Po latach nieobecności na Starym Kontynencie, Leslie Edward Claypool
zdecydował się zagrać tutaj kilka koncertów, ku mojemu nieopisanemu
środowoporannemu uradowaniu. Niestety, w naszym kraju żadnego koncertu nie
zagra – najbliżej w Berlinie, ale i tak uważam to za nader godne
zainteresowania. Przeto zapytuję się Was, drodzy Basoofkowicze, kto z Was
byłby chętny wybrać się jakąś większą ekipą, w sposób zorganizowany,
żeby ewentualnie zaoszczędzić na kosztach dojazdu?:)
www.lesclaypool.com/tour/
www.ticketmaster.de/artist/870276
patrząc na to, że do Berlina mam 2,5h jazdy, na to że bilety będą po 30
oiro i na to, że gra w tydzień moich urodzin, wszystko przemawia na tak…
ale oczywiście jak to ze mną bywa – zapytam się żony 😀
Jak będę miał pieniądze i pasować termin to po stkokroć tak!! 😀
Jako że termin odległy to powienienem zdążyć go zarezerwować a pieniądze
zaoszczędzic 😉
Szkoda że solowo przyjeżdża, a nie z Primuse, ale i tak to będzie koncert
życia 😀
Jaka miła wiadomość z rana, hej!
Jakby jechala wieksza ekipa to byloby super 🙂
Jechalby ktoś ze slaska?
Oczywiscie, mam na mysli koncert w Berlinie, jak chyba wiekszosc, bo jest
najblizej. A do marca daleka droga, kase na pewno się uda uzbierac.
Ja z siostrą się piszemy 🙂 jeszcze pewnie się zbierze paręnaście osób z
Rzeszowa. Kapralu, a jak wyobrażasz sobie wyjazd większą ekipą? jakiegoś
busa wynająć czy cuś?
PS teraz będę chodził cały dzień ucha chany :D:D
Możnaby. Albo na dwie osobówki? Na Dolnym Śląsku spokojnie byłbym w stanie
zorganizować ekipę na jedno auto osobowe :P.
Od lat nie przeczytalem tematu na basowce po ktorym by mi się tak cieszyla
micha 😀
Ja oczywiście na Berlin to nie za bardzo, ale w Londynie będę na bank :))
Ja mogę zapytać wujka, który ma busa na chyba 20 albo 18 osób. Zapytam się
go czy ma wolny termin w marcu i ile by kosztował transport do berlina i z
powrotem.
Wdeche, jako ze mieszkam w Londynie tez wybralbym się na ten koncert wiec może
polezli bysmy razem? bo szczerze mowiac ja tutaj jeszcze zbyt wielu znajomych
nie mam a już tym bardziej takich co Lesa sluchaja 😀
edit: a tak ogolnie to czy ktoś jeszcze zamierza się wybrac na to jakze zacne
wydarzenie w Londynie?
Ej, no pewnie ! I dokladnie, jak ktoś jeszcze z okolic lądka to odzywac się 😉
Ok, dzwoniłem do wujka co z tym busem… jakby zebrać 18 osób, to koszty
wyjdą po 60zł w jedna stronę. Jechalibyśmy z Rzeszowa, więc ewentualnie
można kogoś po drodze zgarnąć jeżeli mu odpowiada taka cena i jeżeli
będzie miejsce 😉
Z Wrocławia do Berlina jest 350 km. 700 km w dwie strony przejedziesz na
jednym baku osobowego auta. Średnia cena paliwa tutaj wynosi około 4, 35zł,
więc przy aucie z 60cio litrowym bakiem wyjdzie 261zł. Wybieramy jazdę w 4
osoby, co daje nam 65, 25zł na osobę w dwie strony. Jeżeli będzie auto z
silnikiem diesela, to nawet mniej :P. Słaby interes z tym autobusem :).
nom niestety… ale z Rzeszowa jest ok 700km wiec 2 razy dalej 😛 wiec licząc
Twoim sposobem wyjdzie 65, 25zł x 2 = 130, 50zł na osobę w dwie strony,
więc o 10zł więcej niż busem 😛 a jadąc busem masz o tyle lepiej, że
wygodniej (szofer, dvd, itd. xD)
Mówię tu oczywiście jakby ktoś chciał jechać z Rzeszowa lub okolic, bo
jednak jest taniej busem niż autem. Z Wrocławia pewnie też byście mieli
taniej busem, bo to chodzi o kilometry 😉
Bus na 100% pali diesel, więc te koszty trzeba byłoby o to zmodyfikować :P.
hahahaha xD dobra to inaczej… mój wujek liczy sobie tak (1, 50zł razy ilość
kilometrów). W przypadku z Rzeszowa do Berlina ok 1400km (w obydwie strony),
czyli 1, 50zł x 1400km = 2100zł i to podzielić na 18 osób = 116, 66zł 😛
Jakby jechał z Wrocławia to by było 700km razy 1, 50zł / 18 osób = 58, 33zł
w obydwie strony 😛 Tobie samochodem wyjdzie 65,25
Różnica jest prawie 10zł więc 2-3 piwa które można wypić w busie
oglądając w wygodnym fotelu dvd primusa… Chyba, że prowadzisz auto to się
nie napijesz ;P
No to się po licytowaliśmy i jednak wydaje mi się, ze jeżeli kierowca busa
bierze tak jak w przypadku mojego wujka 1, 50zł za km i może wziąć 18 osób
to bardziej się opłaca od auta. Oczywiście może się trafić komuś że
kierowca więcej sobie policzy i może zabrać mniej osób 😉
No ale koniec tych wyliczeń… Czekam na chętnych z Podkarpacia, którzy
chcieliby jechać 😉
Jak pojadę dieslem to wyjdzie 217, 20zł, 53, 60zł na osobę ;P. Ponadto z
Wrocławia mam autostradę do samego Berlina, więc auto na pewno nie spali
tego całego baku :P. Tylko ciężko mi poradzić sobie z tym argumentem o
piwie ;D.
W sumie to ja tez mogę jechać dieslem, ale ręki uciąć nie dam i
podejrzewam, ze nie przez polne drogi 😛
No, ale ok jak Tobie bardziej opłaca się autem to ok. Mnie bardziej opłaca
się jechać busem w 18 osób 😉
Ja mam pytanie do Ciebie Kapralu. Jak to jest z biletami? tzn jak je można
zamówić z tej stronki co podałeś ?
Jest taka polska stronka
http://www.shortcut.pl. Sprzedają bilety na koncerty
zagraniczne, na ten koncert też powinni mieć, tylko myślę, że bliżej
daty.
a może jednak wróćmy do zasadniczego pytania – kto jedzie? 🙂 bo za ile to
już się nie licytujmy 🙂 ja w razie czego mogę z okolic Legnicy i trasy
Legnica-Berlin zabrać 3-4 osoby (w 4 nie będzie zbyt wygodnie), ponieważ i
tak będę na 90% jechał to za symboliczną zgrzewkę Pork Sody 🙂
Ja jadę, oferuję zrzutkę na paliwo, ewentualne możliwe kierowanie w jedną
stronę i zgrzewkę Pork Sody.
no ja też jadę ;P ogólnie to coś mało chętnych z forum jest… w ogóle
jak pytam po znajomych czy jadą, to okazuje się, że nikt (nawet basiści)
nie zna Lesia :/
Kuczekupa, jak mnie do Afryki nie wyślą to się pisze!
pisze się wstepnie 🙂
Z Wrocka to na pewno ja się będę wybierał, choćbym miał się zadłużyć
u wszystkich znajomych 🙂 więc jakby ktoś organizował jakiś transport i
szukał ludzi do zrzutki to się piszę.
Będą ze mną jeszcze dwie osoby najprawdopodobniej więc jakbyś Kapralu
miał miejsca to też chętnie bym się podpiął 😛 Jedna z tych osób jest
bas babką jeśli to może być jakąś kartą przetargową 😀
Mallophaga, jest ta bass babka jest ladna to ja tez się pisze. Nawet z Kato
przyjade do wrocka i jedziemy wszyscy :D:D
Ponawiam, jedzie ktoś ze slaska?
Do berlina jadę na 100% z łodzi samochodem. Mam tylko jednego pasażera,
więc da radę kogoś zawinąć.
Kuuuuuusisz…. :]
jadę na 100% z poznania do berlina nie tak daleko. 😀
Bilety już dostępne :). Palik zamówił, ja zamówiłem.
Kto następny? 😉
Siema.
Bilety już zamówione 🙂 Szukamy z kumplem transportu z Poznania. Ktoś śmiga
autem i ma dwa wolne miejsca 🙂
Pozdrawiam
kontakt:
[email protected]
a ja zamowilem już bilecik na odwiedziny pana Claypoola w Londynie 😀
Wyszło na to, że będę się bawił w Kolonii. Będę godnie reprezentował
basowy naród Polski w zachodnich Niemczech :}
Może ktoś jeszcze miast do Berlina jedzie właśnie tam?
no i jestem świeżo po koncercie w Londynie, który odbył się wczorajszego
wieczora 😀 Les dał świetny koncert a mi udało się ulokować przy samej
barierce przy scenie, tuż naprzeciw jego mikrofonu więc przez większość
koncertu mogłem podziwiać jak jego paluchy biegają po gryfie 😀
niestety nie łatwo było delektować się muzyką, rozszalałe stado
podekscytowanych angoli napierało z każdych stron, wgniatali mnie w barierke,
czasem az tak mocno, że ciężko było złapać oddech, ciągle jeszcze czuje
ból klaty 😀 dostalo mi się też butem w głowę. poczułem uderzenie,
zamroczyło mnie, myślałem, że ktoś mi po prostu zaje**ł, ale po chwili
zauważyłem, że leci nade mną jakaś dziewczyna, którą ponieśli na
rękach.
jednak najbardziej niemiłą niespodziankę sprawił mi mój własny organizm.
kiedy dostałem się na salę i ustawiłem na swoim miejscu jako jeden z
pierwszych było okej, potem przybywało ludzi a ja poczulem, że chce mi się
lać 😀 wiedziałem, że jak się ruszę z tego miejsca, to mogę zapomnieć o
dobrej lokalizacji więc stałem twardo. najpierw grali jacyś angole support i
już wtedy czułem, że nie wyrabiam, że jeszcze chwila i pocieknie 😀 ale
dalej stałem twardo, a kiedy wszedł już Les, to tłumy tak zaczęły
napierać, że nie było nawet szans aby się stamtąd wydostać, więc
musiałem liczyć na cud. no i udało się, choć sam nie wiem jak. po
koncercie waliłem od razu do pracy na nockę 😀
mimo wszystko warto było. to był najlepszy koncert jaki dane mi było
doświadczyć w moim krótkim życiu 😀
To dzisiaj \o/
Jedziemy! 😀
@kidnoise1: Nieźle się obśmiałem, czytając Twój raport 😀 Gdybym przez
cały koncert myślał o wypryskaniu się i zaliczyłbym wgniot w bariery +
kopa i zamroczenie, to choćby tam śpiewał Mietek Fog, to koncertu do udanych
nie byłbym w stanie zaliczyć 😀
no cóż, może masz rację, te wszystkie rzeczy spieprzyły mi trochę
koncert, ale jak zaczął Les grać to było już w sumie ponad godzina
trzymania moczu, ten najgorszy moment przeszedł i w pewnym momencie nie
czułem już, że chce mi się lać. aż sprawdzałem dłonią czy czasem mi
nie pociekło :D. a co do ludzi, wgniatania w barierkę i uderzenia, to jeżeli
idzie się na taki koncert i lokuje się w takim miejscu to trzeba się liczyć
z tym, że można czegoś takiego doświadczyć, a ja mimo wszystko poszedłem
tam, żeby posłuchać jak gra na żywo jeden z moich ulubionych artystów i
nie pozwoliłem na to żeby te wszystkie rzeczy popsuły mi ten koncert, tym
bardziej, że Les zagrał świetnie i ciesze się, że mogłem przez około
trzy godziny stać w odległości około dwóch i pół metra od tego
człowieka i widzieć jak jego paluchy szaleją 😀
Cóż po 28 godzinach i 25 minutach na nogach mogę powiedzieć – warto było
się tłuc pociągiem do Berlina, koncert niesamowity, relacja i jakieś fotki
jak się porządnie wyspie, no chyba że mnie ktoś uprzedzi 🙂
Ja właśnie się wyspałem, fotek nie zamieszczę, bo nie robiłem, ale
koncert był NIESAMOWITY!
W zasadzie to jestem zdania, że słownictwo moje jest zbyt ubogie, żeby
wymienić dostateczną ilość superlatywów i nie popaść w kompletny banał.
To jedno z wydarzeń, które pamięta się przez całe życie, bo takie piętno
zostawia. Odniosłem wrażenie, że wszystko tam było doskonałe, nawet Les
pomylił partię :D. Ta nonszalancja, a mimo tego perfekcyjne zgranie.. eh,
mógłbym mówić i mówić, ale nie oddadzą tego słowa :P. Palik
stwierdził, że do takiego grania, to niektórym basistom rodzimym to i sto
lat po sto godzin by nie wystarczyło ;P.
Teraz trochę więcej konkretów: zespół grał w składzie instrumentalnym –
bas, wiolonczelista (grana z fuzzem, co momentami tak potęgowało wrażenie
psychodelii, że masakra :O) oraz dwóch perkusistów, z których jeden był
takim perkusistą klasycznym a drugi bardziej perkusjonistą, bo oprócz
bębenków pociskał z sukcesem wielkim na ksylofonie o osobliwym
brzmieniu.
Setlisty całej nie pamiętam, ale na pewno zagrali dużo Frog Brigade –
Buzzards, Ding Dang, Makalastera, Ds Diners, był też niezwykły Whamola Jam.
Zagrali też Primusa, co powaliło mnie na kolana, bo w sumie kompletnie się
nie spodziewałem – pierwej Fisticuffs, troszeczkę później Southbound
Pachyderm. Grali też dwa czy trzy utwory z solowych płyt Lesa, których
niestety, nie jestem w stanie zidentyfikować, bo aż tak ich nie osłuchałem,
grał wówczas Claypool na swoim nowym bas-resonatorze, o bardzo surowym,
aczkolwiek pasującym jak ulał brzmieniu. Na bisach zagrali chyba jakiś
cover, bądź też kawałek nowy i niedopracowany, bo Les chyba ze trzy razy
się pomylił ;P, zakończyli, o ile mnie pamięć nie myli, utworem Riddles
are abound tonight.
Podsumowując:
Kto nie był, niech żałuje do końca swoich dni! 😀
OK BART! Już na pewno się wyspałeś, dawaj zdjęcia 😀
Melduje, że bitwa pod Kolonia także wygrana. O ile Les był jak dobra lokata
w banku, tak support to wygrany los na loterii. Dla mnie chłopaki dali
niesamowitego czadu i równie dobrze mogłbym po nich wyjść nie żałując
wydanej kasy – czy jestem w tych uczuciach osamotniony, bo nikt nie wspominał
o supporcie a z tego co wiem na każdym koncercie tłukli przed Claypoolem.
Spaaaaaaaaćć
no tak, ja pamiętam w Londynie grali jacyś angole, nie wiem czy w berlinie
też. pamietam, że basista miał Fender fretlessa ze zdjętą maskownicą tak
że było widać frez od przystawki do płytki z potencjometrami. grali
świetnie, mieli dużo fajnych przejść, zmian tempa. tylko nie pamiętam jak
się nazywali 😀
Sadzec po opisie to na pewno byli HOT head SHOW 😉 Zaraz po ich wystpie
przeteleportowałem się do ich objazdowego kiosku po plytke, MLASK.