Tak się właśnie zastanawiam gdzie zaczyna się i konczy lutnictwo?
Czy produkcje malych manufaktur można jeszcze nazwac lutnictwem ? Czy produkcje
za pomoca maszyn CNC można zaliczyc do lutnictwa?
Czy w ogole budowa basów i gitar elektrycznych (może z wykluczeniem
akustycznych z pickupami) jest lutnictwem?
Tak to nazywamy , ale roznica miedzy budowa skrzypiec , wiolonczeli itd , a
elektrycznym basem jest znaczna. Budowania dechy z gryfem typu jazzbass można
nauczyc się w domu , budowania skrzypiec , nie…
Roznica jest niesamowita. Skrzypce sa o wiele , wiele bardziej skomplikowanym
urzadzeniem akustycznym.
Co o tym sadzicie ?
Budowniczy basów jest lutnikiem ?
Czy jak jestem basistą, to zastanawiam się, czy budowanie basów elektrycznych to lutnictwo?
Myślę, gdzie zaczyna się i kończy lutnictwo, jeśli buduję basy elektryczne.
Uważam, że produkcja małych manufaktur nadal może być nazywana lutnictwem, jeśli jestem basistą.
Czy zaliczam produkcję za pomocą maszyn CNC do lutnictwa, jeśli buduję basy jako basista?
Uważam, że budowa basów i gitar elektrycznych jest lutnictwem, z wykluczeniem akustycznych z pickupami.
Czy nazwać budowniczych basów i gitar elektrycznych lutnikami, jest właściwe, jeśli jestem basistą?
Uważam, że budowa skrzypiec, wiolonczeli jest znacznie trudniejsza niż budowa basów i gitar elektrycznych, jeśli jestem basistą.
Czy sądzę, że budowa skrzypiec wymaga doskonałej wiedzy i umiejętności, a budowa basów i gitar elektrycznych jest łatwiejsza, jeśli jestem basistą?
Czy zastanawiam się, czy różnica między budową skrzypiec a basów jest niesamowita, jeśli jestem basistą?
Uważam, że jako basista, jestem lutnikiem gdy buduję basy.
jo jest.
A pewno, że jest. Zresztą spróbuj sobie wystrugać w domu takie dzieła
jakie czyną w swych warsztatach lutnicy Nexus czy P. Kania. To nie do końca
tak, że wystarczy przykręcić do pierwszej lepszej deski cztery śruby i mamy
bas. Domyślam się, że zrobienie skrzypiec jes o wiele trudniejsze, ale nie
sądzę, że zrobienie intrumentu elektrycznego jest na tyle błachą i prostą
sprawą, żeby lutników lutnikami nie nazywać. Robiąc gitarę basówą lutnik
musi zaprojektować piękny kształt swego „nowego dziecka” by wyróżniał
się on spośród tłumu innych basówek. Robiąc skrzypce raczej nie ma
miejsca na tego rodzaju popisy. W intrumentach elektrycznych wprowadza się
często różne „unowocześnienia” jak np. gryfy kompozytowe, rozbudowana
elektronika, eskperymentuje się z różnymi materiałami. Instrumenty
klasyczne maja budowę właśnie klasyczną i raczej nie bawi się tam w
udziwnienia a dąży się do odwzorowania ideału do osiągnięcia idealnego
brzminia.
Tak krótko pisząc powiem, że moje zdanie jest takie, że lutnik, czy robi
basy czy instrumenty smyczkowe (czy nawet kaszankę lub bigos :P) to wciaż
jest lutnikiem.
Ciekawa rozterka pojawila się w twej glowie Zenku.
Wg mnie budowanie gitar po prostu z decha z litego drewna tez jest jakimś tam
etapem lutnictwa lecz nie porownywalnym z tworzeniem instrumentow
klasycznych.
Ponad to prace lutnicza można graniczyc niekiedy ze sztuka!
I osobiscie zazdroszcze ludziom którzy maja mozliwosc tworzenia nawet prostych
konstrukcji gitarowych (ale być może ,już nie dlugo będę mieć okazje sprobowac
swych sil w tym temacie ;))
EDIT:
Co do sprawy malych manufaktur to sam się glowie bo przeciez znani lutnicy
wiekszosc prac wykonuja na wspomnianych maszynach CNC i do pomocy maja caly
sztab pracownikow… ;/
Hmmm takie masowe robienie gitar za pomocą maszyn z lutnictwem ma mało pewnie
wspólnego. Lutnictwo kojarzy się ze starszym panem w starym warsztacie , który
potrafi wlozyc serce w naprawe lub zrobienie instrumentu ;p A jak to jest w
praktyce ze wszystkim. RÓznie bywa.
http://www.myspace.com/ciabattaband
Zenek bardzo fajny problem zarzucił :D.
Bo zobaczcie – Ibanez, Cort itd. to są wiosła fabryczne. Wszyscy wiedzą.
A taki JerzyDrozd? Każdy mówi o lutnictwie, tymczasem te wiosła to w dużej
mierze
majstersztyk projektowania komputerowego i obsługi skrawarki CNC.
Oczywiste jest, że kontrola jakości stoi na niebotycznie wyższym
poziomie,
część rzeczy obrabia się ręcznie, ale w zasadzie tak samo jest w
fabrykach,
które produkują te z najwyższych półek instrumenty (Ibanezy Prestige,
Gibsony Kustom itd.).
Tak naprawdę chyba chodzi tu o czas oczekiwania, cenę i dostępność.
Poza tym u lutnika możemy popuścić wodze fantazji dot. kształtu, ilości
strun,
wyposażenia itd., itp., tymczasem wiosła fabryczne często oferują nam
jedynie
kilka opcji scustomizowania gitary. Dlatego też Mayonesa nie nazwałbym
lutnikiem,
ani tych ich wioseł z najwyższej półki lutniczymi. Nie wiem jak się
sytuacja
ma w GMRze – jeszcze jakiś czas temu chcieli produkować wiosła
customowe,
ale czytałem czy słyszałem, że teraz podchodzą do tego niechętnie i
odmawiają,
promując własne projekty.
Ale to jest jak z kucharzami:
Jeden sam złapie i misternie uwędzi tapira, poda go na krucho truflami w
beszamelu z nutką p*ejebanie starego wina; i wiadomo samo przez się że jest
„Mistrzem patelni”
A z drugiej strony gość, który w hotelowej restauracji przy użyciu
mikrofalówki, termoobiegu, indukcji i paczkowanych półproduktów zrobi
wypasionego pieczonego indyka-z-czymś-tam i też bez wątpienia nim jest.
Obaj są kucharzami, tyle że dobrymi.
Na dobrą sprawę turek od kebabu też jest kucharzem, tyle że mniej ambitnym.
Ale i wśród kebabów, zauważcie mamy skajłeje i nexusy.
Muzyka ewoluuje, ewoluują instrumenty więc i lutnicy ewoluują. Może po
prostu spróbujesz zrobić skrzypce? Przecież nie jest łatwo zrobić dobrą
gitarę. Ktoś, kto przez całe życie sklejał skrzypce i strugał oboje nie
zrobi dobrego basu, ot tak po prostu. Tego też trzeba się nauczyć. Mam
wrażenie, że więcej lutnictwa jest w Twoich basach niż np. w wiolonczelach
z kompozytu.
Encyklopedia PWN podaje: lutnictwo – sztuka budowania instrumentów
strunowych szyjkowych: smyczkowych i szarpanych
Wikipedia podaje definicję za „W. Kamiński / J. Świrek, Lutnictwo. Wstęp do
sztuki lutniczej. P.W.M. 1972″, według której lutnictwo to: sztuka
tworzenia instrumentów strunowych szyjkowych, smyczkowych (skrzypce,
altówka, wiolonczela, kontrabas, viola da gamba) i szarpanych (lutnia,
mandolina, bałałajka, banjo, gitary: klasyczna, akustyczna, rezonatorowa),
elektryczna, basowa).
Problemem jest chyba znaczenie słowa „sztuka”. Dla mnie osobiście „sztuka” to
coś, czego nie potrafią wszyscy, coś co nie wyjdzie każdemu. Wolę tu
celowo nie brnąc w terminy takie jak „rękodzieło ludowe”, czy „rzemiosło
atrtystyczne”
Szkoły lutnicze są kwalifikowane jako szkoły artystyczne, nie zaś jako
szkoły techniczne, co sugerowałoby konieczność posiadania jeszcze
przynajmniej 1% talentu (oprócz przysłowiowych 99% pracowitości).
Kilku moich znajomych (i ja też) próbowało wytwarzać bębny – z różnym
skutkiem, tzn. efekt gra albo nie gra i decyduje chyba o tym rozrzut
statystyczny a nie umiejętności. Dla muzyka część tych produktów to
partactwo a nie sztuka, ale dla klienta „Desy”, który kupuje taki nieudany
bęben z wypalonym napisem „pamiątka z Afryki” to już chyba sztuka, bo Desa
zajmuje się handlem dziełami sztuki…
Dla mnie sztuką jest otrzymać efekt zgodny z założeniami, jeśli więc bas
brzmi tak, jak spodziewał się producent to sztuka. Kilku lutników pisało na
różnych forach, że na początku działalności po prostu budowali, z
możliwie dużą dokładnością serie podobnych basów, różniących się
tylko jednym szczegółem konstrukcyjnym i obserwowali jak drobne modyfikacje
wpływają na brzmienie końcowe. Bas to układ „naczyń połączonych” gdzie
„wszystko wpływa na wszystko”, więc Sztuką (przez duże eS” chyba jest po
prostu spełnienie życzenia klienta.
Bardzo istotna jest też rola artysty-twórcy. Skrzypce, czy fortepian, to
instrument, którego ewolucja jest już zakończona i nabywca jakościowo nie
spodziewa się nowinek – rolą więc wytwórcy-odtwórcy jest możliwie wierne
odtworzenie brzmienia „archetypu” czy „kanonu” uważanego za standard, docelowy
ideał, absolut.
Budowniczy basu natomiast to raczej twórca-naukowiec-eksperymentator, bo
Hellborg chyba tylko jeden wie jak ma brzmieć bas (a i tak twierdzi, że tylko
JEGO własny bas – każdy niech szuka swojego).
Wydaje mi się, że nie można narysować kreski i powiedzieć, po tej stronie
jest lutnictwo , a po tej to już nie.
Tak długo jak ktoś wkłada kawałek siebie, żeby to, co muzyk weźmie do
ręki było dobre, to jest lutnictwo.
W obrabiarkach CNC nie drzemie zło.
Złe instrumenty biorą się z niechlujstwa, niewiedzy i niedbalstwa ludzi.
Można rzeźbić dłutkiem i zrobić dupiaty instrument. Dobre narzędzia
wspomagają zrobienie dobrego instrumentu.
Poza wszelkimi kategoriami są instrumenty klepane na dużej taśmie jak
filiżanki z porcelitu, mam tu na myśli bardzo tanie basy bez wymieniania
producenta.
Zgadzam się ponadto z opiniami kolegów powyżej.
Testując nowe rozwiązania basoofki i wracając do dyskusji. Moim zdaniem to precyzyjna stolarka z dozą działań plastycznych. 😉
A czy grający na basie to już muzyk? Bo przecież jest to nieporównywalnie łatwiejsze od grania ja skrzypcach …
A zbudowales jakąś gitare elektryszną i skrzypce?
Podejmij się. Poczujesz różnicę ?
Proponuję zbudować elektryczny bas i skrzypce. Poczujesz różnicę ?
A co do muzyka. To nie instrument go czyni a głową i umiejętności. I nie pomyliłem kolejności.
Takie mam zdanie.
Uważam, że efekt byłby równie opłakany w obu przypadkach.
Ale skrzypce Harley Bentona kosztują prawie tyle samo co bas Harley Bentonta, tak więc nie mówmy o jakiejś tajemnej i nieosiągalnej dla zwykłego rzemieslnika technologii czy wiedzy.
JeśliHarley Benton jest dla ciebie wykładnikiem, to faktycznie nie ma o czym rozmawiać.
Nie twiedzę że są złe. Ale zakładałem że mówimy o lutnictwie nie o masówce i w tym kontekście produkcji basów.