Z profilu Official Motórhead na fb:
There is no easy way to say this…our mighty, noble friend Lemmy passed away
today after a short battle with an extremely aggressive cancer. He had learnt
of the disease on December 26th, and was at home, sitting in front of his
favorite video game from The Rainbow which had recently made it’s way down
the street, with his family.
We cannot begin to express our shock and sadness, there aren’t words.
We will say more in the coming days, but for now, please…play Motörhead
loud, play Hawkwind loud, play Lemmy’s music LOUD.
Have a drink or few.
Share stories.
Celebrate the LIFE this lovely, wonderful man celebrated so vibrantly
himself.
HE WOULD WANT EXACTLY THAT.
Ian ‘Lemmy’ Kilmister
1945 -2015
Born to lose, lived to win.
Jak cios w pysk z obu rąk.
Spoczywaj w pokoju.
🙁
R.I.P. Lemmy
Ogromna strata:(
Life’s a Bitch but he Know How To Die. 🙁
🙁
Można było nie być jego fanem, ale nie sposób zaprzeczyć, że facet był
filarem muzyki rockowej. Legenda.
No i ku przestrodze niestety… Ciekawe czy będzie Motorhead bez Lemmiego. Niby
nie ma Kata bez Romana… a doori jeszcze 3 płyty nagrali po śmierci
Morrisona.
Teraz to już bankowo muszę mieć Ricka.
Nie da się nazwać tematu „Lemmy nie żyje.”..?
Poprawiłem.
Zielony, jaka przestroga? Żyć na pełnej pycie przez 70 lat i nie męczyć
się miesiącami tylko odmeldować w dwa dni? Panie, to lepiej byłoby tylko
zejść z obu scen zaraz po zajebistym koncercie.
Z jednej strony szkoda gościa, bo nakurwiał jak trza a i ponoć dał się
lubić, z drugiej – paniowie macie pojęcie, jaka TAM już się zebrała
orkiestra? Toż wieczności braknie, żeby wszystkie gigi pozaliczać.
Z oficjalnych info, szczególnie z wywiadu z perkmenem, motorhead już nie
istnieje, zwłaszcza, że w sumie to Lemmy był jego główną ikoną i bez
niego, to nie byłoby już motorhead :v
R.I.P
Dziw bierze że go alokohol szybciej nie zabił .
Szkoda go.
DAVID BOWIE nie żyje :/
Kolega z pracy założył się ze mną, że Ozzy jest następny oby nie…
Super zakłady macie w pracy.
W ogóle to mój perkusista robi ludziom takie wkręty, że kiedy ktoś zaczyna
opowiadać o jakimś muzyku, perkman dodaje „aaa, to jest ten co niedawno
umarł”. Dziś przyniósł informację o Davidzie Bowie, więc podszedłem
nieufnie.
Składamy się po 5zł – wrzucamy do puli a potem typujemy 3 gwiazdy rocka,
które umrą. Wychodzi na to że Ozzy jest na pierwszym miejscu, Tommy Iommi na
drugim (to dziwne skoro ma już raka to teoretycznie powinien być wyżej niż
Ozzy) a na trzecim Axl Rose ;).
Bardzo smutna epoka się zaczyna – bez Motorhead, bez Bowiego, bez Chucka
Berrego i bez Weilanda…
Tylko nie Ozzy – w lipcu mają grać w Krakowie…
Ulek – no też tam będę :D. W Łodzi zagrali mega z*ebiście – Ozzy nawet
dawał radę. Smutek za Davidem bo stwierdziłem jakieś 3 miesiące temu, że
na Bowiego to nie ma bata – trzeba jechać. A tu takie coś :/.
To może uda się browar jakiś obalić:)
W sumie to z moich wokalnych idoli ze „starej gwardii” nie ma od paru lat
także Dio i Lou Reed’a…
Cieszę się (choć w sumie nie ma z czego), że w waszym rankingu Axl Rose
wyprzedza np. Alice’a Cooper’a czy Iggy Pop’a:)
Ozzy jest tam tylko z szacunku. Lemmy, Bowie… Ozzy:(. Tak wyszło. Swoją
drogą David miał zawsze kozackich basistów.