Witam!
2 lata temu kupiłem basówke, Harleya Bentona MB22 2T. Nadszedł czas na
zmianę gitary, ale zastanawiam się czy lepiej nie będzie trochę popracować
nad nim. Wymienić elektronikę czy klucze. Trochę kasy mam, ale nie chcę
wkładać w basoofke bezsensu kasy…
nie ma sensu ładować w ten bas kasy. nie przyniesie to dużej poprawy w
przypadku instrumentu tej klasy, a gdy będziesz chciał go później
odsprzedać to nie zwróci Ci się to w żaden sposób
jaki to ma korpus, paździerzowy?
Jak masz kasę, lepiej od razu kup lepszy bas, a nie inwestuj w szrot. HB nie
są jakieś ultrafatalne, ale cudów nie będzie :]
To może ja się wypowiem, jako były użytkownik gitary tej marki. 😉 Powiem
krótko, gitara była cholernie wygodna i dobrze wyważona. Stroiła na każdym
progu (WOW!). Nie był to szczyt kunsztu lutniczego 😉 ale do początków się
nadawało. Brzmienie było słabiutkie, aczkolwiek mimo pasywu gitara dawała
mocny sygnał. (Ja nie wiem, ale tyle zalet w tak taniej gitarze?) Czy drewno
czy sklejka, osobiście nie wiem. Powiem tak, swoje ważyło, po odkręceniu
płytki zdarłem trochę farby pod nią, i wyglądało mi to na drewno. Jednak
przesiadłem się na inną gitarę, teraz znowu zmieniam, a tamta mimo że nie
odstawała jakością, to brzmieniem tak. Uznałem, że nie opłaca się
inwestować i sprzedałem ją. I takie jest podsumowanie mojej wypowiedzi:
Gitara dobra jak za tę cenę, ale według mnie, nie opłaca się w nią nic
inwestować.
POZDRO!
Niedawno na 9gagu było zdjęcie połamanego korpusu Bentona – wyglądało jak
papier, ogólnie jakiś rodzaj sklejki, która na pewno nie była sklejką
lutniczą 🙂 to mówi imho samo za siebie, i w życiu nie zainwestowałbym w
tą gitarą (mówi człowiek, który zainwestował 200% wartości w swojego
zaka starego ;d)
A ja tylko dodam – szczęśliwy egzemplarz 🙂
Tak jak cała reszta – nie warto w to kasy ładować.
Coś ostatnio dużo tych dobrych egzemplarzy…
Mam dokładnie ten model tego basu. Kupiłem go na części, ale zanim
zacząłem pruć pomyślałem że spróbuję go ustawić (bo fabrycznie
ustawiony był mocno niewygodny). Zabiegi lutnicze zajęły mi około
półtorej godziny na co głównie złożyło się wykonanie podkładki pod
gryf bo kieszeń była za głęboko wycięta. No i efekt jest taki, że został
ze mną na dobre. Być może to mało stylowe grać na chińskim basie, ale
wygodą gry może równać się tylko z amerykańskim jazzbassem na którym
miałem kiedyś okazję trochę pobrzdąkać – a ogrywałem w życiu ładnych
kilka jak nie kilkanaście jazzbassów bo to mój ulubiony gryf – po prostu
super. Co do brzmienia to nie czyniłem bezpośrednich porównań, natomiast
gram na nim na próbach i trudno się do niego przyczepić – nie rewelacja ale
też nie kicha. Jak ktoś lubi brzmienie jazzbassa to na pewno nie będzie
załamany. Do czego natomiast można się przyczepić to jakość wykończenia
– metalowe części jakieś nierówne, zaczep paska trzeba było upgradeować
grubszą śrubą, bo był luźny, w kieszeni gryfu farfocle po obróbce.
Reasumując – tani chińczyk, ale dopieszczony potrafi zadziwić.