Chciałbym sprawić sobie takiego Ibaneza.
Ale tylko na jakiś czas np. rok, potem sprzedać.
Powstaje pytanie, czy ta gitara jest w ogóle „sprzedajna” ?
Nie widuję za wiele ofert w internecie, trudno mi więc coś wywnioskować.
Ktoś może orientuje się za ile można sprzedać taki bas w dobrym stanie ?
Interesuje mnie jeszcze czy na basie bezprogowym używa się mniej siły do przyciskania strun ?
Mam mały problem z palcami i zastanawiam się czy freetles by tu nie pomógł.
Kolejna sprawa to czy można „od biedy” zagrać slapem na tym instrumencie?
To ma być zabawka do domu, nie chodzi o żadne występy, po prostu muszę sobie też poklepać kciukiem, taki nawyk.
Bas zamierzam kupić używany, mam ofertę za ok. 1600 zł.
Czy chciałbym kupić Ibanez GWB35 na jakiś czas i sprzedać go potem?
Czy Ibanez GWB35 jest łatwo sprzedający się?
Czy orientuję się za ile można sprzedać taki bas w dobrym stanie?
Czy na basie bezprogowym można używać mniej siły do przyciskania strun?
Czy freetles na basie bezprogowym może pomóc z małym problemem z moimi palcami?
Czy na Ibanez GWB35 można od biedy grać slapem?
Czy Ibanez GWB35 jest odpowiedni do gry w domu jako zabawka?
Czy cena 1600 zł za używany bas jest dobra ofertą?
Czy ktoś miał już doświadczenie z Ibanez GWB35 i może polecić ten instrument?
Czy są znane wady lub problemy z Ibanez GWB35, na które powinienem zwrócić uwagę przy zakupie?
Ale dokurwiony bass.
Powiem ci tak – no fretlessy napewno mniej sprzedajne niż progówki. Prosty przykład – kupiłem Ibaneza Roadstara II fretlessa z upgradem przystawek i twardym kejsem z allegro za 699zł dzień przed zakończeniem aukcji – bo nikt go nie chciał. To samo wiosło w wersji progowej na OLX już wieśniactwo chce 2k+ złoty. Niestety fretlessy chodzą taniej i trochę ciężej odsprzedać. ALE są wyjątki – VI-ki Ibaneza schodzą jak ciepłe bułeczki. Ludzie kupują nawet używki GIO – nawet tylko 200zł taniej niż w sklepie (WFT?). Podejrzewam, że z uwagi na to ze to ciekawy egzemplarz pewnie nie będzie problemu z odsprzedażą. Ja bym brał.
Jasne że można slapować na fretlessie.
Ciężko Ci bedzie go odsprzedać , raz to Ibanez , dwa tak jak pisze Zielony , fretless.
To zależy za jaką cenę. Za 1600 to sam bym go łyknął.
Oferta kusząca, zawsze chciałem pograć na fretlessie.
Człowiekowi to się nigdy nie odechce kupować zabawek..
Fretless to zajebista sprawa i super zabawa ale…
Fretless wymaga bardzo dużego nakładu pracy i ciągłego, codziennego ćwiczenia jeśli chcesz faktyczne grać na nim z jakimś zespołem. Przy pierwszym kontakcie z fretlessem zajęło mi 3 miesiące nauczenie się intonacji na tyle, żeby na żywo wszystko żarło a przy nagraniach i tak się okazało, że nadal jestem odrobinkę obok.
Anegdotka – miałem do nagrania krótką partię solową na fretlessie. Na żywo żre elegancko ale przy nagrywkach okazało się, że cały czas jestem minimalnie obok dźwięku. Po dwóch godzinach nieudanych podejść do nagrania dwudziesto-sekundowej partii przeprosiłem kolegów z zespołu, rozpisałem sobie w domu moją partię w MIDI by po dwóch tygodniach codziennego ćwiczenia tylko tej partii z podkładem wrócić na nagrania i wbić to tak, żeby stroiło. A po tym wszystkim popełniłem błąd życia – zrobiłem sobie miesiąc przerwy od bezprogowca. Po powrocie jakbym zaczynał od zera, cała praca nad intonacją w kibel.
Na fretlessie cały czas musisz ćwiczyć z nagraniami albo z innymi ludźmi, chyba że masz słuch na tyle rozwinięty że słyszysz gdy zabraknie ci pół centa do dźwięku (ja nie mam na przykład). Bez tego ćwiczenie czegokolwiek na takim basie to strata czasu.
Dobrze ustawiony fretless wymaga dokładnie takiego samego nakładu siły jak dobrze ustawiony bas progowy. Jeśli kwestie manualne są jedynym powodem rozglądania się za fretlessem to może lepiej wybrać się do lutnika na solidne ustawienie gitary ze szlifem progów włącznie.
Na tym basie nie będzie trudno grać „slapem” (bo na żadnym nie jest), za to będzie troszkę trudniej robić „popy”, ponieważ ma rampę, która będzie utrudniała włożenie palca pod struny. To jeden z niewielu basów Ibaneza z tej niższej półki, które „out of the box” brzmią całkiem przyzwoicie, chociaż struna B pozostawia trochę do życzenia (ale to taki standard w znakomitej większości pięciostrunowych basów w ogóle).
Nie demonizujmy grania na fretlessie, to nie jest aż taki rocket science.
[quote=szczyrzuja]
Kolejna sprawa to czy można „od biedy” zagrać slapem na tym instrumencie?
[/quote]
Dobry przykład 😉
https://www.youtube.com/watch?v=r4OhIU-PmB8
BTW – ten budżetowiec Willisa, kiedyś bardzo za mną chodził (póki nie sprawiłem sobie wymarzonego fretlessa u lutnika). Moim zdaniem bardzo fajne, dobrze brzmiące wiosło. Co do techniki i podejścia do gry na takim instrumencie, to najlepiej wyłożył Ci wszystko kolega @tapchan. Ja tylko dodam, że nie ma czegoś takiego jak korygowanie intonacji w trakcie gry – albo trafiasz, albo nie. Wszystko słychać. Nawet słuch absolutny nie pomoże, jak łapa nie ma nawyku – dlatego potrzeba ciągłego ćwiczenia, aby trafić w dźwięk za pierwszym podejściem, bez korekty.
[quote=J and D JD110]Nie demonizujmy grania na fretlessie, to nie jest aż taki rocket science.[/quote]
Technicznie może i nie… Wykonawczo? Żebyś się nie zdziwił 😉
Właśnie takie straszenie fretlessem powstrzymywało mnie przez lata przed spróbowaniem, no bo przecież to takie trudne i jak palec omsknie mi się o milimetr, to spalę się ze wstydu. Spróbowałem, przyzwyczaiłem się i mam kupę dobrej zabawy. Zabieram go na jamy, nagrywałem jakieś proste rzeczy. Nie zawsze jest idealnie, wiadomo, ale to nie znaczy, że muszę trenować miesiącami w pocie czoła, żeby wydobyć z instrumentu coś sensownego.
Ja używam fretlessów do ćwiczeń. Potem szybka przesiadka na precla i człowiek czuje jakby łapy same grały na próbie.
@Kapral trollujesz kolego;)? – out of the box nawet seria GIO brzmiała całkiem dobrze bo akurat Ibanez ustawia instrumenty przed wysłaniem i zwykle jako strunki dostajemy z basiwem Elixiry, więc bas Ibaneza POWINIEN być zajebiscie wyregulowany. Z drugiej strony Fender to są jeb… parchy – nie zdarzyło mi sie bym kupił nowego F. i nie trzeba było z nim od razu lecieć do lutnika, miałem w łapach Marcusa Millera za 2.2k funtów, który miał chyba 8 mm akcję strun i sprzedawca powiedział, że taki przyleciał.
Od kiedy gitara za 800/750 ojro to niższa półka? Może u Ciebie we Wrocławiu, bo np tu gdzie mieszkam w Manchesterze gitara powyżej 700 funtów to już średnia/wyższa półka. Chyba że coś się zmieniło i teraz w PL wszyscy cisną na Dingwallach i Alembicach.
It’s a rare sub-$1,000 instrument that we wouldn’t hesitate to recommend to any pro-level player. With such great workmanship throughout, effortless playability, innovative features, and a great sound, you would be hard pressed to find a comparable instrument at this price point.
Nie chodzi przecież o straszenie, a bardziej o jakąś dozę samokrytyki w tym wszystkim. 😉 Wiadomo, że nie ma się czego bać, lepiej grac niż nie grać, ale z tyłu głowy warto mieć to co wyżej. Ja np po kilku miesiącach obcowania z bezprogowcem nagrałem taką linię w studio (niestety ta przekompresowana realizacja i drive na basie odbyły się już po mojej decyzji opuszczenia zespołu, wyjściowo to wszystko brzmiało bardziej naturalnie):
https://www.youtube.com/watch?v=I-8NvZwCt90
A tu inny przykład z takiego nierozwijanego side-projectu:
[quote=J and D JD110]Nie zawsze jest idealnie, wiadomo, ale to nie znaczy, że muszę trenować miesiącami w pocie czoła, żeby wydobyć z instrumentu coś sensownego.[/quote]
Jeśli chcesz zajmować się muzyką profesjonalnie wcześniej czy później zderzysz się z cudzymi oczekiwaniami odnośnie swojej osoby i najczęstszym z tych oczekiwań będzie, byś potrafił grać na swoim instrumencie. Nieważne jak fajne figurki opanujesz, jeśli nie umiesz zagrać czysto to obiektywnie jesteś słaby i nic co zagrasz nie będzie sensowne. No i akurat w tej kwestii w przypadku fretlessa niestety skrótów nie ma – miesiące dupogodzin i pot na czole 😉
Jeśli natomiast masz ochotę się pobawić, spróbować czegoś nowego to łap za fretlessa i się nawet nie zastanawiaj. Ubaw po pachy. U mnie od tego się zaczęło, nie od razu miałem ambicje żeby faktycznie robić z nim coś więcej. IMO każdy basista przynajmniej raz w życiu powinien się z tym zmierzyć, naprawdę wiele można się nauczyć.
[quote=zielony666]
Od kiedy gitara za 800/750 ojro to niższa półka?[/quote]
W tym sensie, że to jest budżetowa wersja tego wiosła, bo jest też ta „prawdziwa” sygnatura, na której gra Garry Willis, 1005 ma symbol, czy jakoś tak – i kosztuje znacznie więcej.
szczyrzuja daj znać na PW jak nie kupisz a byłoby dalej do sprzedania 😀
Ej, byłem pierwszy 😛
Nie, nie kupię kolejnego basu, jestem odpowiedzialnym dorosłym.
Hahahhah J and D. No byłeś pierwszy xD. Powiem ci przepiękną historię jak się rozwiodłem rok temu. Kupiłem przez OLXa Rickenbackera – okazał się podróbką, stwierdziłem jebać biedę i kupiłem drugiego z Allegro. Żona się pyta – kochanie to w tym roku jedziemy na wakacje do Hiszpanii czy Włoch? A ja na to – kochanie w tym roku jedziemy na Śląsk do mamusi :DDDD. YOLO / jebać biedę. To był zdecydowanie dobry krok. Rickenbacker to zdecydowanie charakterny bass a ex-żona to zdecydowanie zła kobieta.
Dziękuję za rozkminianie tematu.
Gitarę zamierzam kupić wyłącznie do zabawy w domu lub salce, nie ma więc problemu ze skillami.
Sandberga Electra M4 o którego pytałem kilka dni wcześniej zwędził mi kumpel „pośrednik” w zakupie.
Tak mu się spodobał, że powiedział jasno: „nie oddam”:)
No więc znalazłem sobie nowy obiekt pożądania.
W ciągu 2-3 tygodni wyjaśni się sprawa, jeśli nie wezmę ja to podrzucę kontakt.
[quote=szczyrzuja]Sandberga Electra M4 o którego pytałem kilka dni wcześniej zwędził mi kumpel „pośrednik” w zakupie.[/quote]
Najgorzej. Dobry kumpel :/
Zielony: Nie no, takie zakupy to zawsze warto wcześniej konsultować 😉
Tak w ogóle to ten Ibanez jest bardzo analogiczny do mojego J&D: czarny, fretless, body i gryf jak w Ibanezie SR, jeden pickup. Nie potrzebny mi drugi taki sam 🙂