Będzie trochę basowo i trochę nie basowo.
Jak niektórzy wiedzą kupiłem sobie ostatnio na Alledrogo
Fendera Strato meksa za niewielkie pieniądze bo 1400zł ,
rocznik 1994 ( a to dość wyjątkowy rocznik )
Kupiłem bo był kremowy ( :)) i jakoś magicznie „wołał” do mnie
ze zdjęcia ( .. kup mnie… no kup.. nie pożałujesz.. ) 🙂
No i stało się.
Pierwsze ogranie mało ekscytujące . Wiosło głuche , tępe, choć czuć
było
muzyczny potencjał , tylko tak jakby mu coś przeszkadzało.
Wiosło rozebrałem na czynniki pierwsze.
Pierwsza rzecz , jaka rzuciła się w oczy , to nalepka przyklejona
od spodu do gryfu w miejscu łączenia z korpusem. Papierowa i gruba.
Nalepkę usunąłem , a powierzchnie styku gryf-korpus doprowadziłem do
perfekcji,
czyli usunąłem resztki lakieru , wyszlifowałem powierzchnie na równo.
Po skręceniu gitary stał się cud Wiosło odezwało się
pięknym ,
długim sustainem , charyzmatycznym brzmieniem o bluesowym charakterze.
Ogłupiały , zadzwoniłem do Alfika i umówiliśmy się Studio 7 na
potestowanie kilku Fenderów.
Wredna nalepka nie dawała mi spokoju. Hymmm .. a co tam w moim Budyniu siedzi
?
Raz kozie śmierć. Śrubokręt w łapy i rozebrałem Budynia.
A w środku zonk. Coś niemiaszkom nie pasowało z kątem
ustawienia gryfu i podłożyli pod gryf od przodu miejsca łączenia cienką ,
wąską podkładkę z forniru.
Czyli gryf stykał się z korpusem tylko przez tą wąską podkładkę i
oczywiście przeciwległą krawędź.
Aby osadzić prawidłowo gryf było więcej pracy niż przy Fenderze.
Trzeba było wyprofilować odpowiedni kąt składania , aby pasowało to
później
z ustawieniem akcji strun itp.
3-4 godzinki pracy i byłem gotowy do skręcenia wiosła.
Po złożeniu i podpięciu pod piec zaskoczenie. Dżin wyskoczył z lampy
Alladyna.
Wiosło zagrało tak szlachetnym , dźwięcznym , prefekcyjnym soundem ,
że dosłownie koparka mi opadła.
Koniec żartów. Przyszła sobota. Zapakowałem wiosła do samochodu ,
towarzysza Borysa
i kierunek Wa-wa.
Alfik umówił na sobotę kolegę Leszka , polskiego fendero-stratowego
Guru.
Mieliśmy sześć wioseł do porównania . Wszystko światowej klasy top ,
łącznie z Fender Custom Shop za jakieś 16k zł.Nic poniżej 5-6kzł.
Jak zwykle , porównanie okazało się bezlitosne. Najlepsze okazały się trzy
gitary
Leszka. Trzy wiosła , każde o innym , wspaniałym i
charyzmatycznym brzmieniu
Następny w kolejce.. A jak myślicie .. a tak .. Nowy Braciszek Budynia za 1400zł.
Gitara okazała się bardzo śpiewnym, bardzo charakterystycznym bluesowym
brzmieniu.
Leszek ocenił ją bardzo wysoko.
A trzy pozostałe , warte górę kasy instrumentu nie wytrzymały
konkurencji.
Gadamy , gramy , plotkujemy.. Mówię do Borysa .. przynieś Budynia z
samochodu.
Alfik bierze.. i … cytuję… „Przecież to kur.. nowy instrument..”.
W domyśle .. nie ma prawa tak brzmieć. Nie wolno mu i koniec.
I padło wieko pomne stwierdzeni Alfika.. „.. chyba sobie takiego kupię…
„
O czym ta cała historia ? ..
Panowie , ogłaszam Ogólnopolską Akcję Odkręcania Gryfów.
Zamieńcie swoje głuche drewna w Instrumenty.. 🙂
Mogą się stać Rzeczy Cudowne….
o
Jakie wiosło kupiłem niedawno za około 1400zł?
Jakie miałem problemy z brzmieniem wiosła po pierwszym ograniu?
Co zauważyłem na nalepce przyklejonej od spodu do gryfu w moim wiosle?
Co zrobiłem z powierzchniami styku gryfu korpus doprowadził do perfekcji?
Na czym polegał problem z kątem ustawienia gryfu w Budyniu mojej gitary basowej?
Jaka była moja reakcja na brzmienie po złożeniu gitarowej basowej i podpięciu pod piec?
Gdzie pojechałam w sobotę z moją gitarą basową i towarzyszem Borysem?
Ile gitar basowych mieliśmy do porównania z Leszkiem, polskim fendero stratowym Guru?
Które gitary basowej okazały się najlepsze po porównaniu?
Co ogłaszam w związku z tą historią i jakie zachęcam do podjęcia działań?
Poczytałem co tu piszecie i aż mnie korci żeby swojego esp B-50 rozkręcić.
To tani sprzęt więc na pewno będzie można tam coś poprawić skoro wy w
swoich cackach znajdujecie kawałki papieoru itp.
po raz pierwszy mogę być dumny z mojego Mayo, bez lakieru 😀
bo wosku w szczelinę to mi raczej nie nawalili
Kurde a to 500 jest? Aż się boje zaglądać do mojej 505. Jeszcze znajdę tam
jakieś ścierniwo ;/
latem666 – kupowana była nowa, to jest efekt przeniesienia produkcji z korei do
indonezji. teraz to te z korei beda rarytaski 🙂 a nie made in japan
ufffff dobrze że mój jeszcze z Korei 😉
A ja znalazłem papier ścierny (ale nie płasko, tylko na samym końcu gryfu,
równolegle do śrub) oraz w chj mąki albo innego syfu, pojęcia nie mam po
co. Brzmienie pełniejsze. Aż mi głupio że taki kawał czasu grałem na
kartonie 🙁
Odkręciłem, zobaczyłem, zwyciężyłem!
Przed:
Po:
Różnica w dźwięku jest kolosalna. Nie spodziewałem się, że mój tani
basik może tak brzmieć. Dźwięk jest cieplejszy i pełniejszy, wydaje mi
się też, że trochę poprawił się sustain.
Jedynym ujemnym efektem procesu jest to, że struna G mi pękła (takie stare
druty mam :D) może jutro po pracy kupię nowy komplet.
Mój też z korei. Nie sprzedam już nigdy tego basu. ja zauważyłem cholerną
różnicę jak wziąłem do ręki SR505 w sklepie. W ogóle kolor drewna gryfu
jakiś taki strasznie jasny. Masakra 🙁
uważajcie sami z tym szlifowaniem, lepszy papierek pod gryfem, niż zły kat
wejścia gryfu, albo nierówne drewno po gryfem. Ja przy okazji oddawania
basów do lutnika we wszystkich lutnik zdarł tam lakier do gołego drewna i
poprawił kąt gryfu. Sam bym się za taki szlif nie brał.
Po mojej robocie pewnie nie jest wszystko idealnie, wiadomo, nie mam takiego
sprzętu, wiedzy i doświadczenia jak lutnik. Ale jest lepiej niż wcześniej,
to przecież słychać.
A co do niebezpieczeństw to po prostu trzeba szlifować ręcznie a nie jakąś
maszynerią i co jakiś czas sprawdzać czy wszystko jest równe. Ja tak
zrobiłem, gryf na oko siedzi równo a dźwięk jest o niebo lepszy, więc
polecam, zwłaszcza właścicielom tańszych basów.
po takim szlifie trzeba akcje poprawic. bo można kat wejscia gryfu zmienic.
pamietajcie o tym. i nie dziwcie się jak po wyjecia papierka z pod gryfu nagle
beda wam sruny wisiec pol cenymetra nad gryfem. ja właśnie wyjalem taki
papierek z mojego fretlessa. i skonczylo się na tym, ze wlozylem go z powrotem
bo nie moglem akcji obnizyc na mostku bo siodelka lezaly na blaszczce.
musialbym zmienic kat wejscia gryfu (szlifnac kieszen gryfu) tak żeby poszedl
roche do tylu i bylaby niska akcja na gryfie i duza na mostku.
Ja to swojej SR-ki na pewno nie sprzedam. Za długo się po męczyłem żeby
znaleźć leworęcznego Ibaneza, to raz, dwa, gitara mi pasuje i wygodą i
dźwiękiem. Rozstanę się z nią dopiero jak padnę albo ręce postradam (no
chyba że nogami się nauczę grać)
Teraz się w sumie zastanawiam ile w tym jest prawdy a ile efektu placebo
🙂
Chodzi tylko o zdarcie lakieru, więc raczej za dużo do schrzanienia nie ma..
jest roznica, bo gryf jest dluugi. Troszke zetrzesz przy kieszeni to główka
zmienia polozenie o wiele
ja wywalilem te papierki, oczyscielem z lakieru. na razie gra , obnizalem
trochę akcje i troszke majtalem pretem. po orkiestrze i tak mielem zamiar oddac
go do lutnika.
Ile takie coś mogłoby kosztować u lutnika?
zapytaj lutnika
Odswiezam temat.
To co zobaczylem w moim Corcie Gb94 wola o pomste do nieba. Bas za 2k i taka
kaszana w kieszeni na gryf. Na dodatek sam gryf zostal skrzywdzony jedna
dodatkowa dziurą w miejscu mocowania. Sam nie wiem czy to błąd fabryczny.. W
kazdym razie w poniedziałek bas jedzie do Pana Lewickiego w celu poprawek.
Samemu boje się podejmować szlifu kieszeni, poniewaz warstwa lakieru jest
dość gruba, a do tego na koncu kieszeni znajduje się całkiem gruba naklejka,
wiec po oszlifowaniu kąt osadzenia gryfu bardzo się zmieni.
Ponizej fotki.
http://www.img189.imageshack.us/img189/5222/dsc04642q.jpg
http://www.img12.imageshack.us/img12/4074/dsc04641a.jpg
http://www.img39.imageshack.us/img39/7469/dsc04640b.jpg
Dam znac jak tylko odbiore bas od lutnika.
Pozdrawiam
ja tam żadnej tragedii nie widzę. Brać i grać a nie spuszczacie się nad
kawałkiem lakieru jakby nie wiadomo jak uniemożliwiał grę 😛
@tom: oj tam, oj tam. Tragedi nie ma.
W tym Corcie nie widać nic strasznego. W moim było ciekawie. Nalepkę sam
możesz oderwać. A szlif lakieru… W sumie ma sens. Nagraj tylko próbki
przed i po operacji drapania.
To że znalazłem mnostwo lakieru w kieszeni na gryf jakoś specjalnie mnie nie
zdziwilo. Wkurzylem się na to ze jakiś baran nawiercił dodatkowy otwor w
gryfie. W sumie nie przeszkadza mi to, ale już tak mam ze jestem chory jak
widze , że jest coś nie tak z instrumentem. A co do próbek, to nie beda zbytnio
miarodajne, poniewaz zamierzam przy okazji wymienic siodełko na mosiężne,
poniewaz to oryginalne nie wyglada na bardzo solidne i czuc plastikiem.
Pozdrawiam
Tym bardziej ;). Chodzi mi głównie o wybrzmiewanie instrumentu – u mnie na
próbkach słychać, że jest poprawa, a chciałbym zobaczyć (usłyszeć), jak
jest u innych.
Znamy się mało… więc ja może powiem parę słów o sobie na początek.
Urodziłem się w Małkini, w roku 1937, w lipcu. W połowie lipca, konkretnie
– w drugiej połowie. Yyyy…. dokładnie to siedemnastego lipca. No, to tylko
może o osobie, czy są jakieś pytania?
A tak poważnie: jestem Kred, witam niniejszym wszystkich z branży. Nie chce
mi się o tej porze szukać wątku pt. „Witamy” (o ile takowy istnieje), a do
zarejestrowania się (wreszcie) skłonił mnie tenże właśnie wątek, który
przebagrowałem od dechy do dechy.
Gwoli wprowadzenia – dysponuję sprzętem następującym: MM Stingray 4,
Spector Performer 4 (mimo opinii raczej negatywnych jestem z niego naprawdę
zadowolony), Aria Pro II MAB-20/5, JHS Vintage EST96 Active (kopia MM, wiadomo;
dał mi wiele radochy przed oryginałem) i fretless niewiadomego
pochodzenia.
Wracając do tematu – gram na basi już kilkanaście lat, znam i lubię
fizykę, a tak oczywista rzecz nie wpadła mi do łba. Rozebrałem więc
Performera, a tam wprawdzie brak płytek plastikowych, mąki, programu
telewizyjnego, ale jednak lakier na stopie gryfu był, a w gnieździe
oczywiście gluty. Gniazda na razie nie zdążyłem oszlifować (ale
zamierzam), oczyściłem stopę, wstępnie skręciłem. Z opiniią wstrzymam
się do odbioru pieca od kumpla. Powodowany ciekawością rozkręciłem też
Arię. A tam… Zacznę od tego, że gryf (jak i ciało) jest lakierowany na
błyszcząco granatowo… również na całej stopie, PO CAŁOŚCI, idealna
politura! 😐 A w gnieździe oczywiście syf na maksa.
Walczę więc dalej, a przy okazji mam pytanie – co robimy w wypadku luźnych
śrub mocujących gryf? Czy zapałki i wikol są zbyt grubiańską metodą?
Wpakować pełne kołki i nawiercić?
ps.: Stinga oczywiście nie będę ruszał, zakładam z góry, że nie
wpakowali tam papieru ściernego. 😉
Pozdrawiam.
Nie zakładaj nic z góry. A szczególnie przy stingrayu 😀
Odnośnie luźnego gryfu to ja bym użył metalowych tulei z wewnętrznym
gwintem metrycznym. Wkręcasz takie cudo w rozwiercone otwory w gryfie i śruby
wymieniasz na śruby z gwintem metrycznym . Nie ma chu… musi trzymać a i
rozkręcać gryf można do woli.
Masz w załączniku o jakie tuleje chodzi. W sklepach metalowych to powinni
mieć na sztuki.
po rozmowie z uzebem na pw, postanowilem sprobowac pokrecic jeszcze pretem,
rozkrecam, patrze na ten gryf, patrze na kieszen i widze taki maly plastikowy
paseczek cienki ktorego nie zauwazylem jak rozkrecalem wczesniej. Niewiele
myśląc, bo przeciez to plastik, wykopałem dziada stamtad, delikatnie
przeszlifowalem kieszen i przykrecilem. Aha, przekrecic pret się udalo – bardzo
szerokim plaskim srubokretem. Na pierwsze ucho trochę metaliczniej (ale może
dlatego, ze flaty od razu po zalozeniu ponownym) choc czuc jak gryf delikatnie
bardziej wibruje.
Nadal jednak moja bolaczka jest ciut za szeroka kieszen gryfu, a nie ma nigdzie
lutnika żeby mi takie kliny, , które radzil alfik, zamocowac. 🙁
Zaintrygowałeś mnie, Szergiel, no i… czyściutko, żadnych syfów, wszystko
czyściutkie i wyszlifowane jak pupcia niemowlęcia, jedyne co, to farba (bez
politury, sam kolor) na krawędzi z zewnętrzną powierzchnią deski. Ale tego
nie będę zdejmował, bo wiosło mnie w pełni zadowala, a jeszcze uszkodzę
lakier na krawędzi z moim szczęściem. 😉
@pppp – wiesz co, widziałem takie, ale sam nie chcę się w to bawić, bo
spieprzę; prędzej lutnikowi bym oddał. Coś takiego doraźnego na razie bym
musiał…
Fakt. Trzeba trochę precyzji żeby wstawić tuleje. Jeszcze jak gwint na klej
pójdzie to super sprawa jest. Najlepsze jest to że bezkarnie można gryf
odkręcać…
Znalazłem stare zdjęcie swojego 51. (A raczej kieszenii gryfu)
http://www.img534.imageshack.us/img534/4888/dsc0243.th.jpgCholera, ale ten lakier twardy!…
Wygląda jak lukier 😀 Smacznego pączka wszystkim życzę ;]
Kurde, nie mam pączków. 🙁
Ale zwalczyłem do końca lakier w Arii, i… na sucho jest emejzink różnica!
Nie mam jeszcze pieca w chacie, ale podejrzewam, że będzie o wiele lepiej,
szczerze mówiąc przedtem brzmiała jak papier (mimo, że Aria, to w końcu
nie są najgorsze wiosła), Billy Gould nie grałby na syfie. Aż się nie
mogę doczekać wpięcia. :]
ja dziś odkręcę gryf mojej yamaszki bo coś mi nie pasuje też w kieszeni.
No a ja to zrobiłem, i potwierdziły się moje przypuszczenia.
Coś co nie było gitarą, jest już nią prawie.
Jeszcze pickupy chcę zmienić ale tylko z ciekawości.
Haj
ja mam lakier w korycie ale tylko na ściankach tak do połowy, przejmować się
tym ?
Podczas odkręcania dobrze jest wziąć wiertło do ręki i rozwiercić
minimalnie otwory w korpusie aby śruby przechodziły przez niego bez
większego oporu. Skręcając gryf do kupy zagwarantuje to nam że będzie
maksymalnie dobrze przylegał. Gdy śruby idą ciasno to może zdarzyć się
że nam się podeprze śruba w korpusie i źle go dociągnie. Robię tak zawsze
z gitarami
pppp przy sounderach można się tak bawić ale ja bym nie brał się za takie
rzeczy przy innych basach typu ibanez/fender/mm/cort itd itp
Przy najbliższej okazji tak zrobię, dzięki.
Edit: Namieszaliście mi ._.
Eeee tam….
Matoły w fabrykach z pośpiechu wiercą otwory przez korpus do gryfu za jednym
zamachem. Potem sciskają to do kupy i kręcą śruby. Jeżeli docisk był
dobry to nie ma w zasadzie problemu. śruby przegwintują otwory i tyle.
Jeżeli minimalnie źle dociśnięto gryf z korpusem to śruba najpierw
gwintuje korpus a potem wchodzi w gryf. I to jest właśnie ten moment w
którym może wystąpić odepchnięcie o ułamek milimetra gryfu od korpusu.
Pierwsza źle wkręcona śruba będzie miała cholerny w tym momencie wpływ na
resztę. Potem w zasadzie nie ma się już wpływu na zjawisko bo śruba idzie
po gwinicie i mikro luzu za cholerę nie usuniesz. Reszta śrub że tak powiem
ułoży się do pierwszej.
Trzeba dosłownie wziąć wiertło do ręki o średnicy śruby i parę razy
poprawić otwory w korpusie. Ów luz zagwarantuje ci że na korpusie nie
powstaną żądne opory i prowadzenie śruby będzie zależało wyłącznie od
gwintu w gryfie. Żadne ryzyko a pewność 100%.
Ponadto zjawisko potęguje się gdy usuniecie wspomniane kartoniki i
przekładki z pod gryfu! Wtedy luz może być naprawdę znaczący a prowadzona
śruba przez gwint w korpusie nie pozwoli mu się maksymalnie docisnąć. W
zasadzie to jest popelina bo gryf ma znacznie zmniejszone pole styku z korpusem
a tego właśnie wszyscy chcemy uniknąć. Nie ma opcji żeby bez poprawki
korpusu dokręcić to siłowo. Prędzej ukręcisz gwint w gryfie a to już jest
problem.
To jest właśnie powód dlaczego w połączeniach np. elementów metalowych
jedne element ma większy otwór a drugi gwintowany otwór. Zapewni to
maksymalne spasowanie i docisk elementów.
@Romeokamil. Pomyśl dobrze – przekonałem cię?
pppp masz skłonność do przesady, w fabryce mają skalibrowane maszyny i
musialby być walnięty korpus albo gryf żeby aż tak źle było a te
„odpadkki” to idą na jakieś gitary za 300zł. Jeśli by tak było jak piszesz
że jakieś „matoły” wiercą to tym bardziej się nie zdarzy to oczywiście
jeśli nie są matołami, bo iż ponieważ wartość handmejda która jest
zwykle od 6 – do nie wiem ilu tysięcy byłaby za duża a jakoś wątpie że
spector czy ręcznie robione warwiki mają jakieś buble. fabryczne gitarki
też wątpie oczywiście nie te za 500zł. Serio nie wiem skąd masz informacje
takie. Jeszcze nie dawno wychwalałeś w niebiosa soundera teraz narzekasz na
fabryki, może na odwrót powinno być ?nie mam nic do zarzucenia otworom w moim
basie, i nie rozwierciłbym z powodu że może się później zrobić luz mniej
drewna czyli prędzej może się coś rozwalić a wtedy się przekonacie że ah
jednak nie warto poprawiać po tych którzy się znają lepiej. Jakby było tak
jak mówisz to by od razu wiercieli większe otwory bo co za różnica, im to
nie robi ale widocznie z jakiegoś powodu tak nie robią i słusznie.
@romeokamil. Czy ty dążysz znowu do zbiorowego ujadania ? Ja jestem od tego
daleki. Nie wiem co się dzieje złego z tym forum ale jest tu jakaś tendencja
do jątrzenia.
W tym wątku właśnie wyszło jak to w Fenderach i równych stosowane są
papierowe podkładki. Jakoś u mnie jej nie znalazłem chociaż powinienem bo
sprzęt mam znacząco tańszy. A ten Gibson Thunderbird to również
mistrzostwo świata z jednego z wątków. Jestem przekonany że takich baboli
jest masa tylko ludziom jakoś to przez gardło nie przechodzi bo to wstyd w
końcu. Rozumiem że skoro płaci się spore pieniądze to się wymaga.
Niestety z jakością to bywa różnie i zostało wielokrotnie udowodnione na
forum.
Jasne jest chyba że w ślad za ceną idzie jakość… ogólnie. I nie mówię
tu o ręcznie robionych instrumentach tylko seryjnych. Co do mojej DC-174 to za
Chiny nie zamieniłbym na tego syfiastego thunderbirda wspomnianego wcześniej.
Mój mechanicznie jest cacy, zmienię w nim z czasem pickupy , struny i będzie
git. Zamieniłbym je wyłącznie po to by go pogonić jakiemuś naiwniakowi i
uzyskane w ten sposób pieniądze wydać na inny sprzęt. Sorry, takie moje
prawo do opinii.
PS. Sorry za „matoły” bo to akurat nie zależy od nich tylko od procedur. A
przed szereg to nikt nie będzie sam wychodził w fabryce bo liczy się w
końcu ilość.
I nikt nie zmusza cię do poprawienia otworów. Obawiasz się o sprzęt –
dobrze, masz do tego prawo. Jeszce tylko powiedz skąd się biorą papierki pod
gryfem – w końcu to robili ludzie znający się na rzeczy. Ja ci powiem – bo
tak jest taniej i szybciej
papierki to jedno a masz pewność że ktoś je tam wsadził czy może raczej
chodzi o to że było coś przywalone jedno na drugim i się trzymało kiedy
maszyna przykręcała gryf bo korpusu. Nie dąże do ujadania po prostu jak dla
mnie głupotą jest poprawianie takich rzeczy, a to sa przypadki jeden na
dziesiątki tysięcy te „buble”, inaczej takie marki jak Fender czy Gibson
byłyby zmieszane z błotem już dawno a ich ceny nie byłyby wyższe od
ibanezów średniej klasy. Masa to w gniazdku może być, w żadnym z moich 5
basów nie zdażył się taki bubel, śruby się wkręcały tak jak powinny.
one nie tylko trzymają gryf one mają go przytwierdzić do korpusu więc
jeśli jest porządne łączenie lepiej przenoszone są drgania jeśli coś
poprawiasz rozwiercasz to równie dobrze możesz sobie włozyć kartoniki pod
gryf.
Ps. jak to jest od tylu lat najwięksi producenci nie zauważyli tego co ty ?
dziwi mnie to. Gdzie no gdzie jest pytam się logiczne myślenie.
pomyśl sobie jeszcze raz jak napisałem maszyna bierze wszystko albo człowiek
kładzie gryf na maszyne bez różnicy wyjmuje z kartonu gotowe gryfy składane
gdzieś indziej w ciągu dnia powiedzmy że na taśme wyłoży ja wiem ile
około tysiąca gryfów i myślisz że uda mu się sprawdzić dokładnie każdy
gryf ? maszyna też nie sprawdzi to że pakowane są tak a nie inaczej to już
wina kogoś innego. nie mów mi że ktoś specjalnie mi włoży karton czy co
tam pod gryf żeby mi uprzykrzyć życie. po wyjęciu tego kartonu jest tylko
lepiej więc po co się pytam mieliby to robić ? oni na tym nie zarabiają a
wręcz tracą bo serwis gwarancyjny jest free a musza jeszcze za wysyłke
zapłacić.
czemu jeszcze nie odezwała się moderacja tutaj albo ktoś inny ?? czuje się
niezręcznie 😛
pppp – w żaden sposób nie chce cie obrazić ani urazić ani nic z tych rzeczy
które robi się w więzieniu.
Ja Ci powiem jedno. Tamten grzmotoptak może i miał wady, ale ja jestem
ciekawy jak twój syf będzie wyglądał nie po 10, 20 latach a po 5. A jak nie
widzisz różnic w brzmieniu to jestem w stanie tylko współczuć :]
A ja ci powiem że producenci doskonale o tym wiedzą.
Raz przykręcony gryf w teorii ma być nie ruszany. W praktyce to wiemy jak
jest. Podłożą papierek, przykręcą gryf i z bani mają sprawę. Jak
powiedziałem dobrze ściśnięty gryf z korpusem przegwintuje się
prawidłowo. I ok, powiedzmy że tak było w 99,9%. Teraz ty bierzesz taki bas,
usuwasz papierek o grubości 1mm. To dużo , to jest x-naście procent skoku
gwintu śruby.
I teraz właśnie jest lipa gwint w korpusie prowadzi śrubę jak po szynie po
czym śruba trafia w gwint w gryfie i znów zasuwa jak po szynie. Pomimo braku
papierka, śruba i gwint nadal ustalają szczelinę jak była wcześniej, no
może minimalnie mniej. Skoro nie możesz ruszać tego gwintu w gryfie to
zostaje ruszenie tego w korpusie. Proste i logiczne.
Podsumowając. Jeśli nie ruszać to w ogóle . Jeśli usuwasz podkładki to
poprawić otwory w korpusie.
@Romeokamil. Kończymy wywody bo po cholerę nam spięcie. Ludzie sami
przemyślą i podejmą właściwą decyzję. Nieprawdaż?
papierek o grubości 1mm?? chyba jakiś karton by to musiał być
pppp –
po pierwsze, myslę ze fabryka, która produkuje gitary sounder, SkyWay etc.
nie ma czasu na sprawdzanie czy gryf jest zamontowany dobrze czy nie (a tym
bardziej na poprawianie tego). Po co mają poprawiać 60 gryfów na 67
wyprodukowanych? Mają to gdzieś, bo za tą cenę nikt nie powienien oczekiwać
super instrumentu. Za to taki Warwick, ibanez, Fender czy jeszcze inny (z
dbałości o klienta ;)) sprawdza takie rzeczy i wrzuca papierki, bo jest to
zdecydowanie tańsze niż szlifowanie kieszeni gryfu. Za to sama gitara po
takim zabiegu daje się dobrze wyregulować, czyli sukces jest
osiągnięty.
Na pewno w obu przypadkach jest coś takiego jak jakaś wartość graniczna,
która mówi kiedy trzeba zająć się instrumentem dokładniej. Dla soundera
to 20% odchylenia od oryginału, a dla Warwicka 7%.
po drugie, wiercenie w korpusie jest raczej zbędne, śruby nie mają gwintu na
całej długości. Wkręca się je przez gwintowany korpus – to fakt, ale gwint
się kończy i można dokręcić je bardzo mocno, i dokładnie dociskając do
gryfu.
Dla przykładu, jedna z moich śrób.
http://www.img213.imageshack.us/img213/2104/zdjcie0220.th.jpgnaskakujemy na tych co bzdury bredzą i nie dadzą się przekonać, sory ale
jeśli uważasz to co uważasz to źle uważasz. no pewnie na forach
wielbiciele sounderów czy fani skywaów nie ma skąd słoma wyleźć jak tam
sklejka wszędzie 🙂 może te „specjalne” fora właśnie są dla spacjalnych
osobników u których ukazuje się niebezpieczna fascynacja gitarami z chin ze
sklejki za 300zł 🙂
mimo usilnych starań … nie przekonasz nas 😀
Spokojnie panowie.
Są zwolennicy nic nie zmieniania i mają do tego prawo.
Lubią swoją gitarę, mają zaufanie do marki, chcą wierzyć, że dobra firma
dba o swoją reputację
i robi Rolls Royce na swoją miarę.
Są zwolennicy eksperymentów i poprawek, poszukiwacze lepszego brzmienia i
dzięki takim właśnie poszukiwaczom powstają nowe gitary, wzmacniacze,
efekty, nowe brzmienia.
Custom Sound można by rzec.
Ja z ciekawością czytam, rozkręcam oglądam, skręcam.
I słucham jeśli jest zmiana to fajnie nie?
Chyba o to chodzi w tym forum.
Mercedes jest dobry Ale jest też Merc AMG :-))))
Pozdrawiam
zgadzam się w zupełności ale ulepszanie na pewnym poziomie, szczególnie
jeśli się nie jest lutnikiem. ja lubię eksperymentować i poprawiać ale no
powiedzmy szczerze że to wszystko ok ale do pewngo stopnia. gdyby było
inaczej na całym świecie panowałby chaos, tutaj przykład możesz się
zmienić z wyglądu, charakteru trochę ale to ciągle jesteś ty. tak samo z
basem możesz mu zmienić lakier przystawki ale to ciągle będzie ten sam bas.
z soundera nie zrobisz Wala taka prawda.
Ps. jak ktoś chce rozwiercac bas ok ale czy dalibyście sobie zrobić dziure w
palcu bo lepiej brzmi ? 😀