Obecnie mam Ashdowna Mag 300 – chcę zmienić bo jest fajna opcja cenowa –
między tymi wzmacniaczami jest tylko 100zł różnicy – warto ? Jeśli warto,
to który 🙂
www.img120.imageshack.us/img120/4350/edennemesis650xg6.jpg
Czy warto przesiąść się z Ashdowna Mag 300 na wzmacniacz EDEN NA 650 czy EDEN RS 700?
Mam Ashdowna Mag 300, ale czy opłaca mi się przejść na EDEN NA 650 czy EDEN RS 700 ze względu na korzystną cenę?
Zastanawiam się, czy warto zmienić swój wzmacniacz Ashdowna Mag 300 na EDEN NA 650 czy EDEN RS 700, który z nich byłby lepszy?
Czy EDEN NA 650 czy EDEN RS 700 to dobry wybór jako wzmacniacz dla basisty, który obecnie korzysta z Ashdowna Mag 300?
Czy warto wydać dodatkowych 100 zł na wzmacniacz EDEN NA 650, zamiast zdecydować się na tańszy EDEN RS 700?
W jaki sposób porównać wzmacniacze EDEN NA 650 i EDEN RS 700, aby wybrać ten, który będzie dla mnie najlepszy?
Jakie są różnice między wzmacniaczami EDEN NA 650 a EDEN RS 700 dla basisty?
Jaki wzmacniacz EDEN będzie dla mnie lepszy, EDEN NA 650 czy EDEN RS 700, jeśli obecnie korzystam z Ashdowna Mag 300?
Zastanawiam się, czy warto wydać więcej pieniędzy na EDEN NA 650, czy kupić tańszy EDEN RS 700, jako wzmacniacz basowy?
Czy zmiana wzmacniacza Ashdowna Mag 300 na EDEN NA 650 czy EDEN RS 700 będzie dobra decyzją dla basisty?
Żadnych Nemesisów. Jak chcesz Edena, to postaraj się dozbierać przynajmniej
do WTX-a. Ew. WTDI plus jakaś końcówka mocy.
Te wzmacniacze, tak “na oko” (patrząc po frontpanelu) to praktycznie to samo.
Generalnie seria “Nemesis” jest dla Edena tym, czym Squier dla Fendera.
Naprawdę jest Ci potrzebne 650 / 700W? To wzmacniacze z końcówką w klasie
D? Czy “normalną”, tranzystorową?
Przemawia do mnie cena… jeden za 1000 drugi za 1100… taki mału upgrade
sprzętu – mam kolumnę 8×10 Behringera do tego (obecnie do Ashdowna).
Za tą cenę oba będą konkretne, gdyż w zasadzie jest to prawie to samo
😛
Który kolor bardziej CI się podoba?
To są w obu przypadkach wartości dla 2 Ohm. W praktyce moc mają jak
wszystkie głowy w tej cenie. Z tego co wiem to nie są cyfry, uczciwe
tranzystory.
Jeżeli tak sytuacja wygląda, to nie jest żaden upgrade sprzętu –
praktycznie ta sama półka co Ashdown, z tym, że więcej watów – no i MOŻE
trochę lepsza jakość. Ale cudów się nie spodziewaj.
Półka półką, inny sound przede wszystkim. Ja np. średnio chętnie
przesiadłbym się z poobijanego precisiona na Foderę, chociaż Fodera to
nieporównywalnie wyższa półka.
No i co kupiłeś któryś? Bo oba zniknęły już z miejsca, w którym jak
podejrzewam, oglądałeś…
Pozdroofka
RomekS
Nie – kupiłem ten:
allegro.pl/show_item.php?item=3504590191
Tyle, że nie przez Allegro 🙂
Pogratulować! Doskonały wybór 🙂
Pamiętaj, że tam jest pasywny, klasyczny fenderowy tone stack, więc ze
wszystkimi gałami na środek jest “uśmiech Romana”
Ustawienia soundu radzę zacząć od ustawienia pokręteł:
Bass i Treble blisko minimum (na 2 w skali od 1 do 10)
Middle odkręcony na maxa (10/10)
Takie ustawienie daje mniej więcej “płaską” odpowiedź, i wtedy dalej można
szukać i korygować.
I tego właśnie, k***a, nie rozumiem. Dorwie się potem “świeżak”, podetnie
środek, podbije dół i górę, i będzie płakał, że “panie, pierdyliard
wat, a tu basu ni ma jak inne grajki dojdo!”. A nawet odrobinę bardziej
zaawansowany człek nawet na taki wzmacniacz nie spojrzy, bo i po co, skoro
mądrzejsze konstrukcje pod ręką może mieć, zamiast musieć na dzień dobry
debilizm producenta prostować.
No widać, że nie rozumiesz. I jesteś jeszcze świeżak 😛
A bardziej zaawansowany człek typu Vic Wooten (i kilku innych) akurat na tym
piecu grywa 😉 I nic nie muszą prostować.
To jest pasywny układ EQ, który jest BARDZO powszechny, zarówno we
wzmacniaczach Fendera – od conajmniej 59 roku praktycznie KAŻDY piec, gitarowy
czy basowy miał taki układ, nawet dość nowoczesne TB600 i TB1200 wraz z
preampem TBP-1, nie wspominając o wszystkich Bassmanach (poza tranzystorowymi
z lat 90) – jak i w preampach Alembica, EBS Valve Drive, preampie BBE, raczej
całej serii lampowych/hybrydowych Ashdownów (poza ABM 500). Hartke
dołączył do tego grona dość późno
Z gitarowych prócz Fenderów to NA PEWNO taki układ jest w Epiphonie Blues
Custom, wszelakiego rodzaju lampowych Voxach, Marshallach, wszystkich Mesach
serii Mark.
To naprawdę nie jest trudny do ogarnięcia układ, co prawda możliwości
zmiany barwy dźwięku ma teoretycznie mniejsze od aktywnego, ale ma
zdecydowanie bardzo dużo zalet.
EDYTA: Nie każdy pasywny układ ma taki sam układ potków do pracy na
płasko, ale w większości przypadków stosowany jest właśnie ten Fenderowy
/ Baxandall.
No, to wcale nie jest prostowanie debilizmu producenta ;-).
Nie. Po prostu w takim ustawieniu ten EQ koloryzuje brzmienie najmniej.
Twierdzenie, że “gały odkręcone na połowę = eq na płasko” w przypadku
95-99% wzmacniaczy basowych jest bardzo błędne (żeby nie użyć słowa na
“d” 😉 a w najlepszym wypadku czysto “umowne”.
Np. dla G-K Backline 600 pozycja “EQ flat” to:
Treble = -2 (liczone od połowy, czyli godziny 12)
Hi Mid = +1
Lo Mid = -1
Bass = -3
Dopiero wtedy ten piec jest “ustawiony na płasko”.
Jestem pewien, że w Ampegach trzeba zdjąć niskiego środka, dodać
góry.
W SWRze też są jakieś cyrki z środkiem, zdaje się jest nieco
podcinany.
A to tylko górki i dolinki, tak naprawdę na charakter brzmienia składa się
bardzo dużo elementów.
Po prostu trzeba wiedzieć na czym się gra i co się kupuje.
I jeszcze jedno – w pasywnych EQ zakres regulacji jest znacznie subtelniejszy
niż w przypadku bardziej popularnych aktywnych korektorów. Całość brzmi
naturalniej, ciężko naprawdę przegiąć i popsuć sound jak w przypadku
korekcji aktywnej.
Ech, nie rozumiesz. Ja nie twierdzę, że aktywne EQ jest lepsze, czy że w
innych “na zero” znaczy “na zero”. Ja po prostu nie rozumiem, po jaką cholerę
coś takiego jest w ogóle robione. Nie krytykuję tutaj konkretnie Hartke,
Fendera, etc. Chodzi mi o bezsens koloryzowania brzmienia na gałkach
ustawionych płasko. To ma sens równy temu, żeby w samochodach pedały
ustawiać tak, że trochę hamulca zaciągniętego będzie zawsze, że przez
kilka cm nacisku gaz nie będzie łapał, tylko dopiero dalej, etc. To jest po
prostu bez sensu.
A myślisz, że skąd się bierze coś, o czym później wszyscy mówią, że
to “charakter” danego wzmacniacza? 😀
+1 Kapralu :]
No “jakoś” nie mogę ukręcić ze swojego Taurusa nic, co by przypominało
Ampega. Cholera. Dziwne. Przecież to tylko EQ.
;-].
To MIĘDZY INNYMI equalizer.
No właśnie. Między innymi. Więc sam sobie odpowiedziałeś, że “charakter”
nie zależy wyłącznie od niego.
O tym też pisałem. Co ciekawe – w Taurusie (przynajmniej tych nowszych) masz
gain inaczej niż w większości wzmacniaczów. I co? Debilizm producenta?
Eee, ale w czym Ci gain w Taurusie przeszkadza? Ja uważam to za bardzo fajne i
praktyczne rozwiązanie.
To, że w przeciwieństwie do większości wzmacniaczów skręcony do zera daje
“unity gain” czyli dokładnie taki sygnał, jaki podaje urządzenie
podłączone.
Jest w stanie tylko ten sygnał podbić, podczas gdy większość wzmacniaczów jest
w stanie podbić lub wyciszyć gdy sygnał jest zbyt mocny.
Osobiście uważam to za całkiem niezły patent, ale też trzeba wiedzieć jak
go używać, podobnie jak pasywnego EQ 🙂
No ja wiem, jak działa Taurus, jak już mówiłem, posiadam takowego :-).
Niemniej nie widzę tutaj analogii. Taurus nowym użytkownikom żywot ułatwia,
będąc urządzeniem “plug & play”, bez konieczności zabawy gainem od samego
początku. Ustawianie zaś kretyńskiej charakterystyki EQ, by potem musieć
zaczynać użytkowanie od “ustaw dół i górę na 2/10, a środek na maksa”,
jest trochę zryte. Podkreślę raz jeszcze – jaki będzie efekt, gdy jakiś
młodzian się dorwie, i “jak zawsze, bo przecież u siebie też tak ustawiam”
podbije dół i górę, a cofnie środek?
W przypadku tego typu pasywnego eq nikt niczego nie ustawia, tak po prostu jest
:p Albo to komus pasuje albo nie, ale to jest tak naprawdę uklad pozwalajacy
jedynie wycinac, wiec chyba lepiej moc wycinac dol i gore z “usmiechu romana”
niż z idealnie plaskiej charakterystyki.
Efekt będzie taki, ze jak ktoś nie slucha co ustawia, to ustawi gowniane
brzmienie – czyli nic nowego 😉
Z drugiej strony ta wredna charakterystyka odplaca się naprawdę swietnym
soundem, na tym opera się sound tytanow, o których zreszta już pisalem. A jest
tym bardziej wredna, ze wszystkie galy sa ze soba dość mocno powiazane i nie
jest wcale tak, ze krecac pokretelkiem od gorki wplywasz tylko na gorne pasma
😉
…tak w ogole to pewnie gdybym tego nie napisal, to nikt by się nie kapnal ze
tam takie coś siedzi 😉
Ale ja nie neguję samej jakości brzmienia – bo miałem do czynienia z takim
układem w jakiejś gitarowej lampie Engla, i wiem, że po mądrym kręceniu
gada to przeokrutnie. Przyznaję, ostatnie zdanie z pierwszej wypowiedzi było
głupie, i sam nie wiem, o co mi chodziło z tym, że zaawansowani użytkownicy
mieliby z tego nie korzystać. Niemniej sam fakt, że “flat” wcale nie znaczy
“flat”, jest równie sensowne, jak preinstalowane aplikacje w smartfonach.