Nie wiem czy właściwe ten temat nazwałem… wiem że samo ‘wymiatanie’
szybkich nut to nie groove… żeby być dobrym muzykiem,
trzeba mieć wszystko w sobie. Ale tak z ciekawości, ja ostatnio przy
ćwiczeniach chromatycznych gram poprawnie w tempie
ok 100 szesnastkami. powyżej tego tempa już gram niedokładnie, ale to wina
małej ilości ćwiczeń i wiem o tym, poprawię.
Ale tak z ciekawości… ? Jakie tempa osiągacie… ja wiem że moje to
jeszcze mało bo nie umożliwia mi zagrania utworu, który
sobie postawiłem jako punkt honoru, czyli Teen Town (Weather Report), tam jest
tempo 130 i gra się głównie szesnastkami…
Jakie tempo jest dla ciebie oznaką dobrego poziomu gry na basie?
Czy zgadzasz się, że wymiatanie szybkich nut to jeszcze nie wszystko?
Czy uważasz, że dobry muzyk powinien mieć wszystko w sobie?
Czy ostatnio ćwiczysz także nuty chromatyczne?
Jakie tempo osiągasz podczas ćwiczeń na basie?
Czy uważasz, że niedokładne granie jest zawsze winą niewystarczającej ilości ćwiczeń?
Jakie utwory najchętniej grasz na basie?
Jaki utwór postawiłeś sobie jako punkt honoru?
Jakie tempo osiągasz grając “Teen Town” (Weather Report)?
Jakie jest twoje ulubione tempo do grania na basie?
Ja bym zapytał bardziej “czy tempo świadczy o poziomie grającego?” Bo IMO –
są wolne kawałki, ale zagrane z takim feelingiem, który stanowi większe
wyzwanie niż prędkość 🙂 Po drugie trzeba świadomie odróżniać (co jak
sądzę robisz) szesnastki typu “AAAAAAAAEEEEEEEEDDDDDDDDFFFFFFFF” od czegoś
naprawdę szalenie połamanego jak np właśnie Teen Town. Do tego dochodzi
jeszcze różnica między “gram ten kawałek w 120” od “improwizuje w 120”. To
bardzo nieliniowe zagadnienie 🙂
basoofka.net?p=1408 – taki temat już był, a ja sam grać nie umiem, tym
bardziej szybko 🙂
60 bpm zagrane dokładnie, z dynamiką, groovem i dobrym tajmem. I kilka pauz
koniecznie.
no właśnie ten temat sam jakoś do bani sformułowałem 🙂 bo to prawda (ale
też o tym pisałem), że groove, feeling to jest moc.
Ale napisałem ten temat dlatego, że ja nie do końca mam motywację ćwiczyć
prędkość, acz chciałbym, bo chciałbym być uniwersalnym muzykiem, takim,
który może się przydać w wielu składach, różnych.
Chociaż osobiście wolę to co mazdach napisał… bas który niewiele gada,
ale jak coś powie to już wszyscy leżą.
Jednym słowem, groove, tajm i pauzy, które im dobitniejsze są tym lepszy
fundament i kontrast dają zagranej nucie basowej.
To rządzi.
A pytanie o tempo… chyba tak wymusiłem, żeby sobie znaleźć potwierdzenie
że warto machać te pajączki i tak dalej.
Ale Teen Towm ogarnę, bo ten kawałek uczy wszystkiego… i tempa i tajmu i
artykukacji i groove…
Grasz w jakimś zespole?
29 bpm.
EDIT: Przymiarki do Teen Town kiedyś były, ale mi się znudziły:
http://www.zakwasny.wrzuta.pl/audio/2BAcTrRuMzv/teen_town_80 ale zdecydowanie
bardziej wolałbym umieć to zagrać w tych moich ironicznych 29 bpm.
https://www.youtube.com/watch?v=-353jPzHN7I
od 3:16…..
Bo na wyścigi to ja odpalam Need for speed most wanted 😉
Ale tak na serio to dużo pokory nauczyły mnie proste zagrywki RATM czy
chociażby Polskie Lao Che już nie wspominając o jakiejś klasyce groove z lat
70.
Podziwiam Cie zakwas za dokladne granie w klik w takim tempie. To jest
trudniejsze niż 100+ szesnastkami.
Ale ja tak nie potrafię. 😉
na stałe nie, mam kilka swoich kompozycji i czasami graliśmy z tych
kawałków małe koncerciki…
Generalnie poruszam się w muzyce o przesłaniu chrześcijańskim i stylu
pop-rockowo, funk, może być reggae a ostatnio
także bawię się trochę Jazzem, gdyż Marcin Pospieszalski mi otworzył oczy
na ten temat dość szeeroko i zainspirował
mnie do grania takich właśnie rzeczy.
Grałem też dwa lata wesela w pełnym składzie, z wymagającymi muzykami i
sporo mi to także dało.
Kasowaliśmy sporo ale przynajmniej było uczciwie bo muzyka była prawdziwa i
nie czułem się jak statysta na scenie 😉
a wracając do wolnych temp… to też prawda… ostatnio ćwiczę triole w
tempie 40bpm. To są prawdziwe umiejętności.
Tak się tylko spytałem, bo jak ja zacząłem grać w kapeli to mi się
strasznie “priorytety” przestawiły. okazało się, ze co innego zaczyna być
ważne.
https://www.youtube.com/watch?v=5_1-zwBsvjw
https://www.youtube.com/watch?v=K1HEiQJEmBg
Ale głupi wątek 😉
Od razu przypomina mi się dowcip jak kontrabasista przychodzi do skrzypka:
-ty stary słyszałem, ze potrafisz grać sześćdziesięcioczwórki w szybkim
tempie
-no potrafię
-to stary, zagraj jedną…
Toż to cudowne 😀
Ten dowcip doskonale oddaje absurd tytułowego zagadnienia. Gdybym ja za punkt
honoru obrał sobie wierne kopiowanie Pastoriousa już dawno dałbym se siana z
basowaniem (spodziewana frustracja).
Każdy człowiek ma gdzie indziej postawione granice, których przejść po
prostu już nie jest w stanie choćby harował jak wół. Motoryka,
predyspozycje czy talent to cechy dane odgórnie i właśnie one decydują o
przekraczaniu pewnych barier niedostepnych dla innych. Gdyby tak nie było
każdy mógłby zostać Hellborgiem czy Paganinim wg poniższej tabeli:
– level Marian Koniuszko – 1 roboczogodzina
– level Steve Rondel – 100 roboczogodzin
– level Zakwas – 1000 roboczogodzin
– level Flea – 10000 roboczogodzin
– level Jonas Hellborg – 100000 roboczogodzin
ale Pastorius dość młodo umarł… jeśli pożyję dłużej i poćwiczę to
kto wie 😉
Nie chodzi o kopiowanie, traktuje to bardziej jako ćwiczenie. Własny styl to
co innego.
Steve Rondel – po części dobrze pisze, po części się
mylisz. Każdy z wymienionych przez Ciebie basistów, w tym i ja (nie rozumiem
czemu się tam znalazłem, ale ok 😀 ) poświęcił ileś tam roboczogodzin na
ćwiczenie. Myślisz, że Paganini nie ćwiczył tylko kiedyś siedząc w barze
ktoś się go zapytał:
-Słuchaj Nikoś, potrafisz grać na skrzypcach?
-Nie wiem, nigdy nie próbowałem, ale chyba tak.
-No to masz: spróbuj.
I zagrał kaprys na strunie G.
Otóż nie, ojciec go bił za młody żeby więcej i więcej ćwiczył.
Roboczogodziny to klucz do sukcesu.
O poziomie basisty świadczą 3 pierwsze dźwięki 🙂 Podobnie jak z wokalem.
Jak umie grać / śpiewać, to po prostu będzie to słychać nawet w wolnym
tempie 🙂 Co do szybkości – zależy, kto co gra. Gość grający bluesa na
preclu i flatach zapewne nie musi być zainteresowany ćwiczeniem wysokiego
tempa, za to będzie umiał (albo chociaż powinien) grać szufle, w walkingach
wstawiać puste pyknięcia z odpowiednią dynamiką i wypić flaszkę duszkiem
bez popitki 😉 Dla odmiany gość grający na przykład fusion pomieszany z
drumnbass itp itd będzie grał szybko, możliwe, że 4 palcami prawej ręki,
będzie pić zdrowe napoje. A slapperzy boją się pewnie robić siku, żeby
przypadkiem sobie nie zrobić dobrze, tak im nadgarstki cały czas chodzą 😉
Miklo, mistrzowski post :DDDDDDDDDDD
Jesteem na dobrej drodze. To trzecie już mi całkiem nieźle wychodzi. Jeszcze
tylko nauczę się tych dwóch pierwszyxg rzeczy, ale to pryszcz, i moje
zdjęcie będzie w Bassmacho!:D
Kuźwa ja umiem a jeszcze mnie nie ma :)))
+100 LOL ;D
@Zakwasie
Nie interpretuj błędnie z łaski swojej moich wypowiedzi tak by pasowały
potem do Twojego posta. 🙂
100 razy przeczytałem to co napisałem wyżej i podpisuję się pod tym
rękami, nogami i jajami. Nie ma tam sugestii że oto Ci najwięksi nie
ćwiczyli w ogóle bo doskonale zdaję sobie sprawę ile czasu zajęło im
osiągnięcie tego poziomu. Jest tylko założenie, że np biorąc 10
kompletnie zielonych gości po przećwiczeniu przez każdego z nich np 1000
godzin już będzie można zaobserwować spore różnice między nimi. I
dotyczy to każdej dziedziny życia. Chyba, że wierzysz w to że gdy
przerobisz tyle godzin na ćwiczeniach co Hellborg osiągniesz jego poziom –
jestem z Tobą całym sercem i trzymam kciuki. I jeśli to się kiedyś stanie
ślubuję, że zacznę wtedy tak prać mojego syna, że za kilkadziesiąt lat
sam Paganini nie będzie mu dorastał do pięt 😀 a i nawet wtedy jeszcze mu
przywalę 😉
Rondel siedzieć pójdziesz 😉
2 tempa 240 i 50.
A tam h*j z prędkością, gram w kapeli thrashowo/deathowej, i przyznam, że
lubię z*ierdalać :), ale to tylko dodatek podnoszący dynamikę utworu,
skomplikowane pasaże, walkingi lepiej/ładniej wychodzą zagrane wolniej:),
średnio tempa 140 8ki i 16tki, parę momentów krótkich to 180 i 16tki…
Hehe, gram paluchami, żeby nie było.
Najgorsze jest to, że na początku każdy chce grac jak najszybciej i
zazwyczaj uczy się złych nawyków.
Które później trudno jest wyeliminować bo szkoda szybkości :).
A tak poważnie zagrać dźwięki równo i dokładnie przy bardzo
wolnym tempie to jest zazwyczaj najtrudniejsze.
I najgorsza część: najlepsze solówki i linie basu to te
najprostsze bo znając wszystkie skale i mając duza szybkość,
strasznie trudno na takie proste patenty wpaść a niestety brzmią
najlepiej.
Kolejna sprawa dlaczego gitatrzysta poczatkujacy który gra wolny patent
nie brzmi jak ten sam który gra 20 lat. Bo ten z dwudziestoletnim
doswiadczeniem nie musi robic niczego na siłe i się popisywać
skupia się na dźwięku a nie na technice. Czego wszystkim życzę!
Wniosek lepiej grać proste rzeczy dokładnie i po swojemu niż szybkie
cudze rzeczy szybko i na silę żeby zaszpanować bo może żyłka w du…
pęknąć 🙂 z wysiłku
Wiec zgodnie z zaleceniami wszystkich szkółek i wszystkich
doświadczonych
muzyków grać bardzo wolno i dokładnie a szybkość przyjdzie sama….