nie wrócą – szkoda, ale dobrze, ze nie przeciągali.
Zobaczcie co czas zrobił z zajebistego, agresywnego, punk-funkowego zespołu –
popowe pitolenie, w którym czuć tylko umierające echo dawnego szaleństwa
(kawałki takie jak Snow to popa do kwadratu).
Szacunek dla nich za świadomość porażki ostatniej płyty. I właśnie
dlatego, że naprawdę lubię część ich muzyki, apeluję – nie wracajcie Red
Hoci, odejdźcie z honorem.
Takie przerwy mieli już nie raz. Ja jestem ciekaw co nowego im tym razem
wyjdzie. Odejsc nie odejda, za mocno już w tym siedza – w koncu sa JEDYNYM
zespolem , który wyszedl zywy z grungeowego szału i potrafił się odnalaźć na
nowo, dorosnąć. Wiekszość zespołów albo się przećpała albo robią w
kółko to samo.
Cieszę się, że dają sobie siana. Jakoś za nimi nie przepadam. I jako
sceptyk to powątpiewam, czy faktycznie wrócą po tym roku… no chyba, że na
parę koncertów co by jeszcze trochę kasiory trzepnąć, bo fanek już
przecież nie 😉
Led Zeppelin wracali z 5 razy, więc tu jeszcze z 25.
Radarro: +3
a może po przerwie taki powrót do korzeni ?? kto wie co im z tego wyjdzie 🙂
A ja wójt wam mówię że za rok-półtora wydadzą płytę z b-stronami
singli bo się odgrażali kiedyś już.
Potem rok promocji i następne półtora roku siedzenia w studiu a przed
katastrofą na Euro 2012 będziemy testowali stadion w Chorzowie i materiał z
nowej płyty. 😀
O! 😛
kurde..ja się totalnie nie zgadzam ze wszystkimi głosami twierdzącymi, że
ich ostatnie płyty to porażki. przeciwnie. ja też kocham ich stare kawałki
i całe płyty, te z Johnem i te nagrane jeszcze wcześniej. ale ostatnio od
ojca mojej dziewczyny pożyczyłem Stadium Arcadium i By The Way i jestem
zachwycony: po pierwsze harmoniami wokalnymi, chórkami i całą tą wokalną
otoczką. dla mnie rewelacja, jak na staruśkich płytach The Beach Boys, np
Pet Sounds (ale to tylko takie moje skojarzenie). zgadzam się z tym, że
część kawałków jest miałko-popowa (jak np skaszaniony refren w singlowym
Tell Me Baby), ale to jest przynajmniej pop na światowym poziomie. może i nie
są agresywni jak kiedyś, może za mało w nich funku na dziś, ale
przynajmniej z wiekiem rozwijają się muzycznie i kompozytorsko, nie idą
głównym nurtem (nie oszukujmy się, mało który zespół skomponowałby,
zaaranżował, a potem nagrał takie kawałki jak np Death of a Martian – a
przecież dla niektórych pewnie trąci popikiem) i dalej nagrywają świetne,
choć diametralnie różne od starszych, płyty.
takie moje zdanie, myślę, że logicznie uzasadnione 🙂 bynajmniej, nie jestem
zagorzałym fanem.
Mam nadzieje, że po tej przerwie zrobią coś naprawdę dobrego i Fleja znowu
zacznie grać w swoich kolorowych spodenkach z maskotek. Czaaaad.
Mówcie co chcecie dla mnie „blood sugar sex magic” i „californication” to dwa
przezajebiste rockowo-funkowe albumiki. Flea jest moim idolem jeśli chodzi o
brzmienie i dźwięki, które wychodzą spod jego łap. Nie chce go
nasladować, ale chcę też z taką lekością napi*pszaaać na basi. Wrócą,
nie wrócą czas pokaże, fajnie czasem zrobić przerwę…
„KTO NIE ROBI PRZERWY, SZYBKO STRACI NERWY!!!”
🙂
Pop na światowym poziomie nadal jest popem. No sorry, muzyka ku uciesze
gawiedzi.
No ale jak to mawiał jeden Wielki Chiński Filozof:
Jeden tańczy jak mu skrzypce grają, inny jak mu buty śmierdzą.
Znam to w dość uproszczonej wersji, ale myślę, że lepiej oddaje
inencje:
Jeden lubi czekoladę, drugi jak mu nogi śmierdzą.
ale ja wcale nie uważam, że oni grają pop. odnosiłem to tylko do wypowiedzi
reszty użytkowników, dla mnie to nadal raczej rockowe albumy z elementami
popu, aczkolwiek nie aż tak licznymi. a już w ogóle – dla mnie to po prostu
dobra muzyka, której słucham z przyjemnością i nie zwracam uwagi na gatunek
🙂
Zajebisty popowo-funkowy zespół. A co? Odkryłem niedawno i było to dla mnie
niemalym szokiem wszak uwazałem się za przedoroslego mężczyznę ze ludzie,
o zgrozo, się zmieniają! [że też mają czelnosć wyłamywać się z mojego
o nich wyobrażenia] Wiesz, ci co lubili truskawki teraz lubią jak im
śmierdzą nogi a ci co lubili brudne nogi teraz lubią channel no5 a z kolei
ci, co kochali channel teraz wciagają koks i mielonkę do nosa. Jak dla mnie
punkowo funkowy Red Hot jest przejedwabisty a popowo funkowy Red Hot jest
przejedwabisty.
Ale to moje skromne zdanie witaj w moim swiecie.
Edytuję bo w miedzyczasie pojawiły się nowe posty.
Co też macie ludzie do popu, muzyki dla gawiedzi? Wali mi to na kilometr
jakimś intelektualnym snobizmem. Jamiroquai jest popowy! A dźwięki takie
tworzy aż miło. Johny Cash był popowy! A teksty pisał takie że mnie
ruszały.
„dobra muzyka, której słucham z przyjemnością i nie zwracam uwagi na
gatunek”
i to jest najważniejsze. Jak ktoś sam się ogranicza i mówi, że coś jest
be bo jest to np. pop, ale mówi tak dla zasady to sam jest ograniczony i tyle.
Ja sam nie nawidzę nazywać/klasyfikować muzyki, którą tworzę…
Tak, jestem ograniczony i w ramach muzyki ograniczam się świadomie. I dlatego
nikomu nie próbuję wmówić, że coś musi się podobać. A tą smętną
dyskusję nt. „ja lubię to, a ja tamto” proponuję przenieść gdzie indziej.
hehehhe , dla mnie smutnym jest fakt ze pewna tendencja staje się faktem –
niektore kapele przestaja dla mnie istniec , istnieja jednak ich plyty z
przeszlosci patrz. Metallica (choć starozytna) i RHCP , ja kompletnie nieznam
ich utworow po californikation i znac nie chce !! w przypadku Met – czarny
album ; w przpadku rhcp califor … dramat jakich malo PITOLENIE bierze gore i
niech nikt nikomu nie wmawia ze to co robia takie kapele po takich plytach jest
czyms szczegolnym ze niby ktoś nauczyl się spiewac hahah 😛 pozdrawiam
A co to RHCP?
Rosyjsko-Holenderska Collection Pierogów.
pozdrawiam.
Romantyczna Heroina Ciężko Porąbana raczej…
Red Hot Moher Berets. xD
Roznosiciele Huci Capiącej Punkiem, o!
Z płyt Peppersów nie lubię za bardzo By The Way. Poza niektórymi kawałkami
to ona jest dlamnie zbyt popowa taka i mulasta dość
SA – według mnie akuart świetna płyta, a raczej dwie 😉 Zmienili się, nie
jest to ten punko-funk ale do cholery, kocham ich muzykę. Chociaż częściej
mnie ciagnie do Mothers Milk niż do SA chyba, to jednak uważam że grają
wspaniałą muzykę.
I to moje zdanie i ja wiem swoje.
Wy mówicie że po BSSM RHCP śmierdzi. Ok, ja tak nie uważam. Liczęże nie
odejdą, zrobią przerwę a potem nawet i może jakąś fajną płytę 😛
Btw: co by nie mówić o Peppersach, czy grają teraz Rock czy pop, nikt chyba
się nie zgodzi ze mną że Freaky Styley zdecydowanie NIE jest płytą na
której grają pop? Według empika jednak tak jest xP
Kurde, co to jest rok dla takich udzi? Po co w oogle o tym mówią? Tylko
jakieś ploty zaczynają chodzić i tyle. Chyba każdy zespół ma takie
przerwy, żeby se odpoczac…
Niech sobie odpoczywają, byle tylko nie nagrywali nowych płyt.
Koncerty mają dawać ot co 😀
I dobrze. Pewnie jakby nie napisali o tym to nikt by nic nie zauważył.
Takie przerwy to nic nowego w świecie muzycznym, wiele zespołów po płycie i
długiej trasie koncertowej robi sobie rok przerwy. Co do popowości …. niech
sobie grają co chcą, James Jamerson też grał pop.
Oprocz tych kilku milionow nastolatek, fanow sledzacych ich kariere od konca
lat 80 i wszystkich ludzi którzy choc raz byli na ich koncercie. Ale przeciez
oni się nie licza prawda ? 😉
To, co czas zrobił z RHCP jest naturalną konsekwencją wymierania
świadomości Pokolenia X – pamiętajmy o tym, że dwie najważniejsze,
najbardziej kształtujące ludzką świadomość płyty początku lat 90tych XX
wieku to właśnie „Nevermind” Nirvany i „Blood Sugar Sex Magic” RHCP. W moim
przypadku głównie ów drugi album, pozostający obok „Yield” Pearl Jam moim
najważniejszym albumem. Najmłodsi ludzie z Pokolenia X są starsi ode mnie o
ponad pół dekady, ale nadal się z nimi utożsamiam, co nie przeszkadza mi
uważać nowsze albumy RHCP za bardzo dobre. Ale ja to ja, inni to inni, każdy
ma swoje zdanie. Stąd różnice w gustach.
Jan Dżonattan Kwak – masz świętą rację. Dzielenie muzyki
na komercyjną (pop) i niekomercyjną często pachnie intelektualnym snobizmem.
Wielu ludzi traktuje każdy z osobna zespół muzyczny jako stworzony
specjalnie dla nich. Jasne, można powiedzieć: „Nie grają tego, co mi się
podoba, dobra, są do niczego i idą w odstawkę”.
Ale nie powinno się traktować muzyków jako osobistych minstrelów. I nie
powinno się z góry tworzyć listy oczekiwań – wynikiem takich zabiegów jest
rozczarowanie, które widać było u niektórych po koncercie RHCP w
Chorzowie.
Generalnie, twórców muzyki dzielimy na:
a) Tych, którzy grają dla siebie (co często owocuje tym,
że przeciętny odbiorca nie potrafi tego pojąć, objąć zmysłami i, co
najważniejsze, nie potrafi tego słuchać)
b) Takich, co po prostu grają dla ludzi, sławy, pieniędzy –
nie będę się rozwodzić nad tym tematem.
c) Takich, co łączą te dwie skrajności (w różnych
proporcjach).
RHCP zalicza się do tej ostatniej grupy. Grają, bo to kochają, bo to sens
ich życia, ale nie robią tego tylko dla własnej przyjemności, ale i po to,
żeby z innymi się tym podzielić. I, cóż, nie zawsze można to robić
brnąc pod prąd. Pokolenie X wymiera, bunt stał się domeną
pseudo-kontrkultur w rodzaju emo. W najbliższym czasie próżno raczej
spodziewać się rewolucji w rodzaju The Beatles czy The Ramones, a nawet
Nirvany.
Czy to źle? Czasem trzeba przestać się buntować i ruszyć lekko z nurtem.
Byle by nie być kłodą, która bezmyślnie spływa ku wodospadowi. Cóż to
by było, gdyby każdy album RHCP (czy jakiegokolwiek innego zespołu)
wywoływał rewolucję? Nie dałoby się odetchnąć.
Przecież to jest esencją muzyki – „ona istnieje gdzieś bez Ciebie lub mnie,
a my tylko nią manipulujemy, dla lepszego lub gorszego rezultatu” (jak to
ujął Deltron 3030), ale fakt pozostaje faktem: pomimo
quasi-transcendentalnego charakteru muzyki, służy ona celom podobnym, jak
religia – ma docierać do ludzi, wpływać na nich, poprawiać ich nastawienie
do życia*. Ale musi się podobać, bo kto z współczesnych
przedstawicieli kultury Starego Kontynentu pójdzie za bóstwem, które mówi
rzeczy niepopularne? Więc trzeba choć trochę dostosować się do tzw.
„rynku”.
A słyszałem aktualne głosy mówiące, że BSSM to płyta niefajna
(pozwoliłem sobie użyć eufemizmu).
No, właśnie. Wracając do RHCP:
„BSSM” to apogeum możliwości RHCP…? Następny w kolejce „One Hot Minute” to
album frapujący, dość dziwny, głównie ze względu na skłonności Davea
Navarro. „Californication” (nomen omen!) to już lekki ukłon w stronę
komercji, „By the Way” dodaje kilka stopni do zgięcia Red Hotowego
kręgosłupa przed kulturą masową, natomiast „Stadium Arcadium”, album
dwupłytowy, to swoista orgia muzyczna . Przez słowo „orgia” nie rozumiem
bezm,yślnej nawalanki; mam raczej na myśli wulkan ekspresji. Taki właśnie
jest John Frusciante – ma setki pomysłów i nie lubi zostawiać niczego
odłogiem – i rezultatem jest mnóstwo różnej muzyki, czasem bliższej
komercji, czasem dalszej (pozwolę sobie przypomnieć komentarze ludzi, którzy
uważają, iż album byłby o niebo lepszy, gdyby go podzielić na wydawane z
odstępem ok. 6 miesięcy dwa krążki, jak było w wypadku „Mesmerize” i
„Hypnotize” SoaD).
„Stadium Arcadium” to album dość zróżnicowanej, od funkowych wymiataczy jak
„Hump de Bump” poprzez superprzystępnych (brzydzę się określenia „popowe”)
kawałków jak „Tell Me Baby” oraz kawałki dziwne, ale konkretne, jak boskie
„Especially in Michigan” i urocze balladki jak „Hey” i „If”. Album nie ma
kawałków obiektywnie słabych, każdy z nich coś wnosi do płyty.
Moim zdaniem album nie jest czysto komercyjny, bowiem
gdyby tak było, Flea i ekipa musieliby wesoło majtać nóżkami siedząc na
półce pomiędzy Mandaryną a Tokio Hotel.
I na pewno RHCP się nie wypalili ani nie zużyli.
* wykluczam tu wynalazki w rodzaju muzyki nawołującej do
nienawiści czy kultu Szatana itd.
Macie świadomość, że ta cała dyskusja jest bezcelowa?
A to niby czemu?