Plyta Piotra Zaczka

Płyta Piotra Żaczka

Na początku wypada się przedstawić. Nazywam się Maciej Stryjecki, prowadzę
czasopismo „Hi-Fi i Muzyka” i wytwórnię płytową (m. in Leszek Możdżer –
„Piano”). Niedawno temu posłuchałem materiału na płytę autorską Piotra
Żaczka i… postanowiłem, że muszę ją wydać. Zrobię to na jesieni, być
może podczas JVC Jazz Festival, jeżeli uda się, aby Piotrek zagrał koncert
w Kongresowej.

Tak czy siak, płyta wyjdzie, a prace nad nią są mocno zaawansowane.

Pozdrawiam wszystkich i chętnie odpowiem na pytania.

PS. Czy to jest najważniejszy portal nt. gitary basowej?

Podziel się swoją opinią
stryjecki
stryjecki
Artykuły: 0

36 komentarzy

  1. Ten portal jest NAJWAŻNIEJSZY i NAJLEPSZY ;):D I to nie tylko na całym
    świecie! :]:P

  2. Ten portal był, jest i zawsze będzie najważniejszy i najlepszy!! 😀 😀
    Portal rządzi portal radzi portal nigdy Was nie zdradzi!! Życzymy wydania
    płyty i udanego promowania Piotra Żaczka. Zapraszamy Go także do rejestracji
    😀 😀

  3. hellou!

    a ja się nazywam krzysiek palikowski i (jako admin) witam w naszych skromnych
    progach kolejnego przedstawiciela tzw. Branży 🙂 …. P.Żaczka bardzo lubię,
    więc ciekaw jestem co to będzie za płyta, mam nadzieję że coś świeżego
    :). Od razu ostrzegam, że będę starał się wyłudzić jakiś egzemplarz w
    celu napisania recki a następnie oddania w łapki zwycięzcy jakiegoś
    konkursu, który wymyślimy! 😀

    A strona… Staramy się żeby bas był najważniejszym tematem na basoofce, a
    czy przez to jest najważniejsza strona – nie wiem… to oceniają
    odwiedzający :)…

    No i oczywiście jeśli masz taką moc przekonywania to chętnie powitamy tutaj
    żaqa 😀

    A co do prowadzenia pisma HIFI i Muzyka to nie bardzo wiem o co pytać, bo nie
    czytuję :(, ale piszecie coś tam o gratach basowych ?

  4. Witam Admina!

    O basówkach będziemy pisać, bo szykuje się wywiad z Żakiem. Jeżeli chodzi
    natomiast o sam bas, jest to jedno z najbardziej ukochanych przez audiofili
    zjawisk w przyrodzie i nie tylko. Płytkę wyślę, jak tylko złapię kartony
    z tłoczni. Żaka pewnie przekonam, żeby tu zajrzał, ale to już wtedy, gdy
    płyta wyjdzie. Sympatyczny z niego człowiek, tylko tak groźnie wygląda na
    zdjęciach.

    A jeżeli kogoś interesują graty do odtwarzania muzyki, to zapraszam na
    http://www.hfm.pl (odrobina kryptoreklamy). Tam też piszemy o muzyce, całkiem
    sporo.

    A muzyka Żaka zakręcona, że hej…

  5. Witam serdecznie!

    Ja tutaj z polecenia Krzyśka dbam porządek i w sprawach
    służbowo-organizacyjnych można się ze mną skontaktować dużo szybciej :),
    więc jeżeli będzie potrzeba szybkiej konsultacji, to zapraszam. My tutaj nie
    jesteśmy fachowcami, raczej inicjatywa „od ludzi dla ludzi”, ale mocno się
    staramy :}.

    Jesteśmy też otwarci na współpracę z artystami, a to z tego tytułu, że
    możemy wzajemnie sobie pomóc :P.

    Jeżeli można zapytać, w jakich klimatach lokuje się ten materiał? :}

    Pozdrowienia!

  6. @palik: mam nadzieję że coś świeżego 🙂

    plyta jest bardzo nowoczesna i brzmi bardzo swiezo:) jest bardzo dużo sampli i
    elektroniki, bardzo pokrecone rytmy i niezle ryje beret;) postaram się na
    dniach na strone zaqa wrzucic playera z zajawkami i być może z calymi numerami
    singlowymi

  7. Łoło, a to będą jakieś takie mroczniejsze rzeczy, czy raczej pozytywne? ;o

  8. Przedstawiam kawałek artykułu o płycie Piotra (ukaże się w całości we
    wrześniowym numerze „Hi-Fi i Muzyka”).

    Piotr Żaczek album story

    Maj 2004. Było gorąco. Pot lał mi się po skroniach, kiedy dojeżdżałem do
    Sopotu. Miałem się spotkać z Leszkiem po to, żeby posłuchać gotowego
    materiału na płytę. Przyznam szczerze, że mieliśmy siłę jedynie na to,
    aby wypić piwo w oszronionej szklance na monciaku, pełnym mniej, lub bardziej
    pięknych kobiet, spacerujących tam i z powrotem, jakby nie wystarczało im
    morze, lub mrożona kawa w eleganckim ogródku obok promenady, przypominającej
    ruchome schody w centrum handlowym. Płytkę, którą dał mi Leszek,
    schowałem do kieszeni i po raz pierwszy włączyłem w samochodzie. To nie
    był komercyjny materiał. Jednak wiedziałem, że muszę to wydać, nawet
    tylko dla siebie i znajomych. Ocalić od zapomnienia, szuflady, w której
    taśma się kurzyła od siedmiu lat. Już 20 czerwca wyszła na rynek płyta
    „Piano”. Do dziś jej słucham z przyjemnością i jakoś się nie
    starzeje.

    Czerwiec 2006. Temperatury jeszcze wyższe. Wprost nie da się wytrzymać, a co
    bardziej przewidujący rolnicy zastanawiają się, czy nie zastąpić
    ziemniaków kukurydzą, a na miejsce jabłoni posadzić bananowce. W każdym
    razie, zanim pomyśli się o czymkolwiek, warto wejść do wanny z zimną wodą
    (zanim zaczną ją reglamentować). Pracę fizyczną i psychiczną odradza w
    tych dniach nawet Minister zdrowia.

    O godzinie 14 nie da się myśleć logicznie, zwłaszcza w słońcu. W takich
    warunkach dostałem do ręki singiel Żaka. Jurek Szczerbakow powiedział
    tylko: „posłuchaj. A potem powiedz mi: tak, lub nie”.

    Historia lubi się powtarzać. Tym razem dojechałem do domu. Około godziny
    drugiej w nocy napisałem smsa o treści „tak”, na drugi dzień poznałem ponad
    70 minut muzyki. Zakręconej, nowoczesnej, innej. Intrygującej, szokującej i
    też nie komercyjnej. Od tej pory mi towarzyszyła niemal bez przerwy, tak jak
    postanowienie, że znowu coś muszę. Nawet, jeżeli nie pojadę nad morze lub
    do wód w tym roku.

    Materiał na „Mutru” powstawał przez blisko 2 lata. Utwory (ponad 70 minut)
    zostały wybrane z kilkunastu godzin zarejestrowanej, lub pozostającej na
    etapie pomysłu muzyki. Tego albumu można słuchać przypadkiem, ale wtedy
    pozostaną w głowie jedynie tematy. Ucieknie coś, o czy chciałem z Piotrem
    Żaczkiem porozmawiać.

    Piotr Żaczek: „Mutru” poświęciłem kilka ostatnich miesięcy życia. Każdą
    wolną chwilę spędzałem w studiu. Ciągle przychodziło mi coś do głowy,
    jakieś nowe brzmienia, albo całkiem zakręcone sytuacje.

    Maciej Stryjecki: Jak chociażby rozmowa w tle, pod koniec czwartego numeru. To
    Ślązacy, Kaszubi, czy kosmici?

    PZ: To kawałek życia. Po koncercie Anity Lipnickiej wracałem do domu.
    Mieliśmy wypadek, totalny dzwon, dachowanie. Straciłem przytomność i
    trafiłem do szpitala. Byłem szyty, składany do jednego kawałka. Następnego
    dnia budzę się w szpitalu, słyszę głosy i prawie nic nie rozumiem.
    Przerażenie tym większe, że byłem w miejscu, którego nie znam i nie
    znałem języka, w którym ci ludzie mówili. Posługiwali się jakimś
    przedziwnym dialektem. To było na południu, dwadzieścia kilometrów od
    czeskiej granicy. Zadzwoniłem do kolegów. Poprosiłem, żeby mi przywieźli
    mini dyska z mikrofonem. Nagrywałem całe rozmowy, bo to było niewiarygodne.
    Język polski może być różny, na Kaszubach lub w wysokich górach trudno
    cokolwiek zrozumieć. Do końca, kiedy rozmawiałem, bardziej łapałem ogólny
    kontekst, niż poszczególne słowa. Musiałem to wykorzystać, najlepiej nie
    zmieniając niczego. Są tam rzeczy niepowtarzalne, jak chociażby definicja
    szczęścia według Alojzego Cholewy – człowieka jak najbardziej prawdziwego.
    Do niego należy zresztą introdukcja płyty: „nononono”. Upomina mnie.

    MS. Prawie cały materiał to basówki

    PZ: Wszystkie dźwięki, które pochodzą od gitar to basówki, wysoko grane
    sola też. Wyjątkiem są dwie piosenki (reszta albumu to muzyka
    instrumentalna). Śpiewają je Ania Szarmach i Kuba Badach z Poluzjantów (w
    tej płycie jest zresztą bardzo dużo z charakteru zespołu, prawie cały
    skład grupy). W ich przypadku do studia zaprosiłem Damiana Kurasza.

    W numerze „Wodny Oz” występuje „wodna sekcja rytmiczna”. Instrumentami
    perkusyjnymi były: szklanki, kamyki i przedmioty, które wrzucałem do wody.
    Na przykład stopa to pusty kubek, którym uderzałem o lustro wody. Odbicia
    były różne, więc miałem dużo próbek naturalnego pochodzenia. Reszta to
    gitary. „Willow”, ósmy, też jest na samych basówkach. I tylko trzeba było
    to tak zmiksować w całość, żeby się fajnie kleiło.

    MS: Masz swój ulubiony instrument?

    PZ: Mam ulubiony instrument przez dwa lata, ale świat idzie dalej. Jest jakiś
    inny. Zawsze, kiedy coś kupię mówię: kurcze, tego nie sprzedam. Ale pojawia
    się inny bas na horyzoncie. A ten „gorszy” marnuje się u mnie, nikt na nim
    nie gra. A szkoda. Zresztą gitary, które mam trudno porównywać na zasadzie
    lepsza – gorsza. Wybieram po prostu te, które aktualnie najbardziej mi
    pasują. Staram się jednak nie oddawać instrumentów przypadkowym osobom.
    Jeżeli wiem, że człowiek dobrze gra, mój bas zostanie potraktowany z
    szacunkiem i będzie wydawał właściwe dźwięki, wtedy mogę go z czystym
    sumieniem przekazać komuś innemu. Sentyment do gitar, na których grałem
    pozostaje na zawsze. Słyszę mojego MusicMana na przykład w Opolu i czuję,
    że to kawałek życia i mnóstwo wspomnień, lepszych i gorszych.

    Ciąg dalszy w piśmie.

  9. @Kapral: Łoło, a to będą jakieś takie mroczniejsze rzeczy, czy raczej pozytywne? ;o

    hm, raczej a ni mroczne ani jakieś wesole pozytywne… shizowe mocno;)

  10. kurde jak dla mnie ta okladka to porażka .. skoro muza zakrecona, okladka tez
    taka powinna być ;p przydalby się jakiś dobry grafik z fantazją.. nawet to
    zdjecie z glowka z basu jakby dac jakiemus maestro od photo shopa to moglo by
    być ciekawie 😉

  11. Co do okłądek:jakby tę pierwszą okładkę zrobić bardziej w stylu harryego
    angela (żaq siedzi oparty, wyciągnięty, z diabelskim zadowoleniem na twarzy,
    ręce na poręczach, albo ew. głaskany kotek na kolanach, w tle jakieś
    tajemnicze faktury), to byłoby lepsze :)… teraz jest takie nijakie, wygląda
    jak pół iwana zza DEFILna za przeproszeniem, gdybym nie znał nazwiska to bym
    w sklepie czym prędzej odłożył (a przecież mało kto zna to nazwisko) :).
    Ale te czb fotki też pretensjonalne są, więc jak już bym miał wybierać to
    zostawiłbym tak jak jest. Tylko co ma kuna i pantera (czy co tam jest) do
    żaqa to też nie wiem 🙂

    A muzyka – poczekamy, posłuchamy … mnie wkręciło najbardziej zdanie z
    forum hifi że

    reszta płyty jest raczej groźna, głośna, szybka, skomplikowana i odjechana. To jest wytchnienie między jednym a drugim „zakrętem”

    i tak trzymać!

  12. Już postanowiliśmy z Żakiem: robimy okładkę od nowa, u dobrego grafika, z
    czarno-białych zdjęć. Jak będzie gotowa, podrzucę linka.

  13. Wypowiadałem się już o tym, ale powtórzę dla pewności. To z Drozdem
    rewelacyjne!

  14. ktoś ma może jakieś linki czy coś gdzie można by posłuchać Piotra
    Żaczka? bo ja nie słyszałem jeszcze :/

  15. Trójka.

    Ewentualnie jedynka, ale to ewentualnie.

    Druga i czwarta są paskudne (szczególnie czwarta).

  16. Nastąpiła drobna zmiana (no, nie taka drobna). Płyta będzie mieć tytuł
    ŻAQ. Okładka jest już gotowa, to projekt numer 3 (skoro tak wybrała
    większość)… z drobnymi muśnięciami w liternictwie.

  17. NIc nam nie zostało tylko czekać na premierę nowej płyty. Wreszcie coś
    usłysze bom ignorant w twórczości p. Żaczka. Mam tylko nadzieję, iż p.
    Stryjecki dotrzyma słowa i z jedną płytkę dostaniemy aby konkursik jakiś
    zorganizować:)

  18. Po przesłuchaniu fragmentów płyty na stronie na stronie Piotra Żaczka
    stwierdzam wszem i wobec że to jest fajne (tak wiem, bardzo konstruktywne :P).
    Muzyka przypomina nieco dokonania Ścierańskiego, tylko że trochę lepiej
    brzmi (midy i te sprawy…).

    Edit:

    No proszę! 29 X na Jazz Jamboree (JVC Jazz Festival) wystąpi Żaczek przed
    Rysiem Boną! Kto idzie oprócz mnie??

    Bilety ponoć od 90zł…

Możliwość komentowania została wyłączona.