Witam.
Jestem Piotrek, rocznikowo 17, oficjalnie dopiero w listopadzie 🙂
Lubelskie.
Od pół roku gram na shitchińskim elektryku, ale od trzech miesięcy coraz
bardziej ciągnie mnie do basu.
Kilka razy grałem na pożyczonym Deanie Markleyu(toporna gitara), praktycznie
od razu udało mi się nauczyć smells like teen spirit(pomijając fakt że to
banał).
Jak wpadnie jakaś kasa(połowa wakacji minęła i nic nie udało się zarobić
:/) to będę rozglądał się za nową gitarą i być może zdecyduję się
jednak te dwie struny poświęcić na rzecz dłuższego gryfu 😉
Pozdrawiam/
Dean Markley to struny, wybitnej zresztą jakości.
Grałeś na Deanie Marleyu, czyli na chińszczyźnie bardzo wątpliwej klasy.
:]
Witamy na Basoofce i trzymamy kciuki, żeby postanowienie odnośnie redukcji
strun na rzecz długości gryfu zakończyło się sukcesem. Pamietaj o
Regulaminie i FAQ. :]
Pamiętaj, bas powiększa penisa!
…niektórzy zaczynali grać na basie po to, żeby grać na basie, bo nie
potrzebowali sobie niczego powiększać. 😛
Rzeczywiście, dzięki.
kidnoise, ja nie narzekam 😉
Haha, ech ludzie gdzie wasze poczucie humoru… 😀
Chyba to oczywiste, że większość z nas zaczynała i kontynuuje grę ze
względu na pasję i miłość do muzyki a nie po to by cokolwiek komuś
udowadniać.
Witam kolegę i życzę tego by bas został w sercu o wiele dłużej niż
gitara.
Pozdrawiam
Nie masz przypadkiem rodziny w Zgierzu?
Raczej nie. Ani siostry jakby ktoś pytał.
Gitara w sercu dalej siedzi tylko nie mogę zapanować nad 6 strunami, zdaję
sobie sprawę że to pewnie wina mojej pseudogitary. Elektryk to takie
gwiazdorzenie trochę(lubię to), na basie może o to trochę trudniej.
Zobaczymy co z tego wyniknie.
E tam, ostatnio w trakcie przerwy między setami na koncercie do mnie, a nie do
gitarzysty jacyś goście podbiegli żeby sobie zdjęcia robić, i zachwyceni
byli kontaktem z publiką zwłaszcza w moim wykonaniu (ich słowa, ja nie
uważam, żebym coś specjalnego tak uskuteczniał :-)).
Po avku wnioskuję, że coś tam śpiewasz 🙂 Wokal też mi się marzy, ale
mój jest taki marny moim zdaniem(punkowy?) chociaż dziewczynie się podoba 😀
Po wakacjach się w bursie na warsztaty może zapiszę, z basu też pewnie, ale
dopóki nie dorobię się czegoś własnego to będę na tym Deanie Marleyu
zmuszony grać. Chyba lepsze to niż DEFIL który leży w kącie sali
muzycznej(z paskiem od spodni z napisem „Steve Harris”).
DEFILe brzmią fajnie, ale są niegrywalne 😀
Pomijając struny z rdzy to okropnie gruby gryf(to chyba jeszcze bez pręta
jest) ma.
Nie śpiewam, awatar mam prehistoryczny :-P. Tzn. ogólnie coś tam próbuję,
natomiast w tej kapeli, o której pisałem w poprzednim poście, to tylko gram
i piję (kolejność przypadkowa).
Panowie, w środę zagrany pierwszy koncert na tym Deanie.
Z móją charyzmą byłem obok wokalu najlepiej przyjętym członkiem zespołu
🙂 Tak więc ostatecznie do grania zespołowego głównie bas, elektryk gdzieś
tam obok :>
Pierwsze koncerty na nowym wiośle zawsze są fajne, jeśli są dobre to już w
ogóle. Dostaje się wtedy coś w rodzaju takiego kopa i szalejesz na scenie.