Chciałem poznać opiniię „ogranych” basistów, którzy pomogliby mi podjąć
decyzję o zakupieniu przeze mnie MAYONES’A (VICTORIOUS 5).
Nie ukrywam, że za sam wygląd mogę ją kupić. W zasadzie chodzi mi o jej
brzmienie w połączeniu np. z Ampegiem (bo taki mam), no i o „wygodę”…
wołają sobie nieźle za tego mayo ,stosunek ceny do jakośći to nie jest
mocna strona tego wiosła aczkolwiek jak kasa ci wisi to nie istotne ,a może
przyjżyj się tym maszynkom
http://www.maczosbass.pl/index.php?goto=shop&man_id=8&cat_id=3
Patrzac na cenę wiosła to mnie osobiscie trochę dziwi to pytanie… przejedz
się do siedziby Mayo i ograj tego basa koniecznie. Heinrich z Rootwater gra
właśnie na mayo podobnej klasy i ampegach takze posluchaj jak to gada. mnie
osobiscie plyta Unsun na ktorej On gra rozwala basowym brzmieniem.
Poza tym Jigsaw ma racje.zainteresuj się Warwickami ew. GMR
DZIĘKI ZA SUGESTIE…
ja cie mogę IMO nakierować na parę sensownych marek w tym pułapie to
przedewszystkim Warwick ,GMR(najwyższa półka ,tu możesz do brać sam drewno
komponenty wszystko praktycznie pod ciebie) sandberg … jest ich dużo nie
wspominam o fenderach musicmanach itp ale musisz wiedzieć czego oczekiwać po
tym wiośle ,wejdź sobie tu i się zorientujesz dużo tu basów a sklep i
sprzedawca to profeska pełną gębą
http://www.maczosbass.pl/index.php?goto=shop&cat_id=3
Słyszałem jednego który dosłownie powalił mnie brzmieniem i jakieś 5
które brzmiały fatalnie. W ciemno kupować nie można inna sprawa to z jaką
elektroniką – mayones promuje układ Bartolini + aktywny Aguilar co moim
zdaniem nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Cena takiego wiosła jest spora
za takie pieniądze można kupić już dobrego starego Fender który imo
będzie grał o niebo lepiej – będzie miał też większą wartość przy
ewentualnej odsprzedaży. Jeśli musi to być nowoczesna piątka to udane
egzemplarze basów mayonesa z najwyższej półki można porównywać pod
względem brzmieniowym do basów wręcz klasy Alembica i Drozda pomimo że te
przewyższają je znacznie ceną. w Mayo nauczyli się w końcu jak się robi
basy. Warwicków nie polecam są głuche jak pień. GMRa będzisz raczej
musiał robić na zamówienie więc kupujesz kota w worku – albo będzie
brzmiał dobrze albo nie a kasa poszła… IMO Ampeg najlepiej gra z Preclem.
To tradycyjne wzmacniacze do tradycyjnych instrumentów grające dobrze jak
się je trochę dopali przesterkiem. Mayo to wiosła HiFi i raczej zagrają
dobrze z np markbasem epifani edenem czy SWRem. Mayo dla większości z nas są
bardzo wygodne.
Moje zdanie jest takie same jak wyżej kolegi Myrkul666.Jedź
do Mayo i tam u nich w kanciapie możesz posiedzieć sobie nawet cały dzień i
poogrywać wszystko.Cholernie dbają o klienta,nawet Ci kawkę zrobią 🙂 Sam
tego doświadczyłem jak zamawiałem u nich basisdło.No ja po świętach jadę
po odbiór.
****************************************************************************************************
Mayones Be5 Kustom DARX już za parę dni + (HEAD w poszukiwaniach) + 2×10 by
Demanufacture
Mayo jest równie dobre, jak każde inne dobre wiosło. Czyli: Jeśli chcesz,
to kup – to jest taki pułap cenowy, że: Ograj i sam zadecyduj. Ograj też
inne wiosła, które są podobne brzmieniowo, manualnie i cenowo.
Ciekawe, ja bym nie miał tyle tupetu, żeby za kogoś decydować na jaką
gitarę ma wydać kilka tysięcy złotych.
Zgadzam się z moimi 2 przedmówcami.Jedz do mayo i ograj sprzęt.Raz też
byłem i normalnie mnie rozwaliło jak mnie potraktowali- uprzejmi,(nie było
pytania – masz pieniądze?? …Interton, i jeszcze jeden sklep w Sopocie)
Naprawdę miła obsługa która doradzi i nie widzisz w ich oczach napisu
jeżeli „nie kupujesz to spie…..laj” Grałem na tym basie w ich „kanciapie”
przez może 20 min i muszę powiedzieć WOW, ale wiadomo bas trzeba ograć
przez parę dni by zauważyć wszystkie plusy i minusy.
Szergiel też ma racje pisząc „Ciekawe, ja bym nie miał tyle tupetu, żeby za
kogoś decydować na jaką gitarę ma wydać kilka tysięcy złotych” wiem że
nikt nie decyduje tylko pisze swoje opinie co według niego jest najlepsze ale
w poście PANOWIE nie ma pytania Jaką gitarę sobie kupić??…Wiec yanoosh
jedz do mayo i ograj a na pewno nie pożałujesz.Ja dla Mayo mam wielki
szacun:) gdyż dzięki nim znalazłem w końcu „muj bass” CS-5 NEW!! Pozdrawiam
i życzę udanego zakupu jaki by on nie był!! 🙂
Dzięki wszystkim za opinie. Doceniam Wasz czas i radę. Jednak i tak
byłem/jetem nastawiony na Mayonesa, tyle, że mam do Nich daleko i chciałem
dowiedzieć się czy warto jechać taki szmat drogi (żeby pzynajmniej SE
pograć… he, he).
masz o dwa rzędy wyższą kwotę na bas niż wyjdzie Ci ta podróż, a Mayones
byle czego nie robi – po mojemu warto 😉
Uważam, że warto, słyszałem go osobiscie a nawet ogrywałem. Bardzo wygodne
wiosło, dobrze wykonane, dźwięk pierwsza klasa, bardzo czyste, selektywne,
ciepłe a zarazme mocne brzminie. Moim zdaniem wiosło, którego się nie
sprzedaje 🙂 co najwyżej kupi jakieś 2
No to może i ja coś dorzucę :-D… Jako szczęśliwy posiadacz Slogana i
full stacka Ampunia mogę być posądzony o brak obiektywizmu – wiadomo „moje
najlepsze itd.” ale co mi tam… 😉 Wieszajcie na mnie psy…
Jedź tam chłopie ale najpierw przemyśl sobie dokładnie w głowie do czego
to ma być wiosło.
Gadanie pod tytułem „chce bas uniwersalny” to bzdura – zastosowanie
takich a nie innych komponentów czy patentów konstrukcyjnych predysponuje
wiosło do pewnych zadań ;-).
Oczywiście na pewnym etapie cenowo jakościowym można wymagać
wszechstronności i Mayo radzi sobie w różnych sytuacjach (gram od
Grindcore’owego Masachist po wręcz popowe Unsun ;-)) Ale im bardziej
dopasujesz sobie „na dzień dobry” mebelek tym bardziej będziesz
zadowolony. ( Przyznam że jak ja jechałem do Gdańska byłem tak podjarany
że właściwie nie wiedziałem co za bas chce J). Tak więc dokładnie
zastanów się nad wyborem drewna – np. przekładańce i egzotyka są fajne
do lżejszej muzy lub klangu, do ostrego łojenia chyba najlepszy jest klon. Od
razu poproś żeby zamontowali ci mosiężne siodełko gadanie o
grafitowo/kewlarowych wynalazkach to mity. Zastanów się nad profilem i
grubością gryfu – ja swojego mayo mam „zwężonego”. Nie oszczędzaj na
moście – Dobry to taki z jak najmniejszą ilością elementów między
struną a drewnem. Pamiętaj żeby przepościć struny przez korpus – to są
takie małe rzeczy o których się zapomina które praktycznie nic nie
kosztują a które potem mogą wkurzać że „zapomniałem a teraz to mnie
denerwuje”. Tak samo z elektroniką pasywne pickupy z preampem czy aktywne.
Pasywne bardziej grają deską, aktywne mocniej narzucają swoją własną
charakterystykę. Lakier – mat jest ładniejszy ale np. w moim przypadku tak
się wściekałem że po miesiącu przy pickupie wytarłem kciukiem dziurę
?… okazało się że mam J agresywne PH i jak się spocę rozpuszczam lakier
J złoooo… Więc w Mayo przelakierowali mi cała gitarę na połysk i teraz
jest ok.
Miałem w łapach Victoriusa (Novego), Elegance (Darka ex Chylińska i chyba
teraz Goya), do tego kilka customów w salonie w Gdańsku – wszystkie to
solidne rasowe basówy zero kompromisów – niektórzy gadają że Mayo to duża
firma że robią masówe itd. itp… Byłem w ich fabryce widziałem jak robią
i dobrze robią… Co więcej jako że mam sale prób przychodzą do mnie
różni ludzie i bawiłem się kilkoma Foderami, Alembikami a kiedyś nawet
wpadł mi na 5 minut w ręce Drozd który kiedyś należał do Piotra Żaczka.
Na moje gumowe ucho stwierdzam że powyżej pewnej ceny różnice są jedynie
estetyczne i wybór to już nie co gra ładniej lub lepiej tylko jakie Masz
preferencje brzmieniowe .
Wracając jeszcze do początku najważniejsze dla Twojego zadowolenia jest
zastanowienie się co na tej gitarze będziesz grał. Na przykład mam drugi
bas – Bc Bernardo (chłopaki (i dziewczyny ;-)) na zlocie w wawie oglądali
taki sam egzemplarz kolegi Filipiarza) do ostrego łojenia nigdy jeszcze nie
słyszałem lepszej gitary ale z drugiej strony nie sposób na nim grać
ckliwych ładnych melodii on po prostu na to nie pozwala ma silne wręcz
brutalne pasmo i już. Teraz pytanie – jest lepszy od mayo ? Czy mayo jest
lepszy niż bernardo ? Bzdura nie ma co porównywać oba są super tyko do
różnych zadań 😉
I cóż za tą kasę żadne Warwicki, Ibki, ESP/LTD, Music Many, Corty,
Spectory etc. – trochę tego przerobiłem 😉 nie mają zwyczajnie startu
tyle mojego nie obiektywizmu ;-D
Na koniec tych wynurzeń pamiętaj że bądź co bądź jest to lutnicze
wiosło i prawdziwe brzmienie ujawni się po ułożeniu instrumentu czyli około
roku grania… uff dobranoc…
P.S. Jak masz daleko do morza to przy jakiejś okazji wizyty w stolycy wpadnij
do mnie do sali dam ci bas podepne wzmacniacz i zamknę na 5 godzin 😉 sprawdzisz
pokręcisz i będziesz wiedział czy to jest to o co Ci chodzi…
Dzięki HENIO za wyczerpującą wypowiedź. Po tych wszystkich sugestiach
myślę, że taka gitura od Mayonesa jednak jest coś warta… Nie chodzi mi o
kasę- bo wiem, że „trochę” kosztuje (mogę nawet się zapożyczyć… he he),
ale o mój wymarzony i dobrze brzmiący instrument… Bo tak naprawdę do tej
pory z wszystkich gitar, jakie miałem, najlepszy był Line6 VARIAX- ale
szczerze to zabawka- za dużo elektroniki (może ktoś lubi…). Ja potrzebuję
rasowy basior z z takim brzmieniem, że normalnie… CIARY PRZEZ PLECY… (he
he). Już postanowiłem. Jeszcze w tym tygodniu jadę nad morze- w sprawie
zamówienia 🙂
Pozdrawiam wszystkich, którzy pomogli mi w decyzji, która i tak chyba już
była podjęta (he he).
Popytaj jeszcze u lutników. GMR to w sumie, jak Mayo, ma jakieś określone
modele, a to, co wychodzi do klienta to tylko wypadkowa tego, co w standardzie
i oczekiwań klienta.
Mayo jest drogie. Oj jest.
Ostatnio sam się noszę z zakupem lutniczego basu i zauważyłem, że bardzo
dobrze zrobiony bas to koszt 4500- 6000zł. Z trójdrożną elektroniką,
piezzo, sześcioma strunami, przystawkami sensownymi (bartki albo meki – moim
wypadku – customowymi Merlinami) sensowniej jest się udać do lutnika. Mimo
dobrych opinii o Mayo robienie basu u lutnika jest jak indywidualny tok
nauczania wobec normalnej szkoły.
Taka jest moja opinia.
Grałem na kilku stricte lutniczych basiwach – żądne mnie nie rozczarowało.
Za to cała masa hurtowo wykonywanych gitar za pięć, siedem, dziesieć
tysięcy – tak.
U lutnika nie ma miejsca na błąd, bo to idzie o jego renomę i grubą kasę
dla niego. Rozejrzyj się jeszcze po sąsiednich pracowniach lutniczych.
Tyle że Mayo Kustom Shop to PRACOWNIA LUTNICZA. To jest właśnie indiwidualny
tok z wysokiej półki a nie jakiś jeden pan Zdzisiu (nie obrażając żadnego
lutnika, Boże broń). Tam selekcja i profesjonalizm idą w parze z
dbałością o detale. Mayo Kustom Shop powinno traktować się jako osobną
firmę.
co niezmienia faktu ze za ta kaske jakby poszedl do lutnika czy do grma to po
ugadaniu mialby bas o takich samych parametrach za mniejsza kaske w takim samym
wykonaniu o przynajmniej 2.5 tysia mniej 🙂 takie moje zdanie.
customowe mayonesy sa dla burzujow co chca mieć lutniczy bas 🙂 moim zdaniem
bezsensowne jest przeplacanie 😉
„robienie basu u lutnika jest jak indywidualny tok nauczania wobec normalnej
szkoły” – bez obrazy ale to kretynizm. W przypadku basu lutniczego nigdy nie
wiesz jak zabrzmi finalnie. Porównaj sobie kilkanascie basów z ta sama
elektronika wyposażeniem, ksztaltem i drewnem – każdy będzie grac inaczej i
srednio może ze dwa na 20 dobrze – niezaleznie od firmy i lutnika. Bas trzeba
ograc przed kupnem – doswiadczeni muzycy to wiedza. U lutnikow zamawiaja
instrumenty głównie bogaci amatorzy którzy nie maja pojecia o brzmieniu i
wierzą w mit sprzętu na zamówienie i jego tzw wyjatkowosci.
alfik z końcówką się nie zgodzę ,ja zamówiłem GMR który miał
dokładnie tak jak chcę żeby był wykonany pod względem technicznym ,tzn
elektronika ,drewno menzura itp co było poparte ograniem 2 egzemplarzy
,podbudowane teorią o drewnie i elektronice ,produkt finalny to dokładnie to
czego oczekuję od basu za kwotę do 3000 (nie wydałem tyle nawet) i tak jak
zakładałem do wymiany są pickupy i mostek ,tyle . MPB ma lutnika
,niech się wypowie aczkolwiek z tego co czytałem to wyglądało podobnie do
mnie tzn pełna świadomość tego czego można od gitary oczekiwać i
spełnienie tych oczekiwań
Dość kategoryczne ( i drastyczne stwierdzenie :))))))
Ale ZGADZAM się z nim , z zastrzeżeniem , że chodzi o instrumenty powiedzmy
do 10k zł.
Z założenie produkcja jednostkowa będzie droższa niż seryjna (
zakładające te same materiały , komponenty itp )
I jakoś w głowie nie chce mi się zmieścić , że lutnik zrobi instrument
taki ,
jaki sobie ŻYCZY kupujący.
Natomiast uważam , że może to działać prawidłowo w klasie instrumentów ,
nazwijmy to , mistrzowskich,
tyle że w odwrotnym kierunku, czyli ktoś kupuje Foderę , do mu brzmienie
Fodery ODPOWIADA,
a nie zamawia w Foderze taki czy owaki instrument w/g swojego widzi mi
się.
Firma Fodera wie co robi , umie robić konkretne typy basu o swoistym
charakterze i nie wierzę w to ,
aby zgodziła się zrobić instrument pod dyktando klienta , bo zdaje sobie
sprawę , że skutki mogły by być opłakane.
jak ktoś wie jaki uklad przystawek odpowiada jego brzmieniu, jakie drewno mu
pasuje, menzura rozstaw strun itd to lutnik będzie dobrym wyjsciem 🙂
a wracajac do tematu mayo to w wiekszosci cena zawyzona ze wzgledu na marke.
tak jak firmowe buty i ubrania niektorych marek 😉
a jak dla mnie to podręcznikowy przykład „efektu snobizmu” sformułowanego
już w XIX w przez Adama Shmita który zauważył że wraz ze wzrostem cen
danego dobra luksusowego zwiększa się jego konsumpcja dlatego że posiadanie
go jest prestiżowe i daje iluzję świetnej jakośći – wiem wiem ekonomiczny
bełkot
@Jigsaw.. 🙂
A ja mam nieodparte wrażenie , że w Polce szuka się lutników po to , aby
BYŁO TANIEJ !!!!!
Bo to jest tak…. Mayo zrobi za 5k zł bass , który poniekąd ma brzmieć
lepiej niż ten seryjny za 8k zł.
To jakieś postawienie sprawy na głowie..
Polski hand made za 5k ma być lepszy niż niż ten spod CNC + yellow hands za
8k ???
Jestem w stanie uwierzyć , że taki za 20k zł hand made będzie lepszy od
tego za 8k zł.
Coś tu nie gra.. (IMO) Choć (ale) rynek wtórny bardzo bezlitośnie
weryfikuje te lutnicze cuda.
@alfik .. Fodera to tylko synonim. Równie dobrze mógłbym napisać Alembic
itp itd..
Igorro cytowałem bratekra – Ja w życiu nie zamówiłbym w ciemno instrumentu
lutniczego. Jeśli Piotr Witwicki albo Stasiu Jopek muszą poprawiać Fodery
naszym czołowym basitom to znaczy że nie jest z Foderą tak dobrze jak się
może komuś wydawać. Każdy kawałek drewna gra inaczej i nie wiadomo do
końca jak będzie brzmieć instrument finalnie a lutnik zrobił i zapłacić
trzeba. Jedziesz do Mayo tam jest 20 parę basów o charakterze Kustom shop
ograsz znajdziesz egzemplarz który Ci pasuje i bierzesz. Dalej będę twierdził
że kupowanie kota w worku jest kretynizmem. Pamiętajcie też że najbardziej
znani muzycy mogą ryzykować np (historia autentyczna) pewien wybitny basista
zamówi bas u Nexusa. Bas okazuje się Kustom kupą więc sprzedaje swojemu
uczniowi – młodemu basiście który jest zakochany w brzmieniu swojego idola.
Młody pograł parę lat w miedzyczasie zam został świetnym muzykiem sesyjnym
powpadał do studia i po jakimś czasie orientuje się że bas na którym gra
to kupa więc sprzedaje go dalej a sam kupuje starego japońca za 1200zł,
który kasuje owe customowe cacko brzmieniem x 10
to prawda basy lutnicze na rynku wtórnym ciezko sprzedać i już nie kosztują
majątku… a stare Fendery coraz droższe jakoś…
Z tym basem lutniczym chodziło mi o dostosowanie do potrzeb zamawiającego. Co
do tego, co ma zrobić lutnik – jak mu powiem, że ma wziąć deskę do
krojenia, trzonek od szczotki i wsadzić w to Nolla, Basslinesa czy inne
szachrajstwo i bezeceństwo za tysiąc złotych sztuka, to facet postuka się w
głowę i pokaże dziesięć lepszych o niebo rozwiązań. Zamawiając bas
możesz wrzucić do niego sporo rzeczy, które ci się podobają w innych
gitarach, a nie ma ich w jednej. Nie ma dwóch identycznie brzmiących basów –
to wiem. Ale wiedząc, za co cię będzie ścigał Greenpeace i co w tym
będzie siedzieć masz jakieś wstępne wyobrażenie brzmienia. Takie drzewo
brzmi mniej więcej tak, takie – tak. Efekt finalny jest zawsze inny. Idąc do
lutnika – możesz go określić, jakoś sprecyzować i, zakładając granice
błędu, otrzymać bas, któy odpowiada twoim oczekiwaniom pod względem
kształtu i prawdopodobnie i brzmienia.
Co do cen. Idą cholernie w górę. Podstawowy bas lutniczy NTB kosztuje teraz
jakieś cztery, no może trzy i pół tysiąca. Ceny basów, na przykład LTD,
poleciały w górę niesamowicie. Z resztą – jak wszystko.
Dziwnie mam wrażenie że dla niektórych zakup basu to jakaś batalia w
której jedna strona chce jak najmniej wybulić a druga tnie koszty ale tak
żeby wszystko wyglądało cacy 😉 dla mnie to bez sensu. Po pierwsze jedziesz
do lutnika mówisz ile masz kasy i zwyczajnie pytasz – panie mam 3500 i ni
grosza co możemy za to wystrugać ? Zaczynają się kombinacje, gadacie o
brzmieniu, ergonomii etc. Patrzycie na czym można ewentualnie wytanić a w co
bezwzględnie inwestować. Lutnik i muzyk to tandem, jeśli dasz lutnikowi
wolną rękę i on sam zdecyduje o wszystkim a ty powiesz jedynie że bas ma
myć czarny to ciężko mieć pretensje do chłopa jak ci brzmienie nie pasuje
i na odwrót. Jak „bratekr” napisał, jak muzyk będzie chciał kij od szczotki
to tez d*pa. Wiele firm vide Mayo mają politykę że nawet customowe gitary
mają określony wachlarz drewna i kształty do wyboru. Chodzi właśnie o to
żeby jakiś pajac nie zrobił sobie agrestowego basu w kształcie liścia ;-).
Co do Foder, Alembików itp nie ma co gadać tu jak ze wszystkim – Maybachy tez
się psują i co ? A ceny cóż temat rzeka. Mayo to znowu nie jest ESP/LTD
którzy mają ogromne hale produkcyjne i napierają hurtową produkcje na cały
świat. Dwa ten sam produkt/półprodukt dla mniejszego sklepu ma inną cenę
dla dużej korporacji która bierze ogromne ilości i oczywiście finalnie
przekłada się to na cenę końcową…
Yacoob napisał „a wracajac do tematu mayo to w wiekszosci cena zawyzona ze
wzgledu na marke. tak jak firmowe buty i ubrania niektorych marek” Wiesz no
gitary basowe to nie buty i nie kupuje się ich w supermarketach – jaką
politykę miałby bądź co bądź w skali świata mały rzemieślnik z polski
żeby zawyżać ceny ? żeby mniej sprzedawać ? 😉 Wróżę firmie jak
najlepiej ale ciekawy jestem ilu basistów na świecie kojarzy markę Mayones ?
Na sam koniec tych wynurzeń 🙂 Niestety jakość kosztuje można mówić co
się chce ale czasem trzeba zapłacić dużo po pełnej stawce 😉 a potem z
uśmiechem grać koncerty 🙂
@Henio :).. Tylko po co strugać bas za 3500zł ? . To już nie ma dobrych ,
fabrycznych gitar w tej cenie ?
Jaki jest udział kosztu ręcznej pracy polskiego lutnika nad jednostkowym
egzemplarzem ?
Nie za bardzo w to wierzę , że lutniczy bass za 3500zł będzie lepszy od
fabrycznego ,
dobrze wybranego instrumentu w tej cenie.
Przecież to średni poziom cen , określający gitarę średniej klasy. Po co
loty na Księżyc ?
Jak pisałem , w/g ma to sens , ale w zupełnie innym segmencie gitar ( i
zarazem ich cen )
Wielu wybitnych basistów gra na seryjnych basach ( choć z najwyższej półki
) i jakoś z tym żyją .
Z drugiej strony każda duża i poważna firma lutnicza ma swój Kustom Shop i
robi w nim cuda cudeńka.
Tylko czy można to porównywać polskie manufaktury z zapleczem technicznym ,
materiałowym i finansowym
takiej np Yamaha , Wariwicka , Ibaneza.
Najlepiej to widać na przykładzie elektryków. I Satriani i Vai grają na
Ibanzezach , które , jak ktoś ma
odpowiednią ilość gotówki , kupuje bez problemu.
Czy teraz np Mayo jest w stanie zrobić taką gitarę za tą cenę ?
Pewnie zaraz padnie odpowiedź , że oczywiście .. Tylko chwila .. Zapytam
inaczej..
Czy jest w stanie zrobić 500 szt takich gitar z takiego samego drewna ( rok ,
wilgotność ,
charakter słojów itp itd ) i tak samo brzmiących instrumentów ?
Uważam ,że nie i bas lutniczy to loteria gdzie los na niej jest dość drogi
( np 3500zł ).
Miałem trzy basy lutnicze , fakt było to dawno . Grały jako tako ( to
właściwe określenie ).
Ostatnio Ibanez i Sandbera.. Tamte lutnicze wiosła ( a kosztowały majątek )
nie mają nawet startu
to tych , co by nie powiedział , basów średniej klasy.
to oczywiście tylko moja opinie i nikomu jej nie narzucam , jedynie
się nią dzielę
Nie byłbym tego taki pewien, Czytałem że to co jest w sklepach a to na czym
grają Ci muzycy to trochę inna bajka. To że jest instrument sygnowany to nie
znaczy że dostaniesz taki bas jaki ma np Marcus Miller, Instrumenty takich
„gwiazd” są bardziej dopieszczone i wątpie czy taki przytoczony już przeze
mnie Miller grał na basie który można kupić na necie za 3000zł 😉
Niby dobry koń i po błocie pójdzie ale Klejpull 100% racji to na czym gra
Pan Vai i to co można kupić w sklepie to dwie rożne bajki. Dwa nikt przeca
nie mówi że seryjne są be a lutnicze cacy. Kto co lubi ale to w końcu jest
wątek czy warto kupić Victoruisa 🙂 Każdy broni swoich przekonań ja po
prostu nie miałem w łapach żadnej seryjnej gitary która by mnie powaliła a
lutnicze powalają – oczywiście tak, wiem, segment cenowy również powala.
Nic to… rozwiązanie pośrednie kupić „seryjniaka” i zawieźć lutnikowi na
„dostosowanie” ;-D
Z tematu zrobiła się rozprawa o sensie kupowania drogich gitar 😀
Ja powiem tak, jakbym miał tyle pięniędzy, to bym się nie zastanawiał
nawet nad tym Mayo… jak mówisz, za sam wygląd można go kupić 😉 Bas
takiej firmy za taką kasę musi brzmieć, bo przecież nie płacisz za napis
na główce, tylko za jakiś konkretny sprzęt konkretnej jakości… (stosunek
ceny do jakości to inna sprawa)
teraz tylko kwestia tego, czy to brzmienie Tobie pasuje, czy nie…
W sumie racja.. 🙂
IMO kupowanie dobrych i drogich gitar ma sens , bo to dobre ( i drogie )
gitary..
Nie ma sensu kupowanie złych i drogich gitar ( to oczywiste )
A najlepiej kupić tanią i dobrą ( są takie ? .. a są czerwone ? )
Ja postrzegam polskich lutników jak zakłady samochodowe. Można sprzęt
naprawiać,
modyfikować , konserwować , upiększać. Nie ma sprawy.
A czy mamy pełnoprawnych producentów gitar to bym się zastanawiał.
Posłużę się przykładem Sandberga ( wiem , że zanudzam :)).
Była to początkowo mała manufaktura w NRD ( wschodnia część Niemiec przed
ich zjednoczeniem ),
czyli zakładzik lutniczy , jakich w Polsce pełno , osadzony w
ówczesnych,
socjalistycznych realiach.
Obecnie Sandberg jako firma , jest znana i ceniona na całym świecie.
Ich basy można kupić praktycznie wszędzie. Od Ameryki po Australię.
W każdym dużym , szanującym się sklepie internetowym znajdziemy ich
basy.
O Mayo ( i innych polskich firmach ) jakoś cicho „na świecie”. Dlaczego ?
Gdyby spytać , no nie wiem , fana basidła z np Nowej Zelandii o Alembica ,
Foderę, Sadowsky (choć to też manufaktury a nie duzi producenci ) jestem
przekonany,że te marki nie byłyby mu obce.
A na hasło Witkowski, Mayo zrobiłby wielkie oczy.
Aby była jasność , nie jestem kosmopolitą , ale chcę płacić za jakość
produktu,
a nie za Mercedesa Lutnika 🙂
Poza tym za oknem słonko świeci. Jest jakoś radośnie.. Złoty się
umacnia.. :):)
ale igorro, piszesz tak jakbys wykluczal mayo za to, ze sa malo znani, a pewnie
na victoriousie nie grales nawet 😛
Za ta kase to lepej kupić bas lutniczy SP robiony przez lutnika z Kijowa Stasa
Pokotilo.Facet pracuje na fabryce Fodera.Miedzy innymi przez niego byly
zrobione basy dla Wootena i Entwistla i t.d. A MAJONESam i GMRam to trzeba
jeszcze popracowac nad dźwiękiem. Oto jego site:
http://www.spguitars.com.ua/content/view/22/161/
@Sipioza.. Dokładne tak jak napisałeś.. Rynek sam określa , co jest znane a
co nie.
Na Victoriousie oczywiście nigdy nie grałem ( bo i też nie był w kręgu
moich zainteresowań )
Boję się tylko tego , że to niepowtarzalna produkcja. Jeden egzemplarza
może być super,
a inny już niekoniecznie.
Co mnie zresztą nie dziwi , bo np trudno było by oczekiwać od Michała
Anioła
aby wyrzeźbił dwóch identycznych Davidów.
To ostatnie zdanie oddaje w istocie moje podejście do lutniczych
instrumentów.
W żadnym wypadku nie deprecjonuję umiejętności , wiedzy , klasy takim
firmom jak Mayo.
Tylko czy jak zobaczę/usłyszę u kumpla fantastycznego Mayo i powiem .. też
chcę taki (sam),
to czy rzeczywiście taki dostanę ? .
igorro ale nie można tez powiedziec ze każdy seryjny bas, czy to jest music
man, Fender czy inny bas za 7 tysi będzie brzmiec każdy dobrze. zdarzaja się
beznadziejne egzeplarze i w seryjnych produkcjach 🙂
@Yacoob.. To nieuniknione aby jakiś procent produkcji to wtopy.
Szacuje się , że przy wielkoseryjnej jest to do 5%.
I to mimo że dużą część produkcji robią maszyny CNC i jest zapewne kilka
punktów kontroli jakości.
Nie ma co porównywać ręcznie robionego instrumentu. Bo to będzie albo
dzieło sztuki , albo kicz.
Moja odpowiedź na pytanie: Warto. Z ampegiem SVT 3 pro i dwoma pakami PEAVEYa
gada bardzo dobrze.
Ergonomia nie ma sobie równych. Nie ma wygodniejszej gitary. A przynajmniej ja
nie miałem w rękach nic co mogło by to przebić (a miałem krócej lub
dłużej w sumie ok 15 basów)
Mój Viktor ma elektrownie SD. Generalnie jak dla mnie to bas brzmi bardzo
miękko, ma sporo dołu, ale na samej gitarze można sporo wykręcić, w
połączeniu z dobrym EQ można zrobić w zasadzie wszystko.
Mam zastrzeżenia do szczegółów – zgubiłem jedno pokrętło od
potencjometru, było źle dokręcone. Pierdoła, ale w gitarze z 8 tyś nie
powinno się to zdarzyć.
Alfik ma rację. Nie warto kupować lub zamawiać basu w ciemno… Co do mayo
to kupiłem jakiś rok temu model elegance 5 na bartolonim. Dogadałem się ze
sklepem muzycznym, że wypożyczą mi go na 3 koncerty w weekend i jak się
sprawdzi to wezmę:) sprawdził się-wziąłem. Akustyk był w miarę
zadowolony na przodzie(zazwyczaj bas puszczam na przody z kabla a zestawu
używam jako odsłuch) Ale po jakimś czasie sprzedałem mayo i kupiłem
stingraya5 bardzo udany egzemplarz akustyk stwierdził duuużą różnicę w
brzmieniu na korzyść mm…) i ten instrument już raczej zostanie w mojej
kolekcji jako jedyny bas cyfrowy:)(w kolekcji mam precla 69, gibsona rippera
76, nowego thunderbirda i washburna B-20) Apeluję nie kupujcie kota w worku…
Najlepiej dogadać się ze sprzedajacym lub lutnikiem na okres próbny. Ps.
jakiś czas temu dostałem GMRa do kilka koncertów do przetestowania. Niestety
bas nie zagrał nawet jednego koncertu… A skończyło się tylko na próbie,
ponieważ okazało się że instrument nie ma po prostu pasma… Gdy
podpiąłem gibsona thunderbirda to akustyk od razu zakazał mi ponownego
podłączania gmra…(z resztą było to bardzo słyszalne po pdpięciu
thundera os razu pojawiło się pasmo). Także lepiej jest na początku
przetestować daną gitarę na koncercie, w studio itp niż póżniej
żałować, że utopiło się kasę… Pozdrawiam