Witam. Przegladając to wszechstronne uniwersum jakim jest internet, spotkałem
się z dosk niekonwencjonalnym sposobem odswieżania strun:
A mianowicie osobnik sprzedający basik napisał:
„Struny dość stare, ale były niedawno odświeżane poprzez gotowanie”
I jestem teraz strzasznie ciekaw:
Czy to jest jakiś sposób, czy tylko kit wciskany w bebechy naiwnym
kupującym?!
Bo jeżeli chociaz odrobine by się sprawdzało, to mogło by to odwlec
kupowanie przez nas strun nowych chociaż o jakiś króki czas.
Osobiscie struny będę wymianiał w przeciągu miesiąca, wiec moje stare poddam
tej próbie ognia i wody;)
A co wy o tym sądzicie?!
Pozdrawiam!
Czy słyszeliście o gotowaniu strun jako sposobie na ich odświeżenie?
Czy kiedykolwiek próbowaliście gotować swoje struny basowe?
Czy uważacie, że gotowanie strun jest skuteczną metodą odświeżania?
Czy słyszeliście o kimś, kto korzysta z metody gotowania strun?
Czy myślicie, że gotowanie strun może wpłynąć na ich jakość dźwięku?
Czy podejmowalibyście ryzyko i spróbowalibyście gotować swoje stare struny?
Czy myślicie, że gotowanie strun jest bardziej opłacalne niż kupowanie nowych?
Czy macie jakieś doświadczenie z odświeżaniem strun basowych?
Czy uważacie, że gotowanie strun może wpłynąć na trwałość instrumentu?
Czy planujecie przetestować metodę gotowania strun na swoim basie?
ja nigdy nie miałem uprzedzeń do gotowania strun, ostatnio poddałem takiej
operacji swój zestaw 5 strun
i teraz mam dziwne odczucie, że struna E brzmi o wiele gorzej, cięzko ją
nastroić z innymi instrumentami, niby jest nastrojona, ale wyraźnie odstaje
od brzmienia i powoduje wrażenie „niedostrojenia”
dotyczy to tylko struny E
zestaw przed gotowaniem, miał może 2 miesiące, więc nie był stary. Myślę
że to może wynikać z dużego zużycia tej struny, muszę się przyznać że
w moim przypadku jest ona najcześciej uzywana 🙂
Mam pytanie, wie ktoś może czy ta kolorowa owijka na końcach strun schodzi
przy gotowaniu? Bo mam roto i nie wiem co stanie się z tymi czerwonymi nitkami
😀
jeżeli podczas zdejmowania nie uszkodziłeś owijki do nic się nie stanie,
nitka się zamoczy i wyschnie
jednak jak jest uszkodzona to może się strzępić bardziej.
Nitka się ciut rozflacza. Parę dni temu stwierdziłem że przydałoby się
moim strunom trochę odświeżenia i pogotowałem. Nitki trochę się
rozbebeszyły ale nic poza tym. Grają jak zawsze świetnie 🙂
Nie gotuję strun, rzadko czyszczę i rzadko zmieniam. I dobrze brzmią. Fakt,
że w fenderze mam takie pseudoeliksiry Fender zatopione w czarnym plastiku,
mokrą szmatką wystarczy przejechać. W ernie ballu mam ernie balle, z
którymi też nic się nie dzieje. Może z tym myciem rąk to prawda? 🙂 A
może warto czasem trochę lepsze struny kupić (albo poprosić Mikołaja?) W
sumie mnie brzmienie nowych strun denerwuje, jakiś taki metaliczny brzęk czy
przydźwięk dochodzi.
kolego sam sobie zaprzeczyłeś i poparłeś swoją tezę. Mówisz że brzmią
dobrze. Ja to szanuję, ale dodaj „WG MNIE” brzmią dobrze, bo naprawdę mało
kto lubi brzmienie starych, mułowatych strun:) a Ty lubisz, co wnioskuję do
niechęci brzmienia nowych strun, pozdrawiam
Godzinę temu pierwszy raz w życiu ugotowałem strunianą zupę.
Wygotowałem strunę E, gdyż w zestawieniu z pozostałą trójką brzmiała
strasznie mulasto.
Nastawiłem garnczek z wodą i trzema szczyptami soli, gdy tylko zaczęło
wrzeć wrzuciłem strunę (Cleartone 105).
Efekt?
ŁŁŁŁŁŁŁŁRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!
Brzmienie ostre i głębokie, uwielbiam taką E strunę.
Mam w domu SVT3 i Classic6x10 – korci żeby podgłosić – BOŻE JAK TO PIĘKNIE
BRZMI, ŁŁŁIIIIII, hehe 😀
Jutro gotuję resztę 😛
[quote=Luźny Yanek]Godzinę temu pierwszy raz w życiu ugotowałem strunianą
zupę.
Wygotowałem strunę E, gdyż w zestawieniu z pozostałą trójką brzmiała
strasznie mulasto.
Nastawiłem garnczek z wodą i trzema szczyptami soli, gdy tylko zaczęło
wrzeć wrzuciłem strunę (Cleartone 105).
Efekt?
ŁŁŁŁŁŁŁŁRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!
Brzmienie ostre i głębokie, uwielbiam taką E strunę.
Mam w domu SVT3 i Classic6x10 – korci żeby podgłosić – BOŻE JAK TO PIĘKNIE
BRZMI, ŁŁŁIIIIII, hehe 😀
Jutro gotuję resztę 😛
czemu z solą? Ja zwykle gotuje w samej wodzie, co zmienia sól?
Sól niszczy metal 😀
Nie dodawajcie soli jak już gotujecie struny, może się wydawać, że działa
to lepiej, ale szkodzi strunom. Spaliście pewnie na lekcjach chemii i stąd
takie pomysły. 😉
Ja przy gotowaniu dorzucam trochę proszku do prania tylko 😛
Pomyślałem, że odrobinka soli pomożne lepiej wyżreć syf jaki się
gnieździ w strunie.
Gdybym ją gotował GODZINĘ z TRZEMA STOŁOWYMI ŁYŻKAMI soli to może miało
by to jakiś wpływ… ,ale po dziesięcio-minutowym gotowaniu i ilości soli
jaką używam na kanapkę z pomidorem… Może się nie rozpadnie 😉
Póki co jest OK. Jak będzie się coś dziać to będę pisał 🙂
Brzmią dobrze. Szczególnie polecam te struny fendery zatopione w plastiku
(taka podróba elixira)- nie do zajechania. Nie wiem czy je jeszcze robią, ale
były tanie. Oczywiście nie mają jakiejś dynamiki do slapu, ale do luźnego
grania klubowego rock – soul – blues dają radę. Są czarne i bardzo fajnie
wyglądają. Mam je już trzy lata i zamierzam używać, aż się rozpadną. A
pomyśl sobie, że taki Pastorius smarował sobie łapy tłuszczem z kurczaka,
a Jamerson nie zmieniał w ogóle strun.
A ja raz na 3-4 miesiące wymieniam struny, (gram codziennie po 1-2h) nawet nie
myślę o jakimś czyszczeniu, czy gotowaniu. Takie praktyki przestałem
stosować kiedy na rynku pojawiły się Elixiry nanoweb. Ani mi się śni
gotować, szorować, odtłuszczać, odrdzewiać, odplamiać, itd…
Zapraszam na musicakord.pl
Bo elixirów się nie gotuje 😀 Możesz spróbować to się przekonasz, że
się tego nie robi 😀 Nanoweby nie są dla ludzi, którzy lubią brzmienie
stalówek
No nie gotuje się, racja. Nawet mi takie rzeczy nie przyszły do głowy. Z
drugiej strony testowałem już różne struny. I tak np: DR black beauties,
które założyłem ostatnio na joba, owszem fajnie wyglądają. I to tyle by
było fajnego. Brzmienie ładne, są strasznie szorstkie, a padły po dwóch
dniach. Zrobiły się matowe. Oczywiście jak ktoś ma kiepskie nagłośnienie
i instrument to nie zauważy tego od razu. I nie piszcie, że się łapki
szoruje przed itp. Dbam o instrument, a zwłaszcza struny. Po wymianie
spowrotem na wcześniejsze stare (3-miesięcczne)Elixiry, szok! Stare Elixiry
zagrały lepiej niż 2 dniowe DR-ki. W ciągu około 10 lat przetestowałem
masę strun i nie odpuszczę Elixirów. Ale jak kto woli. Jak kolega pisze, że
inne mają bardziej metaliczne brzmienie – racja, troszkę może, ale na
krótki okres. Elixiry wytrzymają spokojnie z jaskrawym brzmieniem 3-4 razy
dłużej niż dobrej jakości struny bez nanoweb. Więc przeliczając na kasę
– wiadomo. A jak ktoś gra co tydzień joby, to na pewno zwykłe struny na
pierwszym jobie będą soczyste, za tydzień…
entwistle, chcesz gotowac flaty?
http://www.media.comicvine.com/uploads/5/51189/953376-ernie_facepalm_by_ridinrail_super.jpgGotowałem już kilka razy (zwykłe struny!!!) i efekt był połowiczny,
testowałem nawet myjkę ultradźwiękową z trochę lepszym skutkiem. Za
niedługo pokombinuję z flatami , mam chromesy w bezprogowcu i wrażenia są
pozytywne. Jak zajadę komplet EB to sobie takie zafunduję do mojej piątki.
Flaty zamiast gotowania zwykłych śnurków oczywiście :)) od teraz gotuję
tylko makaron.
Ultradźwięki są dobrą metodą i chyba usuwają najwięcej syfu:
https://www.youtube.com/watch?v=wOlcxZrdCTQ
Tak, myjki są często używane po zasyfieniu/zalaniu/zapiaszczeniu
elektroniki, najczęściej można się z tym spotkać w serwisach z telefonami
komórkowymi:)
Ja planuje zastosować dobrej klasy odtłuszczacz spożywczy + ciepła woda
(max 70-80C). Mam wrażenie że gotowanie wcale nie poprawia znacząco
sprawy.
Poprzednio grzałem struny (doprowadziłem wodę z odrobiną płynu do mycia
naczyń do wrzenia i od razu wyłączyłem ogień) efekt był całkiem
dobry.
Teraz (nowe struny, po miesięcznym użytkowaniu) gotowałem kilka minut w
wodzie z dużą ilością płynu do mycia naczyń i efekt był dużo gorszy.
Tak na dobra sprawę poprawa po gotowaniu zniknęła na drugi dzień.
Odgrzeję temat, ale nie będę gotował strun ;-).
Szanowni przedmówcy pisali o powlekanych strunach. Używam od kilku lat
(Elixir oraz Ernie Ball). Na tych drugich się zatrzymam. Nabawiłem się
dwóch kompletów. Pierwszy wyleciał po miesiącu grania (studio, koncerty
próby), drugi uwaga: po tygodniu słownie po 3 koncertach. Ale skoro temat
jest o odświeżaniu strun to:
– komplet Enrnie Ball ląduje w zmywarce do naczyń (mycie standardowe 65 stC)
środek to jakaś magiczna niebieska tabletka, co nabłyszcza, odświeża i
myje. Zobaczymy co i jak. Specjalnie jestem bardziej tendencyjny do EB, bo
mocno się rozczarowałem na ostatnim komplecie
– komplet Elixirów standardowe mycie płynem do mycia naczyń, z namaczaniem,
ale bez szorowania.
W sumie to łatwiej nałożyć nowy komplet ale … No właśnie. Idzie weekend
a z nim kolejny koncert a struny na wczorajszej próbie w ogóle nie brzmiały.
Dlatego dziś założę myte Elixiry natomiast EB będą jako zapasowe, które
zamienią Elixiry. Podzielę się opiniią jak długo brzmiały metalicznie, czy
były problemy etc.
Te zabiegi oczywiście nie wyeliminują potrzeby kupna nowego kompletu, ale
może przedłużą agonię starych.
Ja tam przed gigami wrzucałem do garnka 5 minut we wrzątku i brzmiały
znośnie na evencie.
Ja właśnie przgotowałem sobie struny , były już razem z miesiac temu kupiona
gitarą , no i graja zbyt metalicznie oprócz struny G.
Nie bój!!!!! niedługo zamula się.
A mógłbym je czymś spróbować wysuszyć np szuszareczką?
Jak założysz mokre to padną jeszcze szybciej.
No ja już mam założone ale ten dźwięk mnie na tyle przeraża że odstawie
już basidlo na dzisiaj.
I jak z tym przepłukaniem w ciepłej wodzie z detergentem?
Osobiście tak mi poradzono, ale nie wiem czy się do tego zabierać.
To już lepiej wrzucić do denata na trochę i wyciągnąć.
[troll]Nie próbowałem metody, jednak trochę trudno znaleźć denata w
każdej chwili. Chyba że popytam w prosektorium, albo sam kogoś
załatwię[/troll]
Wątpię, żeby Ci od tak go wydali 😉
ja pracuję na budowie i jest taki fantastyczny preparat w spray-u jak ktoś
wspomniał aceton, a najczęściej to się nazywa czyścik do piany
poliuretanowej. i działa cuda. Ale wiadomo. Po jakimś czasie, jak byście
sobie na powiększeniu obejrzeli struny od grania odpryskują. niestety są
nawijane a nie kute. Struny przy naciąganiu są poddawane siłom, mniejszym
bądź większym. z wiekiem się wyciągają a co z tym idzie nie stroi nam
gitarka. Ja zmieniam co parę miesięcy, a powinienem co 2 wesela z tego co mi
wiem, trzeba zmieniać co 30 godzin efektywnego grania. Jak to ktoś napisał
na to może sobie pozwolić Pan Pilich, z tym, że On ma struny za darmo, a
nawet jak znam życie to wybiera sobie te w ładnym kolorze który pasuje do
butów czy czegoś tam , a resztę w kąt.
aha bo nie napisałem. Spryskać i wytrzeć po chwili dosłownie 10 sekund
powinno wystarczyć.
Ja od siebie mogę polecić taki preparat. Kosztuje około 20zł w sklepie
elektronicznym, a jest 10x skuteczniejszy od denaturatu. A jeśli do tego
posiadamy wanienkę ultradźwiękową to już w ogóle magia 🙂 Używam go do
„stawiania” telefonów po zalaniu kiedyś z ciekawości wrzuciłem zgrane
struny; efekty przerosły moje oczekiwania.
Tańszy jest aceton , lub benzyna ekstrakcyjna 🙂
Tak jak wyżej – aceton.
Ze strun stalowych polecam DRy high beamy.
Odkop odświeżający temat o odświeżaniu 😉
Zazwyczaj struny gotowałem, ale ostatnio przesiadłem się na Dean Markley
Blue Steel, które według producenta były podddane procesowi zamrożenia w
ciekłym azocie aby zyskały zajebistą zajebistość. Wyjątkowo więc
uległem, zapewne irracjonalnej, obawie przed gotowaniem. Dynksu, znaczy się
denaturatu, w domu nie znalazłem a w pobliskim sklepie mi ostatni zgarnął z
przed nosa pewien pan w celu spożycia na miejscu (zdarzenie autentyczne, nie
ubarwiam). W domu znalazłem natomiast jeszcze pół butelki rozcieńczalnika
uniwersalnego (taki do rozcieńczania farb, mycia pędzli i łap po malowaniu).
Struny i tak zdechły, więc wiele nie ryzykowałem, zresztą skoro nie szkodzi
łapom po malowaniu to i strunom wiele też nie powinno.
Wrzuciłem do płaskiego pojemnika struny, wlałem preparat, zamknąłem
pojemnik – trochę pomieszałem tym wszystkim – minutę, góra dwie.
Metoda działa – struny odświeżone, brzmienie nówka. Po dniu odrobinę
przyblakło, ale dla mnie to jest akurat efekt pożądany, tak samo zresztą
zachowują się struny dziewicze, od razu po zakupie.
Sposób szybszy i mniej kłopotliwy od gotowania. Niedrogi, bo rozcieńczalnik
zlałem po przefiltrowaniu przez wielokrotnie złożoną czystą szmatkę do
słoika.
Ciekawe ile odświeżeń struny wytrzymają.
Czyli do tej pory gotowałeś na ogniu w denaturacie na ogniu i było dobrze, a
tym razem użyłeś rozcieńczalnika uniwersalnego (firma?) i też jest
z*ebiście? To tak w skrócie, bo to by mi skróciło 5 stron tematu o
gotowaniu, bo nie wiem w końcu czy się gotuje na ogniu w mydlinach czy w
denaturacie czy w czym.
Odpowiedź☺ masz w swoim poście – są różne techniki. Ot tyle.
Nie polecam gotowania – rozhartowuje struny, są potem problemy ze strojeniem.
Moim zdaniem najlepszy jest denaturat (jeszcze lepszy będzie
rozcieńczalnik/rozpuszczalnik, ale kosztuje proporcjonalnie więcej).
Rozpuszcza tłuszcz, struny nie rdewieją, nie przestają stroić, a brzmienie
jest pięknie odświeżone.
Niestety nie ma sposobu na mechaniczne odkształcenie strun, także granicą
ich prydatności jest właśnie ich kształt.
[quote=beatdeath]Czyli do tej pory gotowałeś na ogniu w denaturacie na ogniu[/quote] A broń borze, w życiu by mi nie przyszło do głowy gotować denaturatu. [quote=beatdeath]i było dobrze, a tym razem użyłeś rozcieńczalnika uniwersalnego (firma?) i też jest zajebiście?[/quote] Gotowałem w wodzie z jakimś ludwikiem, czy innym płynem do naczyń usuwającym tłuszcz. Jakieś 10 minut gotowania. W rozcieńczalniku tylko zamoczyłem w płaskim naczyniu i trochę potrząchałem – około 1 -2 minuty. Naczynie zamknięte żeby nie chlapało i nie capiło przez ten czas. Firma rozcieńczalnika nie jest istotna bo to chyba wszystko jeden ch.j. Kupiłem w jakimś brico podczas jakiegoś remontu. Z tego co pamiętam to wielkiej różnicy pomiędzy ceną denaturatu a takiego rozpuszczalnika nie ma. Tym bardziej, że płyn można zlać przefiltrowując przez szmatkę do kolejnego użycia. Zarówno po gotowaniu jak i moczeniu w rozcieńczlniku – efekt był podobny (chodzi przecież tylko o usunięcie brudu z owijki, a nie żadne czary-mary z własnościami fizykochemicznymi strun). Nie wiem czy gotowanie jest w stanie rozhartować struny, wiem natomiast, że po gotowaniu są trochę nieprzyjemne w dotyku, przez jakiś czas.
No, no, denaturatu się nie gotuje na ogniu 😛
No to mi dużo uświadomiłeś, dzięki. Nieomieszkam kiedyś wypróbować.
Generalnie podchodząc do tego jako niedoszły nauczyciel biologii.
Struny tracą sound bo jest w nich brud pochodzenia organicznego (tłuszcz,
naskórek, pot, łzy;)))) i nieorganicznego (pył, brud mechaniczny, kurz,
piasek i inne ciulstwo).
Na czystą logikę gotowanie w denacie/rozpuchu usunie brud organiczy a
wrzątek/gotowanie/woda z płynem brud nieorganiczny. Ja tak to widzę i aż
spróbuję ugotować strunki – bo wstyd się przyznać nigdy tego nie robiłem.
A to co piszecie + nauka = to ma SENS!
Strun nie trzeba wcale gotować. Widzieliście to?
https://www.youtube.com/watch?v=s8OYeN9mAL4
Robię tak przed koncertami jak nie mam garnka pod ręką, polecam 😀
Działa, potwierdzam.
Już parę lat tak robię.
Opad szczęk gitarzystów – bezcenny :)))
Też tak robiłem, działa owszem – ale w porównaniu z gotowaniem czy
moczeniem strun w jakimś denacie/rozpuchu zdecydowanie w mniejszym
stopniu.
W ogóle nie rozumiem niechęci przed czyszczeniem strun w denaturacie czy
gotowaniem. Jakby jakaś znana firma wypuściła butelkę cudownego płynu do
moczenia strun (Denaturat by Fender, Dunlop Rozpuchol String Cleaner) stałoby
się to bardziej popularne i akceptowalne.
Kupiłem kiedyś małą bultkę cleanera Dunlopa – do przecierania strun. W
moim przypadku nie działa.
„Starzenie” się strun to zapewne trzy elementy:
1. Parszywienie materiału — ale to w końcu metal, i sądzę, że jego
właściwości fizyczne i magnetyczne nie pogarszają się bardzo mocno. Ale
może się mylę.
2. Rozłażenie się konstrukcji struny — luzowanie zwojów, osłabienie
kontaktu pomiędzy warstwami owijki, zużycie mechaniczne.
3. Syf włażący pomiędzy zwoje i tamtędy do wewnętrznych warstw
struny.
Jeżeli na starzenie ma wpływ głównie 1, to jesteśmy w czarnej d…e, bo na
to nie poradzimy. Odświeżanie to daremny futer. Ale myślę, że to nie jest
przeważający czynnik. Na 2 też wiele nie poradzimy, a sądzę, że to 2
właśnie ma spory wpływ. Ewidentnie 3 ma największy wpływ i tu poradzimy —
czyszcząc na bieżąco, gotując, mocząc w denaturacie, acetonie i innych
takich.
Ale, uważam, że walka z 3 powoduje 2. Być może również 1 (gotowanie). Ja
odświeżam struny, bo lubię brzmienie świeżych, ale przy moim amatorskim,
niezawodowym graniu kupowanie co chwilę nowych strun nie jest możliwe
finansowo.
Czasem szejkowanie i przelot szczoteczką w dynie albo acetonie działa cuda.
Tak ładnie odświeżały mi się n.p. Helixy DM. Natomiast Blue Steel’e,
również DM, absolutnie nie. Moja teorii jest taka — odświeżanie przez
gotowanie czy moczenie oczyszcza strunę z syfu, również z jej „środka”. Co
może przywrócić brzmienie p.t. „nówka”. Ale proces czyszczenia może (ale
nie musi) spowodować rozlezienie się konstrukcji struny, staje się wiotka,
traci sprężystość, ściśle nawinięte zwoje przestają być ściśle
nawinięte, „łapiąc powietrze” po wypłukanym syfie, który pewnie te zwoje
trochę rozepchał. Oczywiście samo granie narusza konstrukcję struny.
Oczywiście może się mylę, ale tak sobie tłumaczę, że różne komplety
strun, tak samo odświeżane, raz brzmią ładnie, a innym razem beznadziejnie.
Zatem, uważam, że jeżeli są struny o konstrukcji na tyle odpornej, że
odświeżanie im nie szkodzi, a po wypłukaniu syfu są wstanie zabrzmieć
ładnie. A są takie, którym to szkodzi, i wtedy odświeżanie nic nie da.
Chwilową skuteczność rozwiązania by MarloweDK tłumaczę sobie tak — to
działa jak trzepanie dywanu, działają podobne prawa fizyki. Dodatkowo jest
to trzepanie na sucho, które zrobione z wyczuciem, nie ingeruje we wnętrze
struny. A działa na krótko, bo działa powierzchniowo, i może to dobrze.
Pozdroofka
RomekS
Biorąc pod uwagę, że odświeżaniu podlegają struny, które przestały
brzmieć – wiele do stracenia nie ma.
Właśnie kiedyś się nad tym zastanawiałem i teoretycznie powinno być na
odwrót jeśli weźmiemy pod uwagę rozszerzalność cieplną materiałów.
Owijka w wyższej temperaturze „pęcznieje” i brud ze środka miałby problem z
wydostaniem się (chyba że podczas stygnięcia…)
Moim zdaniem moczenie w dykcie lub rozpuszczalniku jest mniej „inwazyjne” w
stosunku do struktury materiału, ale to tylko moje gdybanie. A dobre jest
wszystko co poprawia sound do czasu zakupu nowego kompletu:)
Tak czytam o inwazji gotowania w strukturę strun i…. Panowie! Czym jest
temperatura 100 stopni Celsjusza dla stali? Przecież to dopiero
rozgrzewka.
Sam wielokrotnie gotowałem struny w wielu wynalazkach i zawsze było podobnie.
Obecnie stosuje tylko aceton i jest super. To najlepszy, według mnie specyfik,
który polecam.
Chyba tak właśnie jest — rozgrzewa się, stygnie, metal pracuje, każdy
element struny inaczej reaguje na ciepło…. Tak, zapewne te 100st. C stali
nie szkodzi, ale moim zdaniem — ze względu na nierówną rozszerzalność
cieplną warstw strun — konstrukcji struny tak. Dlatego ja nie gotuję strun.
Nowe, albo dyna lub aceton.
Pzdrw
RomekS