Ogólne pytanie – jak gracie jakieś piosenki w językach których większość
publiczności nie rozumie, jak to jest ogólnie przyjmowane przez „typową
polską publiczność” w typowym polskim barze?
Z moich doświaczeń wygląda że granie np. starych piosenek Edith Piaf które
wszyscy gdzieś słyszeli jest całkiem pozytywnie przyjmowane, ale
publiczność lubi też jak się np. zagra https://www.youtube.com/watch?v=qwJ1eooYA_s zeszłoroczny przebójjapoński albo https://www.youtube.com/watch?v=N4CfQMwsqpg starykawałek Shakiry z czasów kiedy miała ciemne włosy i była znana napołudnie od Rio Grande. Taka dawka egzotyki się podoba, przynajmniej o
ile jest to coś popularnego – granie piosenek które nie są zbyt popularne w
swoich rodzinnych stronach nie zawsze dostaje duże brawa.
Czy ogólnie myślicie że rozsądniej grać głównie kawałki po polsku i
angielsku, czy jako naród jesteśmy już przyzwyczajeni do tego że nie zawsze
rozumiemy tekst i chętnie posłuchamy też czegoś po portugalsku, albo
głównie po angielsku ale z referem w Yoruba? Albo może nawet coś po
mongolsku?
Jak Bassista postrzegasz reakcję polskiej publiczności na granie piosenek w egzotycznych językach?
Czy według Ciebie polska publiczność bardziej ceni kawałki po polsku i angielsku, czy raczej jest otwarta na egzotyczne języki?
Jakie piosenki w takich językach najchętniej gracasz, aby zdobyć sympatię polskiej publiczności?
Czy zdarzyło Ci się, że publiczność nie zaakceptowała piosenki w egzotycznym języku?
Czy myślisz, że granie popularnych piosenek pochodzących z różnych krajów może przyciągnąć polską publiczność?
Czy uważasz, że granie piosenek w językach, których publiczność nie rozumie, może być barierą w kontaktach z nią?
Jakie piosenki w egzotycznych językach najczęściej są zapamiętywane przez polską publiczność?
Czy wolisz grać znane hity w językach, które publiczność zna, czy stawiasz na ekskluzywność i eksperymentowanie z egzotycznymi językami?
Czy zdarzyło Ci się, że publiczność miała problemy z interpretacją Twoich piosenek w egzotycznych językach?
Jakie są Twoje ulubione egzotyczne języki, które preferujesz w swojej twórczości muzycznej?
Ja sądzę, że to w dużym stopniu zależy od muzyki. Bywałem na koncertach,
gdzie ludzie doskonale się bawili przy muzyce o zabarwieniu folkowym –
ukraińskim, bałkańskim. Te klimaty mają jednak to do siebie, że są dosyć
skoczne, ale – co ważne – podobają się.
Prawda, znam jednego takiego który od lat gra bałkańską muzykę i pracy mu
nie brakuje.
Ale dla uproszczenia powiedzmy że styl jest ten sam albo nawet piosenka ta
sama, tylko język tekstu inny. Na przykład „Dziewczyna z Ipanemy”: po
angielsku, po portugalsku, czy oba po kolei? Wracając do Shakiry: „Rabiosa” w
wersji z El Cata czy z Pitbullem?
Podejrzewam że „Ipanema” po portugalsku by była lepiej przyjęta jako
„autentyczniejsza”, ale „Rabiosa” zdecydowanie lepiej po angielsku, no ale to
tylko podejrzenia…
Pamiętam koncert Islandzkiego bluesmana, który nagłaśniałem. Publiczność
nie rozumiała pół słowa (chyba, że mówił dziwaczną angielszczyzną) –
chemia była za to niesamowita.
To samo na koncercie pani Halli Norðfjörð – najlepiej były odbierane utwory
w jej rodzimym języku. W ogóle, języki szwedzki, fiński, norweski i ich
wariacje idealnie pasują do akustycznych ballad.
Przykład – ta pani ledwie łapie chwyty na gitarze, a mimo to jest w tym coś
magicznego:
Analogiczna sytuacja jest w przypadku Rammsteina i muzyki, którą robią –
twardy, wręcz agresywny język niemiecki, w którym ich liebe dich brzmi jak
rozkaz rozstrzelania idelanie pasuje do ich repertuaru.
No i kolejna rzecz – nie być sztucznym śpiewając w innym języku, polskiej
Pampelunie (hiszpańskojęzyczny hardcore[?]) to się udało, ale na pewno nie
jest to łatwe.
Zastanawiam się nad tym tak ogólnie bo montuję nową kapelę która sporo
kawałków (może 1/3) by robiła po hiszpańsku… czy to nie za dużo.
Oczywiście latin jazz można grać i mieć 100% tekstów po hiszpańsku, ale
mi chodzi o rzeczy dużo bardziej nowoczesne i popularne.
wystarczy spojrzec na ostatni utwor zespołu Enej. Graja po ukrainsku a swieci
triumfy na listach przebojow
Co do Rammsteina to faktycznie lepiej brzmi po niemiecku.
Po pierwszej płycie grali trasę w USA i przerabiali na tę okoliczność
kawałki na angielski. Publika wyczuła że coś jest nie tak i przekonała ich
do powrotu do szwargolenia.
Zagrałem w zeszły weekend koncert gdzie prawie połowa piosenek była po
hiszpańsku, jedna trzecia po portugalsku, a reszta po angielsku (i część
jednego refrenu po arabsku). Przyszli głównie studenci (e, w 90% studenki)
portugalistyki i ich znajomi, niewielki bar wypełnili, bardzo im się
podobało, następny koncert za kilka tygodni. Zobaczymy czy to się na
tutejszym rynku przyjmie czy będziemy musieli zmienić repertuar.