W moim miasteczku mieszka sobie trzech (do niedawna czterech) gości, którzy w
czasie wolnym (czyli prawie zawsze) rżną sobie blues’y. Na początku grania
są zajebiści a potem…. płyn robi swoje.
Panowie ok. 60-tki a potrafią wywijać że hej.
Nie załapał się do zdjęcia perkusista – nie był już obecny. Jego zaletą
jest ciągłe mówienie szeptem – ma zmęczone życiem struny głosowe.
No i nie mają już wokalu – ten na zdjęciach bez instrumentu niedawno zszedł
był.
Jaki surowy i swojski klimat :D.
No ekipa zawodowa ;)))
Na zdjęciach tego nie widać, ale gitarzysta (leworęczny) nie przekłada
strun w gitarze, tzn grubą E ma na samym „dole” gryfu, a cienką u „góry”.
Pieknie wyglada u niego łapanie akordów i sarpanie strun.
w czasach jak się uczył grać nie miał swojego instrumentu, a kolega, który
mu porzyczał gitarę nie pozwolił na przekładanie strun. No i tak się
nauczył.
Ten gość też pożyczał od kolegi z podwórka 😉
https://www.youtube.com/watch?v=lAd0qUfgNeg
Kurcze, obejrzę dopiero w domu. w pracy mam zablokowane YouTube i inne takie:(
Kurna, szkoda że to nie było w mojej okolicy. Takie właśnie akompaniamenty
lubię grać – właśnie takim gitarzystom!
Kiedyś znałem podobnego – nazywał się Tomaszewski i nie wiedział jak się
akordy nazywają… Za to czuł bluesa.
W mojej okolicy bluesa gra „JJ Band” i robią to jak trzeba…!
Ten gitarzysta ze zdjęcia akordy zna, ale skale to już niekoniecznie.
J.J Band świetna kapela a Jogi jest dla mnie genialnym gitarzystą, aczkolwiek
ciężko mi o obiektywizm w stosunku do kumpli 😉