Siemanko, trochę mnie tu nie było z różnych powodów, ale już wróciłem
:).
Mam pewien problem i mam nadzieję, że jesteście w stanie mi pomóc..
Otóż chodzi o bębniarza z mojego zespołu (personaliów nie podam ;P).
Gościu gra tak, że ciężko się do niego dopasować, nie trzyma jakiegoś
ustalonego schematu taktu, czyli jedną nutę zagra, kolejną przesunie, raz
zagra pojedyńczo stopą a raz piźnie podwójnie. Niby nie taki problem wielki
gdyby to było wszystko ustalone, ale no właśnie, gra jak chce i nie ma jak
go uporządkować.. Zwracałem mu na to uwagę setki razy, ale on nic.
Wczoraj taka dość sytuacja, po raz kolejny mu zwróciłem uwagę, użyłem
stwierdzenia że miesza na tej perkusji i ni ch*ja się nie idzie dopasować, to
ten świr wziął miotełki, zaczął się wydurniać, udawał że miesza w
bębnach bigos..
Na prawdę już nie wiem jak mam mu przemówić do rozsądku, potem przychodzi
co do czego to zjeby są na mnie że nie gram z perkusją..
Nie chcę odchodzić z zespołu bo połowa naszej setlisty to piosenki w 100%
napisane przeze mnie, a umowa jest taka że utwory zostają w zespole, nawet
jak odejdzie ten, który je napisał..
Pomóżcie…
Jak sobie poradzić z nieogarniętym bębniarzem w moim zespole?
Co zrobić z grającym bez ustalonego schematu taktu bębniarzem?
Jak przekonać nieodpowiedzialnego bębniarza do lepszego grania?
Co zrobić, jeśli bębniarz w moim zespole nie trzyma rytmu?
Jak poradzić sobie z problemami w moim zespole spowodowanymi przez nieodpowiedzialnego bębniarza?
Co zrobić, gdy bębniarz w moim zespole gra chaotycznie?
Jak wywrzeć wpływ na bębniarza w moim zespole, który nie trzyma rytmu?
Jak poradzić sobie z nieobliczalnym bębniarzem w moim zespole?
Co zrobić, jeśli bębniarz krzyżuje mi plany podczas występów?
Jak skutecznie przemówić do rozsądku bębniarzowi, który wprowadza chaos do mojego zespołu?
Przychodzisz na forum trochę po poradę psychologiczną :D.
W sumie jedyny pomysł, jaki mi przychodzi do głowy, to nagrać taką
sytuację, później puścić kolegom z zespołu i zwrócić im uwagę na to,
jak perkusja chodzi. Może się w obliczu takiego dowodu dadzą przekonać…
Tak, po porade psychologiczną do ludzi, którzy w tej kwestii mają większy
staż niż ja… Postaram się nagrać w niedzielę, zapodeślę też tutaj wam
do zapoznania się 😉
dzięki, w niedzielę postaram się zdać relacje 😉
Parę opcji, wszystkie na jakimś etapie mojej „kariery” przerobiłem:
Jeszcze trochę amunicji do rozmowy z kolegami.
Frontman i pałker to najważniejsi ludzie w zespole, niezależnie od gatunku.
W przypadku frontmana jest to oczywiste – coś musi przyciągać uwagę do
zespołu. W przypadku pałkera sprawa ma się tak, że NIC nie psuje muzyki
skuteczniej od słabej sekcji, a najczęstszą przyczyną słabej sekcji jest
perkusista, który nie wie co ze sobą zrobić (albo myśli, że wie). W
interesie całego zespołu jest, by perkusista grał co do niego należy.
Możecie grać zajebiste riffy, wokalista może zabijać warsztatem, ale jak
pałker nie wie co ze sobą zrobić to macie pozamiatane w każdych
okolicznościach.
Gitarzysta ma zły dzień? Zauważą to dwie osoby na sali.
Wokalista ma zły dzień? Pięć osób i to pod warunkiem, że nagłośnienie
jest dobre.
Basista ma zły dzień? Nikt się nie połapie, chyba że jest mega wypasione
nagłośnienie.
Pałker ma zły dzień? Wszyscy zauważą. WSZYSCY!!! W każdych
okolicznościach.
Pałker ma duszę improwizatora? No przykro mi bardzo, ale jeśli gracie coś
innego niż jazz to źle wybrał instrument.
Szuka optymalnego rytmu? Jeśli po dwóch próbach nie znalazł, to już nie
znajdzie dopóki nie poćwiczy samodzielnie – szkoda waszego czasu.
Marudzi, że samodzielnie nic nie wymyśli bo musi słyszeć pozostałe
instrumenty? To znaczy, że nie zna utworu. Być może marnował wasz czas
przez ostatnie parę prób bezmyślnie waląc w garnki zamiast posłuchać i
ogarnąć co się dzieje. Jeśli perkusista nie wie co grają pozostałe
instrumenty w danym momencie, to ciężko oczekiwać, żeby sam zagrał coś
sensownego.
I jeszcze prosty test na potencjał. Poproście go o zagranie prostej czwórki
stopa-werbel-stopa-werbel bez żadnych przejść i akcentów. Nie podgrywajcie
mu, niech gra sam. Jeśli wytrzyma tak dłużej niż 4 takty, to może wyjdzie
na ludzi. Jeśli nie wytrzyma, to brak mu dyscypliny będącej cechą
podstawową dobrego perkusisty.
Pisałem dwa posty i mi nie zapisuje!!
„”potem przychodzi co do czego to zjeby są na mnie że nie gram z perkusją..
„”
A reszcie zespołu pasuje? Oni zawsze razem z nim grają?
Jaki staż ma ten bębniarz?
Kurde.
Chciałbym zobaczyć/ usłyszeć tegp gościa.
O!! udało sisę.
gitarzyście nie przeszkadza… koleś gra 3 lata.. mój znajomy stwierdził,
że za szybko poczuł że umie grać.
No mi jeden gitarzysta też ciągle mówił, że gram obok i się nie da grać
ze mną, musiałem sam gitary dograć żeby zrozumiał, że się myli. Może
wasz perkusista lubi improwizację bardziej niż granie wklepanych w guitar pro
kwadratów? Może przez to możecie zabrzmieć unikalnie a nie tak jak twój
ulubiony zespół?
Najprościej mu wjechać na ambicje – Powiedz mu że gra do d*py/ dogadaj się z
reszta zespołu żeby go zje..c porzadnie.
Jak nie zadziala to daj mu w ryj.
tylko że do porządnego zj*bania chłopaka jestem sam… ;P
Akurat wybrałeś opiniię z tej połowy „bezużytecznych”, które
udzielasz.
A co, jeżeli gościu ma grać kwadraty? Bo ma być wyraźny akcent, stopa z
basem i tyle? A typ sobie improwizuje?
No ale ja nie wiem co ma, ja nie uznaję ma 😀
Idzcie do studia po 5 godzinie nagrywania perki przy czym kazady slad inny
myślę ze sam realizator go wytresuje;p
Chyba najlepszym z rozwiązań jest metronom (pikacz) ustawiony na tyle
głośno, żeby go każdy słyszał – bardzo fajnie robi próba bez perkusisty
– tylko z klikiem.
Jeżeli to niemożliwe – zastanów się, czy będziesz w stanie sobie liczyć
utrzymując tylko tempo i grać swoje partie nie przejmując się specjalnie
wydziwianiem bębniarza, to wszystko pasuje nagrać i posłuchać co z czym
się klei a co nie. Z całym szacunkiem (bo nie słyszałem), wziąłeś pod
uwagę taką możliwość, że bębny grają z gitarami a to twój bas jest
trochę w poprzek?
Problem polega na tym, że perkusista może grać w rytmie i równo, tylko że
nie gra wedle perkusyjnego kanonu, tylko się „wygłupia”, bądź też
improwizuje, jak zwał, tak zwał.
Kiedy to jest potrzebne – okej, ale w „normalnej” grze to raczej niepożądane.
I o to chyba chodzi Koledze Josue.
dokładnie o to chodzi..
Ponieważ nie słyszeliśmy tego wirtuoza perkusyjnego, więc zostalśmy zdani
jedynie na domysły, ale ….(cytuję kaprala) „perkusista może grać w rytmie
i równo, tylko że nie gra wedle perkusyjnego kanonu, tylko się „wygłupia”,
bądź też improwizuje” – chciałbym mieć takiego bębniarza!
I mam!!!!
Mam dokładnie takiego gościa i nie chcę mieć innego!!!
Albo spróbuj „odkleić się” od tego, co gra perkusista i słuchaj
wewnętrznego klika (opcja zadziała, jeśli perkusista nie gubi rytmu).
Wersja bardziej ambitna – słuchaj go jeszcze bardziej! Być może w tym
szaleństwie jest jakaś metoda, której nie dostrzegłeś. Bądź jak
szachista – przewiduj jaki będzie następny ruch perkusisty i staraj się
dostosować.
Chyba, że koleś gra cienko jak d*pa węża i gubi tempo. Wtedy sprawa się
komplikuje.
Ale z drugiej strony większość perkusistów to świry jakich mało. Miałem
nieprzyjemność grać z kilkoma miernymi osobnikami i wiem, że to męczy
bardzo szybko.
A perkusista jest pewnie bratem gitarzysty?
Mój pałker lubi mocne, gęste granie. Jego idolem jest John Bonham. Z biegiem
czasu zaczął łapać jazzowe klimaty. Jest dobry. Choć gra równo, trzyma
metrum, jednak gra zmienie, gęsto, barokowo. Dogadujemy się świetnie, znamy
się kupę lat, jesteśmy kumplami.
Tak jak pisał Kapral, gra równo, w rytmie, ale się „wygłupia”. Czasem te
wygłupy nie na miejscu, bo rozwalają kawałek. Czasem pięknie kawałek
wzbogacają.
Zawsze pytamy „pozasekcyjnych”, czy jakieś wariactwo perkusyjne się pasi do
kawałka. Jeżeli ekipa ustali że tak, systematyzujemy to wariactwo — pałker
stara się zagrać je już na zawsze tak samo, a ja staram się dopasować
linię basu tak, żeby harmonicznie pasowała do reszty, ale żeby rytmicznie
(akcenty) pasowała z perkusją, głównie staram się to rozplanować tak,
żeby uzyskać kopiące w d*pę, równe strzały basu ze stopą. Potem to
ćwiczymy, często w dwójkę, żeby pasowało. Jak ustalimy, dopracujemy, to
jauż tak ma być i pałker zbiera operdol ode mnie i reszty, jak zrobi
inaczej.
Być może to co napisałem jest banalne i oczywiste. Nie wiem jak Wy —
Szanowni Basoofkowicze — dogadujecie się z perkusistami, ale ja z moim tak
właśnie. Czasem to trudne jest. Zauważyłem, że znacznie łatwiej jest z
takim perkusistą, który gra równiótko swoje „bummm-cyk-bumbum-cyk”. Ale
wariujący perkusista to jest to! Tylko trzeba z basisty i perkusisty skleić
sekcję, a to wymaga starania.
Tak, mój pałker chce być jak John Bonham, ja bym chciał być jak John Paul
Jones, ale dla nas ważniejsze jest być pożądną sekcją. Staramy się.
Zatem josue — spróbujcie i Wy.
Jeżeli chcesz sprawę na forum przedyskutować, to nie obędzie się bez
próbek — jak gracie razem kiedy jest dobrze, jak kiedy niedobrze. Myślę,
że po posłuchaniu konkretów Basoofkowicze jasno Ci podpowiedzą jdzie
muzycznie tkwi problem. Ale mentalne i interpersonalne musisz rozwiązać
sam.
Pozdroofka
Romek
to jest kwestia taka że tempo hmm no wydaje mi się że trzyma, nie gramy z
klikiem, chodzi o to, że głównie zmienia nie wiem jak to nazwać.. bicie?
stopą. i to robi to w taki sposób że za cholere nie idzie przewidzieć kiedy
jak zagra. potrafi schemat stopy zmienić 4 razy w ciągu k*rwa ZWROTKI…
Wjedź mu na ambicje i powiedz że największą sztuką perkusyjna jest
samodyscyplina i trzymanie tematu constans.
Jak rozumiem, przeszkadza Ci, że przez to nie możesz na basie zagrać
idealnie ze stopą, i to jedyny problem?
nie jedyny ale główny
Ustalcie akcenty w takcie, wtedy będzie musiał położyć stopę na akcent a
pomiędzy niech sobie wciska co mu się podoba bo to nie zaważy na rytmie. Bas
nie zawsze musi grać ze stopą. Ustalanie przejść czy smaczków raz na
zawsze też jest bez sensu, jak chcecie za każdym razem robić za szafę
grającą to muszę was zmartwić, szafa grająca jest w tym lepsza.
Spod palców mi to wyjąłeś.
https://www.youtube.com/watch?v=CvAjwgwpZtw [KLIK] jakość nie
zachwyca, nagrywane telefonem położonym blisko wzmacniacza mojego..
w drugiej zwrotce dopiero się chłopak rozkręca 😉
Nie wiem, mi ta perka nawet się podoba
Moim zdaniem nie jest to ani trochę przesadzone czy niepasujące.
https://www.youtube.com/watch?v=1sQIto1rH20 [KLIK] tu macie
wersje ze studia 🙂
O widze ze jestescie z biela 😉 musimy się kiedyś na jakaś sztuke ustawic;)
nagrania z studia spoko, a to nagrane telefonem to za bardzo nic nie slychac
niestety;/
Wiele lat byłem pałkerem i słuchając tych nagrań zachodzę w głowę: co
jest nie tak z tym perkusistą? OK, może gra deko niepewnie. Ale żeby
naprawdę tak mocno mieszał w obrębie taktu? Może i chwilami jest gęsto,
ale nie jest to też jeździec bez głowy…
To, że na nagraniu z tel jest jedna z 4 wersji jego grania tego utworu..
dzisiaj w miarę spokojnie, lecz często zdarza mu się po prostu inaczej grać
tą stopą.. i to w ciągu jednej zwrotki. nie da się mu przemówić do
rozsądku.
No to powinienes nagrac cala probe w jakieś przyzwoitej jakosci;) no a powiec
mi jak w takim razie nagraliscie demko? No przeciez tam trzyma się linni.
jak to Dorian stwierdził po nagrywaniu, był tak zestresowany że grał
prosto, nie myślał o niczym innym tylko żeby trzymać się tempa
Ale to słychać, że gościu gra bardzo 'bogato’ i relatywnie gęsto. Rozumiem
zupełnie Kolegę Josue, że jeżeli chce, żeby utwór był taki liryczny i
miał spokojny klimat, to taka non stop napierdzielająca perkusja może
przeszkadzać. To tak, jakby basista grał cały czas gęstym klangiem. Grał
poprawnie i równo, ale wbijał non stop jakieś wstawki i wariactwa.
Myślicie, że kapela by Was się nie czepiła, gdybyście zaczęli tak robić?
I nie mówię o jakimś ą ę jazzowym czy funkowym składzie, ale
najzwyklejszym np. rocku.
napierdzielanie raz, częste modyfikacje rytmu, zmiana rytmu wybijanego stopą
to dwa, a trzy to zero jakiegokolwiek sterowania głośnością, wszystko na
jednym poziomie
Ale tak czy tak zespół Josue’go został zareklamowany :-DDDD
Jakość nagrania telefonem straszliwa. Niemniej słychać, że wokalistka
walczy z wami głośnościowo. Mikrofon odjeżdża a i tak nic nie słychać.
Proponuję zjechać trochę z głośnością piecy, prawdopodobnie zmusi to
też perkusistę do rozsądniejszego dysponowania dynamiką. To tak
ogólnie.
Ale już wracam do tematu – pałker się NUDZI. Będę trochę zgadywał,
jeśli się mylę lub obrażam to przepraszam z góry. Zero złosliwości, samo
doświadczenie.
To jest wasz pierwszy „poważny” zespół. Robicie minimum trzy próby w
tygodniu. Jesteście ambitni, więc gracie każdy kawałek przynajmniej 2-3
razy na każdej próbie.
W wersji studyjnej którą podesłałeś w perkusji dzieje się bardzo
niewiele. A tak się składa, że wasz perkusista jest fanem Portnoya i z
tytułu młodego wieku nie odkrył jeszcze radości płynącej z pięknego
grania rzeczy prostych. Nie znam ani jednego muzyka-amatora (czyt. samouka bez
wykształcenia muzycznego), który nie spędziłby pierwszych paru lat grania
na próbach upchnięcia maksymalnej możliwej ilość nut w jednym takcie
całkowicie niezależnie od granego gatunku muzycznego, często przy okazji
zupełnie ignorując zjawiska takie jak time, groove czy wyczucie kompozycji. A
paru znam, w tym siebie samego 😉
No i bez urazy, ale ten kawałek podpada pod kategorię tych, które robi się
maksymalnie dwie próby a potem wystarczy je przegrać raz w miesiącu dla
pamięci i profilaktycznie na próbie generalnej przed koncertem. Grając takie
numery częściej narażacie się na zmęczenie materiału, szczególnie u
pałkera – dla niego taki utwór jest duuuużo bardziej monotonny niż dla
gitarzystów. Ja sam już pierwszej młodości nie jestem, a jednak gdyby ktoś
kazał mi grać utwór o takim poziomie skomplikowania pięć razy pod rząd,
trzy razy w tygodniu przez okrągły rok, to też zacząłbym świrować. A
przecież perkusista ma jeszcze gorzej.
To jest jedna sprawa. Druga jest taka, że w młodych kapelach nagminnie
występują problemy z liderem. Albo go nie ma, albo jest kiepski. Dobry lider
potrafi złapać zespół za mordę, powiedzieć co jest nie tak (sam musi to
najpierw wiedzieć), powiedzieć jak to naprawić (też powinien to wiedzieć)
i zrobić to w taki sposób, żeby nikt się nie obraził jednocześnie biorąc
to sobie do serca. Nieliczni wypili to z mlekiem matki, większości przychodzi
to z wiekiem. Podejrzewam, że u was w składnie nikt nie załapał się do tej
pierwszej grupy.
Podsumowując – jesteście młodzi, wszystko przed wami. Nabierajcie
doświadczenia i bawcie się dobrze.
gdyby mi o to chodziło @glatzman 😛
teraz kwestia taka, jak go nakłonić do grania bardziej z wczuciem, tak, żeby
nie było nudno ale też nie za gęsto? jakieś porady, instrukcje obsługi
perkusistów, nie wiem, tutoriale? ;P
Kupić automat – najlepiej Rolanda i ustawić tak jak ci najbardziej pasuje;)
Jako były perkusista powiem tak: dyscyplina w grze u kolegi bębniarza (bo,
jak widzę, to o nią się głównie rozchodzi) przyjdzie z czasem. Mistrzom
świata dojście do dyscypliny w grze zajmuje mało czasu, rzemieślnikom
więcej. Gdy się jest stosunkowo młodym adeptem perkusji, problem bywa dosyć
głęboki. To naprawdę nie takie proste utrzymać dyscyplinę w graniu z
kapelą, gdy niewyćwiczone jeszcze ręce i nogi rwą się do przodu. Ot,
basista gra dwie nuty w takcie, a ty kombinujesz, jak w tym samym takcie
upchnąć dwie przebitki na triolach i dwie na szesnastkach; wydaje ci się,
że tak będzie fajniej – a właśnie często nie jest. Ale, jak napisałem, to
kwestia czasu. Wypełnionego oczywiście milionem ćwiczeń:-) Jeżeli zaś
mimo ćwiczeń sytuacja nie ulegnie poprawie, to przynajmniej będzie jasne:
chłop nie ma talentu, słoń mu na ucho nadepnął i wtedy to już
definitywnie pa, pa. Pozdr
Wg nagrania, i w mojej opinii, perkusista nie jest zły. Ja bym po prostu
umawiał się z nim na próby sekcyjne, i przegrywał z nim kawałki zmuszając
go współpracy — niech sam zaproponuje gdzie powinny być akcenty, ozdobniki,
graj mu wyraźnie i selektywnie linię basu, niech sam usłyszy gdzie się
rozmijacie.
Skoro w ogóle o tym dyskutujemy, to znaczy, że w sekcji jest problem, i skoro
go nie można inaczej rozwiązać, to trzeba doprowadzić do tego, żeby
pałker sam wpadł na to, że jest za dużo stopy i nie tamm gdzie trzeba. O
ile rzeczywiście jest — może trzeba jednak zmienić linię basu. Na
normalnej próbie tego nie „wymyśli”. Co do gęstego i jednopoziomowego grania
— może wokalista powninna zwrócić uwagę to że jest, hmmm, „przykrywana”
perkusją 🙂
Na marginesie — jak u Twojego pałkera jest z ogólnie pojętą
„muzykalnością”? Bo mój, grający duuuuużo gęściej od Twojego jest
nieprawdopodobnie muzyklany, i choć nie gra na niczym poza perkusją, ma
świetny słuch, dobrze śpiewa, i ma duże wyczucie muzyczne. On po prostu wie
kiedy przycisnąć, kiedy odpuścić. On zna dokładnie układ utworu, wie co
kiedy będzie, śpiewa sobie pod nosem. A znam kilku innych perkusistów,
którzy grają jak automat, zdrowo napierdzielają, ale często nie kumają
nawet w jakiej części utwory są. Wszystko na „kiwki” — „kiwnij mi, kiedy
mam zrobić to przejście…”.
Pozdroofka
Romek
grałem z nim dzisiaj, wyłożyłem mu jasno co mi nie pasuje, stwierdził że
na próbach to średnio się przykłada do grania 😀
Na poziomie amatorskim (m.in. na moim) perkusista, który lubi popuścić wodze
fantazji jest dobry przy komponowaniu, ale nadchodzi moment, że trzeba zgrać
jeden kawałek i łupać go dziesiątki razy tak samo i to też trzeba
potrafić. Miejsce na improwizację w kawałku zawsze się znajdzie, ale musi
być jakaś baza.
Jeżeli mówisz, że na próbach się nie przykłada do grania, no to może
warto podpisać kontrakt z jakimś innym perkusistą, którego nastawienie nie
będzie powodowało frustracji?