Od dłuższego czasu męczę przykłady nut do ćwiczeń solfeżowych. Świetna
sprawa. Zaczynamy od 5 dźwięków gamy C-dur (od C do G) i samych pół i
ćwierćnut. Później dochodzą kolejne dźwięki po 1-3 co parę stron,
pauzy, inne tonacje, nuty o mniejszej wartości, kropki, triole. Wszystko
fajnie ogólnie miód malina.
Mam małe pytanko do osób, które grają z nut a vista.
Jeżeli czytamy nutki to lepiej jest „mówić” sobie w głowie jaki dźwięk
gramy, czy uczyć się odruchowo trafiać w odpowiedni dźwięk (po kilku
setkach przykładów nie problem). Bez czytania wartości nut gra idzie mi
sprawniej (z czytaniem czasami gubię się w ósemkach), ale nie wiem, czy
przez to nie dojdę do momentu, w którym okaże się, że zrobiłem sobie kuku
i będzie mi tego brakować. No i będę musiał wrócić do początku.
Chodzi mi w tym momencie o granie w gamie C-dur jeszcze bez krzyżyków i
bemoli.
Jaką metodę lepiej stosować?
Czytanie nut a vista to dobry sposób na ćwiczenie solfeżu?
Jak zacząć ćwiczyć nuty a vista?
Czy warto mówić sobie dźwięki w głowie podczas czytania nut?
Czy lepiej uczyć się odruchowo trafiać w odpowiedni dźwięk czy czytać wartości nut?
Jakie problemy mogą pojawić się przy czytaniu ósemek?
Czy gra bez czytania wartości nut może prowadzić do braku umiejętności czytania nut z krzyżykami i bemolami?
Jaka jest najlepsza metoda nauki czytania nut a vista?
Czy warto ćwiczyć nuty o mniejszej wartości?
Jakie nuty należy zacząć czytać na początku?
Na jakim poziomie trudności powinienem ćwiczyć nuty a vista?
Nie wiem na jakim jesteś etapie, jeśli chodzi o w ogóle czytanie nut i
granie tego na basie – bo jeśli np. mówienie sobie w głowie jaki grasz
dźwięk wynika z tego, że szukasz tego dźwięku na gryfie, to myślę, że
póki co warto żebyś jeszcze sobie w tej głowie mówił, bo będzie Ci
łatwiej zapamiętać układ dźwięków.
Jeśli natomiast już jesteś obyty na tyle z gryfem, że wiesz gdzie co leży,
to po prostu możesz powoli rezygnować z tego procederu. Choć myślę, że
takie odejście powinno przyjść naturalnie – nagle zauważysz, że np. te
nuty, które się często wcześniej w ćwiczeniach pojawiały, grasz
automatycznie i już się nie zastanawiasz, czy to co teraz grasz to c, czy d –
po prostu będziesz to wiedział 🙂
A tak ogólnie, to bardzo fajny pomysł z tym solfeżem – nie wpadłam na to,
żeby tak go wykorzystać 😉
Trochę mnie nie było na basówce to już odpisuję.
Jestem już na tym drugim etapie 🙂
A co do solfeżu. Jest super dla basistów, bo nie ma wielodźwięków. Nuty do
wokalu są bardzo fajne do basu. Dużo jest w wiolinowym, ale to gram oktawę
niżej i mam to w sensownych pozycjach. Klucz basowy dojdzie z czasem
(widziałem go na dalszych stronach 🙂 )
mógł byś mi podrzucić na maila te ćwiczenia z „solfeżem” albo jakiegoś
linka czy coś z wyjaśnieniem?:D
W głowie jak już sobie coś mówię to nie nuty a rytm – 1i2i3i4i albo
1cykcykcyk2cykcykcyk3cykcykckyk4cykcykcyk czy coś tego typu. To może być
pomocne z tym gubieniem się przy ósemkach. Do ćwiczenia czytania a vista
bardzo lubię otworzyć „classical fakebook” gdzie popadnie i zagrać melodię
z jakiejś arii operowej czy temat z symfonii której nie kojarzę. Też
większość w kluczu wiolinowym, oczywiście.
No ja właśnie w rytmiką problemów nie mam. Nic sobie liczyć nie muszę –
klik wystarcza.
http://www.pl.wikipedia.org/wiki/Solfe%C5%BC
To w skrócie wyjaśnię o co chodzi. Ćwiczenie solfeżowe to śpiewanie z
nut. Dlatego nie ma tam (chyba że do ćwiczeń w 2-3 osoby, ale to margines)
dwu czy trójdźwięków. Zaczynasz od melodii prostszych niż „wlazł kotek na
płotek” (i nie jest to przesada). Dlatego nadają się do nauki na bas. Chyba
najbardziej rozpowszechnionymi książkami do tego to „Solfeż” (2 części – z
tego korzystam) i „Mały Solfeż”, który jest okrojoną wersją pierwszego w
jednej książce. Obie autorstwa JK Lasockiego. Widziałem już to w na prawdę
badziewnych sklepach muzycznych, ja mam akurat od cioci (ze studiów ma). Na
bank znajdziesz też na necie. Polecam kupić książkę, bo jest to mega
wygodne rozwiązanie.