Będzie trochę basowo i trochę nie basowo.
Jak niektórzy wiedzą kupiłem sobie ostatnio na Alledrogo
Fendera Strato meksa za niewielkie pieniądze bo 1400zł ,
rocznik 1994 ( a to dość wyjątkowy rocznik )
Kupiłem bo był kremowy ( :)) i jakoś magicznie „wołał” do mnie
ze zdjęcia ( .. kup mnie… no kup.. nie pożałujesz.. ) 🙂
No i stało się.
Pierwsze ogranie mało ekscytujące . Wiosło głuche , tępe, choć czuć
było
muzyczny potencjał , tylko tak jakby mu coś przeszkadzało.
Wiosło rozebrałem na czynniki pierwsze.
Pierwsza rzecz , jaka rzuciła się w oczy , to nalepka przyklejona
od spodu do gryfu w miejscu łączenia z korpusem. Papierowa i gruba.
Nalepkę usunąłem , a powierzchnie styku gryf-korpus doprowadziłem do
perfekcji,
czyli usunąłem resztki lakieru , wyszlifowałem powierzchnie na równo.
Po skręceniu gitary stał się cud Wiosło odezwało się
pięknym ,
długim sustainem , charyzmatycznym brzmieniem o bluesowym charakterze.
Ogłupiały , zadzwoniłem do Alfika i umówiliśmy się Studio 7 na
potestowanie kilku Fenderów.
Wredna nalepka nie dawała mi spokoju. Hymmm .. a co tam w moim Budyniu siedzi
?
Raz kozie śmierć. Śrubokręt w łapy i rozebrałem Budynia.
A w środku zonk. Coś niemiaszkom nie pasowało z kątem
ustawienia gryfu i podłożyli pod gryf od przodu miejsca łączenia cienką ,
wąską podkładkę z forniru.
Czyli gryf stykał się z korpusem tylko przez tą wąską podkładkę i
oczywiście przeciwległą krawędź.
Aby osadzić prawidłowo gryf było więcej pracy niż przy Fenderze.
Trzeba było wyprofilować odpowiedni kąt składania , aby pasowało to
później
z ustawieniem akcji strun itp.
3-4 godzinki pracy i byłem gotowy do skręcenia wiosła.
Po złożeniu i podpięciu pod piec zaskoczenie. Dżin wyskoczył z lampy
Alladyna.
Wiosło zagrało tak szlachetnym , dźwięcznym , prefekcyjnym soundem ,
że dosłownie koparka mi opadła.
Koniec żartów. Przyszła sobota. Zapakowałem wiosła do samochodu ,
towarzysza Borysa
i kierunek Wa-wa.
Alfik umówił na sobotę kolegę Leszka , polskiego fendero-stratowego
Guru.
Mieliśmy sześć wioseł do porównania . Wszystko światowej klasy top ,
łącznie z Fender Custom Shop za jakieś 16k zł.Nic poniżej 5-6kzł.
Jak zwykle , porównanie okazało się bezlitosne. Najlepsze okazały się trzy
gitary
Leszka. Trzy wiosła , każde o innym , wspaniałym i
charyzmatycznym brzmieniu
Następny w kolejce.. A jak myślicie .. a tak .. Nowy Braciszek Budynia za 1400zł.
Gitara okazała się bardzo śpiewnym, bardzo charakterystycznym bluesowym
brzmieniu.
Leszek ocenił ją bardzo wysoko.
A trzy pozostałe , warte górę kasy instrumentu nie wytrzymały
konkurencji.
Gadamy , gramy , plotkujemy.. Mówię do Borysa .. przynieś Budynia z
samochodu.
Alfik bierze.. i … cytuję… „Przecież to kur.. nowy instrument..”.
W domyśle .. nie ma prawa tak brzmieć. Nie wolno mu i koniec.
I padło wieko pomne stwierdzeni Alfika.. „.. chyba sobie takiego kupię…
„
O czym ta cała historia ? ..
Panowie , ogłaszam Ogólnopolską Akcję Odkręcania Gryfów.
Zamieńcie swoje głuche drewna w Instrumenty.. 🙂
Mogą się stać Rzeczy Cudowne….
o
Jakie wiosło kupiłem niedawno za około 1400zł?
Jakie miałem problemy z brzmieniem wiosła po pierwszym ograniu?
Co zauważyłem na nalepce przyklejonej od spodu do gryfu w moim wiosle?
Co zrobiłem z powierzchniami styku gryfu korpus doprowadził do perfekcji?
Na czym polegał problem z kątem ustawienia gryfu w Budyniu mojej gitary basowej?
Jaka była moja reakcja na brzmienie po złożeniu gitarowej basowej i podpięciu pod piec?
Gdzie pojechałam w sobotę z moją gitarą basową i towarzyszem Borysem?
Ile gitar basowych mieliśmy do porównania z Leszkiem, polskim fendero stratowym Guru?
Które gitary basowej okazały się najlepsze po porównaniu?
Co ogłaszam w związku z tą historią i jakie zachęcam do podjęcia działań?
Przypuszczam że wkładki te są namiastką (najtańszym substytutem)
mechanizmu micro tilt montowanego w gitarach i bsówkach Fendera.
Spróbujcie Panowie zainstalować w miejscu tych papierków i drewienek
wkładkę z mosiądzu-usłyszycie co się wtedy stanie 🙂 Polecam
poeksperymentować z różnymi materiałami…
A co z blachą miedzianą? 😀 W moim basie i tak jest już kilogram takiej
blachy ;D
Po paru dniach wachania i ja się skusiłem. Poodkręcałem gryfy w obu moich
basach iii…
Kolejno :
Najpierw na próbę ukręciłem łeb mojemu 1, zmaltretowanemu, budżetowemu
preclowi Maisona.
Moim oczom ukazała się wnęka na gryf całkowicie zamalowana lakierem +
zgrabny, spory pasek papieru ściernego 🙂 Usunąłem pasek, wnękę
wyszlifowałem (w 1 miejscu był dziwny, wytłoczony okrąg głębokości
około 0.5 mm – go odpuściłem), przeszlifowałem gryf w miejscu styku. Dodam
że wszystkie szlify wykonywałem ręcznie papierem ściernym i skręciłem.
W*****łem się bo zjechałem 3 śrubokręty przy dokręcaniu śrub (już
odkręcić było je strasznie ciężko), a i tak nie mogłem ich dokręcić do
końca, może z 1 mm zapasu został. Jako że gryf się ani trochę nie
ruszał, założyłem struny. Podpinam bas pod zooma i piec, włączem iii
…
O ile gadał znośnie już wcześniej (charakterystyczny surowy vintage) to po
zabiegu mnie zamordował. Brzmienie polepszyło się w baardzo znacznym
stopniu, dostał fajnego dodatkowego mięcha 🙂 Mega pozytyw, nie spodziewałem
się aż tak dobrego rezultatu.
Zachęcony efektami chwyciłem w łapy mojego Spectora q5pro (stain red <3
).
Jeszcze przed rozpoczęciem prac sprawdziłem szczeliny przy „sprawnym” stanie
– żadnych luzów czy luk, wszystko idealnie na styk. Tu śruby odkręcały
się jak z masła. Moim oczom nie ukazała się żadna podpaska, żadny papier
ścierny, nic poza całkowicie zamalowaną grubą warstwą lakieru wnęką i
czarną korełańską (azjatycką w każdym razie) literą x) Zdziwiło mnie to
ale zaraz zabrałem się do roboty. Lakier był tu gruby, niechlujnie
nałożony, z mnóstwem grudek. Wziąłem się za ścieranie. Tym razem byłem
dużo ostrożniejszy niż przy preclu, na którym zwyczajnie
eksperymentowałem. Użyłem tu osełki rzeźbiarskiej z drobnym papierem (sama
w sobie idealnie płaska i równa). W parę chwil nie było śladu po lakierze
a moim oczom ukazała się piękna jasna lipa bez najmniejszej skazy 🙂
Wygładziłem to jeszcze drobniejszym papierem, tradycyjnie przetarłem gryf w
miejscu łączenia i skręciłem. Tym razem nie było problemów. Nastroiłem,
podłączyłem i efekty też były zadowalające. O ile bas już wcześniej
kopał d*pę, tak teraz dostał sporo selektywności i spójności brzmienia +
tak z*ebiście głębokiego dołu, że aż chce się żyć. Sustain też
znacznie się wydłużył. Ogółem fajna sprawa 🙂 Pogram na nim za 2 dni
pewnie dopiero, bo ponadrywałem sobie paznokcie przy pracy, ale i tak jestem
zadowolony.
Podsumowując – nie odczułem żadnych negatywnych skutków, a brzmienie stało
się potężniejsze, znacznie lepsze.
Nie czaić się tylko rozkręcać i szlifować!
jest takie wrażenie że ten papier specjalnie czeka na właściciela, żeby
ten dokończył robotę 🙂
Coś w tym jest. Ale świstkiem mniejszym od biletu komunikacji miejskiej nie
za wiele się zrobi ;).
Ha! Żebyś wiedział 😀 Był całkiem nowy, niezużyty i grubszy niż ten
którym się męczyłem w danym momencie więc od razu z niego skorzystałem
;P
Jednak Maison to porządna firma. Wbrew pozorom nie pakują w bebechy byle
gówna. Nawet papier ścierny dobry dają. 😀
Powiedzcie ile trwał u was mniej więcej ten zabieg?
Pierwszy bas – 40 minut około, drugi – 30. Fakt że stosunkowo mało roboty
miałem przy nich też robi swoje. 🙂
w preclu MIM 60th anniversary, między gryfem a ciałem, nie było wiele – po
rogach trochę farby, która ładnie zeszła, z gryfu usunąłem jedną
papierową naklejkę (druga z kodem kreskowym i numerem nie chce ruszyć),
wywaliłem trochę trocin od wkrętowych dziur. przed i po akcji zainsalowałem
flaty fendera, które moim zdaniem wprawiają basoofki w największe drgania –
jest W CH*** słyszalna i odczuwalna różnica – nie narzekałem na suistain w
tym basie, ale teraz struna D aż warczy! – widać w niektórych przypadkach
niewiele to da w niektórych sporo. jeśli jeszcze jesteście sceptyczni
zróbcie to na zasadzie eksperymentu.
edit 2: akcja trwała łącznie ze skręcenim i strojenim jakieś maks
15 minut
edit: ale! uwaga wilk na siódmym progu struny g daje lepiej o sobie znać 😉
Panowie .. skrobać , ścierać , się nie pierd… 🙂 TO DZIALA. 🙂
Oczyscilem starego strata- zdarlem zarowno farbe z gniazda gryfu w korpusie,
jak i lakier z samego gryfu. Wyszlifowałem wszystko na gładko- bez żadnego
efektu- może przez chwile coś mi się zdawalo, ale ochlonalem i uwazam, ze
ewentualne efekty to raczej coś na ksztalt placebo, chyba ze ktoś faktycznie
miał tam naupychane jakieś papiery itp… w moim przypadku jednak: mit obalony.
Taka nostaligiczna uwaga.
Na tym forum często są zachwalane rózne instrumenty jako O.K. i dające
radę, a potem …. okazuje się, że taki czy inny ma drewnianą lub papierową
podkładkę.
Po której usunięciu dają radę jeszcze bardziej 😉
@Herman .. to ,że w Twoim przypadku nie dało to żadnego efektu
wcale nie znaczy że to placebo.
Myślę , że im lepsze drewno ,tym bardziej efekt poprawy partactwa ( o ile
istnieje )
jest słyszalny.
Jeśli drewno jest kupa , to pewnie „umarłemu kadzidło”.
@Glatzman.. Na pierwszym spotkaniu w Alfika miałem swój bass i bezwzględnie
obronił się brzmieniem nawet wśród dużo droższych gitar. Obecnie gra po
prostu jeszcze lepiej.
Jeśli by rozpatrywać brzmienie w kategorii „wyścigowej” , to nie boję
się
konfrontacja np z żadnym instrumentem ze stajni Bassmentu..
Oczywiście zawsze zostaje problem trafionego ( bądź nie ) egzemplarza.
Weźcie pod uwagę też to, czy bas gra lepiej po kilku godzinach/dniach. Nie
od dziś wiadomo że struna, którą się zdejmie i założy ponownie przez
jakiś czas gra trochę bardziej świeżo…
Ja zawsze jak kupuje instrument nie ważne czy Squiera za 400zł czy Laklanda
za 4000zł to rozkręcam cały instrument na części pierwsze. Mam wtedy
pewność, że wszystko z nim okej, trochę czasu na to schodzi, ale za to
można się sporo nauczyć i wykryć „zonki” typu deseczka pod gryfem.
Rozkręciłem. Zobaczyłem, że drewno przylega do drewna, nie ma lakieru,
żadnych śmieci, papierów, deseczek czy innych niespodzianek.
Skręciłem.
Stwierdzam, że zmarnowałem tylko 10 minut na strojenie. ;x
U mnie była tylko dość gruba warstwa lakieru. Po usunięciu bas gra dużo
„jaśniej” – pewnie powinienem się cieszyć.
Może mi się tylko wydaje, bo założyłem nowe struny, ale to niklowe
Daddario, a wydaje mi się, że gra bardziej ostro od stalówek.
Kurde. Przeczytałem cały temat i tak się zastanawiam. Przecież te deseczki
i papierki MUSIAŁY zostać tak wsadzone w jakimś konkretnym celu, najpewniej
w celu dopasowania gryfu do korpusu, żeby nie było żadnych szpar itp. Bez
tych śmieci przecież gryf powinien się zwichrować, powinny być szpary i w
ogóle wszystko powinno się rozlecieć. Nikt nie będzie marnował swojego
czasu, żeby przykleić papier tam, gdzie wszystko pasuje i bez niego.
Sedno: Na prawdę po skręceniu wszystkiego nie macie żadnych luzów itp?
W maisonie miałem od początku, nawet przed modyfikacjami.
W spectorze wcisnąłem gryf wkładając troszkę siły bo spasowany jest
idealnie 🙂
Igorro, mnie chodzi o uczciwość producenta. Jeżeli takie kwiatki się
zdarzają, to…. to nie wiem co mam powiedzieć. To ja nawet w kilku
rozbieranych DEFILach takich numerów nie widziałem (inna sprawa, ze w tych
gitarach to czy były podkładki, czy nie było, to nie zmieniało stanu
rzeczy).
Cirrusa rozkręciłeś? ;P
No to by było mocne :), poprawiałem Squiera 70 VM.
Ja miałem papier ścierny ale bez niego to niewygodnie grać przez kąt
położenia gryfu :< trzeba by to skorygować..
Swoją drogą, widzę iż wychodzi że wsadzanie takich rzeczy to gwałt na
brzmieniu ale… Jak sądzicie, jeśli już wsadzać coś, to co było by
najlepsze? Jakiś kawałek drewna np?
Zamiast coś wsadzać to chyba lepsze było by skorygowanie powierzchni gryfu
stykającej się z korpusem..
A jeżeli już (?) to zamiast kawałka czegoś idealnie spasowany klin z drewna
(problem następny – z jakiego) na całej powierzchni.
@Urof.. bezwzględnie skorygować kąt , a nie zapychać cokolwiek.
W moim Sandergu była podkładka z bardzo cienkiego drewna ( fornir ) , a więc
nie najgorzej ,a mimo to po wywaleniu ( i skorygowaniu kąta ) , różnica w
brzmieniu znacząca.
Przymierzam się do odkręcenia swojego gryfu ale boję się właśnie, że jak
coś stamtąd wyciągnę, to gryf będzie krzywo. Jak mam to wtedy skorygować.
Piłować coś sam? Chyba wolałbym nie…
Może langowszczak za 3kzł to nie Ray5 za 5k ale ja się takich operacji nie
boję:) W moim basie były już wbite gwoździe, dodatkowe wkręty, piłowana
komora przetwornika a niedługo będzie jedna czy dwie struny przez korpus.
Wszystko sam i jak narazie wszystko z efektem zadowalającym 🙂 Gryf z korpusem
jest idealnie spasowany i siedzi wszystko tak mocno, że trudno gryf wyjąć a
pod spodem nie ma ani lakieru ani śmieci ani nawet wiórów z dziur na wkręty
🙂 I weź tu zaufaj seryjnym produkcjom 🙂
Hah to ja odkręciłem swój gryf, i oczom moim ukazała się ogromna warstwa
zbrylonego lakieru i jakżeby inaczej, kawałek papieru ściernego xD (bas to
Hohner HRB STD) No ale ten załączony był zbyt drobny na taką warstwę i do
tego za mały kawałek więc wziąłem swój i jazda z nim. Szlifuje, szlifuje,
i widzę coraz więcej prześwitów – czerwonych… W tym momencie to mnie po
prostu zgasiło. Aktualnie zrobiłem sobie przerwę, bo nie zza bardzo wiem jak
doszlifować te krawędzie. Ciężko tam się dostać ze zwykłym papierem
ściernym, a tam znajduje się u mnie najgrubsza warstwa.
Ja z mojego precla zeszlifowałem troszkę farby i lakieru i chyba nic to nie
dało.
Śledź … poczekaj z 3-4 dni , potem sprawdź dokręcenie śrub.
U mnie gryf po kilku dniach musiałem jeszcze nieco dokręcić.
Może jednak coś to u Ciebie da.
właśnie dokonałem tej akcji na swoim basie 🙂 efekt jest zauważalny, z
dechy lepiej brzmi głośniej nieco i jest jakby wyraźniejszy ale nie
ostrzejszy tylko trochę bardziej selektywny
po gryfem znalazłem dość grubą warstwę czarnego lakieru i pod nim jakby
jakąś naklejkę, akcje na pewno warto przeprowadzić na swojej basi, niuanse
brzmieniowe niby niewielkie ale różnica słyszalna jest, idę ograć
porządnie
edit:
po ograniu stwierdzam – z.j.biście 🙂 każdy dźwięk praktycznie brzmi
lepiej, czy na E czy na G doły są głębsze a góra mniej plastikowa i
piszcząca a bardziej łagodna i miła dla ucha, coś świetnego, opłacało
się pomęczyć, podziękowania dla założyciela tematu 🙂
e2: im więcej gram tym bardziej jestem pod wrażeniem, aż chce się grać
🙂
a gdyby tak.. usunąć lakier z pod mostu? hmm 🙂
Ludzie, to jest świetne, może się powtórzę ale tu się cuda po prostu
dzieją xD
Odkręciłem dzisiaj gryf od gitary elektrycznej, zajęło mi to może z 5min
bo pod spodem czyściutko 🙂 znalazłem na gryfie tylko pieczątkę „OK” co
mnie bardzo ucieszyło 😀
Zaraz biorę się za rozkręcanie Jolany.
gryf w staruszku Ibanez (77 silver series jb) odkręcony, neispodzianek brak,
zeszlifowałem lakier z gryfy, po skręceniu brzmi hmm… po prostu lepiej
byłem ciekaw co może dać usunięcie lakieru spod mostu, dodatkowo do
eksperymentu przekonał mnie brak możliwości obniżenia akcji (ze względu na
koniec regulacji kowadełek mostka) jeszcze nie skończone, ale myślę że
zabieg przyniesie dobre efekty
http://www.img36.imageshack.us/img36/7939/dsc01043w.th.jpgedit: warto było się trochę pomęczyć, efekt jest słyszalny i odczuwalny,
instrument brzmi lepiej z dechy, o wiele bardziej wibruje, co czuję nawet pod
lewą ręką na gryfie, po prostu drgania są lepiej przenoszone na cały
korpus i w efekcie na całą basówkę
świetna sprawa, najtańszy – bo darmowy – upgrade gitary, a efekt razem z
usunięciem lakieru z miejsca łączenia gryfu z korpusem jest taki jak
przeskok na gitarę o klasę wyżej, rewelacja, klarowność, barwa, sustain,
brzmienie, wszystko lepiej, polecam
Zainspirowany tematem przypomniałem sobie, że w swoim Squierze JB nie
odkręcałem mostu (bo gryf już dawno zrobiłem). Więc zabrałem się do
tego, odkręcam, pierwsze co widzę, to podłużna dziura w korpusie, a po
chwili zauważam, że jest tam kabelek. Wychodzi z tej dziury i przy wyjściu
kończy się guma i zostaje sam drut, zagięty i położony na lakierze tak,
żeby dotykał mostu. Z drugiej strony jest przylutowany do wejścia jacka do
basu. O co kaman? Po co to?
To masa
Tak też myślałem, ale nie byłem pewny i wolałem zapytać 😉
thx
Yamaszka BB415. Gryf ciasno siedzi w korpusie. Po odkręceniu samo drewno. Po
złożeniu gra tak samo jak przed 😉
No bo dobre wiosło. Nikt nie chce osłabiać brzmienia.
Panowie. Doradźcie… może mojemu GMRowi też uda poprawić się sound. Czy
ktoś z was już w takim basie dokonał tego zabiegu? Nie wiem czy warto,
wydaje mi się, że na gryfie może być warstwa lakieru, ale w kieszeni chyba
raczej nie. Boje się, że zmieni mi się kąt nachylenia gryfu i będzie
bryndza; w tym momencie gra mi się bardzo wygodnie i gryf mam ustawiony
idealnie do moich potrzeb.
Ale co z nim nie tak.
Bo wiesz – zabiegi zabawą przy gryfie (a raczej tym co jest między gryfem a
korpusem) są zarezerwowane dla słabszych konstrukcji.
Jeżeli coś jesteś w stanie wcisnąć pod gryf, to mozę warto byłoby
zanieść instrument do lutnika, żeby go wyregulował i dokładnie wygładził
kieszeń gryfu (mimo wszystko, nie zawsze jest równo – ja w moim basie
drapałem pół godziny prawie, a poprawa pojawiła się znaczna).
Jest jeszcze opcja wymiany przystawek, ewentualnie – przelutowania elektroniki
albo dodania jakiegoś preamu sensownego.
No i teraz Igorro zrozumie na pewno, że słabą konstrukcję sobie sprawił za
kilka tysięcy…
Hm… Nie lubię być opatrzenie rozumiany.
Z tego, co pisali ludzie na forum, to w większości lepszych wioseł nie było
niespodzianek pod odkręceniu gryfu. Dlatego tak sformułowałem zdanie.
Powiedzenie mówi, że wyjątki potwierdzają regułę.
więc jest sens rozkręcać GMRa i tracić na to czas?
czas , który straciles na pytanie się moglbys wykorzystac na sprawdzenie czy jest
sens
Jak nie odkręcisz, to się nie przekonasz. Sam widzisz, że w sprzęcie za
parę kzł należącym do Igorra był sens, a w kilku tańszych nie dało to
nic.
Dokładnie 🙂 Pocieszam się tym , że ci , co kupili kolka znacznie droższych
też mają takie kłopoty 🙂
Na poważnie , im bardziej zglębiam się w temat , tym bardziej jestem
przerażony.
Producenci „upatrzyli” sobie te miejsce pod gryfem na jaką nalepkę z numerem
seryjnym gryfu i datą produkcji.
Na d*pie mogli to sobie wydrapać 🙂
Nie czekając długo, odkręcam gryf w wiośle, które mam akurat pod ręką.
Mianowicie Ibanez RB630.
Moim oczom ukazuje się piękny widok (aż do tej pory jestem w szoku), na
styku gryfu z korpusem nie ma nic!!!!
Minimalna ilość czarnej farby zachodzi na kieszeń w korpusie, w owej widać
„(czerwone) R (czarne) 650”. Na gryfie miejsce styku z kieszenią jest
wyszlifowane idealnie!!! Jak by jakiś Kitajec wyrysował linie styku gryfu z
korpusem i tam zeszlifował lakier.
Skręcone i pozostawione bo nie było co robić. Jak odkryje coś ciekawego w
innych gitarach złożę raport z wyników (po cichu liczę na ZAKa 😛 )