Chałturnicy

Chałturnicy, Wasze zdanie o nich.Ale szczere.Zniżylibyście się aby trochę
zarobić, czy nie zrobicie tego za nic.

Podziel się swoją opinią
eustachy
eustachy
Artykuły: 0

45 komentarzy

  1. A czemu uważasz, że granie na chałturach to zniżenie się? Osobiście nie
    gram, ale sam tak nie uważam. Przy kim bawiłbyś się na weselu? Przy
    odtwarzaczu CD?

  2. eustachy, jak by Ci dali np 500zł za jeden wieczor, to bys się nie
    „znizyl”?

  3. Żadna praca nie hańbi

    Zawsze możesz iść na miasto, usiąść, grać i liczyć że zbierzesz 20
    złotych

    w malutkim pojemniczku przed tobą.

  4. wolałbym grać jakiś niekoniecznie swój ulubiony rodzaj muzyki i dostawać
    za to kaskę, niż za podobne pieniądze np dobijać oszołomione prądem
    indyki w fabryce pasztetu. Oczywiście jeszcze chętniej grałbym swoją
    muzykę, czy taki jej gatunek, który jest mi szczególnie bliski, ale nie
    uważam grania tzw „chałtur” za zniżanie się. Zwłaszcza na pewnym – dalekim
    jeszcze od szczytu – etapie rozwoju muzycznego i ekonomicznego.

  5. Widzę że przemawia przez Was rozsądek. Sam byłem kiedyś chałturnikiem i
    wygląda na to że znów nim będę.Kupiłem na necie MEG-a (5-str)i wygląda
    na to że będziemy chałturzyć.Nie pozwolę na móją MEG-i powiedzieć złego
    słowa.

    Oczywiście nie mam porównania z innym lepszym sprzętem, ale dla mnie bomba.
    Byłbym jeszcze ciekawy, ilu jest na forum czynnych klezmerów. Jak chodzi o
    zniżanie się to taka trochę podpucha.Wesele przy DJ-u czy CD to krańcowa
    kaszana.

  6. Bardzo głupi temat, tak jakbyś załozył czy sprzątaczki to dno… Uważam
    zę niema w tym nic chańbiącego sam gram chałtury i nieuważam zęby to
    było czymś odpychajacym … jest przy tym dużo zabawy i śmiechu 🙂

  7. @Michalbas: Bardzo głupi temat, tak jakbyś załozył czy sprzątaczki to dno… Uważam zę niema w tym nic chańbiącego sam gram chałtury i nieuważam zęby to było czymś odpychajacym … jest przy tym dużo zabawy i śmiechu 🙂

    Najpierw może się pisać naucz ;)??

  8. dla mnie to praca jak praca, a nawet lepsza bo wykonywanie muzyki jest
    radością samą w sobie 😛 osobiście lepiej bym się bawił grając Konika na
    Biegunach niż Decade Of Therion….

  9. A ja gram chaltury i wcale nie uzwazam tego za coś zlego. Zawsze jest jakaś
    kasa z tego… Jak się gra na zywo to jest bardzo fajnie. Ale chaltura to bym
    bardziej nazywal granie podkladow midi z klawisza i spiewanie do tego… Wtedy
    tylko wystarczy trochę pospiewac. Chociaz z wlasnego doswiadczenia wiem ze żeby
    spiewac to tez trzeba się trochę nameczyc.

  10. Zawsze możesz iść na miasto, usiąść, grać i liczyć że zbierzesz 20 złotych
    w malutkim pojemniczku przed tobą.

    W lodzi na pietrynie można wyjechac 70zł w jeden dzien:p Tylko trza coś
    dobrego grac i najlepiej spiewac:p

  11. chyba najprzyjemniejszy sposob zarobienia na nowy sprzet…dużo to lepsze niż
    wyrywanie truskawek,zrywanie chwastow itd

  12. Z tego co widze, to ci co nie grają chałtur uważają je za coś
    hańbiącego, a ci co grają, że w sumie jest ok. Ostatnio byłem na
    półmetku mojej dziewuchy i pogrywała tam sobie jakaś chałturka. Ludzie się
    dobrze przy tym bawili i o to chyba chodzi. Jedna rzecz mnie tylko z*ebiście
    w*rwiła. Przed samym początkiem klawiszowiec poprosił o minute ciszy dla
    ofiar katastrofy lotniczej. Mija minuta i krzyczy: ok, bawmy się do rana, niech
    się wódka leje, bla bla bla. Ale wracając do tematu to chyba na tym polega
    urok chałtury, że raczej ambitnie ciężko tam przyszaleć.

  13. Dla mnie to żadna hańba! Na mojej studniówce jeden chałturnik miał
    pięknego mayonesa… ;>

  14. Powiem tak:

    grałem „chałtury” przez ok. 10 lat, armię zaliczyłem-grając „chałtury” i
    patrząc w lustro, ciągle widzę normalnego faceta. Jakoś nie odczuwam
    „poniżenia”. A kilka groszy dodatkowych przydawało się na inwestycje
    sprzętowe.

    Niestety, niektórzy muszą sami harować na swoje kaprysy-w niektórych
    wątkach czytałem o fajnych prezentach. Ja takich nie dostawałem, dlatego nie
    mam nic przeciw

    „chałturom”:D 😀 😆

    …i wszystko wskazuje na to, że niebawem do tego wrócę…

    **********************************************************************************
    …lepiej mieć Parkinsona i trochę powylewać, niż Alzheimera i zapomnieć
    wypić …

  15. tak jak napisal AdaM to trzeba sobie jakoś radzic;] niewiem co ma to wspolnego
    z ponizaniem

  16. Kiedyś wydawało mi się , że to obciach ( byłem młody i gniewny), pózniej
    wydawało mi się , żę jak się zacznie chałtury grać to nic ambitniejszego
    nie będzie się w stanie zagrać potem, od takiego tam kwart na zmianę
    grania…(byłem młody i bałem się , że mnie to może spaczyć)

    Ale dzisiaj , jak slucham tych niby gwiazd różnych, to odnoszę wrażenie ,
    że kolesie z chałtur wcale nie ustępują umiejetnościami tym znanym
    „miszczom”, a róznica polega na tym za ile się gra i gdzie …

    Nie ma tu oczywiście żadnych reguł, ani co do umiejętności, ani kasy
    zarabianej graniem.

    Kazik Staszewski śpiewał: ” Wszyscy artyści to prostytutki…”

    Na koniec dodam , nie grałem nigdy na żadnych weselach itp, bo nie znam tych
    piosenek i nie musiałem w ten sposób zarobkować

  17. Ogólnie to nic złego i nie mam nic przeciwko, ale osobiście nie wyobrażam
    sobie zagrać dla kasy np. Tokio Hotel albo Ich Troje. Wybaczcie, ale są pewne
    granice…

  18. Chałtura? Czemu nie? Nigdy nie grałem, ale nie sądzę żeby to było
    poniżające..

    Grunt żeby robić to dobrze a nie grać na odwal się.

    Co kto lubi.:)

  19. Jak widze prawie sami chalturnicy na forum, oj upadek obyczaju nastapil…
    hehe. No coz oczywiście każdy robi to co lubi, jednakze mam wrazenie ze owi
    weselni grajkowie nabieraja pewnej maniery wykonawczej, za sprawa ktorej latwo
    można ich pozniej rozpoznac nawet gdy graja tzw. swoja ulubiona muzykę. Chodzi
    mnie o to ze chalturnik po pewnym czasie przesiaka chaltura i smrodek się za
    nim unosi czy tego chce czy nie. Jakkolwiek pieniadz jest pieniadz, wiec
    Panowie do roboty, cwiczmy paluszki i „majteczki w kropeczki” co by nasz
    szlachetny zawod nie wylecial zupelnie z uzytku publicznego.

    Pozostaje jednak pytanie , które wyspiewal Kazo: „Jak bardzo jestes w stanie
    surwic się by sprzedac swa muzykę” 😉 Ale być może definicja skurwienia jest
    dla niektorych wzgledna, i pewne rzeczy ulegaja jak widze wybielaniu 🙂 A nasza
    polska mzyka jaka jest każdy teraz widzi.. dno. I właśnie mnie olsnilo dzięki
    temu forum iz dzieje się tak może właśnie dlatego ze muzycy zamiast grac, to
    zajmuja się dorabianiem na chalturkach majac wyzszy cel na horyzoncie, jakim
    jest dorobienie się lepszego, wspanialego sprzętu 😉 Niestety sam sprzet nie
    zagra, a chaltura zawsze będzie chaltura.

    Ach gdzie sa ci hardcorowcy z dawnych lat…

  20. Wsadziłem kij w mrowisko tym poniżeniem.Wiecie że nie o prawdziwe poniżanie
    chodzi. Czy temat jest głupi czy nie to jednak jakiś odzew jest. Co racja to
    racja. Smrodek chałtury trzeba długo wywabiać ale jak się chce to można.
    Wolę na chałturze zagrać jakiś cover country czy folk niż ich troje to na
    pewno.O rockowym graniu to raczej można tam pomarzyć, chyba że jakiś
    softroczek. Najgorsze są te przeboiki jednego sezonu które trzeba serwowac
    gawiedzi, bo muszą być i już. Śpiewanie do muzyki z puszki to też jest
    horror.To tylko o stopień wyżej od DJ-a .My raczej w tradycyjnym składzie.

  21. Jak tak czytam te posty to dochodzę do wniosku, że ludzie mają stereotypowe
    opinie na temat „chałturników”. Czy coverowanie takich zespołów jak Lady
    Pank, Wilki, Kombii jest poniżające ?

  22. BASS BASS BASS

    Nie wiem po co taki temat w ogóle.Przecież muzyka jest jedna.Bo dźwięków
    jest tylko 12. i albo się to robi na poziomie (co nie jest łatwe bo trzeba
    umiec grac)i wtedy jest z tego kupe radości dla wykonującego i słuchacza
    (tancerzy na parkiecie bądz ludzi na widowni) albo odstawia się totalną kiche
    z mida bądź „z palca” i po pijaku ( bo wtedy wydaje się że jest fajnie).I TO
    JEST WTEDY CHAŁTURA !!!!!!! a teraz dla matołków którym się wydaje, oraz
    dla tych co nie zrozumieli: chłopcy posłuchajcie perełek muzyki
    dyskotekowej, spróbujcie zagrać ciekawie salse, sambe, starndarty muzyki
    jazzowej, zmierzcie się z utworem „Spain”, zagrajcie temat utworu o nazwie
    „Donna Lee”,wypunktójcie z jeszcze nie muzykiem ale już nie technicznym (czyli
    perkusistą) dyskotekowy szlagier nikogo innego jak samego Quincy Jonsa pt AI
    NO CORRIDA i wtedy chłopcy bedziecie mogli mówic o sobie basista. a póki co
    ćwiczcie ćwiczcie i ćwiczcie i nie zamykajcie się na muzykę bo jest JEDNA a
    rola basisty taka żeby zagrac wszystko bo ZA TO płacą i to godnie.

    PS. zamiast ślinić się na fajne graty weżcie się za robote grajcie na basie
    co się da byle ładnie i równo i sami sobie kupicie co wam się przyśni. TYLKO
    RÓWNO!!!!

  23. Nie wyobrażam sobie jak można czuć się w jakimś stopniu poniżonym robiąc
    to, co lubi się robić najbardziej – czyli grając na basie 🙂 Dla mnie
    poniżeniem się jest wyjście na scenę i zagranie c*jowo – nieważne czy
    grasz rocka, punka, jazz, blues, swoje czy covery. Musisz robić to dobrze i
    czerpać z tego przyjemność.

    Jeśli czerpiesz przyjemność z grania tylko jednego gatunku muzycznego, to
    jesteś cholernie ograniczonym człowiekiem. Czerpanie przyjemności z każdego
    dźwięku wydanego z instrumentu, każdego muśnięcia struny … granie na
    weselu wcale w tym nie przeszkadza.

    —–

    Pobłażliwość wobec userów jest niedopuszczalna, gotowi sobie pomyśleć,
    że MY tu jesteśmy DLA NICH.

  24. Ja gram na weselach od kilku lat i nawet to lubię. Jest oczywiście kilka
    minusów np. granie kawałków których się nie lubi a trzeba a granie całą
    noc jest męczące. Nasza kapela gra w pełni na żywo i grając niektóre
    kawałki można się zajawić i gra wtedy to czysta przyjemność. Zależy co
    się gra i gdzie. Mimo wszystko takie granie jest rozwijające. Siedzenie za
    instrumentem 10 godzin przynosi spore korzyści pod warunkiem, że się myśli
    o tym co się gra… A kwestie finansowe to kolejny plus. Zarabiam 2800zł
    miesięcznie pracując tylko 4 dni w miesiącu… więc czy nie warto ?

  25. Właśnie dlatego chcę znaleźć kapelę jak pójdę na studia. Znajomi będą
    harować za grosze po zajęciach a ja (o ile to wypali) będę robił to co
    lubię raz na tydzień i zarabiał w ciągu dnia niewiele mniej niż oni przez
    cały miesiąc 😛 .

  26. Jest dzisiaj artykuł w Super Expresie chociaż tam to i np Perfect za
    chałture mają 🙂

  27. Chałtura to takie niefajne określenie. Może lepiej „Dżob” 🙂

    Nigdy nie grałem coverów przez całą noc po weselach, ale nie uważam tego
    za hańbiące. Tzn. w każdej dziedzinie muzyki można się zhańbić.

    Trzeba umieć oddzielać pewne rzeczy i mieć dystans.

    Gdyby mi ktoś zaproponował coś takiego po godzinach, na odpowiednio wysokim
    poziomie (bardzo wysokim poziomie)- pewnie bym się zgodził 🙂

  28. 2 pytania do chałturników (które zadawane były już kilka razy, ale nigdy
    nie została podana konkretna odpowiedź):

    1. Skąd brać zapisy nutowe / tabulatury do typowo weselnych piosenek?
    Mógłby mi ktoś przesłać takowe, jeśli jest w posiadaniu? [email protected]
    Uprzedzając kilka osób: nie, nie dam rady ze słuchu.

    2. Znacie może jakieś tonacje, skale czy interwały najczęściej
    wykorzystywane przy takich utworach?

  29. Nie ma innej rady jak ze słuchu. Często jest tak, że tonacja nie pasuje
    wokalistce/wokaliście i trzeba „robić” utwór pod niego.

  30. o weselach było już pisane (jako off topic) także tu:
    https://basoofka.net/forum/6375,ile-kasy-za-koncert/

    Nie będę się powtarzal 😉

    A jeśli chodzi o zapisy nutowe czy tabulatury to raczej ja nie używam.
    Ogrywam akordy. Oczywiscie czasem trzeba sięgnąć po orginalne zagrywki, ale
    zazwyczaj wyłapuje z słuchu mniej więcej ke pasa.

    A tak w ogóle na dżobach gra się wszystko, są pewne granice – my nie gramy
    disko z pola, a jeśli już zagramy jakieś jestes szalona to robimy to na
    zasadzie daleko idącego pastiszu 🙂

    Pozdr.

    http://www.myspace.com/insertc0in

  31. Nauczyciel zawsze mi mówił :

    ” Nigdy nie graj na weselach … „

    T. Kiepura

    ———————————————————–

    Bractwo Miłośników SLEDZIA W Puszce

    (precz ze SLEDZEM na wolności!!!!!!)

  32. jeśli o mnie chodzi, nigdy nie chałturzyłam, więc ciężko mi powiedzieć
    coś na ten temat z własnego doświadczenia. Jednak zgadzam się z tym, że
    pewne nawyki po chałturach zostają… Osobiście wychodzę z założenia, że
    przyjemność z grania na basie to raz, a dwa to to, że pewna przyjemność z
    grania w zespole też musi być. Chyba ciężko by mi było grać na weselu
    numery, których nie znoszę i jeszcze uśmiechać się przy tym.. Wiem, że
    można na tym nawet nieźle zarobić, ale… Nie chciałabym poświęcać
    czasu, który mogłabym spędzić na próbie swojego zespołu, grając muzykę,
    którą lubię i która mnie satysfakcjonuje. Nawet jeśli nie przynosi mi to
    dochodów. Na pewno chałtura nie hańbi, ale nie wiem, czy zdecydowałabym
    się na to. Może jestem idealistką i niematerialistką, nie wiem 😉

  33. ja np większość tego etapu życia, który lwia część ludzkości
    poświęca nauce, studiom i samorozwojowi zawodowemu, spędziłem doskonaląc
    grę na basie. Teraz np okazuje się, że kolega który studiował botanikę,
    wykłada chemię… na półki w Tesco. Mnie też czasem zdarzały się dżoby
    dalekie od ideału, ale wolę to, niż umartwianie się w fabryce czy
    supermarkecie. Granie kawałków, których nie lubię traktuję jako ćwiczenie
    – timeu chociażby, ogrywania akordów w określonych pozycjach, porozciągać
    lewą łapę można… ważne jak się do tego podejdzie. Jeśli myśli się o
    tym, co się robi na instrumencie, to może to przynieść więcej korzyści
    niż niejedno fajne granie. Wolę za 80zł/godz grać kawałki których nie
    lubię niż za 5zł robić hot-dogi których nie lubię ludziom których nie
    lubię na polecenie kierownika którego szczerze nienawidzę.

  34. jak dla mnie to nic zlego zarabiac na jakiś chalturach to sprawa tego kto by
    chcial grac. ja nawet moglbym tez pograc. czemu nie:)

  35. My grając dżoby sfinansowaliśmy sobie studio dla Insert Coin i wiele innych
    rzeczy 😉 Tak jak napisał kolega Such O Dolsky, jakoś nie wyobrażam sobie,
    że stoję za ladą i robie hot dogi w IKEA.

    Z drugiej strony nikt nie każe Wam grać wesel, wolny kraj. Ale z wiekiem
    człowiek patrzy na życie troszkę bardziej pragmatycznie, dlatego też nie
    widzę w tym nic obciachowego, że zarabiam tym co lubię robić najbardziej,
    czyli graniem na basie i śpiewaniem. Oczywiście wesela to taka odskocznia. W
    tym sezonie już ich gramy troszkę mniej, a więcej za to wszelakich eventów,
    piknikót, dni czegoś tam – ale to już inna bajka 😉

    A dodam jeszcze tylko, że jeśli gracie wesela w tym samym skłądzie co
    muzykę rockową czy inną wszelaką, to macie świetne zgranie i wyczucie,
    wtedy na żadnym koncercie nie ma niespodzianek. Popatrzysz na perkusistę i
    wiesz, że zaraz zrobi akcen, albo jakąś przewałkę itp.

    Pozdrawiam

    A czy granie wesel daje radochę… hmm w większości przypadków tak, można
    się nieźle ubawić patrząc na ludzi w stanie błogosławionym.

    http://www.myspace.com/insertc0in

  36. Witam!

    Dopiero od paru miesięcy gram po weselach, i nie obchodzi co mówia o mnie
    wszyscy „artyści” odemnie z miasteczkaa.. A mówią tak, bo oni grają czasem
    w miejskim ośrodku kultury, i ch*** im to wychodzi.. Ale fakt, że nauczyli
    się dźwięków na gryfie(i tak nie mogą się zgrać), robi z nich gwiazdy,
    które na ulice nie odpowiedzą „cześć”… Ale to są ludzie z mojego
    miasta.. ;| Wziąłem się za chałturzenie, bo to naprawdę cieszy ludzi, a w
    okolicy brakuje dobrej kapeli tego typu.. A CD albo DJ… Sami sobie
    odpowiedzcie.. A stać nocke, i grać „umta-umta” kwintami, albo begine to
    żaden wysiłek.. A i śmiechu jest dużo ;P Oczywiste też jest, że trzeba
    mieć granice.. Żadnych parzęczewów 😛 Jak się gra stare, ale tylko dobre
    kawałki, i trochę disco które leci na KAŻDYCH dożynkach, weselach czy
    dyskotekach, nikogo nie obniży. W tą kapele wpadłem, nie dla pieniędzy (no
    w jakimś stopniu na pewno), ale głownie dla jakiegoś rodzaju ćwiczeń gry i
    słuchu, ale także żeby się popatrzeć na te wszystkie uradowane mordy 🙂
    Ale pieniądze zawsze się przydadzą.. Chociażby na nowe struny, kable lub
    nawet sprzęt. Napewno są ludzie którzy się śmieją że chałturnicy spadli
    do takiego poziomu, ale jaki oni reprezentują poziom taką gadka?… Napewno w
    jakiejś części pseudo „gwiazdek”…

  37. Ja grałem ostatnie 2 lata po weselach i tego typu imprezach. Robota fajna, nie
    dość, że zarobisz to jeszcze – jak trafi się dobry gospodarz – najesz się
    do syta, nie mówiąc już o tym, że czasem nawet i flaszkę dostaniesz.
    Będąc studentem tylko tak pracowałem i nie narzekałem. Musiałem jednak
    zrezygnować… Prawda jest taka, że chałtury to żadna ujma na honorze.
    Chyba, że ktoś gra z playbackiem – to już jest żenada.

  38. No na flaszkach zarobi się drugie tyle… 😛 (jak się samemu nie opróżni ;d
    ) A gra z minidiscu… Bleeee!

  39. Ja prawdopodobnie za niedługo wejdę do tego biznesu. Zespół, z którym
    podjąłbym współpracę ma dość duże wymagania co do umiejętności,
    punktualności i bycia słownym. Sprawdzałem ich repertuar… Istna masakra!
    Biesiadnie, smooth jazzowo, disco polnie, i cuda na kiju, których w życiu nie
    grałem, ale mam to gdzieś, i mimo że uwielbiam rąbanie dla szatana z
    prędkością 666-krotnie większą od prędkości światła, to z miłą
    (wstępnie) chęcią połoiłbym i dla mamony. Sama istota szarpania, czucia
    tego basowego dudnienia jest tym, co uwielbiam, więc co za różnica?
    Fanatykiem muzycznym to ja nie jestem.

    @Dante Morius: lepiej bym się bawił grając Konika na Biegunach niż Decade Of Therion….

    A gdyby to była wersja alternatywna Decade of Therion, to też słabo byś
    się przy tym bawił? 😀

    A powiedzcie mi jedno moi drodzy… W sumie sprawa raczej delikatna, bo ze
    sprzętem basowym jest jak z kobietą – nikomu nie pożyczamy, aaale… Czy
    dużą perwersją byłoby mimo wszystko pożyczanie od kogoś nagłośnienia do
    basu na chałturki? 4-5 razy w miesiącu przez ok. 2 miesiące. Głowię się i
    troję, ale tak paskudne wydatki mnie czekają, kredycik już jeden spłacam, i
    nie mam bloodego pojęcia skąd wytrzasnąć jakiś stack… :/

  40. „Chałturzę” już od dwudziestu lat i nie uważam tego za poniżające. Znam
    wielu wirtuozów instrumentów nie tylko basu, którzy grają z pasją przez
    całą noc i przynosi im to satysfakcję. 18 lat grałem na instrumentach
    klawiszowych a właściwie nadal gram (także akordeon) od dwóch gram na
    gitarze basowej bo takie było zapotrzebowanie w zespole. W „chałturach”
    świetnie można można wyrobić sobie równe granie, bo gra się nieraz od 16
    do 6 rano. Godzina grania 10 minut przerwy i od nowa aż do rana. Zgadzam się
    całkowicie z Mazdah, że jeśli się gra źle to wtedy jest obciach i
    poniżenie. W tego typu muzyce pięknie można wyćwiczyć improwizację,
    pentatoniki itp.

Możliwość komentowania została wyłączona.