Witam. Mam trochę glupie pytanie. Otoz, mam dylemat. Gram na basie dopiero od
roku. Nie wiem czy to jest dobry moment żeby dolaczyc do jakiejs kapeli. Wiem,
ze moglbym być w zespole punkowym już nawet po 2 miesiacach grania, ale nie o
to tu chodzi. Chce się rozwinac muzycznie. Jak myślicie moglbym dolaczyc do
jakiegoś zespołu grajacego rock/blues? Dodam, ze staram się codziennie cwiczyc
po 1,5h i raz w tyogdniu mam prywatne lekcje. I kiedy wy dolaczaliscie do
zespolow?
Pozdrawiam
Myślę, że już na Ciebie czas najwyższy. O ILE znajdziesz zespół, który
pozwoli Ci się rozwijać – granie coverów z tabulatur to nie jest rozwój,
tylko rozbój ;O
Ja znałem tylko konstrukcję akordów, i to by było tyle z teorii muzycznej.
W kościelnym zespole brakowało basisty, no to kupiłem bas i zacząłem z
nimi grać. Czyli grałem w zespole od zawsze:D
Człowieku! Nie miej żadnych oporów! Ostatnio był taki temat w BassBoxie i
całe mnóstwo użytkowników Basoofki miało zespół zanim nawet kupiło
gitarę 😀
W sumie zespół miałem już, jak powiedziałem, że kupuję bass, czyli 2
miesiące przed faktem 😀 😀 Ale istniec zaczęliśmy po dwóch miesiącach
mojej gry. A covery, to nie wiem czy to rozbój. Coś tam się nauczyć można,
przecież nie od razu każdy jest w stanie napisać coś własnego. Po sobie
wiem, ze z coverów można coś fajnego po pewnym czasie ułożyć. Można
poznać pewne podstawy, a nawet skal liznąć, co potem jest bardzo pomocne. Ja
osobiście i tak uważam, że nie umiem grać, ale do wóch naszych produkcji
sesnowny bass ułożyłem w ciagu 10 minut po rozpoznaniu się w akordach (a
kal się nie uczyłe. Wszystko co wiem, wiem praktycznie z grania coverów. No
mooooże coś tam wiem o skalach :P). Tak więc nie do końca to takie złe.
Owszem, mało ambitne, ale nie złe do końca
Jeśli chcesz się rozwijać muzycznie to jak najszybciej znajdz sobie
kapele…tak jak pisze mazdah gra z tabów nie rozwija…dopiero gra z
zespołem włącza kreatywność…na moim przykładzie większy postęp
zrobiłem poprzez prace z kapelą niż na samotnej grze w domu
quniq: mi osobiście nie tyle chodzi o grę coverów co grę z tabów 😀
————————————————–
http://www.myspace.com/platypuspoland
Fafkez jasna i prosta odpowiedź: jeśli czujesz rytm bluesa, jeśli serce
pulsuje w rytm rocka to nie ma na co czekać tylko dołączyć do zespołu i
tyle. Jeśli czujesz to wszystko to mógłbyś pierwszy raz w życiu wziąć
bas do ręki i zagrać z zespołem.
Nie zgadzam się z Mazdahem, że granie z tabów to rozwój. To tak samo jak by
napisać, że granie skal z metronomem to strata czasu. Trzeba najpierw poznać
zasady, poznać style granie, pograć to co już zostało stworzone, żeby po
czasie wypracować własny sposób na „baśkę”. Poza tym, wiele
początkujących zespołów gra covcery.
Szyj na basie każdego dnia, konsekwentnie i każdego dnia. Chcesz być dobry
graj 2 godziny dziennie, chcesz być jeszcze lepszy graj 3 godziny dziennie.
Graj z kumplami w zespole, bo to uczy, czasem nawet czegoś innego niż tylko
granie. Bierz udział z jamm sesjach, może w Twojej okolicy jest gdzieś
knajpa, gdzie takie jammy się odbywają. I szukaj.
____________________________
http://www.myspace.com/perpetumhomo
Kumple szukali basisty, a ja jakieś 3 miesiące brzdąkałem na gitarze
akustycznej. Zapytałem prosto z mostu: „Co to jest bas?” i tak się zaczęło
😀 Dobra metoda na naukę grania. Wrzucenie do zespołu, w którym jest paru
doświadczonych ludzi. Jeśli mają cierpliwość, to szybko da się załapać
podstawy.
Jak chodziłem do szkoły muzycznej (Komeda) to granie w zespole było
obowiązkowe na trzecim roku (bodajże) – nie ma bata, granie z ludźmi to
normalna i naturalna droga rozwoju, bo brzdąkać bzdury w domciu to można do
końca życia i nic z tego nie wyniknie sensownego…
u mnie w szkole tez łączyli uczniów w zespoły. Tylko po to, żeby pokazać
jak wygląda praca w zespole i na co trzeba zwracać uwagę. Mniej więcej w
tym właśnie czasie z kumplami założyliśmy swój własny. a doświadczenie
miałem mniej więcej takie jak ty. Rok miałem bass w ręce zanim na poważnie
zacząłem brzdąkać w kapeli. Wcześniej też próbowałem się gdzieś
wkręcić, ale z marnym skutkiem. Co jednak mnie sporo nauczyło. Dzięki
pierwszej kapeli z której wyleciałem nauczyłem się dźwięków na
gryfie.
Także nie miej oporów. Nawet jeśli (nie daj bóg) Ci się nie powiedzie, to
zawsze jakieś doświadczenie będziesz miał 😉
ja wystartowałem do kapeli 3 dni po zakupie basu (a grałem w niej przedtem
jeszcze rok na elektryku :P) od razu pisząc partie do naszych paru kawałków,
nie było to nic wyszukanego i z czasem się zmieniało, ale teraz, grając
rok, wiem że to właśnie dzięki pracy w kapeli rozwinąłem się szybciej. A
z coverów można zwinąć parę fajnych tricków :P.
Rzuć się na głęboką wodę, byle nie do ignorantów, wtedy to się zacznie
basowanie 😉
do piewszej kapeli właśnie rock/bluesowej dolaczylem po roku gry..
gralismy covery dżemu, zeppelinow, hendrixa..
pierwszy koncert po 6 miechach grania z zespolem.
nastepny koncert po roku ( wielka orkiestra swiatecznej pomocy )
sadze ze granie coverow bardzo rozwija poniewaz po puszczeniu nagrac z tych
koncertwo roznica jest kolosalna..
teraz gram na basie już nieco ponad 2 lata.
obecnie od miesiaca gram w zespole czysto bluesowym z moim ojcem na gitarze i
mlodszym kumplem na bebnach, gra nam się swietnie, na probach glownie sobie
jammujemy, to zarabiscie rozija.
tak wiec jak masz mozliwosc to lap się kazdej okazji na granie . 🙂
A to właśnie w kapeli się najlepiej rozwija. Jeszcze jak zespół służy
pomocą i dobrą radą, to już całkiem jest fajnie. Ja chyba po pół roku
[może trochę więcej] grania wstąpiłam do orkiestry. Dzięki temu doszła
mi znajomość nut no i jestem pod okiem doświadczonego Pana Dyrygenta [który
nie zmienia mi strun :P]. Trochę potem wzięli mnie do zespołu.
Na pewno nie nauczyłabym się tego wszystkiego w domu. Wspólne granie i
próby owocują bardziej, więc bierz się za prace z zespołem. 😛
Jak grałem pół roku to mój obecny bębniarz podszedł do mnie złapał za
fraki podniusł do góry i powiedział czule: „grasz z nami albo cie k*rwa
zapiedole!” no i tak się zaczęło
fafkez, sob., 2008-07-05 02:02
Wiem, ze moglbym być w zespole punkowym już nawet po 2 miesiacach grania 😀 😀
😀 (!!!)
moglbym dolaczyc do jakiegoś zespołu grajacego rock/blues?
Cłopie! Zanim nie będziesz ultraprecyzyjną maszyną rytmiczną o
nieskazitelnej artykulacji i swobodnej dynamice i nie nauczysz się grać
czysto i szybko jednocześnie (spróbuj…) to się w ogóle nie bierz za punka
i lepiej nie bluźnij.
A jak nie słyszysz na jakim poziomie techniki grają punkowi basiści to się
jeszcze strrrrasznie długo musisz uczyć zanim to dostrzeżesz.
A akordów się oczywiście ucz, jakichśtam schematów na trzech funtach
porozkładaj sobie akordy czy cośtam… Ale moim zdaniem blues to klatka i jak
się do niej przyzwyczaisz to będziesz się bał wyjść poza kratki, nawet
jak kiedyś zauważysz, że jest otwarta…
Hm… anyway good luck, or whatever… 😉
hub in dub
ja gram od ponad miesiąca w punkowej kapeli zamiast gościa, który teraz musi
dziecko niańczyć.. wcześniej nie miałam nic wspólnego z żadnym
zespołem.. w sumie niby były plany by coś skręcić ale jak zwykle to był
słomiany zapał ze strony znajomych..
Zacząłem grać w zespole po około 3-4 miesiącach ćwiczeń w samotności.
Według mnie im szybciej tym lepiej. Jak to już mądrzy ludzie wspominali –
gra w zespole rozwija nieporównywalnie lepiej od gry samemu. Widzę to po
swoich postępach. Btw. jest to kapela death metalowa.
_____________________________________________________
Bow to me faaaaithfullyy, boow to me spleeeendidlyyy.
zanim zaczalem grac zespole grałem na bassie rok i pozniej z przyjacielem
perkusista zalozylem zespół
Ja „grałem” 8 miesiecy zanim mnie gdzies przyjeli… 2 miesiace prób i uzerania
się z nowym materialem zaowocowao wejsciem do studia. Teraz trochę marketingu
się przyda i może coś z tego będzie.
Ja zacząłem grać po 4 miesiącach gry w domu. Razem z perkusistą
założyliśmy zespół. Jeżeli chodzi o twój problem, to myślę ze
powinieneś znaleźć jakąś kapelę (już dawno powinieneś :D), szukać
każdej okazji do grania. Pomijając fakt, że gra w zespole niesamowicie
rozwija, to sama gra jest wg. mnie po prostu przyjemniejsza, sprawia więcej
frajdy.
Ja już żyłem zespołem,olałem trzech perkusitów ,którzy chcieli grać w
moim składzie i wywaliłem gitarzystę kilka miesięcy przed posiadaniem basu
😛
W zespole od września 2006r.
Ja zespół założyłem z kumplami w poprzednie wakacje,jak jeszcze gitary nie
miałem.Początkowo udzielałem się wokalnie (dla zabawy).Później chwyciłem
za elektryka ale porzuciłem to na rzecz basu,na którego wiecznie
zbierałem.Mozna by powiedzieć że odkąd mam bas,od tego czasu gram w
zespole.W drugim natomiast gram od lutego bodajże (niecałych 4 miesiącach
grania).
_____________________________
kiss my bass! / DyingReason
ja gram od 6 miechów w bandzie (a baśke okładam 1 rok) i powiem że do póki
nie grałem z zespołem grałem nierówno. Poza tym granie z zespołem dało mi
dużo innych rzeczy ale nie bardzo wiem jak je nazwać więc nie napiszę.
Ja w zespole gram od początku swojej basowej kariery…w zasadzie to kupiłem
bas dlatego że zawsze chciałem pograć w zespole 🙂 zatem kolejjnego dnia po
zakupie basu zostałem porwany do garażu i natychmiatsowo zwerbowany 🙂 a
jakieś pojęcie już na ten temat miałem bo wcześniej grałem rok na gitarze
🙂
Nie obracaj kota w worku!
Zacząłem grać na basie w godzinę po tym, jak dołączyłem do zespołu 😛
założyłem go z gitarzystą, który grał już od ponad 5 lat i z jednym
gościem, który miesiąc czy dwa brzdąkał (dosłownie) na basie w innym
zespole. Początkowo to on miał wziąć bas, a ja usiąść za bębnami, ale
jako że od pół roku grałem na klasyku (a on wcale), to dostałem w obroty
bas, a on bębny (i dobrze, bo miał lepszą koordynację). Bas i garnki
wypożyczaliśmy z domu kultury (dzięki któremu BTW wciąż isniejemy i się
rozwijamy), dopiero niedawno kupiłem swój. Przez pół roku grałem tylko na
próbach, jakieś 5-6h tygodniowo. Dużo mi dało przerobienie kilkudziesięciu
coverów (szczególnie tych, których najbardziej się bałem, typu coś Dżemu
z basem plumkającym po skalach albo „Run to the hills” Ironów, gdzie
początkowo nie dawałem rady z tempem). Teorię ogrywałem na klasyku, i
przydało się.
Szczerze mowiąc – gdyby nie momentalna zachcianka na założenie zespołu, to
niczego bym się nie chwycił. Tobię mogę powiedzieć, że masz dużo lepszy
start ode mnie, bo znasz już trochę instument. Pozdrawiam i życzę
powodzenia!
Ja w swoim pierwszym „poważnym” zespole zacząłem grać cztery dni po kupnie
pierwszego basu. W poprzednim grałem na rozstrojonym akustyku i z muzyką to
nie miało zbyt wiele wspólnego…
Granie z tabami to może nie rozbój, ale na pewno jest nudne. Najwięcej
frajdy sprawia granie z różnymi ludźmi, jak już masa ludzi przede mną
wspomniała… Doświadczenie, obycie z żywymi muzykami (nie jakimś RSE czy
midem :P), kariera, sława, rozumiesz… 😛
Reasumując: bierz się za zespół a równolegle rozwijaj się w domu, nie
popełniaj błędów Kokosia 😉
Do mnie kiedyś przyszedł kumpel i powiedział: Zakładam kapelę, ja na
gitarze, Benek na bębnach – bas Ci pasuje? Ja na to: OK i zacząłem zbierać
kasę. Wygląda na to, że zacząłem grać w kapeli zanim pierwszy bas miałem
🙂
Im wcześniej dołączysz do zespołu tym lepiej. Bardzo rozwija.
ja zacząłem grać w zespole od jakiegoś miesiąca gdy kupiłem basa…to
było 3 lata temu…pamiętam kumpel nauczył mnie paru kawałków m.in. Guns
of Brixton Clashów i to graliśmy na początku:D
Stare dobre czasy…
hmmm… ja grałam wcześniej trochę na elektryku… no i kolega poprosił
mnie, żebym zagrała z nimi na basie na jednym występie… no cóż… nigdy
wcześniej nie miałam basu w rękach, ale mimo to się zgodziłam… 😀 😀
spodobało mi się, a w zespole zostałam na stałe… xD (warto dodać, że
chyba trzy dni temu minęły 2 miesiące odkąd mam do czynienia z basem)
heheh… 😀