a ponoc właśnie blado wypadły w porównaniu z poprzednimi edycjami, ktoś jest w stanie porównac?
byłem rok temu jak i teraz. powiem wam że przepaść! wiało pustkami strasznie. W tamtym roku były oddzielne stoiska Fendera, GMR, Carvin, Warwick…. masa sprzętu do ogrania, aż ślinka ciekła, było też sporo osobistości, jak np. Ścierański. A w tym roku klapa, nawet zwiedzających mało. Z gitar basowych to było kilka ciekawych: Spector, Standberg, Maruszczyk wystawił swoje oddzielne stoisko i jedna, może dwie Fodery. Ale to i tak biednie w porównaniu z poprzednią edycją. Innych instrumentów też mało. Gitar zaledwie kilka, bębnów na prawdę mało – przeważały pady elektroniczne. Z ciekawostek to było stoisko z tymi wszystkimi Cajonami, dzbankami, pudłami itp. i fajny motyw, który przyprawił mnie o spore wibracje 😀 – pleasure board! http://www.tecamp.de/?id=121
podsumowując – w tamtym roku było 10razy lepiej.
O tak, pleasure board był zarąbisty! Ale im dłużej na tym stałam (akurat Pan Jasiu plumkał), tym bardziej mój mózg nie mógł znieść więcej wstrząsów 😛 My byliśmy na MusicMediach w trzecim dniu i faktycznie mało co do oglądania i próbowania w porównaniu do zeszłorocznej edycji. Na początku zdecydowaliśmy pobieżnie wszystko obejrzeć i ze zdumieniem stwierdziliśmy po kilku minutach, że nie ma już nic więcej. Ale jednak fajnie było ograć Foderę piątkę (dzięki czemu wiem na pewno, że jestem na zawsze pisana czterostrunowym basom :D), kolorowego Fleabassa (spodziewałam się lepszych wrażeń i brzmienia), bezprogowego Beatle bassa, zdaje się, że był to Hohner (prześwietny efekt! nie miałam pojęcia, że bezprogowce są takie wygodne). No i niezapomniane zagranie melodyjki z Family Frosta na marimbie 😀 Bębnów faktycznie mało. Perkusistka mojego zespołu, mimo iż zrobiła furorę jako jedna z nielicznych pań na tym instrumencie, to niestety nie miała za bardzo na czym się popisać.
Ogólnie moje wrażenia są pozytywne, ponieważ popróbowałam na kilku fajnych wiosłach (natomiast rok temu nie umiałam jeszcze grać i nie chcąc się ośmieszać, nie wzięłam żadnego instrumentu do ręki 🙂 ), ale jednak różnica jest kolosalna. Myśleliśmy, że było tak słabo ze względu na ostatni dzień targów. Jednak, jak czytam powyżej, oddzielnych stoisk Fender czy Ibanez nie było też w poprzednich dwóch dniach. Tę porażkę zdołały nam wynagrodzić jedynie gokarty przy pobliskim M1, jako że w naszej wsi takich atrakcji nie mamy.
Sporo sprzętu 😀
a ponoc właśnie blado wypadły w porównaniu z poprzednimi edycjami, ktoś
jest w stanie porównac?
byłem rok temu jak i teraz. powiem wam że przepaść! wiało pustkami
strasznie. W tamtym roku były oddzielne stoiska Fendera, GMR, Carvin,
Warwick…. masa sprzętu do ogrania, aż ślinka ciekła, było też sporo
osobistości, jak np. Ścierański. A w tym roku klapa, nawet zwiedzających
mało. Z gitar basowych to było kilka ciekawych: Spector, Standberg,
Maruszczyk wystawił swoje oddzielne stoisko i jedna, może dwie Fodery. Ale to
i tak biednie w porównaniu z poprzednią edycją. Innych instrumentów też
mało. Gitar zaledwie kilka, bębnów na prawdę mało – przeważały pady
elektroniczne. Z ciekawostek to było stoisko z tymi wszystkimi Cajonami,
dzbankami, pudłami itp. i fajny motyw, który przyprawił mnie o spore
wibracje 😀 – pleasure board!
http://www.tecamp.de/?id=121
podsumowując – w tamtym roku było 10razy lepiej.
O tak, pleasure board był zarąbisty! Ale im dłużej na tym stałam (akurat
Pan Jasiu plumkał), tym bardziej mój mózg nie mógł znieść więcej
wstrząsów 😛 My byliśmy na MusicMediach w trzecim dniu i faktycznie mało co
do oglądania i próbowania w porównaniu do zeszłorocznej edycji. Na
początku zdecydowaliśmy pobieżnie wszystko obejrzeć i ze zdumieniem
stwierdziliśmy po kilku minutach, że nie ma już nic więcej. Ale jednak
fajnie było ograć Foderę piątkę (dzięki czemu wiem na pewno, że jestem
na zawsze pisana czterostrunowym basom :D), kolorowego Fleabassa (spodziewałam
się lepszych wrażeń i brzmienia), bezprogowego Beatle bassa, zdaje się, że
był to Hohner (prześwietny efekt! nie miałam pojęcia, że bezprogowce są
takie wygodne). No i niezapomniane zagranie melodyjki z Family Frosta na
marimbie 😀 Bębnów faktycznie mało. Perkusistka mojego zespołu, mimo iż
zrobiła furorę jako jedna z nielicznych pań na tym instrumencie, to niestety
nie miała za bardzo na czym się popisać.
Ogólnie moje wrażenia są pozytywne, ponieważ popróbowałam na kilku
fajnych wiosłach (natomiast rok temu nie umiałam jeszcze grać i nie chcąc
się ośmieszać, nie wzięłam żadnego instrumentu do ręki 🙂 ), ale jednak
różnica jest kolosalna. Myśleliśmy, że było tak słabo ze względu na
ostatni dzień targów. Jednak, jak czytam powyżej, oddzielnych stoisk Fender
czy Ibanez nie było też w poprzednich dwóch dniach. Tę porażkę zdołały
nam wynagrodzić jedynie gokarty przy pobliskim M1, jako że w naszej wsi
takich atrakcji nie mamy.