Hej. Przenoszenia Talkbassa na Basoofkę część druga.
Popatrzcie obiektywnie na siebie. Wyobraźcie sobie, że stoicie obok podczas
próby Waszego zespołu albo jesteście na widowni na własnym koncercie.
Jakiego znanego basistę przypominacie pod względem brzmienia, techniki,
muzykalności, wizerunku? Czy pokrywa się to z brzmieniem, techniką itp.
basisty na którym się wzorujecie? Kto nim jest?
Zacznę od siebie. Mój wokalista mówi na mnie Flea po tym jak podczas
„castingu” w jego mieszkaniu coś tam sobie plumkałem i wspólokator napisał
mu na fejsie „co ty tam masz Flea w pokoju?”. Taka historia, nie żebym się
chwalił, bo gram jednak sporo gorzej. Brzmieniowo też jestem najbardziej
zbliżony chyba do Flea, bo gram na GK górnym środkiem. No i jestem w
funk-rockowym zespole 😀 Z tego względu używam sporo klangu, oktaw itp.
Żeby było śmiesznie nie przepadam jakoś szczególnie za Flea, za brzmieniem
Flea, a RHCP słucham czasem, ale nie jest to moja muza 😛
Za to najbardziej celuję w bycie Claypoolem: dużą głośność basu, małą
basowość basu, mniej melodyjne granie, jakieś ciekawe patenty w riffach. Nie
zawsze mi to wychodzi ze względu na specyfikę zespołu – nie zawsze i nie
wszędzie można naparzać dzikie leadowe motywy i nie zważać na innych. Nie
gram też na Ampegu (z GK mam bardziej otwartą górę, ale lubię ją bo się
przebija i szkoda mi są skęcać), nie przepadam za używaniem efektów (wolę
skupić się na graniu niż na regulowaniu efektów). No i, wiadomo, skill nie
do końca ten 🙂
Pod względem wizerunku nie jestem raczej podobny do nikogo, bo jestem za
grzeczny. Ot t-shirt, jeansy.
Wrzucę jutro reprezentatywne nagranie z ostatniego koncertu to ocenicie.
A jak jest z Wami?
Jakiego znanego basisty przypominasz pod względem brzmienia, techniki i muzykalności?
Kogo z basistów naśladujesz w swojej grze?
Jakie patenty w riffach staram się odtworzyć podczas grania na basie?
Czy preferujesz efekty w swojej grze na basie, czy wolisz skupić się na samej technice gry?
Czy jesteś bardziej podobny do Flea czy Claypoola pod względem stylu gry?
Jaki basista stanowi dla Ciebie inspirację w grze na basie?
Jakie głośniki basowe preferujesz podczas grania w swoim zespole?
W jaki sposób staram się rozwijać swoje umiejętności gry na basie?
Jakie materiały muzyczne staram się przyswoić, aby stać się lepszym basistą?
Jakie wyzwania stawia przed Tobą granie w zespole, a jakie osiągnąłeś w swojej grze na basie?
Mnie się wydaje że jestem jak Duck Dunn, Bob Babbitt, James Jamerson albo
Roger Waters. W rzeczywistości pod względem jakości linii basowych wychodzi
raczej anemiczny Sid Vicious z wysoko powieszonym basem na flatach :p
Jeżeli chodzi o mnie to nie wiem czy przysługuje mi się wypowiadać w tym
temacie 😛
Powiem tak, jeżeli chodzi o skill to jest zbyt niski żeby porównywać do
kogokolwiek…
Jedyne co przychodzi mi do głowy to wizerunek, przypominam na próbach Johna
Deacona :P, mało się odzywam, ruchu też niewiele za to chce mi się
grać.
Ja to się w życiu za dużo Claypoola i Flea nasłuchałem, żeby nie kombinować na basie podobnie gdy mam absolutnie wolną rękę. Czasem aż do przesady, ale z tym walczę. 😉
Sid Vicious niestety…
Basista The Doors. Podobna technika i dorobek.
Janek Gwizdala. Ze 2% Janka Gwizdali.
Wojtek pilchowski, ale tak 1/1000000000000000000000 niego jestem xD lepiej
poszukam tu 😛
http://www.nonsensopedia.wikia.com/wiki/Basista
Jeśli przyjąć, że kopiując czyjś styl nabiera się podobnych do
oryginału nawyków, to ja jestem klonem Billy’ego Sheehana, ale takim
malutkim;-) A brzmieniowo to niczyim, bo za duży mam rozrzut brzmień na
wiosłach… Kiedyś wprawdzie usłyszałem, jak gra Alain Caron, i
powiedziałem sobie: kurczę, to brzmienie mojego Ibaneza (choć gość przecie
nie grał na Ibanezie!), ale to było dawno i nieprawda;-)
Jeszcze tylko dodam, że przez całą „karierę” chciałem, żeby ktoś mnie
porównał do Pilicha, he, he. Nikt nie chciał tego uczynić mimo moich
starań, aż któregoś razu coś tam grałem w pewnym studiu, gość-nagrywacz
stanął obok i rzecze: „Grasz podobne patenty, jak ten, no, wiesz, no…”
Przeszło mi przez głowę: może wspomni o Pilichu? Choć materiał nie był
do końca Pilichowy, bardziej taki klasycznie rockowy, niemniej miałem
nadzieję, że może… A gość wtedy: „Wiem! Geddy Lee, ale taki wczesny”.
Śmieję się z tego do dziś:-DDDDD Pozdrawiam.
Mi się wydaje, że do Johnego Chow, ale tylko wydaje 😛
Dee Dee Ramone. Ćpienie + Skóra + Czarne Okulary + Fender Precel +
Quaterpoundery + kostka + Ampeg + Lodówa + ósemki = 1 2 3 4!!!!!!!!!!!
Kurwaaaa…:D
Muzycznie chyba głównie Juan Alderete, szczególnie Mars Volta.
Po kryjomu zrzynam też patenty Sheehana i przemycam jeśli kontekst i
brzmienie zespołu pozwalają.
Sposób bycia na scenie – Angus Young z gitarą przy kolanach. Chyba, że
zespół każe mi się uspokoić 🙂
Nie znam znanego muzyka, którego przypominam wyglądem. Może będę pierwszy
😉
Zauważyliście, że praktycznie żadna pozycja się nie pokrywa?
Bo każdemu wydaje się co innego 😉
Zdaje się, że nie ma wśród nas jakiejś szczególnej mody na jakiegoś
jednego basistę. Tacy z nas indywyduayści.
Basowy odpowiednik Lila Wayne’a
Ja kiedyś po koncercie usłyszałem, że gram jak Jerry Only i w ogóle
z*ebiście. Pierwsza część wypowiedzi to chyba miał być komplement
(gość miał naszywkę Misfitsów), ale chyba nie do końca siadło,
zwłaszcza że nasza muza niewiele ma wspólnego z pankrokiem…
Jakbyś zadał to pytanie na forum metalowych gitarzystów każdy chciałby
być Dimebagiem Darellem albo Kerrym Kingiem :D:D:D
Na forum metalowych basistów wariacji za dużej też by nie było 😉
Dobry temat 🙂 Zastanawiałem się nad tym i sam nie wiem… Troszkę Leo
Lions, ale ja nie fenderowy, troszkę Andy Frasier, lekko Jackiem Brucem
zalatuje, szczypta Berryego Oakleya, do tego odrobina Alena Woodiego…d*pa
tam, ciężko mi się określić 😉
Jeśli schodzimy do „odrobin”, to na mnie ogromny wpływ miał Fieldy i często
klanguję riffy bez popowania z małą ilością basu.
Niedawno usłyszałem, że w moim graniu słychać Wishbone Ash… Faktycznie,
pierwsze dźwięki zagrałem sekstyliard lat temu zasłuchując się w płycie
„Pilgrimage”… widocznie stara miłość nie rdzewieje 🙂
W moim wypadku byłby to William Murderface Murderface Murderface
Ja w zachowaniu to jestem taki Duff McKagan i Matt DiRito..
A z skilla to jestem cienki bolek w porównaniu do któregoś z nich..
ja z zachowania to połączenie charliego sheena i titusa a z wyglądu rysiek
riedel. a do kogo bym się porównał ze znanych basistów? hmm chyba Lemmy
Kilmister
W sumie nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale największy wpływ na móją
basówą młodość miał Timothy Robert Commerford, ale bardziej z czasów
niewolników niż Rage’ów, czyli bez kciuka.
I tak mi już zostało, czyli bas wysoko, mocny i nie zawsze kontrolowany atak.
Tim używał kciuka tylko na pierwszej płycie Rage’ów. Mówił kiedyś w
wywiadzie, że razem z Morello stwierdzili, że przez jego slap ludzie
porównują ich do Red Hot Chili Peppers, więc Tim pozbył się Stingraya
(chyba go zniszczył) żeby go nie kusiło do slapu i przesiadł się na Jazz
Bassa.
Im dłużej o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że żaden ze znanych
basistów nie zbliżył się ani odrobinę do mojego stylu gry. Wspomniany
wcześniej Sid Vicious był blisko, ale go odłączali od wzmacniacza i podobno
nigdy się nawet nie zorientował, więc to się nie liczy, bo ja bym się
chyba zorientował.
Za to jeśli chodzi o trzymanie basa mam patent, którego nie widziałem do tej
pory u żadnego z basistów – mam pasek z trzema główkami od straplocka –
kostką gram z basem zawieszonym nisko (jaja-podbrzusze), a gdy chcę przejść
na paluchy przepinam pasek na drugą główkę od straplocka – bas wędruje pod
cycki.
Przyznam, że myślałem kiedyś o tym patencie. Czy aktualnie nieużywane
strap-locki nie rysują korpusu w ramach ruchu paska?
Mam w starym basie skórzany, nieregulowany pasek, który od strony dołu
korpusu ma bodajże 5 dziur – regulacja polega na przypięciu się przez inną
dziurę. W najdalszą mam wsadzonego straplocka, a jeśli chcę skrócić
pasek, zaczepiam gitarę o najbliższą dziurę, zawijam dyndający koniec
paska i przypinam zaczep od straplocka (mam nadzieję że da się to zrozumieć
z mojego opisu). Fajny patent.
U mnie wygląda to mniej więcej tak jak u JD, z tym, że przy skróceniu
paska, czyli podpięciu straplocka bliższego ramieniu (do gry palce – slap) –
końcówka paska ze straplockiem w ostatniej dziurce paska (do pozycji do
kostkowania) se zwisa i dynda niczemu nie przeszkadzając. Ten wyższy
straplock też się o nic nie ociera gdy kostkuję. Mam straplopy dunlopa,
takie:
Bardzo szybko i wygodnie się przepina. Dużo wygodniej od tych shallerowych,
którego jedną sztukę (podróbka) zresztą też mam po stronie gryfu – tych
dunlopa nie sprzedawali na sztuki.
Samo przekładanie paska (bez straplocków) na kołek było dla mnie trochę
męczące i dziurki się wyrobiły, kiedyś o mało co nie straciłem przez to
basika. Stąd decyzja o trzech straplockach na pasku.
Ja przyżydzam na straplockach, ale na patent wpadłem wcześniej sam – do
kostki przepinam czasem gitarę niżej… 😉