Wymienionych jest mnóstwo znakomitych basistów a zapomniano legendzie rocka –
basiście zespołu Queen. John Deacon – piszcie, co o nim myślicie 😀 Jak dla
mnie jest jednym z najlepszych lecz niedocenionym.
Co myślę o Johnie Deaconie jako basiście zespołu Queen?
Czy uważam Johna Deacona za jednego z najlepszych basistów w historii?
Co jest moim zdaniem przyczyną niedocenienia Johna Deacona?
Jaki jest mój ulubiony utwór zespołu Queen z wyróżniającą się linią basu Johna Deacona?
Uważam, że John Deacon miał wpływ na rozwój muzyki rockowej.
Opinia o technice gry na basie Johna Deacona.
Czy znam jakieś solowe utwory Johna Deacona?
Uważam, że John Deacon miał znaczący wkład w tworzenie klimatu utworów zespołu Queen.
Jakie mam szczególne wspomnienia związane z muzyką Johna Deacona?
Czy można porównać Johna Deacona do innych legendarnych basistów zespołów rockowych?
Co jak co, ale Queen nigdy się nie opierdzielał.. (; podobają mi się jego
partie basowe.
To chyba jeden z najbardziej nie docenianych basistów
Zapomniany i niedoceniany na własne życzenie.
Nie wyobrażam sobie wycofać się z grania po rozpadzie zespołu. Nie ważne
jak dramatyczny był rozpad i nieważne jak dobry był zespół.
Szkoda, bo wielka gra jego i brzmienie jego.
Był po prostu skromny… najcichszy członek zespołu… a napisał (jak dla
mnie) najlepsze piosenki…
mazdah, dla mnie to jedynie na plus że tej kupy której teraz
uprawiają May i Taylor (i mają jeszcze bydlaki czelność uprawiać ją pod
szyldem „Queen”) nie firmuje razem z nimi Deacon. Bardzo powściągliwy,
skromny i cichy człowiek. Nigdy nie był wymiataczem, ale w Queen stanowił
idealne uzupełnienie drugiej linii – i przede wszystkim wiedział kiedy
powiedzieć sobie dość, a że rzucił bas w kąt???…może po prostu nie
chciał rozmieniać siebie na drobne i pozostawić swoja rolę w Queen jako
jedyne czego dokonał w swojej karierze muzyka.
(…)tej kupy której teraz uprawiają May i Taylor (i mają jeszcze bydlaki
czelność uprawiać ją pod szyldem „Queen”) (…) Jezeli Queen = Poul Rodgers
to kupa ja zastanawiam się czy nie jestem kompletnym lajkonikiem muzycznym
https://www.youtube.com/watch?v=f3ovN40FwRI
https://www.youtube.com/watch?v=DOWH53oqmiE
muzz, jak dla mnie kupa i tyle, jada do bólu na odcinaniu
kuponów od nazwy, mając w d*pie fakt że dla 99% populacji prawdziwy i jedyny
Queen to ten z Frediem.
Wyjmij Stipea z R.E.M. Wyjmij Harketa z A-ha. Wyjmij Panasewicza i Borysewicza
z Lady Pank, czy nawet wyjmij Cugowskiego z Budki Suflera, i co…??? Wciąż
masz takie same kapele???
Dla mnie obecny „Queen” jest kupą bo jest obliczony na szybki zysk, dlatego
jestem za Deaconem w 100% że się pod czyms takim niepodpisał.
PS: a Lajkoniki to takie dobre paluszki solone są:-)
Heh. Wolę nowy Queen niż stary. Rodgers mi bardziej pasi i tyle.
Piszesz o odejściach typu Cugowski z Budki i pytasz, czy to nadal takie same
kapele. A kto mówi, że takie same? Nie ma tylko zgody na rzucanie określeń
typu „kupa”.
A tak na marginesie – jako małolat słuchałem Free, Queen nigdy. Też jestem
kupa? 😉
A co byś powiedział gdyby Mercury przeszedł kiedyś do Free ? Miałoby to
sens?
Dla mnie fajnie, tylko żeby się Queen nie nazywali! A co do johna to miał
łeb do muzyki, nie ma co.
Pewnie. Możliwe, że by mi się wtedy Free przestało podobać, ale nie jestem
jedynym gościem, który ich słuchał. Nie mógłbym więc autorytarnie
stwierdzić, że to kupa.
A to przepraszam Queen = Fredy? Reszta nie pracowała wiele lat na swoją
markę?
Niektórzy zapominają, że ten zespół nie nazywał się Freddie Mercury Band
tylko Queen.
To samo co kult Ryśka Riedla z Dżemu, Jima Morrisona z The Doors czy też
Johna Bonhama z Led Zeppelin. Dlaczego wszyscy sądzą, że tylko jedna osoba
ma coś do powiedzenia w kapeli? Dlaczego gdy zabraknie jednego-dwóch ogniw
zajebisty zespół i piękna muzyka od razu muszą iść na półkę?
Cieszę się, ze Queen z Rodgersem nadal działa. Nazwa jest jak najbardziej
słuszna, bo to JEST Queen i Paul Rodgers. To co zostało z Queen, bo jeden
umarł a drugi stwierdził, że zrobił co miał zrobić.
Nie wyobrażam sobie powiedzieć „osiągnąłem co się da, pora odłożyć
bas” bo takie twierdzenie jest głupie i przede wszystkim PUSTE. Jeśli ktoś
traktuje granie serio, to odejście z zespołu tego podejścia nie zmieni.
A to przepraszam Queen = Fredy?
Wiesz co, jak dla mnie trochę kurde tak.
Dobry przykład z dżemem, po śmierci Ryśka zrobili kawał dobrej muzy, ale
czy jakby nie nazywali się dżem zrobiliby gorszą muzykę? Uważam, że
pozostawanie przy tak „zasłużonej” nazwie napędza więcej słuchaczy i
więcej pieniędzy.
Dla mnie niesmak zostaje i tyle, zdania nie zmienię! 🙂
Fredie tez wyskoczył z Queen i nagrał coś tam sobie jako Freddie.W takim
układzie gonic go za to!?
Queen ma nowa twarz na przodzie, facet jest genialnym wokalistą ( nie
zapominajmy, ze nazywaja się Queen + Poul Rodgers)
Jak dla mnie Freddie mógłby przejsc do Free, czemu nie, mogło by to
zajebiscie zabrzmieć, niestety Kossof nie zyje a Frazier śpiewa jakieś
pierdolety i bandu ni ma.
Queen to cały sztab ludzi, nie tylko Ci których widzimy na przodzie, ilu
muzyków stało na koncertach za kotarą?Ta kapela zawsze była kapelą, KAZDY
SPIEWAŁ I KOMPONOWAŁ, są numery których freddie nigdy nie zaśpiewał bo
spiewane były przez kogos innego.
Who wants to live forever cały poczatek spiewa May. Taki dorobek odpuszczać
bo zmarł wokalista główny?
Co do Dzemu mam inne zdanie, ale nie będę się wypowiadał co, jak i czemu bo to
długi temat a i nie mam ochoty bruździć…
(…)Wiesz co, jak dla mnie trochę kurde tak.
Dobry przykład z dżemem, po śmierci Ryśka zrobili kawał dobrej muzyy
(…)
Szególnie nowa płyta i teksty Daj mi chleba z Dzemem,Geniusz muzyczno
literacki 😉
posłuchajcie… Freddie nie
uważał się za frontmana.
Burton odszedł z metallicy, nie zmienili nazwy i jest ok.
Ironi byłymi członkami mogli by zapełnić małą salę, nie zmienili nazwy i
jest ok.
Black Sabbath bez Ozzyego nazywa się Heaven and Hell i jest ok.
Nie ma jednego słusznego podejścia. I chyba nie ma sensu przypisywać do tego
jakiejś wielkiej filozofii. Jeżeli ktoś uzna powinien zmienić nazwę, to
zmienia. Jeżeli ktoś uzna że chce ją zachować, to tak robi.
(…)Black Sabbath bez Ozzyego nazywa się Heaven and Hell i jest ok.(…)
????????????????????????????????? Hyba ze płyta to i owszem, jeszcze
Dehumanizer z Ianem Gillanem…itd itp
Burton w ogóle odszedł a zabrzmiało to jakby odszedł tak ,bo mu się
znudziło…;)
Muzzy:
http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Heaven_and_Hell_(grupa_muzyczna)
🙂
I jakoś nikt nie robi afery, że metallica trzepie kasę na dorobku
Burtona.
Jak umiera gitarzysta, basista, perkusista (albo odchodzi), to większość
słuchaczy przecież nie odczuwa różnicy, to dalej są bebny, bas, gitara. A
jak zmienia się wokal to przecież taki przeciętny słuchacz już posłucha i
powie łeeee, tamten był lepszy, sraki, owaki itp.
Jeśli umiera Al Bundy z kapeli Al Bundy to rozumeim, że korzystanie z nazyw
Al Bundy jest bezzasadne, Ale jeśli umiera Al Bundy z kapeli xxx to dlaczego
mają zmieniać nazwę? I to nawet (omujborze!) jeśli on był frontmanem.
A u Sabbathów, czy to nie przypadkiem chodziło w prawa autorskie bardziej,
niż jakieś tam ideologie nazwowe? Przeca był Sabbath bez Ozziego (z Dio) i
się dalej tak nazywał…
A co do Deacona, to wycofania się z muzyki nie zrozumiem nigdy, prędzej by to
dla mnie świadczyło o małym potencjale niż skromności.
Łosz fak o tym nie słyszołek.Dziwne bo w tym składzie grali jako Black
Sabbath… jak to już Stachu napisoł…
To temat o Johnie Deaconie xD a nie o Dżemie, Black Sabbath, itd. xD
Ja mam na bilecie H&H. Ale fakt, chyba o prawa autorskie chodziło. Ale
chyba mamy przykład, że jednak zmiana nazwy nie robi zespołowi dobrze. Ironi
nie zmieniali nazwy i jest ok. Poza tym styl gry został podobny.
Ed: Właśnie, zaraz poleca przedsesyjne bany 😛
Koncząc offtop,Deacon dobry basistą był (jest?), olał granie i tu minus dla
niego, aczkolwiek cyt.Wikipedia: ” Formalnie jest nadal członkiem Queen. Nie
wziął udziału w nagraniach do albumu Queen + Paul Rodgers The Cosmos
Rocks.
Jedynym solowym nagraniem Deacona jest singel wydany z zespołem The Immortals,
No Turning Back. Utwór znalazł się na filmie Boggles i nie trafił na listy
przebojów, a zespół tworzyli: John Deacon (bas), Lenny Zakatek (perkusja) i
Robert Ahwai (śpiew, gitara).
Z nazewnictwem zespołów i przynależnością do nich takich lub innych
muzyków jest dosyć ciężka sprawa. Jak np. podejść choćby do King Crimson
gdzie choćby we wczesnym okresie działalności skład zmieniał się niemal w
komplecie poza jednym człowiekiem na każdej płycie. Pominę fakt że
dodatkowo około roku 2001 większość członków którzy tworzyli pierwsze
składy KC, uformułowała osobna formację która grała właśnie utwory z
wczesnych płyt KC, a właściwy King Crimson normalnie funkcjonował
nagrywając w tym czasie zupełnie inna bajkę. Jak nazawać taki twór
„zespołem”??? Którego „zespołu”, odłamu czy jednostki muzycznej, fanem się
właściwie jest w takim momencie skoro chodzi wciąż o jeden zespół i
grupę ludzi którzy go tworzyli/tworzą???
Wracając do Deacona, jak dla mnie słuszna decyzja. Największą cnotą muzyka
jest wiedzieć w którym momencie zejść ze sceny.
Porownajcie Queen z Guns n Roses. Tam został tylko Axl Rose i nazwa się
zachowala pomimo to, że jest tam mnóstwo innych muzyków.
Przepraszam, że odświeżam Constara, ale postać jak najbardziej na to
zasługuje.
Od Queen zacząłem świadomie słuchać muzyki. Był 84 rok, miałem 5 lat,
usłyszałem Radio Ga Ga… I już mi zostało. Jestem fanem Queen od tamtego
dnia. A John Deacon był głównym powodem mojego chwycenia za bas lata
później.
Posłuchajcie sobie tego, co wyprawiał. Niby z tyłu, skromnie, ale w jego
grze zawsze działo się dużo. Warto choćby wsłuchać się w to, co
wymyślił w „Play The Game” – szczególności pod solówką… A to tylko
pierwszy przykład z brzegu.
Co do jego „złożenia broni” – ponoć był bardzo zaprzyjaźniony z Freddiem,
do tego nie podobało mu się to, w jakim kierunku idą działania pozostałych
2 kolegów… Stwierdził więc że ma dość i pora zająć się liczną (6
dzieci, jak Miklo 😉 ) rodziną. I tyle. Ogromny szacun – trzeba mieć jaja,
żeby podjąć taką decyzję. Inna rzecz, że to, co osiągnął i przeżył,
pozostaje co najwyżej w sferze marzeń dla 99% muzyków.
Też zaczynałem od QUEEN. Czy ktoś lubi ten zespół czy nie powinien
spojrzeć czego ten zespół dokonał na przestrzeni wielu lat. May i Taylor sa
muzykami i to jest ich zycie. Robią dalej to co kochają. Nie lubię jak ktoś
bez podstawnie obrzuca ich błotem. Tym Panom należy się ogromne uznannie i
szacunek! QUEEN był i jest wyśmienitym zespołem. Kamień milowy w dziejach
rocka! A Deacon miał taki feeling,że mała bania!!!!!!!
„Another one bits the dust” – jedna z najbardziej charakterystycznych linii
basowych jakie w życiu słyszałem. Już za ten kawałek Deacon ma zapewnione
miejsce w basowym panteonie.
Co do pozostałej na tym świecie dwójki muzyków Queen – nie wiem dlaczego
mieliby nie używać nazwy zespołu który latami stworzyli, może po prostu
nie chcą się odcinać od swojego klasycznego repertuaru. Jak się na nowo
reaktywują, z jakimikolwiek muzykami zamiast oryginałów to i tak na
koncercie chciałbym posłuchać klasyków wraz z nowym materiałem.
Jakby np. obecny skład „Dżemu” nazwał się „Mniód” i grał na koncertach
repertuar składający się w co najmniej 50% z repertuaru starego „Dżemu” to
byłoby trochę dziwne.
„Another one bites the dust”, powiadasz…
A wiesz, że ta partia jest w zasadzie kradziona z utworu „Good Times” Chic? 😉
a żeś mi, Kapralu, właśnie idola zamordował…
Znalazłem coś takiego na potwierdzenie:
„Queen bass player John Deacon wrote this song. All four members of Queen wrote
songs, and each wrote at least one hit. Deacon also wrote „You’re My Best
Friend.”
Deacon was influenced by the Chic song Good Times. In an interview with the New
Musical Express, Chic bass player Bernard Edwards said: „Well, that Queen
record came about because that bass player spent some time hanging out with us
at our studio. But that’s OK. What isn’t OK is that the press started saying
that we had ripped them off! Can you believe that? 'Good Times’ came out more
than a year before, but it was inconceivable to these people that black
musicians could possibly be innovative like that. It was just these dumb Disco
guys ripping off this Rock 'n’ Roll song.”