Taki to mnie dopadł nastrój legalności ale mam też wątpliwości (hm…
się rymuje się) – no bo czy jak mam szufladę wypełnioną oryginalnymi
kasetami (i to sporą), to mogę mieć fulllegalnie mp3 z tym co mam na tych
kasetach? No bo kurna jeśli tak to zassam sobie wszystko co tam mam, kasety
wyniosę na strych jako dowód ewentualny i siu. Oczywiście nie będę tego
udostępniał innym… a resztę mp3 wyrzucę :). A jak coś będę chciał to
se kupię kasetę na jakiejś giełdzie za 5pln. Co wy na to?
A teraz pytanie drugie, uzupełniające – kto ma w mp3 jakiekolwiek płyty
przezacnej kapeli starzy singers zgłoś się! na emulu to
mają 3 osoby do których kolejka jest jakieś milion ludzi :). Szczególnie
mnie interesuje rock-a-bubu, ale może być też reszta płyt.
pozdrófki, jak mi się coś jeszcze przypomni z poszukiwanych to dam
znać/dopiszę …
Czy wiesz, czy empe są legalne?
Czy gdy mam szufladę wypełnioną kasetami, to czy mogę mieć fulllegalnie mp3 z tym, co mam na tych kasetach?
Czy zassanie sobie wszystkich mp3 z kaset jest legalne, jeśli kasety trafią na strych jako ewentualny dowód?
Czy zamierzam udostępniać moje mp3?
Jestem zainteresowany posiadaniem mp3 płyty konkretnych kapel.
Czy interesują mnie płyty rockowe i bubu?
Czy planuję kupować kasety na giełdzie?
Czy znam osoby, które mają mp3 płyty konkretnych kapel?
Interesuję się płytami innych gatunków niż rock i bubu.
Czy zamierzam dodać coś do listy poszukiwań płyt?
Nie jestem prawnikiem.
Jeżeli idzie o oprogramowanie, to nośnik jest nieważny, ważna jest licencja
na soft. Ponad to, z tego co pamiętam, to w Polsce legalne jest posiadanie
kopii na własny użytek.
Podejrzewam, że to przekłada się również na zasady licencjonowania muzyki.
Gdzieś czytałem, że tak można. Na pewno tak sprawa się ma z CDkami więc z
kasetami powinno być podobnie.
z cdkami to na 100% można, kopia na własny użytek itd, ale kasety? bo niby
możnaby się czepić że te mp3 byłyby zrobione z cd a nie z (moich)
kaset…
no ok ale właściwie to bardziej mi zależy na kimś kto ma singersów niż na
tej legalności 😀
Eee.. bo widzisz – to chodzi o nabywanie praw do utworów. A
nie praw do nośników. To nawet na logikę można wywnioskować – przecież
już sprzedawane są mp3 w sieci. Można sobie z nich na własny użytek
wypalać płyty, składanki etc.
Napisz do Komputer Świata 😛
Tam często pisywali o czymś takim. Parę lat temu widziałem tam artykuł o
zrzucaniu zawartości analogów do kompa. I była opinia radcy prawnego, że
jest to dozwolone. Tak więc raczej problemu nie ma.
Pamiętaj jednak, że za ściąganie z p2p – i tym samym udostępnianie
[niezależne od użytkownika w czasie ściągania] – grozi nawet 2 latami paki.
Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Oto fakty, proszę o przestudiowanie USTAWY z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie
autorskim i prawach pokrewnych.
Art. 23.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już
rozpowszechnionego
utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia
do budowania według cudzego utworu architektonicznego i
architektoniczno-urbanistycznego.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających
w
związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub
stosunku
towarzyskiego.
oraz:
Art. 115 – Art. 119.
http://www.ks.sejm.gov.pl/proc2/ustawy/86_u.htm
—————————
Rozpowszechniać pliki nam wolno, ale jak stanowi przepis – tylko w ramach
rodziny i bliskich znajomych (dokładnie przez krąg osób pozostających w
związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku
towarzyskiego). Innymi słowy: płytę z muzyką możemy dać siostrze lub
koledze, nie możemy jej jednak dać do ściągnięcia każdemu przez
Internet.
W prawie wiele zależy od interpretacji. Jestem przekonany że te przepisy
zawierają w sobie odniesienie do tzw. „kopii bezpieczeństwa utworu” czyli
tych szczególnych mp3, ponieważ USTAWODAWCA NIE PRZEWIDZIAŁ rozwoju
technologicznego i możliwości oraz zagrozeń z tym związanych.
Uważam, że jest tak jak K.irk napisał.
Art. 23 mówi o korzystaniu, a nie o rozpowszechnianiu utworu. Wedle Twego
słowa, można by zrobić osobną kopię dla każdego członka rodziny i
znajomego, a tu chodzi o np.: publiczne seanse. Mając oryginalny film na DVD,
możemy z rodziną i znajomymi sobie go obejrzeć :), natomiast nie możemy
zrobić pokazu dla ludzi wziętych z ulicy :P. Wtedy trzeba byłoby by się
dogadać z zaiksem.
Tak jak napisałem, wiele w prawie zależy od interpretacji, pozatym trzeba
wziąć pod uwagę nie tylko wspomnianą wyżej przezemnie Ustawę, ale także
Kodeks Cywilny i Kodeks Karny.
praktyka wygląda tak, iż jest wiele przepisów wzajemnie dyskusyjnych i na
użytkownika owych mp3 spada odpowiedzialność tłumaczenia „że nie jest
wielbłądem”
„Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już
rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego”. Korzystać
może znaczyś wiele rzeczy, w tym wykonanie kopii bezpieczeństwa na własny
użytek, obróbka, przeróbka itp.
To co pisze Armagedon to także „korzystanie” na własny użytek, nie ma
żadnej różnicy jeśli odpowiednio uargumentujesz. Prawem do utworu będzie w
tym wypadku oryginał płyty czy kasety (nalepka zpav/zaiks).
Polecam najpierw lekturę wspomnianych Kodeksów (Kodeks Cywilny i Kodeks
Karny) oraz Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Art. 115 – Art.
119.)
W każdym przypadku „prawnym” czy to budowa domu czy sprzedaż bułek nie ma
sensu dyskutować i kłócić się z osobami o zerowej znajomości prawa, żeby
dyskusja była merytoryczna osoby zainteresowane powinny zgłębić nieco
kodeksy, to na prawdę nie takie trudne, a zapewniam że zobaczycie że nic nie
jest JEDNOZNACZNE I OCZYWISTE.
Niestety sam musisz udowadniać przed prokuratorem, żeś nie wielbłąd 🙂
Interpretując prawo, zawsze odnosimy się do pojęcia racjonalnego prawodawcy
i założenia o jego doskonałej kompetencji językowej. Stąd też
pierwszeństwo zawsze, ma wykładnia językowa. Według mnie korzystanie z
utworu na własny użytek to nie jest rozpowszechnianie go po wszystkich
znajomych i krewnych.
Tu się zgodze, ale ty napisałeś, że można utwór rozpowszechniać w gronie
rodziny i znajomych. W moim odczuciu ustawę o prawie autorskim i prawach
pokrewnych, należy postrzegać również przez pryzmat wykładni
funkcjonalnej. Celem tego prawa jest ochrona dóbr podmiotu, która ma prawo
autorskie do danego utworu. Według mnie możliwość kopiowania i
rozpowszechniania utworu dla wszystkich znajomych i krewnych, znacząco godzi w
interes autora i dlatego owe rozpowszechnianie jest nielegalne.
Ja przedstawiłem swoje zdanie, Ty swoje. Nie ma co tego ciągnąć.
ooooooo no proszę! ciekaweee 🙂
Sam sobie przeczysz:
Art. 23.
pk 2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje krąg osób pozostających w
związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku
towarzyskiego.
Pisze jak byk że zakres własnego uzytku osobistego obejmuje osoby pokrewne
lub powinowate.
A co do interpretacji prawa, to nie wiem czy masz w ogóle styczność z tym (
bo tak się głupio składa że ja mam na codzień, nieustannie, od wielu lat)
i to co piszesz o kompetencji prawodawcy to bzdura, ponieważ jest tak wiele
wpływających na siebie przepisów z różnych dziedzin że ani Ty ani ja lecz
jedynie Sąd Najwyższy może rozstrzygać ostatecznie czy i kto ma udowadniać
o „byciu wielbłądem”.
Gdyby Prawo było takie oczywiste jak Twoje wyobrażenia o nim, to po
trzydniowym kursie korespondencyjnym każda pani z mięsnego świetnie
argumentowałaby i INTERPRETOWAŁA przepisy.
Prawo jest o tyle fajną sprawą, że jeden drugiemu latami może udowadniać
„bycie wielbłądem” a sądy są niezawisłe i nie ma w Polsce tzw „precedensu”
jak w USA, dlatego w jednym sądzie mogą cię skazać tak, a w innym siak, a
jeszcze w innym uniewinnić. 🙂
Widzę że interesuje Cię temat, dla tego mam propozycję żebyśmy poszukali
w KC i KK przepisów które możnaby podciągnąć też pod to zagadnienie.
Zgoda?
pozdrawiam 🙂
EDIT
zaznaczam że jestem lajkonikeim prawnym!
/EDIT
ok ale z powyższej dyskusji wynika jeden problem – mogę mieć mp3 z tym co
mam na kasetach, ale nie mogę tych mp3 ściągnąć z p2p – ponieważ raz, że
w trakcie ściągania jednocześnie udostępniam (nawet jak nie inne mp3 to
ściągnięte części utworów), a dwa, że ci od których ściągam
popełniają przestępstwo (a ja co wtedy popełniam? współudział?)?
Bo jakby się uprzeć to udostępniający dane mp3 też może mieć oryginał i
w tym wypadku on zrobił sobie kopię z CD a ja sobie ściągam tę kopię – do
której przecież mam prawo, tylko nie mam możliwości jej samemu wykonać?
mógłbym pojechać do niego i odegrać sobie legalnie te mp3? a jeśli tak to
czemu nie mogę tego zrobić przez net? a jeśli mogę to mogę tez uznać że
jeśli ktoś coś udostępnia to a)ma oryginał, b)udostępnia tylko dla tych
co mają oryginał?
Idąc tym tropem, możnaby (skoro nabyłem nie kasetę a prawo do utworu a nie
nośnika z utworem) wymagać od wytwórni aby mi udostępniła dany utwór, do
którego nabyłem prawo, ze względu na zużycie taśmy magnetofonowej?
pewnie by trzeba znaleźć jakiś precedens, orzeczenie w sprawie konkretnej?
Nie przeczę sam sobie, bo dla mnie rozpowszechnianie (mam tu na myśli
kopiowanie ile wlezie i rozdawanie tych kopi po znajomych i rodzinie)to NIE
JEST użytkowanie. Jak użytkuje utwór muzyczny to go słucham, a nie kopiuje
:P.
Mam z tym styczność na studiach :).
Tu będę się bronił do upadłego 😛 powołując się na mojego wykładowcę
i „Wprowadzeniu do nauk prawnych” Andrzeja Batora w którym czytamy: „jest
kategorią, która nie referuje rzeczywistego podmiotu, spełnia jedynie
funkcje gwarancyjną w procesie wykładni, ograniczając swobodę
interpretacyjną prawników”. Interpretacja prawa w całości opiera się na
założeniu o racjonalnym prawodawcy (przynajmniej tak mi mówili :P). Jedno z
założeń racjonalnego prawodawcy, mówi o jego doskonałej kompetencji
językowej. Pod pojęciem wykładni językowej czytamy: „podstawowy tym
wykładni prawa, wobec której wykładnia systemowa i wykładnia funkcjonalna
mają charakter pomocniczy (subsydiarny). Jest tak, ponieważ wykładnia
systemowa i funkcjonalna przeprowadzane są najczęściej wtedy, gdy wykładnia
językowa nie daje jednoznacznych ustaleń.” A więc skoro w Art. 23 pisze
„Zakres własnego użytku osobistego”, to wiemy, że prawodawca specjalnie
użył tego zwrotu, a więc wypadałoby się zastanowić co ten użytek
osobisty oznacza. Dla mnie użytek osobisty to nie jest robienie xx kopii i
rozdawanie ich po znajomych i krewnych. Użytek to na przykład oglądanie
filmu lub słuchanie muzyki, a pkt 2. Art 23 zezwala mi na słuchanie
muzyki/oglądnie filmu w gronie najbliższych. Dla mnie rozpowszechnianie jest
zupełnie innym pojęciem niż użytkowanie, a kupując płytę CD mam prawo
tylko do tego drugiego. Uff. W tym momencie bym poprzestał, ale skoro nie
potrafimy ustalić, to trzeba szukać odpowiedzi dalej. I nie bij mnie, że
mnie uczą tak a nie inaczej :P.
Czemu nie :).
Jak pisałem powyżej polskie prawo nie jest oparte na precedensie i raczej
nigdy nie będzie.
Reguła jest następująca, iż sąd niższej instancji MOŻE ACZ NIE MUSI
wziąć pod uwagę wykładnię Sądu Najwyższego w innej sprawie
(najczęściej bierze), ponieważ sąd jest z założenia niezawisły.
Palik, Twoje pytania są natury filozoficznej (ale to dobre pytania) Sam jestem
ciekawy orzecznictwa w tym temacie, o ile jakieś konkrety już są odnośnie
kaset i mp3- podejrzewam ze nie 🙂
Ale odpowiem Ci ogólnie. Każdy ma prowo zgłosić że naruszyłeś jego prawa
autorskie, majątkowe i niemajątkowe jeśli uzna taką potrzebę i to w
każdej chwili. Od sformułowania oskarżenia zależy linia obrony. Czy ktoś
uzna że je naruszyłeś? Wątpię szczerze.
No bo jeśli robię sobie zdjęcie na rynku we Wrocławiu a w tle mam pecha
pojawia się logo Pizza Hut czy NOKIA, a ja potem zamieszczam to zdjęcie na
swoim www (jako wspomnienia z wakacji) i oglądają go setki (tysiące ludzi) a
nadomiar złego na stronie tej sprzedaję legalnie (mam działalność)np.
ręcznie rzeźbione zapałki lub skafandry z linoleum, to teoretycznie wyżej
wymienione firmy mogą mnie podać do sądu nie tylko o upublicznianie
ich wizerunku bez ich zgody, ale także o bezprawne komercyjne
wykorzystanie ich znaku handlowego!!! A za to już się konkretnie
beka… 🙂
I Co kolega na to? Chyba trzeba wziąć pod uwagę zdrowy rozsądek,
Panowie…
Rozsądnie piszesz, kolego Aarth.
Myślę, że ew. policja musiałaby mieć zapisy od ISP osoby, która
udostępniała coś przez p2p. A to co pisałem wcześniej, wyczytałem z
Gazety Prawnej i raczej jest zgodne ze stanem faktycznym.
Prawda jest taka, że nielegalne jest rozpowszechnianie a nie ściąganie na
własny użytek. To tak jakby Cię mieli wsadzić za kratki, bo sobie na
kasetę nagrałeś piosenkę z radia, albo nagrałeś sobie film na VHS z
publicznej tv. Poza tym gdyby płyty CD kosztowały 20zł a nie 65zł, to też
sprawa piractwa wyglądałaby inaczej. Kiedyś za dawnych czasów, to bard
jeździł z miasta do miasta, grał i tak zarabiał, dlatego też uważam, że
płyty powinny być tanie (jako swoisty folder czy reklama materiału) a muzycy
powinni zarabiać z grania koncertów 🙂
svenson piszesz glupoty, kazik wydal już plyte , która była tania, tyle co koszt
produkcji, a i tak ludzie sciagali, to już jest przyzwyczajnie pomieszane z
lenistwem, bo się ludziom d*py sprzed kompa nie chce ruszyc do sklepu i za
grosze kupić plyte.
——————
http://www.217.79.144.102/~b0rg/rotfl/upload/banner001.gifSvenson, nie będę dyskutował z nieznajomością prawa.
Jako że jestem głupi, proszę o podpowiedź czy gdzieś w pięknej naszej
Polsce całej znajdę płytę „Whats This For” Killing Joke i „Consumer Revolt”
Cop Shoot Cop. Jeśli nawet Parachutes Coldplaya czy jakichś starszych
redhotów trzeba z Anglii sprowadzac. Niestety, nie jest to u nas tak jak w
amerykańskich webkomiksach, gdzie w przerwie na obiad wpadają do muzycznego
parę płyt kupić z przepastnych, ale jako-tako usegregowanych półek. Dla
nich kupić nowy album to jak pójśc po Der Dziennik 😛 U nas znalezienie nawet
popularnych nowości graniczy z cudem…
I przy okazji: załóżmy że net nie istnieje. Że Emule, Soulseek i Torrenty
nie istnieją. I tak bym płyt nie kupował bo bym nie miał cholera za co. I
tak by sobie żaden artysta nie kupił suchej bułki za moje pieniędze. Inna
kwestia: Ostatni raz kupiłem legalną płytę w ciemno dwa lata temu i to był
największy błąd mojego życia. Uczucie że przebimbałem prawie 70zł na
X&Y Coldplaya który okazał się syntezatorową szmirą jest dla mnie
wręcz traumatyczne i napawa mnie wstrętem do płyt w foliowych
opakowaniach…
Szzzzzz nie wiem jak inni, ja wolałbym mieć oryginalne płyty, bo to i
frajda, i szacunek dla idola, i przede wszystkim świetna jakość brzmienia.
Chyba, że to tylko ja jestem taki skrzywiony 😀 Poza tym polskie płyty akurat
są już w miarę przystępne cenowo, gorzej z zagranicznymi. I tak wszystko
przez pazerne wytwórnie fonograficzne 😀 Inna sprawa to relacja zarobki-cena
płyt. Mój brat w Dublinie kupił sobię w sklepie z używanymi płytami
koncertówkę Manu Chao za 5 euro, kiedy to zarabiał jako przysłowiowy ciur
parkingowy 1.600 Euro miesięcznie (płyta świetna, bez rysek, widać ktoś
kupił i mu się nie spodobała 🙂 ).