Siema
Pracował ktoś z Was w ekipie technicznej? Jak to jest ? Potrzeba jakiegoś
papierka , żeby np : zatrudnili nas w firmie zajmującej się koncertami
itp?
Pzdr 😉
Siema
Pracował ktoś z Was w ekipie technicznej? Jak to jest ? Potrzeba jakiegoś
papierka , żeby np : zatrudnili nas w firmie zajmującej się koncertami
itp?
Pzdr 😉
Na fizycznego przecież matury nawet nie musisz mieć.
Przede wszystkim firmy estradowe dzielą się najczęściej na sceniczno –
oświetleniowe i dźwiękowe.
Te pierwsze radzę odpuścić z racji permanentnego tarania sceny na plecach
tam i z powrotem.
W firmach dźwiękowych lepiej. Idziesz mówisz że chcesz i Ciebie biorą lub
nie. Sezon zwykle trwa od kwietnia do października, każdy potrzebuje ludzi. W
małych firmach sztuki do paru tysięcy ludzi robią zwykle trzy osoby.
Realizatorzy przodu i monitorów oraz technik sceniczczny.
Ogólnie dla młodego bomba; koncerty imprezy – bal.
Minusy to ciągłe zmęczenie i brak snu, ogólnie życie na walizkach.
Czyli jeśli ktoś jest świeży to do agencji zajmujących się koncertami
klubowymi itp ,może startować? Z wykształceniem technik elektronik?
Jak odróżniasz kabel od kolumny to tak. Do tej pracy niema większych
wymagań technik tacha i tyle.
Połaź po firmach i pytaj. Jak odróżniasz kolumnę od końcówki mocy to na
początek wystarczy, bo i tak przez pierwsze pół roku nikt Ci nie pozwoli
zapinać kabli, tylko będą Ci kazali patrzeć i się uczyć. Dobrze, jak Ci
pozwolą kable zwijać, bo to też trzeba umieć. 😉 A do dźwigania kejsów to
wykształcenia i umiejętności nie trzeba, jak to napisali wcześniej.
święta prawda.
Magiczną sztuczką, którą sprzedadzą Ci wszyscy nagłośnieniowcy jest
skręcanie kabla podczas zwijania. Zobaczysz to dowiesz się o co chodzi 😀
Mój garowy pracuje w takiej firmie….w sezonie(tzn jak jest ciepło)
praktycznie nie ma wolnego weekednu tylko zwija kable po festynach w całej
Polsce nie śpiąc po 48 h 🙂
czyż nie słodka wydaje się perspektywa chałtury? 😀
no, wtedy robisz to samo co firma nagłośnieniowa i do tego jeszcze grasz! 😀
no ale kasa trochę inna 🙂
no fakt, że pracujemy tyle samo czasu co nagłośnieniowcy, dodatkowo w
„przerwie” między dymaniem ze sprzętem i nagłaśnianiem orzemy muzyczkę.
Ale kasa się zgadza, mimo że w domu jestem koło 7 rano
Mimo wszytsko wolałbym grać niż nosić kable 🙂
Ja mam to szczęście (lub nieszczęście ;)) że taką firmę
nagłośnieniową ma mój ojciec. W sumie fajna praca, zazwyczaj jeździ nas
czterech (czasem 5-ciu) w tym: Akustyk, Kierowca, koleś od mikrofonów na
scenie i… Ja. Przypada mi zaszczytna rola podpięcia wszystkich kolumn w
końcówki, a także zwijanie tych nieszczęsnych kabli no i oczywiście
„podpięcie” zespołu. Niby nie ma aż tak dużo roboty ale to męczy i ten
brak snu zwłaszcza że „jeszcze rosnę”…