Czy warto kupić Mayones’a Victorious’a 5 ?

Chciałem poznać opiniię „ogranych” basistów, którzy pomogliby mi podjąć
decyzję o zakupieniu przeze mnie MAYONES’A (VICTORIOUS 5).

Nie ukrywam, że za sam wygląd mogę ją kupić. W zasadzie chodzi mi o jej
brzmienie w połączeniu np. z Ampegiem (bo taki mam), no i o „wygodę”…

Podziel się swoją opinią

39 komentarzy

  1. Patrzac na cenę wiosła to mnie osobiscie trochę dziwi to pytanie… przejedz
    się do siedziby Mayo i ograj tego basa koniecznie. Heinrich z Rootwater gra
    właśnie na mayo podobnej klasy i ampegach takze posluchaj jak to gada. mnie
    osobiscie plyta Unsun na ktorej On gra rozwala basowym brzmieniem.

    Poza tym Jigsaw ma racje.zainteresuj się Warwickami ew. GMR

  2. ja cie mogę IMO nakierować na parę sensownych marek w tym pułapie to
    przedewszystkim Warwick ,GMR(najwyższa półka ,tu możesz do brać sam drewno
    komponenty wszystko praktycznie pod ciebie) sandberg … jest ich dużo nie
    wspominam o fenderach musicmanach itp ale musisz wiedzieć czego oczekiwać po
    tym wiośle ,wejdź sobie tu i się zorientujesz dużo tu basów a sklep i
    sprzedawca to profeska pełną gębą
    http://www.maczosbass.pl/index.php?goto=shop&cat_id=3

  3. Słyszałem jednego który dosłownie powalił mnie brzmieniem i jakieś 5
    które brzmiały fatalnie. W ciemno kupować nie można inna sprawa to z jaką
    elektroniką – mayones promuje układ Bartolini + aktywny Aguilar co moim
    zdaniem nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Cena takiego wiosła jest spora
    za takie pieniądze można kupić już dobrego starego Fender który imo
    będzie grał o niebo lepiej – będzie miał też większą wartość przy
    ewentualnej odsprzedaży. Jeśli musi to być nowoczesna piątka to udane
    egzemplarze basów mayonesa z najwyższej półki można porównywać pod
    względem brzmieniowym do basów wręcz klasy Alembica i Drozda pomimo że te
    przewyższają je znacznie ceną. w Mayo nauczyli się w końcu jak się robi
    basy. Warwicków nie polecam są głuche jak pień. GMRa będzisz raczej
    musiał robić na zamówienie więc kupujesz kota w worku – albo będzie
    brzmiał dobrze albo nie a kasa poszła… IMO Ampeg najlepiej gra z Preclem.
    To tradycyjne wzmacniacze do tradycyjnych instrumentów grające dobrze jak
    się je trochę dopali przesterkiem. Mayo to wiosła HiFi i raczej zagrają
    dobrze z np markbasem epifani edenem czy SWRem. Mayo dla większości z nas są
    bardzo wygodne.

  4. Moje zdanie jest takie same jak wyżej kolegi Myrkul666.Jedź
    do Mayo i tam u nich w kanciapie możesz posiedzieć sobie nawet cały dzień i
    poogrywać wszystko.Cholernie dbają o klienta,nawet Ci kawkę zrobią 🙂 Sam
    tego doświadczyłem jak zamawiałem u nich basisdło.No ja po świętach jadę
    po odbiór.

    ****************************************************************************************************
    Mayones Be5 Kustom DARX już za parę dni + (HEAD w poszukiwaniach) + 2×10 by
    Demanufacture

  5. Mayo jest równie dobre, jak każde inne dobre wiosło. Czyli: Jeśli chcesz,
    to kup – to jest taki pułap cenowy, że: Ograj i sam zadecyduj. Ograj też
    inne wiosła, które są podobne brzmieniowo, manualnie i cenowo.

    Ciekawe, ja bym nie miał tyle tupetu, żeby za kogoś decydować na jaką
    gitarę ma wydać kilka tysięcy złotych.

  6. Zgadzam się z moimi 2 przedmówcami.Jedz do mayo i ograj sprzęt.Raz też
    byłem i normalnie mnie rozwaliło jak mnie potraktowali- uprzejmi,(nie było
    pytania – masz pieniądze?? …Interton, i jeszcze jeden sklep w Sopocie)
    Naprawdę miła obsługa która doradzi i nie widzisz w ich oczach napisu
    jeżeli „nie kupujesz to spie…..laj” Grałem na tym basie w ich „kanciapie”
    przez może 20 min i muszę powiedzieć WOW, ale wiadomo bas trzeba ograć
    przez parę dni by zauważyć wszystkie plusy i minusy.

    Szergiel też ma racje pisząc „Ciekawe, ja bym nie miał tyle tupetu, żeby za
    kogoś decydować na jaką gitarę ma wydać kilka tysięcy złotych” wiem że
    nikt nie decyduje tylko pisze swoje opinie co według niego jest najlepsze ale
    w poście PANOWIE nie ma pytania Jaką gitarę sobie kupić??…Wiec yanoosh
    jedz do mayo i ograj a na pewno nie pożałujesz.Ja dla Mayo mam wielki
    szacun:) gdyż dzięki nim znalazłem w końcu „muj bass” CS-5 NEW!! Pozdrawiam
    i życzę udanego zakupu jaki by on nie był!! 🙂

  7. Dzięki wszystkim za opinie. Doceniam Wasz czas i radę. Jednak i tak
    byłem/jetem nastawiony na Mayonesa, tyle, że mam do Nich daleko i chciałem
    dowiedzieć się czy warto jechać taki szmat drogi (żeby pzynajmniej SE
    pograć… he, he).

  8. masz o dwa rzędy wyższą kwotę na bas niż wyjdzie Ci ta podróż, a Mayones
    byle czego nie robi – po mojemu warto 😉

  9. Uważam, że warto, słyszałem go osobiscie a nawet ogrywałem. Bardzo wygodne
    wiosło, dobrze wykonane, dźwięk pierwsza klasa, bardzo czyste, selektywne,
    ciepłe a zarazme mocne brzminie. Moim zdaniem wiosło, którego się nie
    sprzedaje 🙂 co najwyżej kupi jakieś 2

  10. No to może i ja coś dorzucę :-D… Jako szczęśliwy posiadacz Slogana i
    full stacka Ampunia mogę być posądzony o brak obiektywizmu – wiadomo „moje
    najlepsze itd.” ale co mi tam… 😉 Wieszajcie na mnie psy…

    Jedź tam chłopie ale najpierw przemyśl sobie dokładnie w głowie do czego
    to ma być wiosło.

    Gadanie pod tytułem „chce bas uniwersalny” to bzdura – zastosowanie
    takich a nie innych komponentów czy patentów konstrukcyjnych predysponuje
    wiosło do pewnych zadań ;-).

    Oczywiście na pewnym etapie cenowo jakościowym można wymagać
    wszechstronności i Mayo radzi sobie w różnych sytuacjach (gram od
    Grindcore’owego Masachist po wręcz popowe Unsun ;-)) Ale im bardziej
    dopasujesz sobie „na dzień dobry” mebelek tym bardziej będziesz
    zadowolony. ( Przyznam że jak ja jechałem do Gdańska byłem tak podjarany
    że właściwie nie wiedziałem co za bas chce J). Tak więc dokładnie
    zastanów się nad wyborem drewna – np. przekładańce i egzotyka są fajne
    do lżejszej muzy lub klangu, do ostrego łojenia chyba najlepszy jest klon. Od
    razu poproś żeby zamontowali ci mosiężne siodełko gadanie o
    grafitowo/kewlarowych wynalazkach to mity. Zastanów się nad profilem i
    grubością gryfu – ja swojego mayo mam „zwężonego”. Nie oszczędzaj na
    moście – Dobry to taki z jak najmniejszą ilością elementów między
    struną a drewnem. Pamiętaj żeby przepościć struny przez korpus – to są
    takie małe rzeczy o których się zapomina które praktycznie nic nie
    kosztują a które potem mogą wkurzać że „zapomniałem a teraz to mnie
    denerwuje”. Tak samo z elektroniką pasywne pickupy z preampem czy aktywne.
    Pasywne bardziej grają deską, aktywne mocniej narzucają swoją własną
    charakterystykę. Lakier – mat jest ładniejszy ale np. w moim przypadku tak
    się wściekałem że po miesiącu przy pickupie wytarłem kciukiem dziurę
    ?… okazało się że mam J agresywne PH i jak się spocę rozpuszczam lakier
    J złoooo… Więc w Mayo przelakierowali mi cała gitarę na połysk i teraz
    jest ok.

    Miałem w łapach Victoriusa (Novego), Elegance (Darka ex Chylińska i chyba
    teraz Goya), do tego kilka customów w salonie w Gdańsku – wszystkie to
    solidne rasowe basówy zero kompromisów – niektórzy gadają że Mayo to duża
    firma że robią masówe itd. itp… Byłem w ich fabryce widziałem jak robią
    i dobrze robią… Co więcej jako że mam sale prób przychodzą do mnie
    różni ludzie i bawiłem się kilkoma Foderami, Alembikami a kiedyś nawet
    wpadł mi na 5 minut w ręce Drozd który kiedyś należał do Piotra Żaczka.
    Na moje gumowe ucho stwierdzam że powyżej pewnej ceny różnice są jedynie
    estetyczne i wybór to już nie co gra ładniej lub lepiej tylko jakie Masz
    preferencje brzmieniowe .

    Wracając jeszcze do początku najważniejsze dla Twojego zadowolenia jest
    zastanowienie się co na tej gitarze będziesz grał. Na przykład mam drugi
    bas – Bc Bernardo (chłopaki (i dziewczyny ;-)) na zlocie w wawie oglądali
    taki sam egzemplarz kolegi Filipiarza) do ostrego łojenia nigdy jeszcze nie
    słyszałem lepszej gitary ale z drugiej strony nie sposób na nim grać
    ckliwych ładnych melodii on po prostu na to nie pozwala ma silne wręcz
    brutalne pasmo i już. Teraz pytanie – jest lepszy od mayo ? Czy mayo jest
    lepszy niż bernardo ? Bzdura nie ma co porównywać oba są super tyko do
    różnych zadań 😉

    I cóż za tą kasę żadne Warwicki, Ibki, ESP/LTD, Music Many, Corty,
    Spectory etc. – trochę tego przerobiłem 😉 nie mają zwyczajnie startu
    tyle mojego nie obiektywizmu ;-D

    Na koniec tych wynurzeń pamiętaj że bądź co bądź jest to lutnicze
    wiosło i prawdziwe brzmienie ujawni się po ułożeniu instrumentu czyli około
    roku grania… uff dobranoc…

    P.S. Jak masz daleko do morza to przy jakiejś okazji wizyty w stolycy wpadnij
    do mnie do sali dam ci bas podepne wzmacniacz i zamknę na 5 godzin 😉 sprawdzisz
    pokręcisz i będziesz wiedział czy to jest to o co Ci chodzi…

  11. Dzięki HENIO za wyczerpującą wypowiedź. Po tych wszystkich sugestiach
    myślę, że taka gitura od Mayonesa jednak jest coś warta… Nie chodzi mi o
    kasę- bo wiem, że „trochę” kosztuje (mogę nawet się zapożyczyć… he he),
    ale o mój wymarzony i dobrze brzmiący instrument… Bo tak naprawdę do tej
    pory z wszystkich gitar, jakie miałem, najlepszy był Line6 VARIAX- ale
    szczerze to zabawka- za dużo elektroniki (może ktoś lubi…). Ja potrzebuję
    rasowy basior z z takim brzmieniem, że normalnie… CIARY PRZEZ PLECY… (he
    he). Już postanowiłem. Jeszcze w tym tygodniu jadę nad morze- w sprawie
    zamówienia 🙂

    Pozdrawiam wszystkich, którzy pomogli mi w decyzji, która i tak chyba już
    była podjęta (he he).

  12. Popytaj jeszcze u lutników. GMR to w sumie, jak Mayo, ma jakieś określone
    modele, a to, co wychodzi do klienta to tylko wypadkowa tego, co w standardzie
    i oczekiwań klienta.

    Mayo jest drogie. Oj jest.

    Ostatnio sam się noszę z zakupem lutniczego basu i zauważyłem, że bardzo
    dobrze zrobiony bas to koszt 4500- 6000zł. Z trójdrożną elektroniką,
    piezzo, sześcioma strunami, przystawkami sensownymi (bartki albo meki – moim
    wypadku – customowymi Merlinami) sensowniej jest się udać do lutnika. Mimo
    dobrych opinii o Mayo robienie basu u lutnika jest jak indywidualny tok
    nauczania wobec normalnej szkoły.

    Taka jest moja opinia.

    Grałem na kilku stricte lutniczych basiwach – żądne mnie nie rozczarowało.
    Za to cała masa hurtowo wykonywanych gitar za pięć, siedem, dziesieć
    tysięcy – tak.

    U lutnika nie ma miejsca na błąd, bo to idzie o jego renomę i grubą kasę
    dla niego. Rozejrzyj się jeszcze po sąsiednich pracowniach lutniczych.

  13. Tyle że Mayo Kustom Shop to PRACOWNIA LUTNICZA. To jest właśnie indiwidualny
    tok z wysokiej półki a nie jakiś jeden pan Zdzisiu (nie obrażając żadnego
    lutnika, Boże broń). Tam selekcja i profesjonalizm idą w parze z
    dbałością o detale. Mayo Kustom Shop powinno traktować się jako osobną
    firmę.

  14. co niezmienia faktu ze za ta kaske jakby poszedl do lutnika czy do grma to po
    ugadaniu mialby bas o takich samych parametrach za mniejsza kaske w takim samym
    wykonaniu o przynajmniej 2.5 tysia mniej 🙂 takie moje zdanie.

    customowe mayonesy sa dla burzujow co chca mieć lutniczy bas 🙂 moim zdaniem
    bezsensowne jest przeplacanie 😉

  15. „robienie basu u lutnika jest jak indywidualny tok nauczania wobec normalnej
    szkoły” – bez obrazy ale to kretynizm. W przypadku basu lutniczego nigdy nie
    wiesz jak zabrzmi finalnie. Porównaj sobie kilkanascie basów z ta sama
    elektronika wyposażeniem, ksztaltem i drewnem – każdy będzie grac inaczej i
    srednio może ze dwa na 20 dobrze – niezaleznie od firmy i lutnika. Bas trzeba
    ograc przed kupnem – doswiadczeni muzycy to wiedza. U lutnikow zamawiaja
    instrumenty głównie bogaci amatorzy którzy nie maja pojecia o brzmieniu i
    wierzą w mit sprzętu na zamówienie i jego tzw wyjatkowosci.

  16. alfik z końcówką się nie zgodzę ,ja zamówiłem GMR który miał
    dokładnie tak jak chcę żeby był wykonany pod względem technicznym ,tzn
    elektronika ,drewno menzura itp co było poparte ograniem 2 egzemplarzy
    ,podbudowane teorią o drewnie i elektronice ,produkt finalny to dokładnie to
    czego oczekuję od basu za kwotę do 3000 (nie wydałem tyle nawet) i tak jak
    zakładałem do wymiany są pickupy i mostek ,tyle . MPB ma lutnika
    ,niech się wypowie aczkolwiek z tego co czytałem to wyglądało podobnie do
    mnie tzn pełna świadomość tego czego można od gitary oczekiwać i
    spełnienie tych oczekiwań

  17. @Alfik: „robienie basu u lutnika jest jak indywidualny tok nauczania wobec normalnej szkoły”

    Dość kategoryczne ( i drastyczne stwierdzenie :))))))

    Ale ZGADZAM się z nim , z zastrzeżeniem , że chodzi o instrumenty powiedzmy
    do 10k zł.

    Z założenie produkcja jednostkowa będzie droższa niż seryjna (
    zakładające te same materiały , komponenty itp )

    I jakoś w głowie nie chce mi się zmieścić , że lutnik zrobi instrument
    taki ,

    jaki sobie ŻYCZY kupujący.

    Natomiast uważam , że może to działać prawidłowo w klasie instrumentów ,
    nazwijmy to , mistrzowskich,

    tyle że w odwrotnym kierunku, czyli ktoś kupuje Foderę , do mu brzmienie
    Fodery ODPOWIADA,

    a nie zamawia w Foderze taki czy owaki instrument w/g swojego widzi mi
    się.

    Firma Fodera wie co robi , umie robić konkretne typy basu o swoistym
    charakterze i nie wierzę w to ,

    aby zgodziła się zrobić instrument pod dyktando klienta , bo zdaje sobie
    sprawę , że skutki mogły by być opłakane.

  18. jak ktoś wie jaki uklad przystawek odpowiada jego brzmieniu, jakie drewno mu
    pasuje, menzura rozstaw strun itd to lutnik będzie dobrym wyjsciem 🙂

    a wracajac do tematu mayo to w wiekszosci cena zawyzona ze wzgledu na marke.
    tak jak firmowe buty i ubrania niektorych marek 😉

  19. a jak dla mnie to podręcznikowy przykład „efektu snobizmu” sformułowanego
    już w XIX w przez Adama Shmita który zauważył że wraz ze wzrostem cen
    danego dobra luksusowego zwiększa się jego konsumpcja dlatego że posiadanie
    go jest prestiżowe i daje iluzję świetnej jakośći – wiem wiem ekonomiczny
    bełkot

  20. @Jigsaw.. 🙂

    A ja mam nieodparte wrażenie , że w Polce szuka się lutników po to , aby
    BYŁO TANIEJ !!!!!

    Bo to jest tak…. Mayo zrobi za 5k zł bass , który poniekąd ma brzmieć
    lepiej niż ten seryjny za 8k zł.

    To jakieś postawienie sprawy na głowie..

    Polski hand made za 5k ma być lepszy niż niż ten spod CNC + yellow hands za
    8k ???

    Jestem w stanie uwierzyć , że taki za 20k zł hand made będzie lepszy od
    tego za 8k zł.

    Coś tu nie gra.. (IMO) Choć (ale) rynek wtórny bardzo bezlitośnie
    weryfikuje te lutnicze cuda.

    @alfik .. Fodera to tylko synonim. Równie dobrze mógłbym napisać Alembic
    itp itd..

  21. Igorro cytowałem bratekra – Ja w życiu nie zamówiłbym w ciemno instrumentu
    lutniczego. Jeśli Piotr Witwicki albo Stasiu Jopek muszą poprawiać Fodery
    naszym czołowym basitom to znaczy że nie jest z Foderą tak dobrze jak się
    może komuś wydawać. Każdy kawałek drewna gra inaczej i nie wiadomo do
    końca jak będzie brzmieć instrument finalnie a lutnik zrobił i zapłacić
    trzeba. Jedziesz do Mayo tam jest 20 parę basów o charakterze Kustom shop
    ograsz znajdziesz egzemplarz który Ci pasuje i bierzesz. Dalej będę twierdził
    że kupowanie kota w worku jest kretynizmem. Pamiętajcie też że najbardziej
    znani muzycy mogą ryzykować np (historia autentyczna) pewien wybitny basista
    zamówi bas u Nexusa. Bas okazuje się Kustom kupą więc sprzedaje swojemu
    uczniowi – młodemu basiście który jest zakochany w brzmieniu swojego idola.
    Młody pograł parę lat w miedzyczasie zam został świetnym muzykiem sesyjnym
    powpadał do studia i po jakimś czasie orientuje się że bas na którym gra
    to kupa więc sprzedaje go dalej a sam kupuje starego japońca za 1200zł,
    który kasuje owe customowe cacko brzmieniem x 10

  22. Coś tu nie gra.. (IMO) Choć (ale) rynek wtórny bardzo bezlitośnie weryfikuje te lutnicze cuda

    to prawda basy lutnicze na rynku wtórnym ciezko sprzedać i już nie kosztują
    majątku… a stare Fendery coraz droższe jakoś…

  23. Z tym basem lutniczym chodziło mi o dostosowanie do potrzeb zamawiającego. Co
    do tego, co ma zrobić lutnik – jak mu powiem, że ma wziąć deskę do
    krojenia, trzonek od szczotki i wsadzić w to Nolla, Basslinesa czy inne
    szachrajstwo i bezeceństwo za tysiąc złotych sztuka, to facet postuka się w
    głowę i pokaże dziesięć lepszych o niebo rozwiązań. Zamawiając bas
    możesz wrzucić do niego sporo rzeczy, które ci się podobają w innych
    gitarach, a nie ma ich w jednej. Nie ma dwóch identycznie brzmiących basów –
    to wiem. Ale wiedząc, za co cię będzie ścigał Greenpeace i co w tym
    będzie siedzieć masz jakieś wstępne wyobrażenie brzmienia. Takie drzewo
    brzmi mniej więcej tak, takie – tak. Efekt finalny jest zawsze inny. Idąc do
    lutnika – możesz go określić, jakoś sprecyzować i, zakładając granice
    błędu, otrzymać bas, któy odpowiada twoim oczekiwaniom pod względem
    kształtu i prawdopodobnie i brzmienia.

    Co do cen. Idą cholernie w górę. Podstawowy bas lutniczy NTB kosztuje teraz
    jakieś cztery, no może trzy i pół tysiąca. Ceny basów, na przykład LTD,
    poleciały w górę niesamowicie. Z resztą – jak wszystko.

  24. Dziwnie mam wrażenie że dla niektórych zakup basu to jakaś batalia w
    której jedna strona chce jak najmniej wybulić a druga tnie koszty ale tak
    żeby wszystko wyglądało cacy 😉 dla mnie to bez sensu. Po pierwsze jedziesz
    do lutnika mówisz ile masz kasy i zwyczajnie pytasz – panie mam 3500 i ni
    grosza co możemy za to wystrugać ? Zaczynają się kombinacje, gadacie o
    brzmieniu, ergonomii etc. Patrzycie na czym można ewentualnie wytanić a w co
    bezwzględnie inwestować. Lutnik i muzyk to tandem, jeśli dasz lutnikowi
    wolną rękę i on sam zdecyduje o wszystkim a ty powiesz jedynie że bas ma
    myć czarny to ciężko mieć pretensje do chłopa jak ci brzmienie nie pasuje
    i na odwrót. Jak „bratekr” napisał, jak muzyk będzie chciał kij od szczotki
    to tez d*pa. Wiele firm vide Mayo mają politykę że nawet customowe gitary
    mają określony wachlarz drewna i kształty do wyboru. Chodzi właśnie o to
    żeby jakiś pajac nie zrobił sobie agrestowego basu w kształcie liścia ;-).
    Co do Foder, Alembików itp nie ma co gadać tu jak ze wszystkim – Maybachy tez
    się psują i co ? A ceny cóż temat rzeka. Mayo to znowu nie jest ESP/LTD
    którzy mają ogromne hale produkcyjne i napierają hurtową produkcje na cały
    świat. Dwa ten sam produkt/półprodukt dla mniejszego sklepu ma inną cenę
    dla dużej korporacji która bierze ogromne ilości i oczywiście finalnie
    przekłada się to na cenę końcową…

    Yacoob napisał „a wracajac do tematu mayo to w wiekszosci cena zawyzona ze
    wzgledu na marke. tak jak firmowe buty i ubrania niektorych marek” Wiesz no
    gitary basowe to nie buty i nie kupuje się ich w supermarketach – jaką
    politykę miałby bądź co bądź w skali świata mały rzemieślnik z polski
    żeby zawyżać ceny ? żeby mniej sprzedawać ? 😉 Wróżę firmie jak
    najlepiej ale ciekawy jestem ilu basistów na świecie kojarzy markę Mayones ?
    Na sam koniec tych wynurzeń 🙂 Niestety jakość kosztuje można mówić co
    się chce ale czasem trzeba zapłacić dużo po pełnej stawce 😉 a potem z
    uśmiechem grać koncerty 🙂

  25. @Henio :).. Tylko po co strugać bas za 3500zł ? . To już nie ma dobrych ,
    fabrycznych gitar w tej cenie ?

    Jaki jest udział kosztu ręcznej pracy polskiego lutnika nad jednostkowym
    egzemplarzem ?

    Nie za bardzo w to wierzę , że lutniczy bass za 3500zł będzie lepszy od
    fabrycznego ,

    dobrze wybranego instrumentu w tej cenie.

    Przecież to średni poziom cen , określający gitarę średniej klasy. Po co
    loty na Księżyc ?

    Jak pisałem , w/g ma to sens , ale w zupełnie innym segmencie gitar ( i
    zarazem ich cen )

    Wielu wybitnych basistów gra na seryjnych basach ( choć z najwyższej półki
    ) i jakoś z tym żyją .

    Z drugiej strony każda duża i poważna firma lutnicza ma swój Kustom Shop i
    robi w nim cuda cudeńka.

    Tylko czy można to porównywać polskie manufaktury z zapleczem technicznym ,
    materiałowym i finansowym

    takiej np Yamaha , Wariwicka , Ibaneza.

    Najlepiej to widać na przykładzie elektryków. I Satriani i Vai grają na
    Ibanzezach , które , jak ktoś ma

    odpowiednią ilość gotówki , kupuje bez problemu.

    Czy teraz np Mayo jest w stanie zrobić taką gitarę za tą cenę ?

    Pewnie zaraz padnie odpowiedź , że oczywiście .. Tylko chwila .. Zapytam
    inaczej..

    Czy jest w stanie zrobić 500 szt takich gitar z takiego samego drewna ( rok ,
    wilgotność ,

    charakter słojów itp itd ) i tak samo brzmiących instrumentów ?

    Uważam ,że nie i bas lutniczy to loteria gdzie los na niej jest dość drogi
    ( np 3500zł ).

    Miałem trzy basy lutnicze , fakt było to dawno . Grały jako tako ( to
    właściwe określenie ).

    Ostatnio Ibanez i Sandbera.. Tamte lutnicze wiosła ( a kosztowały majątek )
    nie mają nawet startu

    to tych , co by nie powiedział , basów średniej klasy.

    to oczywiście tylko moja opinie i nikomu jej nie narzucam , jedynie
    się nią dzielę

  26. @igorro: I Satriani i Vai grają na Ibanzezach , które , jak ktoś ma
    odpowiednią ilość gotówki , kupuje bez problemu.

    Nie byłbym tego taki pewien, Czytałem że to co jest w sklepach a to na czym
    grają Ci muzycy to trochę inna bajka. To że jest instrument sygnowany to nie
    znaczy że dostaniesz taki bas jaki ma np Marcus Miller, Instrumenty takich
    „gwiazd” są bardziej dopieszczone i wątpie czy taki przytoczony już przeze
    mnie Miller grał na basie który można kupić na necie za 3000zł 😉

  27. Niby dobry koń i po błocie pójdzie ale Klejpull 100% racji to na czym gra
    Pan Vai i to co można kupić w sklepie to dwie rożne bajki. Dwa nikt przeca
    nie mówi że seryjne są be a lutnicze cacy. Kto co lubi ale to w końcu jest
    wątek czy warto kupić Victoruisa 🙂 Każdy broni swoich przekonań ja po
    prostu nie miałem w łapach żadnej seryjnej gitary która by mnie powaliła a
    lutnicze powalają – oczywiście tak, wiem, segment cenowy również powala.
    Nic to… rozwiązanie pośrednie kupić „seryjniaka” i zawieźć lutnikowi na
    „dostosowanie” ;-D

  28. Z tematu zrobiła się rozprawa o sensie kupowania drogich gitar 😀

    Ja powiem tak, jakbym miał tyle pięniędzy, to bym się nie zastanawiał
    nawet nad tym Mayo… jak mówisz, za sam wygląd można go kupić 😉 Bas
    takiej firmy za taką kasę musi brzmieć, bo przecież nie płacisz za napis
    na główce, tylko za jakiś konkretny sprzęt konkretnej jakości… (stosunek
    ceny do jakości to inna sprawa)

    teraz tylko kwestia tego, czy to brzmienie Tobie pasuje, czy nie…

  29. @Liszu: Z tematu zrobiła się rozprawa o sensie kupowania drogich gitar 😀

    W sumie racja.. 🙂

    IMO kupowanie dobrych i drogich gitar ma sens , bo to dobre ( i drogie )
    gitary..

    Nie ma sensu kupowanie złych i drogich gitar ( to oczywiste )

    A najlepiej kupić tanią i dobrą ( są takie ? .. a są czerwone ? )

    Ja postrzegam polskich lutników jak zakłady samochodowe. Można sprzęt
    naprawiać,

    modyfikować , konserwować , upiększać. Nie ma sprawy.

    A czy mamy pełnoprawnych producentów gitar to bym się zastanawiał.

    Posłużę się przykładem Sandberga ( wiem , że zanudzam :)).

    Była to początkowo mała manufaktura w NRD ( wschodnia część Niemiec przed
    ich zjednoczeniem ),

    czyli zakładzik lutniczy , jakich w Polsce pełno , osadzony w
    ówczesnych,

    socjalistycznych realiach.

    Obecnie Sandberg jako firma , jest znana i ceniona na całym świecie.

    Ich basy można kupić praktycznie wszędzie. Od Ameryki po Australię.

    W każdym dużym , szanującym się sklepie internetowym znajdziemy ich
    basy.

    O Mayo ( i innych polskich firmach ) jakoś cicho „na świecie”. Dlaczego ?

    Gdyby spytać , no nie wiem , fana basidła z np Nowej Zelandii o Alembica ,
    Foderę, Sadowsky (choć to też manufaktury a nie duzi producenci ) jestem
    przekonany,że te marki nie byłyby mu obce.

    A na hasło Witkowski, Mayo zrobiłby wielkie oczy.

    Aby była jasność , nie jestem kosmopolitą , ale chcę płacić za jakość
    produktu,

    a nie za Mercedesa Lutnika 🙂

    Poza tym za oknem słonko świeci. Jest jakoś radośnie.. Złoty się
    umacnia.. :):)

  30. ale igorro, piszesz tak jakbys wykluczal mayo za to, ze sa malo znani, a pewnie
    na victoriousie nie grales nawet 😛

  31. @Skipioza: ale igorro, piszesz tak jakbys wykluczal mayo za to, ze sa malo znani, a pewnie na victoriousie nie grales nawet 😛

    @Sipioza.. Dokładne tak jak napisałeś.. Rynek sam określa , co jest znane a
    co nie.

    Na Victoriousie oczywiście nigdy nie grałem ( bo i też nie był w kręgu
    moich zainteresowań )

    Boję się tylko tego , że to niepowtarzalna produkcja. Jeden egzemplarza
    może być super,

    a inny już niekoniecznie.

    Co mnie zresztą nie dziwi , bo np trudno było by oczekiwać od Michała
    Anioła

    aby wyrzeźbił dwóch identycznych Davidów.

    To ostatnie zdanie oddaje w istocie moje podejście do lutniczych
    instrumentów.

    W żadnym wypadku nie deprecjonuję umiejętności , wiedzy , klasy takim
    firmom jak Mayo.

    Tylko czy jak zobaczę/usłyszę u kumpla fantastycznego Mayo i powiem .. też
    chcę taki (sam),

    to czy rzeczywiście taki dostanę ? .

  32. igorro ale nie można tez powiedziec ze każdy seryjny bas, czy to jest music
    man, Fender czy inny bas za 7 tysi będzie brzmiec każdy dobrze. zdarzaja się
    beznadziejne egzeplarze i w seryjnych produkcjach 🙂

  33. @Yacoob.. To nieuniknione aby jakiś procent produkcji to wtopy.

    Szacuje się , że przy wielkoseryjnej jest to do 5%.

    I to mimo że dużą część produkcji robią maszyny CNC i jest zapewne kilka
    punktów kontroli jakości.

    Nie ma co porównywać ręcznie robionego instrumentu. Bo to będzie albo
    dzieło sztuki , albo kicz.

  34. Moja odpowiedź na pytanie: Warto. Z ampegiem SVT 3 pro i dwoma pakami PEAVEYa
    gada bardzo dobrze.

    Ergonomia nie ma sobie równych. Nie ma wygodniejszej gitary. A przynajmniej ja
    nie miałem w rękach nic co mogło by to przebić (a miałem krócej lub
    dłużej w sumie ok 15 basów)

    Mój Viktor ma elektrownie SD. Generalnie jak dla mnie to bas brzmi bardzo
    miękko, ma sporo dołu, ale na samej gitarze można sporo wykręcić, w
    połączeniu z dobrym EQ można zrobić w zasadzie wszystko.

    Mam zastrzeżenia do szczegółów – zgubiłem jedno pokrętło od
    potencjometru, było źle dokręcone. Pierdoła, ale w gitarze z 8 tyś nie
    powinno się to zdarzyć.

  35. Alfik ma rację. Nie warto kupować lub zamawiać basu w ciemno… Co do mayo
    to kupiłem jakiś rok temu model elegance 5 na bartolonim. Dogadałem się ze
    sklepem muzycznym, że wypożyczą mi go na 3 koncerty w weekend i jak się
    sprawdzi to wezmę:) sprawdził się-wziąłem. Akustyk był w miarę
    zadowolony na przodzie(zazwyczaj bas puszczam na przody z kabla a zestawu
    używam jako odsłuch) Ale po jakimś czasie sprzedałem mayo i kupiłem
    stingraya5 bardzo udany egzemplarz akustyk stwierdził duuużą różnicę w
    brzmieniu na korzyść mm…) i ten instrument już raczej zostanie w mojej
    kolekcji jako jedyny bas cyfrowy:)(w kolekcji mam precla 69, gibsona rippera
    76, nowego thunderbirda i washburna B-20) Apeluję nie kupujcie kota w worku…
    Najlepiej dogadać się ze sprzedajacym lub lutnikiem na okres próbny. Ps.
    jakiś czas temu dostałem GMRa do kilka koncertów do przetestowania. Niestety
    bas nie zagrał nawet jednego koncertu… A skończyło się tylko na próbie,
    ponieważ okazało się że instrument nie ma po prostu pasma… Gdy
    podpiąłem gibsona thunderbirda to akustyk od razu zakazał mi ponownego
    podłączania gmra…(z resztą było to bardzo słyszalne po pdpięciu
    thundera os razu pojawiło się pasmo). Także lepiej jest na początku
    przetestować daną gitarę na koncercie, w studio itp niż póżniej
    żałować, że utopiło się kasę… Pozdrawiam

Możliwość komentowania została wyłączona.