Joł! Jako, że postanowiłem wreszcie zrobić kurs i zdobyć to uprawnienie i jako, że w pewnym wątku offtopowym zrodziła się chaotyczna dyskusja na ten temat to postanowiłem, że założę wątek takowy. Ciekawi mnie: – Jakie są Wasze odczucia w związku z prowadzeniem auta? Czy to dla Was trudne, czy proste i dlaczego? – Jakie macie doświadczenia, ciekawe albo śmieszne sytuacje, anegdotki związane z kursem i oczywiście egzaminami? – Z jakich powodów i po raz który oblaliście egzamin? – Jakie mieliście Ciekawe sytuacje na drodze mając już prawo jazdy? – Wasze rady co do egzaminów, jazdy, i sytuacjach na drogach – czego się przestrzagać? Na co uważać? Jakie niespodzianki czychają na nas na trasie? – Jak się uczyliście teorii? Bo dla mnie to koszmar – nie licząc tego, że ponad połowa pytań jest prostych i logicznych to nie które są tak bezsensu i tak nie logiczne są na nie odpowiedzi, że aż się boję tej teorii… – Mieliście już jakieś mandaty? Jeśli tak to za co? 😉 – Mieliście jakies wypadki, stłuczki, kolizje, sytuacje podbramkowe? Opiszcie je! – Jakie przepisy Was najbardziej wkurzają, a jakie są najbardziej absurdalne według Was? – Jakie macie fury? 🙂 – Jakimi furami mieliście przyjemność i nieprzyjemność już jeździć i jakie macie odczucia co do każdego z tych aut? – Jaki polecacie samochód na początek? Coś ekonomicznego, taniego i małego? Może stara Micra? Wklejajcie tu też ciekawe rzeczy, materiały, filmiki, strony znalezione w czeluściach internetu na tematy prawojazdowe 😉 Na zachętę piosenka Kazika, równie dobra jak reszta jego kawałków z tej rewelacyjnej płyty „Oddalenie”: https://www.youtube.com/watch?v=EwByD7udzJc No ciekawe co powiecie 🙂 Napewno Mazdah ma do opowiedzenia parę ciekawych sytuacji jak to jechał z przyczepą bez hamulców w górach itp 😉 Więc zapraszam i czekam na Wasze wypowiedzi… A później sam też coś poopowiadam 😉 Zaczynajmy więc! 🙂 pzdr. zapraszam do posłuchania i komentowania moich basowych wypocin ———>
www.myspace.com/qbanez
https://www.youtube.com/ibanezbassr400
Jakie są moje odczucia w związku z prowadzeniem auta?
Uważam, że prowadzenie auta jest trudne czy proste i dlaczego.
Jakie doświadczenia mam związane z kursem i egzaminami na prawo jazdy?
Jakie sytuacje na drodze były dla mnie ciekawe, a jakie śmieszne?
Dlaczego lub po jakich powodach nie udało mi się zdać egzaminu na prawo jazdy?
Jakie rady mam co do egzaminów, jazdy, i sytuacji na drodze, czego należy przestrzegać i na co uważać?
Jakie niespodzianki czyhają na mnie na drodze?
Jak się uczyłem teorii na prawo jazdy?
Czy otrzymałem już jakieś mandaty za naruszenie przepisów drogowych i za co?
Czy miałem już jakieś wypadki, stłuczki, kolizje lub sytuacje podbramkowe na drodze i jak je przeżyłem?
Kup sobie Whammy i stresuj się na koncercie, a zostaniesz sławny… 😀
Mi tam do 18 trochę brakuje, ale jak już mi stuknie to sobie wyrobię i nikt
nie będzie musiał za mnie nosić basu. ;D
No to widzę że w Radomiu trafiłem na miłego egzaminatora bo sam
zasugerował zdjęcie kurtki ;P
Mnie usadzili za pierwszym razem, bo się nie zatrzymałem na stopie:/ Dodam
tylko, że stop był w takim miejscu, ze miałem idealny widok na droge
(jednokierunkową) na którą miałem wjechać. Co więcej puściłem samochody,
które jechały, zwalniając do minimum, po czym dodałem gazu i kulturalnie
pojechałem. I niech ktoś mi powie, że to nie jest głupota. Pewno, że moja
wina itd, ale mimo wszystko strasznie się wkurzyłem (tym bardziej, że gość
był strasznie niemiły). Na szczeście tydzień później zdałem i od tamtej
pory (jakiś rok) pocinam seicento900:D
Co do samego prowadzenia samochodu to strasznie lubię to robić. Moja
dziewczyna zawsze się dziwi, że ja jestem jakiś dziwny, bo jej to by się nie
chciało wszystkich wozić gdzie popadnie:)
Co do ciekawych sytuacji, to kilka razy moje zamiłowanie do samochodu (z
lekką dewiacją w strone sportu) skończyłoby się odejściem mojej lubej.
Mianowicie, przed świętami robilismy jakiś rajd po sklepach, wyjechalismy z
jednego sklepu i ruszylismy w strone drugiego. Kiedy wyjechałem na ulice (3
pasy i pole dookoła – zawsze pusto), włączył mi się zmysł nawigacyjny
(przez wakacje pracowałem jako dostawca pizzy, wiec miałem pewne
doświadczenie w unikaniu korków, świateł i generalnie przemieszczaniu się
po mieście) i uznałem, że zawracamy i pojedziemy inną drogą. Nie myśląc
dużo spojrzałem w lusterka, czy aby na pewno nic nie jedzie i wykonałem
niezwykle zgrabny nawrat na ręcznym. Jak nietrudno się domyślić tak w
połowie obrotu zaczął się potwornie wysoki pisk (nie po to gram na basie,
żeby czegoś takie wysłuchiwać:P). Potem było już tylko gorzej… Na
szczescie nastepnego dnia jakoś dziewczyna jakoś się rozluźniła i
wybaczyłe mi moje nieodpowiedzialne wybryki:D
Natomiast z rzeczy o których wolałbym zapomnieć nalezy wymienić jazdę
150km/h wyżej wspomnianym cienkim (dodam, ze w 3 osoby i z bagażami). Nawet
na całkwicie pustej autostradzie miałem pełne gacie – nie polecam
nikomu.
http://www.myspace.com/glukozaband
Szczesny głupota nie głupota, od tego są przepisy. Wiadomo, że jak
jeździsz, to nie zatrzymujesz się do końca w takiej sytuacji (nawet policja
na to oko przecież przymyka), ale na kursie tak musi być i już. Ma być
zgodnie z przepisami. Wiadomo, jak to jest z oblewaniem, ale ludzie, jak takie
błędy popełniacie, że ZAPOMINACIE się na stopie zatrzymać, to się nie
dziwcie… co innego, jak się oblewa za nic, to wiadomo…
Wowr, przypomniało mi się, że mi też lewa noga skakała 😉 aż sprzęgła
nie mogłem kontrolować ;p
Co do wrażeń mojej lepszej 0.5:
Ze względu na terenowy charakter mojego samochodu często jazda w kroku, ew.
na parkingu pod centrum handlowym wygląda tak: rozglądamy się czy pieski
przypadkiem nie stoją, czy aby człowieka gdzieś nie ma na drodze, i ziup
kawałek po zielonym tudzież przez krawężnik(to często przy centrach
handlowych). Moja 0.5 zazwyczaj tylko się uśmiecha a ja na to – ty nic nie
widziałaś:)
Generalnie jeżeli chodzi o styl jazdy to z jednej strony lubię gwałtownie
przyśpieszać, z drugiej strony rozśmieszają mnie ludzi, którzy jak widzą
czerwone światło to przyśpieszają byle się przede mnie wepchnąć i
gwałtownie hamują, podczas gdy ja sobie spokojnie zdejmuję nogę z gazu i
się toczę.
Co do prędkości – są umiarkowanie wysokie:) Nie zawracam sobie głowy
ograniczeniami(jak większość ludzi) ale i nie jestem piratem drogowym, mam
krztynę rozsądku. Chyba wiecie o co mi chodzi:)
Jeżeli chodzi o przygotowanie prawka do jazdy:
W tym roku była moja pierwsza zima za kierownicą. Dobrze, że miałem trochę
rozumu i doświadczenia już w normalnej jeździe bo pewnie bym sobie samochód
skasował. Po tym jak wyjeżdżając od mojej lepszej 0.5 zaliczyłem niezły
drift na zakręcie(a jechałem 30 na godzinę samochodem z zimówkami i
napędem na 4 łapska), stwierdziłem, że kurde coś tutaj jest nie tak.
Pojechałem sobie na rondo, patrze 0 samochodów – skręcam dodaje gazu –
obróciło mnie. I w ten sposób dowiedziałem się ile mogę zrobić
samochodem w takich warunkach – metodą prób i błędów.
To tylko pokazuje, że powinny być jazdy w ośrodkach gdzie są symulowane
trudne warunki jako integralny element kursu na prawo jazdy.
Nie chodziło mi tutaj o jakieś pretensje do egzaminatora (już prędzej do
samego siebie), tylko do tego, że przepisy same w sobie mogą nie być
głupie, ale niestety w połączeniu z pracą drogowców często się stają. I
to bardzo – chociażby skrzyżowania na których znaki pokazują pas do skretu
w lewo i zawracania, a zielona strzałka jest tylko do skrętu w lewo. Pewno,
że wszyscy zawracają, ale teoretycznie jest to niezgodne z przepisami.
http://www.myspace.com/glukozaband
Sernik – pocieszyć się można tym, że jest coś takiego pt.
„ośrodek doskonalenia techniki jazdy”. Jest tam dokładnie to, o czym
mówiłeś, m.in. jazda po płycie poślizgowej, awaryjne hamowanie,
wyprowadzanie auta z poślizgu, „test łosia” itp. Sam bardzo chciałem się
zapisac na coś takiego, bo szczerze powiem, że jakbym teraz wjechał na np.
gołoledź to mogłoby być ze mną kiepsko. Niestety najbliższy taki ośrodek
mam dopiero w Katowicach (jestem z Częstochowy) i sobie dałem spokój.
lubię jeździć samochodem chociaż mam 15 lat. jeździłem fiatem sieną i
renaultem 19.
uważam żen a początek najlepsze są japońce. micra, civic, może nawet
jakać corrola. też mogą być dobre małe francuzy: saxo, 106. można
wziąść wersję saxo vts i troszkę poszaleć 😀
edit: za 1,5 miesiąca 16 lat ukończe
mój tata któregoś razu wyjeżdżając z miasta w letni dzień zobaczył
przed sobą światła samochodu (dobrze że miał włączone bo jak nie to
byłoby czoło takie centralne) i się z nim zderzył. jechał kultowym jak
c*uj Fiatem 125p. oba samochody zderzyły się przodami. pamiętam jak
odprowadzaliśmy go na złom. gość patrzy na ten samochód: maska stoi prawie
pionowo, kierownica połamana, pasy wyrwane. pyta mojego fathaa: kto nim
jechał?? on odpowiada: ja. koleś zrobił minę jak by myślał: o k*rwa:D
sernik, mądrze rzeczesz. W tym roku też była moja pierwsza zima, zresztą –
to moje pierwsze miesiące w ogóle za kierownicą, więc nieźle trafiłem jak
na początek. Musze przyznać, że póki nie dozna się stresa związanego z
poślizgiem i sytuacją kryzysową to tego się nie pojmie. Prawie wjechałem
moim Mustangiem (126P ;] ) w d*pę jakiejś babki na podjeździe pod czerwone
światła. Człowiek myśli, że jedzie wolno itd, a tu nagle koła się
blokują i suniesz jak na sankach. Skręciłem w ostatniej chwili i
wpieprzyłem się na krawężnik, kolizji jakoś ominąłem. Po tym wszystkim,
następnego dnia pojechałem sobie nocą na parking pod centrum handlowe i
zrobiłem szkołe driftingu (na miarę możliwość samochodu 😀 ). Tego na
kursach brakuje – trzeba się nauczyć jak samochód zachowuje się podczas
poślizgu, co pomaga, a co pogarsza sytuację, tak żeby potem nie panikować,
tylko próbować (nie mówię nawet o skutecznym działaniu, bo to już
doświadczenie i umiejętności) działać; bo to że „hamowanie pulsacyjne” to
w teorii każdy wie. A praktyce, z apierwszym razem to cisnąłem ze strachu po
heblach, licząc chyba że zahamuję jak Fred Flinston 😀
BONUS: Ja i Mustang, zdjęcie zrobione w Nowy Rok 😀 (dla ciekawych: tak,
odpalił, ale po popchnięciu 😀 )
http://www.img443.imageshack.us/img443/3474/p1010139yr0.th.jpg____________________
Żyj szybko, umieraj młodo!
myspace.com/koboldpoland
maluch – pierwszy samochód prawdziwego Polaka 😀
Stachu, właśnie w tym problem, że nawet w teorii niewiele osób wie jak
poradzis sobie z poślizgiem, a już nie wspomne o hamowaniu. Ostatnio szedłem
sobie z psem (akurat jakoś wtedy co było tak slisko) i widze gościa w
maluszku. Jechał może ze 30-40. Gość zorientował się, ze ma jakieś 40
metrów no progu zwalniającego i rozpoczął hamowanie. Jako, ze było
ślisko, a kierowca niezwykle doświadczony, było to hamowanie pulsacyjne.
Mianowicie – polegało to na tym, że gość walił w hamulec do podłogi (co
powodowało kompletne zablokowanie się kół i absolutnie nie przynosiło
zadnego rezultatu) po czym puszczał go kompletnie (co też nie przynosiło
najlepszych rezultatów:D). Efekt był taki, ze zastanawiałem się, czy daleko
będzie jeszcze leciał jak wyskoczył z tego progu:D Ale po co uczyć takich
rzeczy na egzaminie skoro wszystkie nowe samochody mają ABS…Od poślizgów
jest ESP i już w ogóle można jeździć z zamkniętymi oczami:/
A co do szkół, które zajmują się doskonaleniem umiejętności kierowcy to
znam tylko dwie w całej Polsce (pewnie jest jeszcze kilka). Tak czy owak mają
to do siebie, ze są cholernie daleko, cholernie drogie i cholernie potrzebne.
Jako ciekawostke dodam, ze w finlandii prawko robi się przez 3 lata:)
http://www.myspace.com/glukozaband
saxo i 106 mają jedną dużą wadę. dziwny tylny most. strasznie się sypie,
a źle się go wymienia. mój brat miał kiedyś takiego i ogólnie autko
dawało radę jak na 1.1, a po wymianie tego mostu już nie było problemów
🙂
co do kontroli poślizgu to nie zgadam się że nie ma co się tego uczyć, bo
jeśli elektronika zawiedzie (a przecież jest to możliwe) to leżymy
kompletnie.
w szkole jazdy w której robię teraz kurs są rolki poślizgowe, chwilowo
nieczynne bo zima jest, ale niedługo będą znowu, to się pobawię 🙂
_____________________________________________
http://www.myspace.com/warbell
Elektronika przy poślizgu, wolne żarty panowie:D
he. 🙂 zdałem dziś za pierwszym razem, podobnie jak medawc, podobnie w
częstochowie 😀 powiem wam ze czuje się zajebiscie. Ogólnie to jak ktoś ma
problemy ze stresem to niech spróbuje sobie wmowić ze to jest koncert. Do
mnie to samo przyszło i naprawdę stres był niewielki 🙂 teraz już mogę
jeździć i sobie wypracowywać swój styl jazdy.
Powodzenia wszystkim 🙂
gratulacje Gurf!
ja się nie śpieszę bo i tak najwcześniej w kwietniu mogę zdawać egzamin
😉
_______________________________________________
http://www.myspace.com/warbell
To wszystko o autach na początek co mówicie, to można o d*pę rozbić :D. Ja
po zdaniu prawka na Fiacie Punto zacząłem jeździć służbowym Renault
Trafic w wersji towarowej. To jest dopiero auto do nauki, trzeba brać
poprawkę na wiele, wiele więcej rzeczy, niż jak się osobówką jeździ
:D.
choćby i jak zaczniesz jezdzic na dłuższym aucie. Bądź sedanie/hatchbacku.
Przeca te jazdowe autka to takie maciupkie ze szok. 🙂 ja to bym chciał Pande
mieć. Jechałem raz z kolezanka i mnie urzekło. Wiem ze niemeskie itp ale
spodobało mi się to ze się wysoko siedzi. No i wejdzie bas z piecem 😀
Ochłoń z emocji po egzaminie, bo głupoty pi******sz 😛
I gratulacje!
A co do „porad” dla innych: https://www.youtube.com/watch?v=15XQx6PMv0U jak poprawnie wykonywać”kopertę” 😀
Medawc, to auto jest fajne 😀 tj. wiesz napisałem w sensie posiadania swojego
auta.
bo ja to chce albo mięśnia o czym już ze sledziem gadałem, albo takiego
długiego amerykańca. albo jakieś comety plymouthy, albo nade wszystkie
porsche 911 targa rocznik 65 albo 7 (2.0) 🙂
Heh, ja zdałem za pierwszym razem. Ale przygód trochę było ;]
Najpierw na placu. Ciul, ze się zagapiłem i prawie potrąciłem słupek
cofając.
Koleś stwierdził – „Na milimetry się panu udało” 😛
Potem górka – pięknie, bez zająknięcia. Zjeżdżam z niej i myślę „i co
K**wa teraz?!?! Zapomniałem na śmierć. Zwalniam i się na niego
gapię…
A on: „Co się pan tak gapi?!? :D, na miasto!”
No i na mieście miałem 3 sytuacje za które bankowo by mnie oblał.
Raz jak mi koleś z psem wyskoczył na maskę. On na to – „Spokojnie, widać,
że nie wiadomo kto tu kogo prowadzi”…
Ok, potem była podwójna linia, której nie zauwazyłem (miałem po ciemku
egzamin).
On do mnie „Widzę, że pan znaków poziomych nie widzi” – ja już tu pikawa,
byłem pewien, że mnie obleje…. ale nie! Zajechaliśmy do WORDU, coś tam
sobie pozaznaczał i mówi, że wynik egzaminu pozytywny. (trzeciej sytuacji
nie pamiętam dokładnie, ale coś jeszcze tam było)
Zwiałem z tego przeklętego samochodu krzyknąwszy jakieś tam „dziękuję” i
ot co – mam prawko. Czyli w Bydgoszczy nie wszyscy są tacy źli. Ale są np 3
blondynki które usadzają po kolei…
A co do fury… sam jeszcze nie posiadam. Ale ja kupować będę Suzuki jakiś
rocznik 98. Baleno kombi prawdopodobnie – mały ale pakowny. A do tego
bezawaryjny.
qbanez – jak chcesz coś małego i ekonomicznego a do tego
dość żwawego to polecam Suzuki Swift 1.3, Moja mama ma już 2 i z*ebiście
jeździ, nic się nie psuje.
Trochę głośny w środku, ale nie ma rzeczy doskonałych. No i trzeba
uważać na rdzę – bo ona swifty bardzo lubi ;/
http://www.img185.imageshack.us/img185/6995/ltcuserbvz2.jpgja zdałem egzamin 3 mies temu w listopadzie w Bytomiu za pierwszym razem.
ale to jest loteria, jakbym trafił na kogoś kto mnie chciał oblać to bym
oblał. na początku opisywanie auta, łuczek i górka (choć to za dużo
powiedziane) bez problemu raczej. gościu widziałem, że sympatyczny. no to
wyjeżdżamy na miasto, światła włączone wiadomo. w drodze do centrum mi
zgasł… no to już się zagotowało we mnie, ale nikomu ruchu nie
utrudniłem, szybko odpaliłem z powrotem i ruszyłem. potem całkiem fajnie
się jechało. kazał mi gdzieś tam skręcić, parkowanie prostopadłe, potem
do bramy zawracanie. wszystko ok. no i potem każe mi się rozpędzić do
50km/h i zatrzymać…. wiem, że to idiotyczne, ale nie mogłem skapować o co
mu chodzi. pierwszy raz słyszałem o takim zadaniu na egzaminie. za pierwszym
razem coś nie wyszło, bo trochę droga była za krótka, żeby się
rozpędzić. to wjeżdżam na główniejszą i rozpędzam się, hamuję i
próbuję parkować wjeżdżając na krawężnik, a ten mi „co pan robi”….
potem może jeszcze raz schrzaniłem, potem skapowałem o co chodzi, tylko nie
byłem pewien czy mam kierunkowskaz włączać czy nie… no byłem przybity
zleksza po tym, więc już w sumie na luzie jechałem dalej. widziałem, że
mnie prowadzi z powrotem do wordu. no, ale jeszcze była myśl, a nóż się
uda, może to jakoś przełknie. ale wracając drugi raz mi zgasł, no to już
mnie totalnie dobiło, ale szybko odpalam i z piskiem opon ruszyłem…
egzaminator na mnie co tak nerwowo… no i wjeżdżamy w uliczkę gdzie jest
brama wordu, ja chcę wjeżdżać a ten mi że prosto jedziemy. no to jedziemy,
rondko objechaliśmy i z powrotem. myślałem, że robi to 40min zapłacone,
żebym sobie pojeździł.
no i parkowanie w wordzie, pierwsze trochę za ciasne, a miejsca w cholerę
było, no to poprawka, a gościu krzywo patrzy, ja też trochę w sumie, każe
mi drzwi otworzyć no i z kilka cm zapasu było, na styk.
no i potem mówi, wynik pozytywny, cacy. nie mogłem uwierzyć 🙂 kto by się
dziwił 🙂 ale jestem szczęśliwy, że już mam elkę z głowy i użeranie
się z wordem.
No a ja wczoraj miałem pierwszy w życiu egzamin. Teoria poszła gładko i
perfekcyjnie w 4 minuty. Zawaliłem na placu. W sumie nie z mojej winy, bo
po prostu mnie tego nie nauczyli na kursie. Troche też z głupoty. Więc gość
kazał mi włączać i pokazywać światła pozycyjne, mijania, drogowe,
przeciwmgielne przednie, tylne, migacze, awaryjne, stopu, no i doszło do
światła cofania – no to ja wrzucam wsteczny, idę do tyłu, a tu zonk – nic
się nie świeci! Stres mną zawładnął, od razu rozstrzęsiony myślę sobie:
musiałem wrzucić chyba czwórkę że się nie pali światło. Więc siadam
spokojnie do auta, daję dźwignie biegów na maxa w prawo i w dół – 100%
pewności, że wrzucam wsteczny! Egzaminator mi jeszcze mówi „jest pan pewien?
Proszę się dobrze zastanowić bo to ostatnia szansa” a ja zdygany na maxa
powiedziałem jak ostatnia ciota „jestem pewien, że światło się pali”.
Wstałem, patrzę i się nie pali. Trza było przekręcić kluczyk – taki
banał mnie zniszczył. Skąd miałem wiedzieć? Nikt na kursie o tym nie
mówił 🙁 Ech 🙁 Mało tego – wiedząc, że już nie zdałem musiałem
dokończyć egzamin na placu. „Proszę przygotować się do jazdy” – ok –
fotel, zagłówek, lusterko, i boczne lusterka – a tu zonk – ustawianie
automatyczne – a z tym nie miałem do czynienia. Przyciski nie reagują, a ja
roztrzęsiony na maxa i se myśle – olewam to. Nie ustawiłem lusterek (teraz
wiem, że trza było przekręcić kluczyk w stacyjce…). Dalej – zapinam pasy,
odpalam auto, dodaję gazu puszczam powoli sprżegło i plum! Zagasł! 🙁
Odpalam drugi raz, dodaje duuużo więcej gazu i jakoś ruszył. Zrobiłem
łuk, zatrzymałem się za wcześnie, powtórzyłem, udało się. Ruszanie ze
wzniesienia: Zatrzymałem się na lini, zaciągnąłem ręczny i puściłem
nagle sprzęgło stojąc na jedynce – wiadomo jaki efekt… Czemu to zrobiłem
– nie wiem – stres totalnie zaciemnił mi umysł. Odpaliłem najszybciej jak
umiałem i ruszyłem płynnie. Podjechałem do egzaminatora, wypisał karteczke
i następny egzamin w piątek trzynastego marca… Tyle dobrego, że chociaż
teorię mam z głowy. Trzeba zająć się praktyką i to ostro. Najbardziej
dołuje mnie to, że nawet jak bym pokazał to światło cofania to i tak bym
epicko poległ później 🙁
Ech ;(
nie martw się, stres Cię po prostu zjadł…
mi na kursie gościu powiedział że jak pokazujesz światła itp to musisz
przekręcić kluczyk i dopiero wtedy wszystko pokazywać 😉
_______________________________________________
http://www.myspace.com/warbell
Uh-huh, ja to miałem na pierwszej lekcji ;D. Ale to jest kurde tak elementarne
;D. To tak, jakby nie wiedzieć, że gitara elektryczna praktycznie nie zagra,
jak jej kablem ze wzmacniaczem nie połączymy :P.
qbanez i tak się ciesz, że masz tak super szybko kolejny egzamin. ja na swój
egzamin praktyczny łącznie z teorią czekałem bodajże ponad 4 miesiące. i
na ewentualny kolejny praktyczny czeka się te 2 miesiące.
no to generalnie was wych*jali jak żeście tyle czekali 😛 jest jakiś przepis
że następny termin egzaminu nie może być później niż po miesiącu…Mój
ojciec go znalazł, bo ja nie zdałem w sierpniu i w październiku musiałem
już być we Wrocławiu na studiach, chciał się wykłócać tam żeby szybko
był drugi termin 🙂 Ale bez awantur się obyło i miałem chyba po 3
tygodniach.
Taka dygresja, wiem że w rzeczywistości jakikolwiek tego typu przepis można
sobie rozbić o kant d*py 😀
Na moim pierwszym egzaminie, z nerwów tak chodziły mi nogi, że dodawałem i
odejmowałem gazu 😀 haha za drugim razem było trochę luźniej, nawet
pogadałem z egzaminatorem.
Ja zdawałem wczoraj i niestety też do poprawki. Jestem strasznie zły na
siebie, bo przez swoją głupotę nie zdałem. Ze światłami miałem trochę
zamoty, bo zawsze zapominałem które jak się nazywają, ale na egzaminie to
elegancko. Tyle co jeszcze zapomniałem wrzucić luz przed odpaleniem, ale
jakoś się upiekło. Łuk i wzniesienie pestka. Na mieście niestety jak
pisałem nie zdałem przez swoją głupotę. Jechałem bardzo długo lewym
pasem i gość stwierdził, że pojechałem jak anglik i niestety 😉 Potem
miałem jeszcze zawracanie na 3 razy i parkowanie. W WORDie gość powiedział,
że wszystko dobrze, ale niestety za ten pas musi oblać.
Inna sprawa, że dopiero na egzaminie zobaczyłem jakiego miałem kiepskiego
instruktora. W zasadzie po raz pierwszy jechałem sam. Tak to zawsze albo mi
hamulec trzymał pod górkę jak stałem na światłach, albo łapał za
kierownicę przy parkowaniu zebym przypadkiem w coś nie przywalił.
Mimo wszystko myślałem, że będzie gorzej 😉 A no i podobno najlepsi zdają
za 2 razem, czego sobie i Państwu życzę
Weźcie mnie nie w*rwiajcie tym tematem ok?? 😛
wiem, że jest przepis, ale praktyka jest nieco inna 🙂 przyjedź do word
katowice/bytom i zobacz jak to wygląda 🙂
ja mam prawo jazdy tak od 1,5 roku. zdałem za pierwszym razem kat. A i B.
stres był niezły przed egzaminem. w czasie kursu denerwował mnie obowiązek
zatrzymania się przed warunkową strzałką w prawo i ta durna jazda 50km/h na
pustych drogach w mieście… tak miesiąc po odebraniu prawka dostałem mandat
za prędkość. teraz czekam na rozpoczęcie sezonu na moto (yamaha xv535),
zdecydowanie milej przyspiesza niż wozy, którymi do tej pory jeździłem 😉
po paru miesiącach już dokładnie wiedziałem, gdzie w mieście stoi policja
i już nie mam problemu z mandatami :-p jeździć pojazdami silnikowymi lubię
bardzo (na motorowerach, potem motocyklach jeżdżę większą część swojego
życia, na długo przed uprawnieniami jeździłem) i cierpię niezmiermie
teraz, gdy studiuję 500km od domu i nie mam wozu :/ pozdrawiam wszystkich
kierowców!
ps. z tanich wozów matiz jest super, całkiem spory jak na mały wóz,
części za grosze, konstrukcja prosta jak cep!
50km/h nie jest takie głupie. chyba, że to jest dwupasmowa droga jeszcze
jakoś odgrodzona to wtedy faktycznie bez sensu.
50/h na dwupasmówce, i 50/h na osiedlowej drodze? Dajcie mi spokój z
przepisami.
Kapral – i jak, fajnie się traffikiem jezdzilo?
ja mam straszne probemy jak się przesiadam ze skody na trafika 😛
wielka to to krowa, ciezko gdziekolwiek na miescie zaparkowac i w ogole 😉
Ale da rade… Tyle, ze w trafiku to straszna wygoda jest.
Qba mnie też zżerały nerwy, trzeba nad tym jakoś zapanować. W sumie to sam
się dziwię, czemu to prawko takie stresujące jest, przecież ani Cię nie
wyjebią (jak na studiach), ani świat się nie zawali… wiadomo, kasa. Ale
czy coś poza tym? Sam pamiętam, jaki obesrany byłem, miałem fart, że
trafiłem na kolesia, który ewidentnie nie chciał mnie udupić. Motałem się
z olejem, chciałem ten bagnet nie wiadomo gdzie wsadzać, a wystarczyło
podnieść do góry… a na jednym skrzyżowaniu skręcając w lewo dałem
prawy migacz… koleś mi to tylko delikatnie palcem pokazał i nic nie
mówił, żeby kamera nie chwyciła 😀
Swoją drogą, może głupie pytanie, ale jak się ubraliście na egzamin? Ze
mną było parę typów, co w gajerach byli 😉
Ja planuję sweter, żeby wyglądać na spokojnego młodzieńca, który nie
będzie łamał przepisów :>
———————————–
Wałcz / Piła – basista szuka zespołu!
Miałem tu nie pisać w sumie ale sru. Zdałem za pierwszym razem, na prawko
miałem wyjebane i się udało. DOjechalem do WORDu i dowiedziałem się ze wynik
pozytywny i koniec. Poszedłem sobie. Nie chce mi się całej przygody z
prawkiem opisywac bo dużo tego 😀
A Qubanez trochę jednak dałeś ciałą z tą stacyjką 😀
A mnie babka na egzaminie mówi ze mam długie światła sprawdzić. TO ja
gałeczką pomachałem i mówie:
– świecą się (bo tylko ręke wsadzilem do auta).
a ona – jak pan to stwierdził?
– bo widze ze się światła na barierce odbijają.
No i pojechaliśmy 😀
nie martw się kuba, niedlugo i Ty będziesz mogl 🙂 trzymam kciuki stary
https://www.youtube.com/watch?v=Ok5SFlmaDZo renaulttraffic
co więcej, mi się usrało, że egzamin na prawko to koncert. Nad stresem udalo
mi się bez problemu zapanować. (no może nie do konca w aucie, ale przed na
pewno:)) miałem tez motyw z kluczykiem. Ale przy drogowych się skapnąłem co
nie tak i szybko przekreciłem. Jutro odbieram 😉
No Trafikiem mi się fenomenalnie jeździ, wygodne auto, wysoko się siedzi,
dużo widać, auto chociaż trochę rozklekotane (jak to z autami firmowymi),
to idzie gładko. Odzwyczaiłem się trochę od lusterka wstecznego w kabinie
:P. Tylko później przesiadka do osobówki jest dziwna, bo ma się wrażenie,
jakby się pełzało po jezdni :D.
A z parkowaniem nie mam problemu, czy to przodem, czy tyłem, się
przyzwyczaiłem, że trzeba łukami większymi wchodzić ;D
My mamy „domowego” traffica. Tylko trochę przeguby trzeszcza i resory.. Ale
luz. Fajnie się jezdzi. Co w sumie na filmiki widac 😀
Kapral : ale traffici maja fajne lusterka (z dolnym skierowanym na kola,
cofanie to czysta przyjemnosc ;D)
Ja właśnie mam ten problem, ze czasem jezdze tym trafikiem… Ale ogolnie to
fabia.. I dziwnie tak jakoś ;D
Mi się w nim podoba rozkladana tylna kanapa na duze lozko i stolik w tylnej
czesci kabiny. 😀 można obrocic fotele i chlac chlac chlac ;D
Jak ktoś gada że 50km to za mało to niech puknie się w łeb za
przeproszeniem. Niedawno mi jakiś ktoś wyjechał, że gacie pełne miałem.
Ale cóż, sam przekraczam prędkość.
50km/h to strasznie mało. u mnie w mieście jest elegancka dwupasmówka. nowy
asfalt, ogólnie pieknie. ograniczenie do 40. no i jak nie zrobić kupy…
dorgia szybkiego rucha która pechodzi przez moje miasto. łączy poódnie z
katowicami, a może i dalej się ciągnie, nie wiem. ograniczenie na niej 70 😐
ale i tak 100+ jeżdżą
_____________________________________________________
You Think You Can Destroy Me, You Better Think Again
No niestety, ale drugie moje podejście okazało się klęską. Chociaż moim
zdaniem – nie z mojej winy… Ale do rzeczy.
Przed egzaminem dokupiłem sobie 5 godzin jazd. Dwie u mnie w mieście i trzy w
Jeleniej Górze(mieście, w którym zdawać mi było dane). Po tych jazdach
już czułem się bardzo pewnie na drodze i na łuku.
Warto chyba dodać, że egzamin miałem w Piątek Trzynastego o 10:00, lecz na
miasto wyjechałem około 13:00.
Plac poszedł mi jak po maśle. Żadnego zająknięcia przy prezentacji, a
aucie z włączonym silnikiem siedziałem może z minutę. Ciach i po zawodach.
Później oczekiwanie na wyjazd na miasto. Stres mnie dopadł jak nigdy. No i
właśnie o 13 dopiero wsiadłem do auta. Wyjechaliśmy z WORDu, od razu na
jakieś osiedle, a tam zawracanie x 2, parkowanie przodem i tyłem, a wszystko
to w strefie zamieszkania, więc trzeba uważać na gaz, bo nawet na dwójce
można przesadzić niespodziewanie. Patrzę na zegarek – 13:13, piątek 13, no
ale jeedziemy dalej 😉 Na tym osiedlu wszystko zrobiłem perfekcyjnie – aż sam
się sobie dziwiłem, bo w parkowaniu nie jestem zbyt dobry… Później
pojechaliśmy głebiej w miasto. Jedno trudne skrzyżowanie, jazda z 5 minut
obwodnicą i zaczęło się – z nieba zaczął napierdzielać mocny deszcz,
który po paru minutach zmienił się w grad. Hałas jak cholera, no ale
jedziemy. Jestem na dwupasmówce, jeden pas do skrętu w prawo i do jazdy
prosto jednocześnie, a drugi do jazdy prosto – widząc, że na tym prawym
pasie stoją auta z prawym kierunkowskazem, wrzuciłem lewy kierunek i
zmieniłem sobie pas – uprzednio patrząc w lusterko. Jadę chwilę po
wewnętrznym pasie, egzaminator mówi – na najbliższym skrzyżowaniu proszę
skręcić w prawo. Byłem już dośc blisko tego skrzyżowania, więc szybko
prawy migacz, spojrzenie w lustro, czy czasem nie jedzie nikt po tym prawym
pasie i szybka zmiana. Dodam, że w tym momencie strasznie mocno napażał grad
i do tego świeciło mi w oczy słońce! No, ale zmieniłem ten pas i
skręciłem w to prawo. Później miałem na rondzie zawracanie, jazda przez
dziwny przejazd kolejowy, parę skrzyżowań równorzędnych i z ustąp,
jeszcze jedno zawracanie i sobie myślę że już chyba wracamy. No i jedziemy
spowrotem, patrzę na zegarek, a tu 13:50! Sobie myślę – jak to możliwe?
Już 50 minut jeżdżę. Jeszcze przed samym wordem kazał mi skręcić w prawo
w strefę 30 na godzinę. Chwile przejechałem przez tę strefę i powrót do
Wordu. Wjeżdżam już z uśmieszkiem, w klatce piersiowej takie fajne
ciepełko i sobie myślę – zdałem! Chyba mam już prawko! Ale czad. Ok.
Zatrzymaliśmy się, no i gość mi mówi: „Świetnie Pan jeździ, ale niestety
wynik egzaminu negatywny”… Osłupiałem i mówię: „pan żartuje?”. Okazało
się, że tam gdzie zmieniałem ten pas spowrotem na prawy to była tam
ciągła, którą po prostu przejechałem. Do tego ponoć nie zauważyłem znaku
40 i jechałem 50. Więc nie zastosowanie się do znaków drogowych
poziomych(linia ciągła) i pionowych(ograniczenie prędkości). Myślałem,
że mnie krew zaleje… Ech, nieraz takie tumany mają to prawko, że nie wiem
jakim oni códem zdali… A uczciwy człowiek, który potrafi jeździć – tego
oblewają. Do trzech razy sztuka.
pozdrawiam.
Qba, a jak teraz wygląda system oceny? Pytam dlatego, że jak ja zdawałem 7
lat temu, to do oblania egzaminu trzeba było dwa razy popełnić ten sam
błąd.
—————————————————————————————————————————–
My minds a hypertool that fixes everything
Teraz też tak można, przy czym drugi błąd = oblanie egzaminu (na placu). Na
mieście to zależy od tolerancji egzaminatora, oczywiście w określonych
ramach.
dziwi mnie jedno a mianowicie że przekroczenie linii ciągłej to błąd po
którym natychmiast kończy się egzamin ,parkujecie zamieniacie miejscami i
dalej do siedziby WORD-u kieruje egzaminator ,jest takich błędów
kilkanaście właśnie naruszenie cigłej ,wymuszenie pierwszeństwa ,jazda pod
prąd ,niestosowanie się do sygnalizacji itp
No ale czasami jest taka historia, że egzaminator właśnie w wyniku
ciężkich warunków na drodze jest w stanie przymknąć oko na jeden czy dwa
błędy, pozwala jechać dalej, ale jeżeli błąd zostaje powtórzony, albo
popełniony zostaje kolejny, to niestety – oblewa. Wiem trochę na ten temat,
bo chłopak mojej kuzynki jest instruktorem prawa jazdy i mi różne historie
opowiadał :).