Witam. Przegladając to wszechstronne uniwersum jakim jest internet, spotkałem
się z dosk niekonwencjonalnym sposobem odswieżania strun:
A mianowicie osobnik sprzedający basik napisał:
„Struny dość stare, ale były niedawno odświeżane poprzez gotowanie”
I jestem teraz strzasznie ciekaw:
Czy to jest jakiś sposób, czy tylko kit wciskany w bebechy naiwnym
kupującym?!
Bo jeżeli chociaz odrobine by się sprawdzało, to mogło by to odwlec
kupowanie przez nas strun nowych chociaż o jakiś króki czas.
Osobiscie struny będę wymianiał w przeciągu miesiąca, wiec moje stare poddam
tej próbie ognia i wody;)
A co wy o tym sądzicie?!
Pozdrawiam!
Czy słyszeliście o gotowaniu strun jako sposobie na ich odświeżenie?
Czy kiedykolwiek próbowaliście gotować swoje struny basowe?
Czy uważacie, że gotowanie strun jest skuteczną metodą odświeżania?
Czy słyszeliście o kimś, kto korzysta z metody gotowania strun?
Czy myślicie, że gotowanie strun może wpłynąć na ich jakość dźwięku?
Czy podejmowalibyście ryzyko i spróbowalibyście gotować swoje stare struny?
Czy myślicie, że gotowanie strun jest bardziej opłacalne niż kupowanie nowych?
Czy macie jakieś doświadczenie z odświeżaniem strun basowych?
Czy uważacie, że gotowanie strun może wpłynąć na trwałość instrumentu?
Czy planujecie przetestować metodę gotowania strun na swoim basie?
Fanów odświeżania zapraszam tu
😉
Jakie to ma znaczenie, kiedy brud (głównie tłuszcz) się rozbija i
rozpuszcza w wodzie z Ludwisiem, a ta już o wiele swobodniej penetruje
wnętrze struny.
Z wypróbowanych możliwości aceton, dynks może i charakteryzuje się
najmniejszą inwazyjnością i najlepszym efektem, ale trwałość tego efektu
jest o wiele mniejsza niż gotowanie.
Dla strun „ćwiczeniówek” polecam przed gotowaniem poszarpać/poobijać o
progi poluźnione struny, żeby brud trochę wyszedł na wierzch i dopiero
wrzucenie tego do gotowarki.
Dla strun koncertówek może faktycznie warto jest jest dynksować i
acetonować.
Z mojego z kolei doświadczenia wynika że efektowniej jest już kupić tanie
warwicki
http://www.guitarcenter.pl/catalog/bas/struny/4-struny/warwick-46200-m-45-105 niż
łudzić się że po wypraniu struny podołają brzmieniowo dłużej niż jeden
dzień .
tdzięki za linka. Trza zamawiać póki tak tanie
Oby tylko było co zamawiać. Moje doświadczenia z GC są takie, że
większości asortymentu nie mają. Przynajmniej dwukrotnie anulowałem
zamówienia na struny, bo okazywało się, że jednak ich nie ma, i nie
potrafią sprowadzić.
Pozdroofka
RomekS
One od zawsze w takiej cenie i zawsze mają jak kupuje . Po prostu zmieniam
sobie raz na kilka tygodni
Ewentualnie można wziąć 3xpack Hartke
http://www.guitarcenter.pl/catalog/bas/struny/4-struny/hartke-hsb445-45-100-3-pack
Podobno jak na budżetowe struny są całkiem niezłe – ja jeszcze nie
próbowałem
Hartke są całkiem ok. Niestety stroję się dgcf co wymusza grubsze struny,
droższe. Dlatego odświeżam.
Ale do eadg 3pack Hartke to dobre rozwiązanie.
Święte słowa, bardzo dobra metoda, ja również czyszczę chemicznie z ta
drobną różnicą, że rozcięczam 3/4 denaturat/rozcienczalnik (ta metodę
polecił mi Jacek Kobylski, znany lutnik dla niewtajemniczonych). Kolejny
bardzo ważny patent, którego jestem autorem, to zakup kolejnego zestawu
strun, zanim nadejdzie definitywny koniec na obecnie używane. Po co? Otóż
rdzeń używanych strun odkształca się co powoduje utratę ich właściwości
(jak rdzeń się rozciagnie, to nawet owijka nie jest spójna) . Jak poleżą w
futerale przez jakiś czas, to naprężenia w dużej części opuszczają. Po
kilku tygodniach nie trzeba ich nawet gotować, czy też topić w chemii a
efekt jest zaskakujący. Ja mimo wszystko takie topię (w recepturze jak
wyżej) tuż przed założeniem dla poprawienia efektu i trwałości.
Oczywiście każde struny w trakcie użytkowania się niszczą, nie ma życzy
niezniszczalnych w związku z czym i na tak pielęgnowanie nadejdzie
koniec.
Dodam tylko, że miksturę po czyszczeniu zlewam do butelki i starcza na kilka
zabiegów a dzięki temu, że metoda jest naprawdę skuteczna mogę sobie
pozwolić na droższe struny DR MARCUS MILLER SIGNATURE (one moim skromnym
zdaniem są wyjątkowo żywotne) .
To znaczy że jak?
Że jak się rdzeń struny rozciągnie w trakcie użytkowania, a potem taką
strunę się zdejmie z instrumentu i sobie poleży (tzn. struna), to się ten
rdzeń „ściągnie”?
Trochę teorii z innej skali – naprężenia odpuszczają natychmiast po
zdjęciu siły – naprężenie to po prostu siła/powierzchnię (która ją
przenosi) – nie ma siły, nie ma od niej naprężenia.
Co do odkształceń – jeśli naprężenie w materiale jest dostatecznie małe
(tj poniżej tzw. granicy plastyczności, dla stali wyrażanej w setkach
megapaskali, więc wcale nie mało) to po zdjęciu obciążenia odkształcenia
zanikają zupełnie i natychmiastowo. Jeśli tą granicę się przekroczy to
odkształcenia pozostają na stałe nawet po 100 latach od zdjęcia
obciążenia – tutaj czas nic nie pomoże (przy czym wątpię, że naciąg
strun generuje uplastycznienie rdzenia).
IMO taki sam efekt da zdjęcie strun i założenie ich po 5 minutach jak po 5
tygodniach.
Ktoś próbował?
http://www.studybass.com/gear/bass-strings/bass-string-cleaning-tube/
Spróbujcie to się przekonacie.
mua. od tygodnia 😉
rura je fajna, wykorzystałem ogólnodostępne 3/4″ z marketu budowlanego, do
tego mieli dobrze spasowane zatyczki, nie trza żadnego kleju nic nie
przecieka. koszt – 11zł + 8 na dyktę
denaturat + ernie ball slinky – odświeżyły się, może nie jak nówki ze
sklepu ale odżyły, jeszcze lepiej zagadały po ograniu próby i potraktowaniu
fast fretem. w tej chwili macerują się eliksiry, zobaczymy czy się im
nanopowłoka nie uchla 🙂
Dzięki za info. A „rozkręcasz” końcówkę struny zdjętą z klucza, czy do
tego 3/4″ włazi „zwinięte”?
Pozdroofka
RomekS
trochę w rękach prostuję, do rury idą kulkami w dół więc za te
częściowo rozkręcone końcówki można to praniu łatwo wyciągać
Mały odkop, bo korzystając z pogody postanowiłem wypróbować to:
A do tego „macerat” wg przepisu:
Od dwóch godzin wygląda to tak (polecam robić to na zewnątrz, ze względu
na intensywny „zapach” i co jakiś czas wstrząsać nie mieszając):
W „rurze” macerują się stare SR-2000 se stajni Dean Markley, a w
międzyczasie następuje konserwacja podstrunnicy olejkiem cytrynowym i wymiana
ponad dwudziestoletnich gąbek (sparciały całkowicie) pod przystawkami
produkcji p. Ścierańskiego: