Skoro udaje mi się trochę zarobić na absurdalnie niekomercyjnej muzyce
(blackmetalowe wersje piosenek ludowych, biesiadnych i country – patrz temat o
DEAD RAVEN CHOIR w dziale „Scena”) i doszłem do tego przypadkiem to
pomyślałem że warto się podzielić moim „businessplanem”.
Niekoniecznie są to dobre rady, mo to zajęło z pięć lat czasu ale się
udało więc może coś w tym jest.
1. Graj gatunek który nie wymaga wielkich wydatków żeby zrobić nagranie na
wystarczającym poziomie. Np. elektronikę, black metal, psychodelię, funeral
doom itd.
2. Graj gatunek (np. te same co wyżej) w którym nie trzeba koncertować dla
promocji zespołu. Koncerty wymagają pełnego składu, dojazdów, dużo
sprzętu i nieprędko będą dochodowe.
3. Miej jak najmniej członków, najlepiej robić co się da samemu i
zatrudniać sesyjnych muzyków.
4. Nie wydawaj dużo na sprzęt. Najlepiej kupuj tak żeby w razie potrzeby
móc bez strat odsprzedać.
5. Nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę – spróbuj kilka różnych
projektów w różnych stylach, może niektóre ci wyjdą lepiej od innych?
Możesz to robić pod różnymi pseudonimami żeby w razie czego móc się
odciąć od mniej udanych.
6. Nagraj coś i wydaj w malutkim CD-Rowym wydawnictwie, najlepiej w kraju
bogatszym niż Polska. I tak co kilka miesięcy, najlepiej w innym trochę
większym wydawnictwie. To powinno wystarczyć żeby twój materiał zaczął
trafiać do rąk właścicieli trochę większych wydawnictw którzy zaczną ci
przysyłać mailie czy nie masz przypadkiem czegoś dla nich do wydania. 3-4
lata i powinieneś dostać oferty wydania albumów na CD i winylu. Na początek
wydawnictwa powinny ci zapłacić częścią nakładu.
7. Nie sprzedawaj swoich CD-Rów tylko je wymieniaj na CD-Ry (ewentualnie
winyle, raczej nie CD) innych podziemnych kapel, najlepiej z krajów
bogatszych. Najlepiej wyrobić sobie kontakty z kilkoma distro – łatwiej i
taniej wysłać jedną paczkę z dziesięcioma albumami niż dziesięc po
jednej sztuce. Poczekaj z rok czy półtora aż się nakład wyczerpie i
sprzedaj na Ebayu. Połowa będzie nic nie warta ale reszta pójdzie po 15-20
dolarów a kilka wyjątków pewnie po 50-100. Kokosów nie będzie ale powinno
pokryć koszty nowych strun i innego drobnego sprzętu.
8. Jak wydasz już 2-3 CD czy winyle i będzie tobą zainteresowanych kilku
wydawców to poinformuj ich że za część nakładu nie chcesz pracować i
poproś o gotówkę. Niektórych na to nie będzie stać ale znajdzie się
ktoś kto za prawo wydania 1000 sztuk na CD zapłaci minimum 500 dolarów,
może i 2000. No a za to można już w Polsce żyć przez parę miesięcy.
Dodać jeszcze dochody z koszulek, majteczek, winyli, reedycji wcześniejszego
materiału i tyle co praca sprzątacza powinno wyjść.
Jak mogę zarabiać grając niekomercyjną muzykę?
Czy jest sposób na to, żeby zarabiać na blackmetalowych wersjach ludowych i biesiadnych piosenek?
Jak mogę zacząć zarabiać na mojej muzyce?
Czy są jakieś dobre rady dla osób, które chcą zarabiać na niekomercyjnej muzyce?
Jakie gatunki muzyczne powinienem grać, żeby zarabiać?
Co powinienem robić, żeby zarobić na muzyce?
Czy warto wydawać wiele pieniędzy na sprzęt muzyczny?
Czy istnieje sposób na zarabianie na koncertach?
Czy powinienem mieć wielu członków w zespole, żeby zarobić?
Jakie są sposoby na zarabianie na muzyce w Polsce?
To bardzo fajnie wygląda, ale moim zdaniem trochę upraszczasz :D.
Spodziewam się, że mówisz to raczej ze swojego doświadczenia, ale ciężko
będzie przedstawicielowi młodzieży polskiej ot tak zrozumieć i wykonać
coś takiego (szczególnie z wysyłaniem płyt do różnych wytwórni i stacji
radiowych za granicą).
Ponadto mnie np. ciężko byłoby z założenia zagrać doom metal, czy coś
takiego :}.
_______________________________
Hmm,a mi się to podoba. Nie tylko „mlodzież” czyta Basoofkę;). Może jak
ustawie się w Anglii wypróbuję część pomyslów.
thanx DSmolken!
„Informacja nie jest wiedzą,wiedza nie jest mądrością,mądrość nie jest
prawdą,prawda nie jest pięknem,piękno nie jest miłością,miłość nie
jest muzyką.Muzyka jest najlepsza.” – Frank Zappa
Trochę upraszczam, pewnie. No ale wypełnię trochę szczegółów.
Z mojego doświadczenia wysyłanie materiału do wytwórni to strata czasu i
pieniędzy. Do stacji radiowych nigdy nic nie wysyłałem. Raczej podeszłem do
tego tak: znajdowałem wydawnictwa na tyle małe że naprawdę nie miały nic
lepszego do wydania i pisałem do nich maile czy chcą żeby im przysłać
jakiś materiał. Po może dziesięciu mailach udało się kilku chętnych
znaleźć. Jedno wydawnictwo sprzedało w sumie może 30 sztuk i padło, drugie
padło przed wydaniem pierwszej płyty bo skrzynia biegów się właścicielowi
zepsuła, a trzecie się rozwinęło i od paru lat wydaje CD.
Pierwsze kroki planu zrobiłem dopiero w wieku 26 lat… wtedy nie był to
oczywiście plan tylko działania dosyć na oślep i bez nadziei na cokolwiek
poza może kiedyś wydaniem czegoś na winylu.
No i oczywiście nie mówię tu o tym że muzyka powinna być na poziomie i że
trzeba grać to co się w głowie słyszy żeby mieć własne rozpoznawalne
brzmienie… To oczywiście kluczowe tematy (jak dla każdego businessu mieć
dobry produkt) ale na inne dyskusje.
http://www.wolves.tamu.edu
A w jaki sposób szukałeś tych wytwórni? Przez internet, przez znajomych,
czy jak? Bo to jest w sumie ciekawa kwestia.
_______________________________
Szukałem kto wydawał muzykę mało znanych ludzi grających w podobnym stylu.
Zawsze lepiej przez znajomych ale wtedy żadnych przydatnych nie miałem.
http://www.wolves.tamu.edu
DSmolken.. może jakiś biznesplan
„Jak zaistnieć jako cover-tribute band” ? 😉
Tego nie wiem bo na tym nie zarabiam więc lepiej niech kto inny ci poradzi. Ja
się do coverów nie nadaję bo po prostu nie znam materiału. Wiele przebojów
ostatnich kilkunastu lat nigdy nie słyszałem bo żyłem daleko od polskiej
czy europejskiej kultury. Żeby coś zagrać muszę więc mieć przyzwoicie
rozpisane… nie rady przecież 150 kawałków nauczyć się na pamięć od
zera, już po kilkunastu zaczynałyby mi się w pamięci zlewać i mylić. Ale
wiele ludzi to robi, może załóż nowy temat?
http://www.wolves.tamu.edu
A ja to żyłem w przekonaniu, że będzie jakiś łowca talentów, , który mi
zasponsoruje trase koncertową, wydanie płyty i całą oprawę medialną…
Kurcze, gdzie ja żyję???? 🙂
_________________________________________________
http://www.kaduceus.civ.pl – strona mojego zespołu. POLECAM!
Panie.. takie coś to tylko w erze.. erze bitelsów i zeppelinów było 🙂 ( i
to jeszcze nie w polsce )
Ogólnie może i to ma szanse powodzenia (skoro mówisz, że na tym zarabiasz),
ale…
Tylko co w przypadku, kiedy ktoś chce robić coś gdzie potrzebny jest skład,
trzeba grać koncerty (tudzież ma się ochotę grać koncerty)? Przecież nie
każdy lubi np. black metal czy psychodelię; a ja nie wyobrażam sobie grania
czegoś czego nie lubię – przecież to masochizm!
To jest niewątpliwie dobre rozwiązanie, ale trzeba samemu pisać utwory od a
do z oraz kompletnie je aranżować, innymi słowy być
człowiekiem-orkiestrą! Nie mówię o znajomości nut, tylko „tajników”
aranżacji (harmonizowanie, akordy, itp.), przydałoby się umieć pisać
teksty (najlepiej dobre, bo disco polo udowadnia, że pisać każdy może tylko
z poziomem to już gorzej)…
Nie żebym się czepiał, tylko nie sądzę, że każdy może z tej recepty
skorzystać.
A co do promowania się to mamy przecież internet. Jest masa stron pokroju
myspace, gdzie można założyć konto, wrzucić kilka utworów…
Ale wiesz Oblivion – co do zarzutu nr 1 – mowa jest przecież o nagrywaniu pod
kątem zarobkowym, niekoniecznie tego, co najbardziej lubimy.
Co do drugiego – nie trzeba znać teorii – można to zrobić na słuch. Teksty
natomiast to inna sprawa, tudzież wychwycenie co jest charakterystyczne w
danym gatunku :}.
_______________________________
Graj co chcesz. Ale na niektórych gatunkach trudniej zarobić niż na innych
bo ich uprawianie więcej kosztuje. Więc nie będę udawał że ten plan
poskutkuje jeśli ktoś np. chce grać goth-metal i co roku wydawać tysiące
na stroje i profesjonalnych fotografów.
Jak chcesz grać coś czego nie lubisz dla kasy to faktycznie polecałbym inne
opcje… np. wesela i bankiety.
No, pewnie że nie każdy początkujący basista sobie z tym poradzi ale nie
jest to wielka sztuka dla doświadczonego muzyka który rozumie teorię i gra
na kilku instrumentach. Zresztą nagrałem kilka metalowych kawałków tylko
przy użyciu głosu, kontrabasu i gitary basowej. Obyło się bez gitar i bez
perkusji za którą posłużyło stukanie w kontrabas.
Niejeden młody poeta-amator ci napisze teksty za darmo. Można też
skorzystać z wielkich poetów którzy dawno nie żyją. Ja używałem autorów
od starożytnej Grecji po współczesnego nam boksera, niejakiego M.
Tysona.
Na pewno nie każdy. Bardzo chętnie bym przeczytał inne recepty od innych
ludzi którzy mają dochody z niekonwencjonalnego grania.
______________________
http://www.wolves.tamu.edu
Ale ja nie mówiłem o tym, że coś lubimy mniej, tylko, że w ogóle tego nie
lubimy 🙂
Owszem, znać nie trzeba (ja np. nie znam), ale też nie każdy ma słuch. Poza
tym ciężko o bardziej oryginalne aranżowanie wtedy, najczęściej się na
schematach kończy i to tych dość oklepanych.
Co do tekstów, to mógłbym swoje przemyślenia przedstawić kiedyś i gdzieś
(bo tu chyba nie miejsce na to), bo dla mnie osobiście teksty są bardzo
ważne – zarówno w sensie formy jak i treści. Ale tak jak napisał Smolken –
można poszukać wśród poetów-amatorów, albo jakieś wiersze Mickiewicza
czy innego Norwida śpiewać. Pytanie tylko co, jeśli chce się coś własnego
przekazać? Chyba trzeba się zdać na kogoś, kto napisze za nas… ale wtedy
ten punkt o samowystarczalności będzie trochę niezrealizowany.
Bez obrazy DSmolken… Może nie inetresuje Was moje zdanie, ale jeśli mogę je
wypisać na forum to właśnie to zrobię…
Ogólnie mówiąc to nie rozumiem jak można muzykę traktować strikte
zarobkowo. Czy Ciebie w ogóle muzyka sama w sobie bawi czy chodzi tu tylko o
zarobek. Bo z tego co widzę, to dla niektórych muzyka to tylko zysk i zero
przyjemności.
Acha i żeby nie było. Nie jestto tylko moje zdanie!!!
Chyba nie zrozumiałaś idei tego topicu i intencji Smolkena.
Zrozumiałam i to aż za dobrze… Widzisz tak się dziwnie składa, że
miałamta przyjeność rozmawiać osobiście z DSmolkenem i wiem jakie jest
jego podejście do muzyki. A, że nie miałam okazji mu powiedziec co o tym
myśle.
Nie chcę być jednym z tych którzy grają kilkanaście lat, koncertują,
wydają albumy i sprzedają je ale dochody nie wystarczają im nawet na
pokrycie kosztów. Za dużo takich ludzi znam. I nie rozumiem ich podejścia a
oni mojego. Chociaż mogą mnie zatrudnić jako wolnego strzelca.
Granie muzyki sprawia mi przyjemność pod warunkiem oczywiście że z innymi
muzykami się dobrze gra i da muzycznie zrozumieć. Granie samemu też sprawia
przyjemność ale mniej. Natomiast nie robi mi wielkiej różnicy czy gram
muzykę ludową, poważną, jazz czy metal. Np. w ostatnim tygodniu poza
metalem o którym tu piszę grałem dla chóru dziecięcego, z hiszpańskim
gitarzystą, i jeszcze z wujkiem i kuzynką muzykę biesiadną i trochę
Mozarta.
W metalu robię dokładnie to co chcę i jak chcę, często robię to co
chciałbym żeby inni robili ale wiem że nie zrobią – np. granie
blackmetalowych coverów piosenek country. Gdyby ktoś inny to robił na
poziomie to pewnie bym zaczął robić coś innego. Poza metalem oczywiście
liczę się ze zdaniem innych. Ale na przyjemność to nie wpływa więc w
końcu nie jest to takie ważne. Póki co udaje mi się zarabiać tylko na
metalu.
Nie czerpię przyjemności z pochwał innych (nigdy im nie wierzyłem do końca
a poza tym mi się przejadły), ze znaków gwiazdorstwa (rzeczy typu że jakaś
fanka robi sobie majteczki z logo mojej kapeli), z bycia lepszym od kogo innego
(np. z grania szybciej czy bycia bardziej znanym) ani z wydawania kasy na
sprzęt itd. Zdaję się że tego typu rzeczy motywują wielu muzyków. Za to
lubię wyzwania wszelkiego rodzaju. Wiem że niektóre mnie w tej chwili
przerastają (np. granie po weselach albo zagranie partii skrzypiec z czardasza
Montiego), niektórych w życiu nie osiągnę (np. granie na poziomie
filharmonii) ale ogólnie lubię to.
Natomiast słuchanie muzyki przestało mi sprawiać przyjemność kilka lat
temu. Nie potrafię już słuchać bez natychmiastowego zajmowania się
analizą co, jak i dlaczego się w niej dzieje i co by jeszcze można z tego
zrobić.
Cholera, alem się rozpisał…
______________________
http://www.wolves.tamu.edu
Mi właśnie takie analizowanie sprawia największą przyjemność 😛
Smutne to trochę że tak fajna rzecz jak muzyka nie sprawia ci przyjemności…
szczególnie że ją tworzysz 😛
Z tym zarabianiem na niekomercyjnej muzyce to trzeba chyba mieć także trochę
szczęścia – czasem można zarabiać grając nawet nie dla kasy 😛 No i
przydają się kontakty np. mój bend^^ istnieje jakieś niecałe 3 miechy a
gdyby nie toże mamy wszyscy szkołe (o dziwo wszyscy całkiem ambitną 😀 ) i
nie ma czasu już byśmy nagrywali demo. Tylko dzięki temu że nasza
wokalistka ma jakieś znajomości rodzinne z jakimś wydawcą większym (nie
pamiętam nazwy). (tzn koleś już nas naciągal na to… prawie zapraszał do
studia 😛 ) pieprzony brak czasu…
Szczęsciu trzeba dać dużo szans żeby się uśmiechnęło a znajomości
zdobyć. Wydawanie płyt w małych wydawnictwach pomaga obu.
Parę przykładów.
W czerwcu 2001 wydałem „Sheath And Knife” przez zupełnie tycie wydawnictwo
DarkBlack. Była to najlepiej sprzedająca się płyta w historii wydawnictwa –
15 sztuk w ciągu chyba roku z hakiem. Potem się wydawcy odechciało i
zawiesił działalność. Ale w 2004 odgrzebał jakieś dwie zapomniane sztuki
przy sprzątaniu piwnicy i napisał mi maila co z nimi robić. Ja mu odpisałem
że czasem do mnie pisują ludzie czy nie mam jakichś płyt które z druku
wyszły i że mu podam adres ostatniego. No i ten ostatni (który jak się
okazało też ma małe CD-Rowe wydawnictwo) kupił obie. Parę tygodni
później był w Kaliforni i tam spotkał jakiegoś innego faceta któremu
sprzedał tą drugą sztukę. Tamtem okazał się być właścicielem
wydawnictwa trochę większego i po paru tygodniach napisał do mnie maila i
zaproponował reedycję kilku CD-Rów na winylu. Stąd box „Cask Strength Black
Metal”.
Mniej zagmatwana historia: późnym latem 2001 roku miałem wydać „…But
Inside They Are Ravening Wolves” w pewnym neofolkowym wydawnictwie ale
właścicielowi zepsuła się skrzynia biegów i nie stać go było już na
wydawanie płyt. Więc wydałem to w psychodelicznym wydawnictwie Last Visible
Dog. Od LVD kupił to facet z kolektywu i wydawnictwa Jewelled Antler.
Spodobało mu się i po paru miesiącach zaproponował mi wydanie nowego albumu
na CD-Rrze. Trochę czasu upłynęło i LVD i Jewelled Antler urosły na tyle
żeby wydawać prawdziwe CD. No i skorzystałem. Jewelled Antler zdążył
wydać „Death To Dead Wolves” ale facet zajmujący się wydawnictwem się
pokłócił ze swoją dziewczyną, wyrzuciła go z domu, z pół roku był
bezdomny, prawie wszystkie egzemplarze zostawił w sklepie Aquarius Records
żeby się zajęli dystrybucją i wydawnictwo de facto padło. Ale CD zdążył
się ukazać i swoje egzemplarze dostałem czyli szczęście miałem.
______________________
http://www.wolves.tamu.edu
mam kumpla…, który zajmuje się nagrywaniem porngrindu..koleś jest jeden
sam…kiepsko gra na gitarze…ale coś tam zrobi. Nagrał kilka jaksi tam
kawałków, wysłał jakiejs wytwórni..i już jakieś naszywki jakąs płyte mu
zasponsorowali okładki jakieś..teraz wie mze mimo jego młodego wieku on
ciagle z nimi wspolpracuje ;] i jakoś mu tam idzie. Mimo tego, ze jego muzyka
ogolnie postrzegana jest jako gówno i chłam totalny. Kapelka zwie się lol
Brutal Nekkro Sex ;] gdyby ktoś był zainteresowany to może coś się w necie
znajdzie :S
Powiedz jak zarabiasz pieniądzę tym graniem… Bo wydawanie płyt w wytworni
nie pomoglo Ci w graniu z roznymi ludzmi na festynach, festiwalach itp.
Za nowe płyty dostaję pieniądze od wydawcy – coś tam z góry plus procent
sprzedaży. I zarobek jest.
Wcześniej dostawałem od wydawców kilkaset egzemplarzy albumu do handlu. Te
sprzedaję głównie hurtowo do distro i sklepików z którymi wcześniej
wyrobiłem kontakty. Poza tym wystawiam je na sprzedaż na różnych forach
gdzie wiem że mam fanów i wysyłam spam do distro które sprzedają moje
płyty wydane przez innych wydawców. Ale to strasznie dużo roboty. Dlatego
teraz już robię tylko za gotówkę.
Na żywo gram tylko „normalną” muzykę, zupełnie osobna działalność
muzyczna i gospodarcza. Z metalem koncertować po Krakowie mi się zwyczajnie
nie opłaca, w Anglii i Szkocji gdzie mam sporo fanów może by się i
opłacało ale jechać nigdzie nie będę bo mam poważną pracę i remont domu
na głowie.
k*rwa ja p*rdolę… czegoś takiego szukałem 🙂 Porządny businessplan dla
blackmetalowca 😀 Od razu się wypowiem, że planuje już od dłuższego czasu
załozyć własny projekt pod szyldem Coven (wolne tłumaczenie – sabat
czarownic), ale kilka przeszkód mam: brak kasy, niewystarczające zdolności
(stawiam na technike w grze, a jeśli chodzi o tremolo palcami, to jeszcze
raczkuję), brak ludzi do zepsołu. Teksty powoli zaczynam tworzyc, a muzyka
już siedzi w mojej głowie, takze wystarczy ją przelać na instrumenty. Kilka
coverów na poczatek działalności, zebyu później móc się zająć
tworzeniem własnej muzyki. To nie ma być totalny projekt poświęcony
zarabianiu dzięki niekonwencjonalnej muzyce, tylko to ma być to, co
chciałbym grac najbardziej. mieszkam w górach i być może ktoś słyszał o
takiej bestii z kotliny kłodzkiej, jak Irhell – współtwórca zespołu Morior
Axis, który teraz działa bez niego, a sam Irhell siedzi w Wa-wie i pracuje
nad nowym projektem. To właśnie on zaraził mnie swoim zboczeniem,
popierdoleniem i skrzywieniem od tradycyjnych wzorów. Karpatian Forest, czy
inne pogańskie „ścierwa” każdemu są znane w tym nurcie, a on mając wizje
utworzył tęgi materiał na podstawie naszych rejonów, legend i klątw 🙂 Do
tego muzyka odpowiednia – wszystko rewelacja jak dla mnie. Coś jakby
połączenie black-death-winter metal. Ja mieszkam w bardzo podobnym rejonie
pełnym niespotykanych, mrocznych miejsc, ale nie będę kopiował Irhella.
Co do istoty zarabiania, to gram jazz z mało zaawansowana kapelką, blues i
rock (temat Nad Poziomem Morza). Sprawia mi to niewystarczającą satysfakcję,
ale trzepie na graniu wystarczajkąca na poierdoły kasę, ostatnio w mojej
mieścinie wynajął mnie jeden zespoł, by zagrać z nimi dwa konzerty.
Dlatego tutaj pisże, bo to siedzi cały czas we mnie i chciałbym się
podzielić tym. Staję się powoli uniwersalny do każdej muzyki – mogę po
nauczeniu się, bądź tez nie zagrac z kazdą kapelę, oczywiście za forsę,
bo inaczej teraz nie potrafię. Zacząłem do doceniać, że ludzie nie po to
się uczą po kilka, kilkanascie alt grac, żeby później jako wypożyczani,
czy zapraszani grali za darmo. Gdyby takl było, to sami zapraszajacy by grali,
bo ine musieliby opłacać innych, skoro potrafią to samo. To jest tak jak ze
zwykłą robotą. Oczywiście, zdarza mi się grac charytatywnie, ale nie lubię
tego. Ojciec mi zawsze mawiał, ze nic nie ma tym na tym świecie za darmo.
Do tematu: chciałbym utowrzyc w końcu taki zespoł, w którym grałbym, to co
kocham, czyli w Covenie. I włąśnie dzięki temu tematowi mógłbym popchnąc
zespoł do wydawania płyt, zarabiania itp.
Granie muzyki sprawia mi (zaleznie od upodobania danego gatunku muzycznego)
zawsze, ale to zawsze satysfakcję, tudziez tak smao ze słuchaniem muzyki.
sepu9 – nie wyobrażam sobie grania nie za pieniądze, bo to
się mija z celem. Szanujmy się ludzie, bo to jest na tej samej zasadzie, co
praca – studiujemy, uczymy się po to, żeby umieć wykonywac pewien zawód,
żeby zarabiac na życie, a w graniu muzyki jest ta różnica, ze sprawia nam to
mniejszą, lub większą przyjemność jednocześnie trzepiac kasiurę małym
wysiłkiem 😀 (z resztą… tak smao może być ze zwykłymi fachami 🙂 )
Pamiętajcie ludziska – praca uszlachetnia 🙂
Dokładnie. Jeśli nie będziesz się cenił to Cię nie będą cenić.
Z tego powodu w swoim mieście nie zagram już koncertu, bo tutaj się gra za
piwo (wybłagane ), a jak się samemu organizuje imprezę i zgarnia całą
kasę z biletów to po opłaceniu akustyka zostaje 50zł 😛 Wiadomo, nie można
popaść w paranoję, znam zespół, który płaci perkusiście za każdy
koncert, mimo, że pałker jest stałą osobą w składzie 😛
Jeśli coś robię, i robię to dobrze, to mam prawo za to żądać kasy.
Niestety w naszym kraju paranormalna to jest sytuacja jak lokal zapłaci
zespołowi za koncert. Na szczęście powoli zaczyna się to zmieniać.
Działaj, rób to co lubisz, a w końcu Cię docenią. Tylko, że ja wolę
koncertować niż nagrywać na komputerze demówki 😉
No ja jeszcze żadnego materiału nie nagrywałem, bo do tej pory to same
konzerciki się gra (jeszcze nie metalowe, ale już niedługo) 😛 Ale jestem
bardzo zadowolony, bo być może dzięki temu „bassplanowi”, może właśnie
dzięki DSmolkenowi rozkrece działaność zespołu i
zaistnieje wydanymi demówkami, bądź LP-ami w metalowym światku. Wteeeedy to
beda KONZERTY 😀 I za grubą forse, a jak! Przyjemne z pożytecznym 🙂
nooo stary, wtedy to…
…d*pa.
___________________________________________________________
(www.sapfoto.com)
Sprzedam combo HandBox Crush 150W, Eminence 15″, jak nowy.
No wiem, ale nie ze mną takie numery 😛 Cały czas się rozwijam w teorii,
słuchu i praktyce, z resztą – tak jak każdy ambitny muzyk 🙂
Plan calkiem sprytny. Mysle, ze wielu może zainspirowac 😉
Mam tylko jedna watpliwosc, w jaki sposob za 2000$ można przezyc w Polsce kilka
miesięcy, skoro to raptem 5600zł 😀
|no 3 miesiące bez problemu, moim zdaniem