Panie i Panowie! Dłubię ostatnio w brzmieniu i pomału oswajam się z pomysłem, że być może brakuje mi drugiej paczki. Aktualnie na brzmienie składają się 2 Spectory (drop B, drop G) -> Sansamp -> Ampeg SVT 3 Pro -> Trace Elliot 1048H. Ze względu na niskie strojenia, zwłaszcza to G, myślę nad dołożeniem paki 15-calowej. Rozglądam się oczyywiście za Tracem do kompletu i na razie upatrzyłem to:
www.ampbroker.pl/pl/kolumna/135-trace-elliot-1518t.html Ale z drugiej strony jest jeszcze totalna ekstrema w postaci paki 18-calowej:
www.ampbroker.pl/pl/kolumna/555-trace-elliot-1818.html Macie jakieś doświadczenia z tymi paczkami w niskich strojeniach w mocnej muzie? Chętnie poczytam wszystkie opinie.
11 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Poszukaj lepiej paki 2×15 albo drugiej 4×10 do kompletu. A najlepiej sprzedaj co masz i weź sobie jedną lodówke Ampega serii PR od Ampbrokera. Jest w ogóle sens stroić się poniżej A0 na basie? Bez SansAmpa ratującego brzmienie harmonicznymi przecież brzmiałoby to nie za specjalnie…
[quote=OMSON] Jest w ogóle sens stroić się poniżej A0 na basie? Bez SansAmpa ratującego brzmienie harmonicznymi przecież brzmiałoby to nie za specjalnie…[/quote] Wiesz, taka koncepcja bandu. Materiału w tym strojeniu nie jest dużo. Przyznam, że miałem wielkie obawy co do tego strojenia, ale na basie ze skalą 35″ nie ma tragedii 😉 Lodówka odpada ze względów gabarytowych. Drugie 4×10 również chodzi gdzieś z tyłu głowy, ale na razie zgłębiam temat dodatkowego 1×15 lub 1×18.
35″ trochę za mało – chyba że zakładasz co najmniej .155 najgrubszą 😉 A wracając do paczki – nie za wiele Ci da to, co planujesz. Musisz iść w pchniecie, a nie poszerzanie pasma. No i z 3 Pro, też kiepsko to widzę.
W 1×18 bym się nie pakował z dwóch względów. Paczka 18 musi być większa/cięższa/nieporęczniejsza(?) niż 1×15. Z tego co mi wiadomo, różnica w osiągach jest niewielka więc większość producentów skłania się bardziej ku 1×15″. Swoja drogą sam gram na niskim strojeniu (A#) na sprzęcie Taurusa z paką 4×10. Ostatnio dokupiłem 1×15 i po pierwszych dźwiękach było to “wow”, także nie ma co kombinować 🙂
[quote=Xenomore]różnica w osiągach [/quote]
W kontekście czego? Możesz doprecyzować jakiego typu osiągi masz na mysli?
Właśnie tu chciałbym się wbić z offtopem. Ma ktoś 18-kę/używa ktoś? Można jako standalone. Albo hehe 2×18? Jest w tym jakiś środek/góra czy tylko buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu. Bo przecież są zajebiście głośne i skuteczne 115.
Amerykański Carvin 1×18″ jest w ciul skuteczny – jak znasz Kappa Pro 15 Eminence’a , to powiedziałbym, że jest tam głośnik tego sortu pod względem skuteczności i dynamiki. Żadengo gównianego buuu 😉 Ja miałem okazję grać na 2×10 z gwizdkiem i 1×18 Carvina i ta łosiemnastka dominowała te 2×10 (mówimy o skuteczności). Razem brzmiały niewiele mniej potężnie, niż mój fullstack GK z dwoma 410RBH. Co wiecej – te paki Carvina wszyscy maja w doopie w PL – widziałem kiedyś, ze ktoś je próbował ojebac za durne 1,5k zł na FB 😀
Nooo Omsonie to jest dla mnie też niezrozumiałe. Heady typu Cyclops za 600zł na allegro – przecież to bardzo dobry sprzęt. Te paki. A to przecież jest sprzęt made in USA – w Stanach traktowany jako ten lepszy.
Z drugiej strony Trace Eliott – jak widzę te comba za 1500-2000zł na allegro to śmiać mi się chce – ktoś wytargał gdzieś z angielskiego strychu za półdarmo albo ze śmietnika i próbuje wcisnąć biednym ludziom na allegro.
W UK TE nigdy nie był sprzętem kultowym – był sprzętem NAJTAŃSZYM made in UK – taki odpowiednik LDMa (swoją drogą paki LDM to kopia pak TE prawie 1:1).
TE w UK kupuje się po taniości na początek a potem się wynmienia na ampega czy Hartke. A u nas ludzie płaca za te rozjebane/poszarpane kolumny po 1000zł. One 200funtów to kosztowały nowe.
Tak samo Japońskie gitary – w UK ludzie nazywają to po imieniu – to są podróbki Fenderów – nie są tak dobre jak F ale zdarzają się dobre modele. W UK koleś który ma 10000 gitar (sklep Dawsons) porównuje je do dobrych Squierów. U nas kult japończyków już poszedł tak daleko, że są lepsze niż amerykańskie Jazzy i Precle xD. Doszło do tego że czytam rozmowy i wychodzi na to że każdy Fender Mex to gówno a każdy japoniec to niewiadomo co. Ja się od japończyków odbiłem – miałem Tokaia Hard Punchera – no lepszy niz Squier Affinity w porównaniu z Preclem Mexem to jednak nie ta liga (na korzyść F.). Miałem Westone Matsumoko 2 sztuki – no jako bass dla początkujących OK a tak to wymieniłbym w tym wieśle wszystko. U nas się tworzy jakieś opinie ze te Japońce to oooooaaaaaaa chujwieco a prawda jest taka, ze to były budżetowe gitary jak dzisiaj Harley Benton czy coś w ten deseń. I były robione z gorszego drewna z użyciem gorszego hardwareu. Dochodzi do takich patologii, że podróbki Rickenbackera sprzedawane są za cenę … oryginalnego Ricka w UK.
Zielony666 – to i tak wszystko ESP robiło japońskie (prawdopodobnie te najlepiej brzmiace Fendery USA z początku lat 80-tych tez) 😉
http://www.forum.sevenstring.pl/custom-shop/krotka-historia-gitar-made-in-u-s-a-produkowanych-w-japonii-)/
Nie no paaanie ESP to ja szanuję w chuj. Chciałobysię jakiegoś jazza albo szatana ale pinionżków brak :/.
Z drugiej strony LTD wyższe modele są świetne. Ten Araya Slayerowy to straszny kozak.
Tez sie sklaniam ku tej paczce (1818)i patrzena to troche inaczej, wygenerowac wlasne brzmienie 😉