Chciałbym się podzielić pewną refleksją, może mało wnoszącą, ale moim zdaniem przychodzącą wcześniej czy później do każdego kto przez jakiś czas zajmuje się gitarą basową. Otóż ostatnio dość poważnie wątpię w możliwości tego instrumentu – nie da się na nim zagrać tego, co na gitarze klasycznej / elektrycznej. Większość hiszpańskiej muzyki gitarowej (takiej jak np. przepiękne Recuerdos de la Alhambra Tarregi, Romance d’ Amor) pozostaje dla basistów niedostępna, na basie ciężko zagrać tak chwytliwą solówkę, jakie np. Brian May wycinał na gitarze (www.youtube.com/watch?v=wBJ9RUHMuwU). Jest to instrument podkładowy, i raczej mało zdolny do wyrażenia tego, co z reguły wyraża się przez muzykę… Kontakt z gitarą basową mam od 7 lat, a od 2003 mam lekcje gry. Jeśli chodzi o inspiracje – kiedyś słuchałem głównie i zasadniczo metalu, gdzie bas jako część łomoczącego dźwięku to była niezła zabawa, ostatnio poszło mi w lżejsze, classic-rockowe klimaty. Chciałbym zapytać Was – dlaczego wybraliście właśnie „basówkę”, z wszystkimi jej blaskami i cieniami ? Czy nikogo z Was nie kusiło bardziej instrumentarium klasyczne albo zwykła gitara elektryczna ?
Dlaczego zdecydowałem się na grę na basie?
Czy ktoś inny kiedykolwiek zastanawiał się nad wyborem basu zamiast innych instrumentów?
Co mnie skłoniło do wyboru gry na basie?
Czy uważasz, że bas jest ograniczony w porównaniu do innych instrumentów?
Dlaczego większość muzyki hiszpańskiej gitarowej nie jest dostępna dla basistów?
Czy wiesz, że bas jest instrumentem podkładowym i dlatego może być mniej zdolny do wyrażania pewnych emocji w muzyce?
Czy ktoś inny z Was zaczynał od gry na basie i przeniósł się na inny instrument?
Dlaczego bas jest wyborem dla wielu muzyków?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad grą na innych instrumentach, zamiast basu?
Dlaczego bas jest Twoim ulubionym instrumentem?
Ten tekst powyżej mnie rozśmieszył na maxa. Szacun koleś ;D A bas tak
po prostu, fajnie brzmi. I chciałem być drugim Cliffem Burtonem, ciężko
idzie ;P
Co do tematu nominalnego:
Miałem grac na perkusji, bo brat miał elektryka i uznaliśmy, że ja szybciej
zbiorę na perkusję. W nagłym przypływie, kumpelk zapisał się do muzyka na
perkę, więc mi został bas. Po roku szkoły kumpel został rasowym samoukiem,
perkusistą mniej rasowym (sytuacja jak w beatlesach: „Nie wydaje mi się,
żeby Ringo był najlepszym perkusistą na świecie; nie wydaje mi się, żeby
był najlepszym perkusistą w zespole” – P. McCartney).
A bas mi się po jakimś czasie spodobał…
Co do tematu królującego:
Ktoś kiedyś powiedział, że Myslowitz to Myslovitz, Ciabatta to Ciabatta, a
Apocalyptica to Apocalytpica. (Jeżeli jakieś literówki w Myslovitz albo
Apocalyptice mi się zdarzyły, to sory, nie kojarzę kapel). Dodałbym
jeszcze, że bas to bas, waltornia to waltornia, a gitara, to gitara.
I c*uj. skończcie temat, bo się tu rodzą negatywne emocje. I djabeł
Ja się wahałem pomiędzy perką i basem. Ale pomyślałem, że jakbym miał
zbierać na coś podobnego co jest na filmiku –
https://www.youtube.com/watch?v=BnWYPMKRZhw
Nie – piwo za drogie jest 😀
Po paru latach zaliczania kolejnych koncertów reggaowych zauważyłem jedną
prawidłowość. Otóż zdecydowana większość zespołów zwłaszcza tych
pamiętających czasy wynalezienia koła, charakteryzuje się specyficznym
zachowaniem. Spośród wszystkich muzyków na scenie, którzy czerpią
niesamowitą radość z samego faktu grania (a nieraz ich staż to grubo ponad
30 lat), basista jest z reguły specyficzny i po jego zachowaniu widać, że
odczuwa muzykę inaczej niż reszta. Dla większości widzów basista jest
mało zauważalny, ale jeśli mu się już przyjrzeć, miło jest sobie
spróbować wyobrazić w jakim świecie aktualnie się on znajduje. Błogi
uśmiech na twarzy, oczy czasem zamknięte lub wzrok wlepiony nie wiadomo gdzie
i fantastycznie wykonany (choć wcale niewyreżyserowany) delikatny taniec.
Doszło do tego więc, że dla mnie scenie może się dziać wszystko, ale
jeżeli nie zauważam w tle bujającego sobą i całą publiką basisty,
koncert pozastawia mnie ze znaczną dozą niedosytu. Nawet choćby z
głośników brzmiało najmocniejsze, ale wytwarzane za pomocą elektronicznej
syntezy „dupnięcie”.
Poza tym jestem osobą, która w tle wydarzenia czuje się dużo lepiej niż w
jego centrum, gdzie jest znacznie mniej miejsca dla mnie na wyrażenie siebie i
być może zamknięcia się trochę we własnym świecie, w pobliżu dolnej
granicy częstotliwości słyszalnych. Choć z drugiej strony trudno ująć
basoofce zasług w budowaniu całości w przypadku mojego ukochanego Dubu czy
Reggae.
JafR – nie tylko w tych gatunkach to widać. Sporo rockowych basistów też tak
robi. Może nie z tej największej sceny, ale trochę miejscowych już
widziałem, ale w reggae jest to najbardziej widoczne.
Moja historia wygląda tak, że chciałem grać na gitarze lecz jestem
leworęczny i nie nadążałbym z ruchem prawej ręki a nie chciałem mieć
lewo ręcznej gitary.Więc kupiłem bas. Na początku niezbyt mi się to
podobało lecz usłyszałem solo basowe w utworze Metallica-orion nauczyłem
się go i mnie wciągneło. 😛
Ziomek z klasy jest leworęczny a gra na prawo ręcznej gitarze i trochę
pizdowato mu to idzie, więc dobrze że nie wziąłeś gitary ^^ A na basie
lewo ręcznym grasz, czy prawo?
Hmm.. ja też jestem leworęczna. Tak btw.
Ze mną było trochę dziwnie. ;D
Wcześniej należałam razem z my friend Monią do szkolnego chóru. No i
pewnego pięknego dnia Monika poszła na warsztaty perkusyjne, później
kupiła perkę… Wtedy mój ticzer stwierdził, ze jemu już się nie chce
tylko śpiewać, więc będziemy i grać, i śpiewać. Ja coś wspomniałam o
tym, ze chciałabym grac na gitarze… i dostałam basówą. 😉 Spodobało mi
się, no i gram ;D
Wybrałem bass z kilku powodów:
– Jako gimnazjalista zasłuchiwałem się w polskiego punka (ale to było dawno
i nieprawda! Znaczy się teraz przerzuciłem się na „trochę” ambitniejszą
muzykę) i chciałem grać na jakimś instrumencie oprócz pianina.
– śpiewać nie potrafię (chociaż coś tam w chórze próbuję :P)
– na gitarach akustycznych/klasycznych/elektrycznych (niepotrzebne skreślić)
grała prawie połowa moich znajomych
– perkusja była za droga
I dlatego zostałem bassmanem (nie mylić z bosmanem) 🙂
Chęć posiadania basu i grania na nim siedziała we mnie odkąd
zainteresowałem się muzyką ale idąc za modą „podwórkową” przez 15 lat (
z przerwami) zajmowałem się gitarą elektryczną. Było fajnie jednak
brakowało tego „fundamentu”. Grając na gitarze nie czułem tej siły i
potęgi 🙂 Któregoś pięknego dnia około 4 – 5 lat temu, postanowiłem
kupić 5 strunowego Corta. I wtedy zrozumiałem, że to jest to czego
brakowało mi przez wszystkie lata.
Obecnie mój podstawowy instrument to Yamaha RBX375 i jestem w 7 niebie.
Nie byłem zainspirowany żadnym basistą. Decyzja o przesiadce na bas zapadła
późno (w wieku 29 lat) ale wynikała z wewnętrznej potrzeby. Teraz czuję
się gitarzystą grającym na basie ale nie ma to dla mnie znaczenia. Ja i mój
bas, to zdecydowanie jest miłość 🙂
Może teraz ja XD
Mój tato grał na gitarze po jakichś chałturach Xd
On grał, bo szukali basisty do zespołu, a akurat dostał bas od swojej
siostry z ameryki (Fender Precision 87) japońca i jako, że on grał gorzej na
elektryku od kolegi to musiał wskakiwać na czterostrunówke… szybko się
nauczył i grali 😀
Byłem mały to nie kumałem tego xd poza tym to co on grał mnie nie
interesowało. Posłuchałem trochę w necie co na prawde można wydobyć z tego
instrumentu… zafascynowało mnie to… potem grałem, aż pokochałem bas
xd
Gram od 4 lat.. teraz mam 15 😛 z tym, że pierwsze lata to takie
brzdękolenie, a nie prawdziwe granie 😉
Ale reasumując… od taty się zaczęło 😛 gdyby nie on to pewnie nie grałbym
na basoofce 😉
i ten świeeetny!! bas odziedziczyłem po tacie 😛 ;D
Niemożliwe!!!!!!!!!111!@ XD;)xd:Pxd;Dxd
…
a jednak :0
slucham metalu, chciałem grac na gitarze elektrycznej.. ale denerwowaly mnie
struny , które byly za blisko siebie jak i ich grubosc, oraz mnogosc gitarzystów
którzy uwazaja się za muzyków umiejac przy tym zagrac kilka akordów . Bas-
grube struny, dłuższy gryf, wieksze odstepy miedzy progami/ strunami, ilosc
basistów ( znam mało ), dźwięk mi jak najbardziej lezy ;D
Ja znam bardzo dużo gitarzystów i tylko jednego basistę (nie licząc mnie).
Bas mi się podobał od kąd interesuje się muzyką rockowo-metalową. Jak
pierwszy raz chwyciłem bas, wiedziałem że to instrument dla mnie:)
Od dłuższego czasu byłam w kropce. Iż ponieważ chodzę do szkoły
muzycznej II st i uczę się tam gry na saksie. I nawet to lubię. Ale tylko
lubię. Nie widzę siebie jako jazzmanki, a sax na dobrą sprawę tylko z tym
gatunkiem mi się kojarzy. Bodajże od dobrych 3 – 4 lat słucham metalu i
stwierdziłam, że w końcu chcę grać to, co kocham, a słyszałam, że bas
jest z całego metalowego instrumentarium najłatwiejszy, więc zaczęłam się
uczyć. Spodobało się. Uwielbiam harmonię i różnorodność, a gitara
basowa spełnia te warunki idealnie. basówka nadaje się praktycznie do
każdego gatunku i gdyby mi się coś nagle odwidziało to i tak w muzyce
pozostaję. A poza tym basistów za dużo nie jest i to jest też dla mnie plus
:D.
Myślę, że musisz trochę przestawić sobie myślenie na temat saksu. Mam w
zespole saksofonistę, a gramy rocka/blues-rocka i okolice. Nie jest to
zdecydowanie jazz. Koleś gra też w kapeli hard corowej…
Przede wszystkim nie szufladkuj tak od razu instrumentów. Równie dobrze
skrzypce mogłyby zostać tylko w muzyce klasycznej….
Taak, wiem. We Włochatym też używali saksu (choć to punk), spotkałam się
z użyciem owego instrumentu w mathcore, ale… Jakoś nie mogę się tak do
końca przekonać. Faktem jest również, że chyba nigdy do końca się nie
oddam jednemu instrumentowi. Pykam sobie jeszcze na klawiszach i zawsze jeden
instrument ma coś czego inny nie ma, a bez czego obejść się nie mogę.
Lubię różnorodność, po prostu.
A ja grałem już ponad rok na gitarze ,ale coś mnie urzekło w basie i
postanowiłem ,że muszę go mieć i już. Co mi się podoba? Grube struny i
szeroki rozstaw między nimi ,długi gryf ,duży rozmiar ,gra palcami ,kolor
mojej basówki;P (niebiesko-pomarańczowy)i przede wszystkim TEN dźwięk. Ten
instrument ma w sobie piękno ,ma TO COŚ ,tylko ja niestety nie umiem tego
wydobyć. Raz gitara ,raz bas i tak cały czas. Musiałbym się w końcu na
coś zdecydować(po głowię chodzi mi jeszcze perka ,trąbka i fortepian
;P)
Może polecicie mi jakiegoś genialnego basiste? I nie chodzi mi o tych co
wymiataja w slapie bo nie przepadam za tą technika.
witaj na forum, tutaj na pewno znajdziesz
kogoś wartego uwagi, zależy oczywiście jakie granie, styl, brzmienie i
klimat Ci najbardziej będzie pasował 🙂
hmm dlaczego bas ? może dlatego ze jak gitarzyście coś się nie spodoba na
probie itd można go użyć jako 5kg maczugi, hulk zły, hulk przypie… ;p a
tak na poważnie zawsze chciałem na perkusji grac ale nie miałem na nią
warunków w domu wiec wybrałem łopatę współpracującą z nią, bo cóż
któż nie jest najlepszym przyjacielem perki jak nie bas 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=pEyEu-hS0fA
pewnie to Cię przekona 😀
Moja historia zaczęła się gdy zauwazyłem akustyka na wycieczce i chciałem
grać a że znajomi grali w zespole poszedlem się doradzic… no i powiedzieli
mi o basie wiec takowy kupiłem… z zespołu odszedłem bo zaczałem słuchac
ciezszej muzyki a zespół nie chciał zmienić predyspozycji…
W basie również podoba mi się to ,że kiedy na nim gram bardziej się
skupiam na melodii ,a nie na przebieraniu palcami po gryfie.
Mnie się nigdy nie chciało uczyć chwytów, kiedy miałem akustyka:) A, że
usiłowałem drzeć ryja, to założyłem, że nie zaszkodzi do tego umieć
coś na basie. Aha, no i naoglądałem się za dużo teledysków Sodom:)))))) –
z resztą, dalej uważam to za rewelację
https://www.youtube.com/watch?v=GXS7QRPa35A
M-16 🙂 piłowałem tą płytę ładnych kilka razy w kółko 🙂
No to może teraz ja 🙂 Jak na razie zdążyłam się tylko przywitać.
Sądzę, że to dobry temat, żeby zacząć postowanie. Co prawda jeszcze basu
nie mam, więc nie odpowiem na pytanie „Dlaczego GRAM ?”, ale mogę
odpowiedzieć na pytanie „Dlaczego CHCE GRAĆ?”.
A więc w sumie jest jeden powód – bardzo podoba mi się jego brzmienie 😀
Podobnie, jak ktoś już w tym temacie kiedyś napisał, wszystkie piosenki
jakie mi „wpadały w ucho” miały wyraźny (choć nie koniecznie głośny) bas,
jakiś taki fajny groove. Tak sobie żyłam z nieświadomością w ogóle
istnienia czegoś takiego jak bas, aż pewnego dnia zadałam sobie pytanie, „co
tak pięknie brzmi, co to jest?” Już nie pamiętam, czy się kogoś
zapytałam, czy sama odpowiedziałam sobie na to nurtujące pytanie,
oglądając jakiś teledysk. Głód na niskie dźwięki nie ustąpił,
słuchałam coraz więcej i coraz bardziej mi się to podobało.
Jakoś do elektryka mnie nigdy nie ciągnęło, za pewne zniechęciłam się do
gitar po krótkotrwałej przygodzie z gitarą klasyczna (tak to jest jak chcesz
grac tak jak twoje ulubione zespoły, a nauczyciel karze ci grać jakieś
„Santy Lucije” ;D). W czasie nauki na tymże instrumencie, często grałam z
kimś jakieś duety i zawsze wybierałam sobie (jakoś chyba podświadomie )
partie na strunach basowych ;P
Poza tym w większości zespołów ( choć wiadomo, że są wyjątki )
gitarzyści to takie „gwiazdy”. Wychodzą na środek z tą swoją solówką,
publika robi maślane oczy i wszyscy się wgapiają jak w obrazek.To się po
prostu gryzie z moim charakterem. Basiści zazwyczaj stoją z boku i odwalają
kawał dobrej roboty nie robiąc z siebie „bóg wie kogo”. I mi to jak
najbardziej odpowiada. Niektórym satysfakcje daje nie to, że podczas solówki
widownia sika z radości, tylko po prostu to, że czuje się potrzebny w
zespole, jak kawałek układanki, gdzie wszyscy są na swoim miejscu, każdy ma
czas i przestrzeń dla siebie, a nie próbują się prześcignąć, kto lepszą
solówkę wywali. I zdaje sobie sprawę, że niektórzy myślą inaczej. Pisze
to tylko patrząc przez pryzmat swojej „nie lubiącej się rzucać w oczy”
osoby. 😉
Już wiem, że nie chcę, by wszyscy patrzyli tylko na mnie – wolę, ale, aby
właśnie choćby niewielka grupa „wybranych, którzy słyszą bas”( a mam
podstawy by sądzić że niestety nie wszyscy słyszą ) chociaż czasem
spojrzała na mnie i doceniała to co robię w zespole, tak jak ja doceniam to
co robią inni basiści.I jestem pewna, ze to da mi kiedyś większa
satysfakcje, niż granie gitarowych solówek.To tak odbiegając w daleką
przyszłość.
Ups! Chyba troszkę się rozpisałam ;/. No cóż – nigdy nie miałam talentu
do pisania tzw. „krótkich notatek” ;P
Dziękuję wytrwałym za przeczytanie i przepraszam za zbyt „rozwięzłą”
wypowiedź.
witt: No więc właśnie ja również nie grałam akordami 😉 Zresztą akordami
tez próbowałam, ale nigdy nie wychodziło mi to tak jak powinno, ogólnie
kostka NIE była moim przyjacielem ;)Na jakimś z teledysków zobaczyłam , że
basista nie grał znienawidzonymi chwytami, tak jak zazwyczaj na akustyku, i to
mnie przyznam szczerze znacznie podniosło na duchu, że nie trzeba opanowywac
tego całego bicia, jak przy piosenkach biesiadnych.;D Po prostu to mi
zupełnie nie leżało i nie wychodziło.
Po głębszej analizie osobowościowej doszłam do wniosku że bas pod
względem brzmienia i roli w zespole jest dla mnie wprost idealny. Zobaczymy
jak to będzie w kwestii praktycznej ;). Na razie żyje z nadzieją , że nie
wgniecie mnie w ziemie (chyba , że brzmieniem ;P), a po godzinie z basem
przewieszonym przez szyję będę w stanie utrzymać się na nogach 🙂 –
zważywszy na móją raczej wątłą posturę. W razie czego, zawsze jest
jakieś wyjście awaryjne – może zapoczątkuje modę „stołeczek dla basistki
na scenie „.
W każdym razie na pewno się tak szybko nie poddam 😉
Również pozdrawiam 🙂
miałem podobnie jeśli chodzi o wybór instrumentu – zawsze zastanawiałem
się co to jest akurat to co słychać w tym miejscu czy w tamtym, pytałem nie
raz i kiedy padała odpowiedź gitara basowa/bas to mówione to było z
niejaką pogardą i to chyba odstrasza ludzi od tego instrumentu co widocznie
się zmienia na przestrzeni lat, a gitara basowa zyskuje na popularności i
znaczeniu 🙂 a przynajmniej dla mnie, choć nie są tylko czcze zachcianki
grajka, który upatrzył sobie niższy rejestr, rzeczywiście żyjemy w czasach
renesansu basówki i trzeba stereotyp o niedouczonym basiście zmieniać, bo
choć jest nas mniej niż gitarzystów to łączymy rytmikę z melodią, a nie
tylko popisujemy się piszczącymi solówkami 😉
p.s. też zaczynałem na klasyku, ale nie lubiłem grać chwytami, wolałem
zawsze brzmienie basowych strun, pojedyńcze dźwięki bardziej niż akordy
itd. itd… pozdrawiam 🙂
edit: do dzisiaj nie lubię grać kostką, ale prędzej czy później chyba
się za to wezmę, choćby dla samej możliwości zagrania czegoś
Bas ma w sobie to coś ;). Dlatego na nim gram. Kiedyś zobaczyłam na
koncercie solówkę basisty i bardzo mi się spodobało. Nie potrafię bliżej
tego wyjaśnić. Doszłam nawet do wniosku, że pianino (na którym zawsze
chciałam grać) nie ma w sobie tego czegoś ;).
Ja też mam kilka miłych i tych gorszych tez wspomnień o basie. Zgadało się
z kumplami żeby założyć kapele. Jeden grał już na gitarze drugi to istny
wariat wiec wiadomo perka. Ojciec namawiał na gitarę ale mój ś.p wujek
kiedyś grywał na basoofce no i pomyślałem że może coś mieliśmy
wspólnego z tymi niskimi tonami. No i później tylko zakup baśki i z
górki.Pół roku tylko podchodziłem i kurz otarłem bo nie wiedziałem jak
się do nauki zabrać. Od stycznia intensywnie ćwiczę i teraz naprawdę wiem
że trening czyni mistrza. Nigdy nie żałowalem żewybrałem bas a nie jakieś
bahrajło z 6 strunami. Ach te uczucia.:)
Dlaczego? Grałem niby na elektryku, uznałem że nie mam paluchów do solówek
a do basu zawsze ciągnęło.
Teraz już granie solówek jakieś takie łatwe się zrobiło xd
To muszę być naprawdę dziwnym przypadkiem, bo z pianina na gitarę basówą
przesiadłem się po… Zagraniu „Etiudy Rewolucyjnej” Chopina. Dolne rejestry
były ciekawsze od wyższych. Musiałem tylko znaleźć instrument
odpowiadający moim upodobaniom.
Bas[4] bo gitara elektryczna/akustyczna etc ma sześć strun a ja mam tylko
pięć palców u każdej z rąk.
Ja też najpierw grałem na pianinie. 😛
Błech, artyści się znaleźli. 😛
Ja tradycyjnie, najpierw grałem na nerwach. Wielu osób. Wciąż gram w sumie.
Czasem wręcz ocieram się o wirtuozerię. 😀
Dlaczego bas ? Nie dlatego, że w zespole brakowało basisty, nie dlatego, że
byłem najsłabszym gitarzystą w zespole, nie dlatego też, że chciałem
grać a na basie się najłatwiej gra są 4 struny i w ogóle trzeba grać 3
dźwięki na krzyż.
No to dlaczego? Nie trzymaj nas już dłużej w niepewności… 😀
Tego się nie da opisać słowami 😛
Zacząłem grać na basie…. bo Miklo grał i miał stary bas na zbyciu.
Wiadomo- starszy brat, autorytet, ma zarost to wie, co najlepsze…
Skoro już koniecznie musisz to próbuj gitary… ja zrobiłem dokładnie na
odwrót jak najbardziej świadoma przesiadka z gitary na bass. W basie mam 6
strun, gram często unisono z gitarzystą w bandzie również szybkie
skomplikowane partie, mam miejsca na partie solowe, bass jak najbardziej
równouprawniony, … moim skromnym zdaniem ograniczeniem jest jedynie nasza
wyobraźnia i wiecznie niedoskonałe umiejętności.
Ładnie powiedział przedmówca 😉
Znajomy mi pokazał jak Meshell próbuje obudzić Princea za pomocą basu
Gibsona Les Paula.
Prince zapewne dalej spał, ale ja się obudziłem. 🙂
Na początku grałem na gitarze, starym akustyku. Na bassa zdecydowałem się,
gdy usłyszałem i zobaczyłem grę Cliffa Burtona (zmarłego basisty
metallici). To co on robił z bassem zainspirowało mnie 🙂
ja często bywałem u mnie w mieście na próbach róznych kapel (parafraza,
heynał, non profit) i jak tylko chłopaki pozwalali mi w przerwie złapać za
jakiś instrument to byłem bardzo dźwięczny.. zn. wdzięczny. I tak perkusji
nie mogłem opanować (jakieś tam proste rytmy tylko szły), gitarą to sobie
mogłem pobrzedękać..samemu to nie to ale bas nawet grany solo urzekał
mnie..przedewszystkim grany solo!! i tak znalazłem starszego pana który gdzies
kiedyś hałturzył i kupiłem od niego zielonego Mayonesa i nie rostaję się
z nim do dziś..
Bass się wydaje mało doceniany, niesłyszalny. Często ludzie nie wiedzą co
to za „dziwna gitara”.
A moim zdaniem bass jest zaje*bisty, jeśli umie się grać. Nie chodzi tu bo
bą bą bą cały czas na strunie E. Ja osobiscie staram się poszerzac swoje
horyzonty o techniki takie jak kostkowanie, klang, tapping… Kupilem przester
którego tez używam. Dzięki temu jestem doceniony i nie stoję tylko z tyłu
brzękoląc bez celu.
Ja mam wrażenie, że ludzie coraz częściej chwytają za bass. I ogółem,
kogo nie spytam to wie co to za instrument. To dobrze, może nawet kiedyś
będzie więcej basistów niż gitarzystów, chociaż do tego już z dystansem
podchodzę. ^^
To wcale nie tak dobrze. Mamy być elitą, a nie, że wszyscy nagle wiedzą,
grają itd.
Będę musiał sobie wymyślić jakieś inne absolutnie zajebiste, a
równocześnie absolutnie niemodne hobby.
EDYTA: Na wypadek wszelki – ^to był SARKAZM. 😛
Immo zbieraj do klasera znaczki z smsów i maili.
No, co Ty, jaja se robisz…?
One są skancerowane.